027

'
Opowieści Grozy' to zbiór jedenastu historii stworzonych przez Carlosa Trillo i Eduarda Risso - twórców dobrze w naszym kraju znanych z takich serii jak '
Chicanos' czy '
Ja, Wampir'. Pierwsza z nich - zatytułowana po prostu jako
Opowieść 1 - jest absolutnie banalna i przewidywalna (to tak na zachętę). Po jej szybkiej lekturze szczerze pożałowałem wydanych na ten tom polskich złotych. Dalej jest już na szczęście lepiej, a ta nieszczęsna jedynka okazuje się najsłabszym ogniwem tego zbioru. Ale lepiej to nie znaczy, że jest wybitnie. Ot, zwykłe-niezwykłe historie klimatem i twistami scenariuszowymi nieco nawiązujące do takich klasyków jak '
Opowieści z Krypty' czy '
Strefa Mroku', podczas lektury których ma się wrażenie, że to wszystko już gdzieś było, że już to się gdzieś widziało. Standardowo w tego typu opowieściach prezentują się wątki - jest gangsterka, są duchy, wampiry, mumie i inne potwory. Najciekawiej wyglądają historie ze środka (5-8), dla których warto przebrnąć przez marne początki. O ile scenariuszowo wygląda to mocno średnio, o tyle do warstwy graficznej ciężko się przyczepić. Czarno-białe rysunki Risso idealnie pasują do tego typu opowieści, a jego kreska momentami przypomina Millera z czasów Sin City czy też Mignolę. No i jest majstersztyk w postaci rozbieranej planszy z
Opowieści 7. Przekozak. Tak więc graficzna strona '
Opowieści Grozy' jest tym co ciągnie ten tytuł i jest w stanie sprawić, że ktoś po to sięgnie.
To co najbardziej niespodziewane w przypadku tego komiksu to to, że parę dni temu otrzymał główną nagrodę
Harvey Awards w kategorii
Najlepsze amerykańskie wydanie zagranicznego materiału, zostawiając w tyle arcyciekawe ponoć
'Exit Wounds'. Lekkie zdziwko. Swoją drogą wypadałoby pogratulować Taurusowi wyczucia.
(a jeśli wydawnictwo dalej chciałoby bawić się z grozą w krótkim metrażu to ja mam kandydata - '
Doomed Presents: Ashley Wood'. I graficznie i scenariuszowo najwyższa klasa)
028

Żywe trupy są trendy. I nie chodzi mi tu o samą serię, ale ogólnie o temat umarlaków, które stały się punktem obowiązkowym dla szanujących się wydawnictw (w US&A oczywiście). Tym samym nie posiadać w swej ofercie tytułu zombie podobnego to duży grzech i na własne życzenie pozbawianie się szansy na niezłe, wydaje się, pieniądze. Stąd te wszystkie '
Raise of The Dead', '
Zombie vs Robots' czy inne '
Xxxombie'. Pewnikiem jest, że coraz bliższa staje się chwila kiedy temat szwendających się trupów stanie się mocno nieświeży (a wtedy znajdzie się następców - po hitowym
Marvel Zombies przyszła pora na
Marvel Apes), ale póki jest zapotrzebowanie, to trzeba wycisnąć ile się da. I o ile w dużej części tego typu historii chodzi o zwykłą rozwałkę (vide słabiutkie '
Living with The Dead' z Dark Horse, gdzie jedyną godną uwagi rzeczą były
okładki Corbena), o tyle w '
Żywych Trupach' tytułowe potwory to jedynie pretekst. Najważniejsi pozostają ciepłokrwiści ludzie i relacje między nimi.
Szósty tom serii - '
To bolesne życie' - nie przynosi zmian. Kirkman nadal jest skrybą, ołówek dalej dzierży Adlard, a w samej historii trupy nadal nękają nielicznych, którym udało się przeżyć. Widoków na lepsze jutro brak. Tak jak w przypadku poprzednich tomów ktoś ginie, ktoś nowy się pojawia, a trupy pokazują się w najmniej odpowiednich momentach i skutecznie mieszają w planach Ricka i spółki. Tradycyjnie są też sceny w których trzeba wstrzymać oddech i przerzucić kartkę na drugą stronę w oczekiwaniu na 'coś wielkiego' - w przypadku tomu szóstego doliczyłem się trzech takich bezcennych chwil. Gwiazdą 'Tego bolesnego życia' staje się Michonne, która ma w tym tomie swoje dwa duże momenty i udowadnia, że kiedy dać jej cokolwiek, czym może zadać ból, staje się megasadystyczną suką.
Najnowsza część '
Żywych Trupów' trzyma poziom swojej poprzedniczki i pozwala sądzić, że dalej będzie równie dobrze. Więc jeśli tylko jest się na bieżąco z serią, ten tom jest oczywistym 'musisz mieć'. Jeśli nie - warto nadrobić zaległości. Liczę po cichu, że kolejna część umarlaków ukaże się jeszcze w tym roku. Najlepiej jako bożonarodzeniowa lektura.
029

Byczych podróży po kraju Luisa Figo i Nuno Gomesa ciąg dalszy. Po urywającej dupę '
Najgorszej Kapeli świata' przyszedł czas na '
Kobietę mego życia, kobietę moich snów' Pedro Brito i Joao Fazenda. Fabuła jest prosta: młode małżeństwo przeżywa podwójny kryzys - zarówno w związku jak i w twórczości (ona - malarka, on - pisarz). Oboje szukają więc weny, a jak później się okazuje, również i czegoś więcej. Historia opowiedziana jest z punktu widzenia 'jego', który obecnie szuka tematu do scenariusza komiksowego i nie potrafi zrozumieć artystyczno-towarzyskich zapędów swojej drugiej połowy. I wygląda na to, że nic poza seksem ich nie łączy.. Komiks Brito i Fazendy opiera się na słowach - monologach i dialogach, oraz mocno szkicowej czarno-białej grafice (taki prostszy Ashley Wood) i towarzyszącej jej barwie czerwonej. Czerwień ta pojawia się na każdej stronie i wydaje się prowadzić czytelnika przez cały komiks. Zabieg ten zdecydowanie wzbogaca i uatrakcyjnia graficzną warstwę '
Kobiety..', choć trzeba przyznać, że na niektórych stronach te szkicowe połączenie barw sprawia, że stają się one mało czytelne. Mocną stroną historii są dialogi, jak chociażby scena z edukowaniem barmana odnośnie komiksów, czy też ich ogólna ocena przez wschodzącą gwiazdkę sztuki nowoczesnej tworzącej pytopistolety.
Taurus po raz kolejny wraca z Portugalii z tarczą. 'Kobieta..' może nie jest taką petardą jak wspomniana na początku '
Najgorsza Kapela..', ale na pewno warto wysupłać te niecałe 40zł (choć bądźmy szczerzy - czy ktoś jeszcze kupuje komiksy po cenie okładkowej?) i najzwyczajniej w świecie zapoznać się z tym komiksem (i to najlepiej bez biadolenia i przeliczania ile to się płaci za jedną stronę komiksu, bo idąc tą drogą można by się wściekać że idąc do kina tyle samo płacimy za film 80minutowy jak i 140sto..).
Wrześniowe premiery Taurusa cieszą. Kolejna część '
Żywych Trupów' to to na co czekałem od chwili gdy przeczytałem tom piąty. '
Kobieta mego życia, kobieta moich snów' pokazuje, że wydawnictwo znalazło w przypadku twórczości portugalskiej świetne zagłębie komiksowe (ogromna w tym zasługa
Kuby Jankowskiego - pamiętać o tym i dziękować!), które u nas jest jeszcze stosunkowo mało znane, a jak pokazuje '
Kobieta..' czy też '
Najgorsza Kapela..' jak najbardziej warte uwagi. No i na koniec '
Opowieści Grozy' które ujdą, jeśli spojrzeć na nie przez palce. Ogólnie mówiąc - jest dobrze.
Taurusie, podążaj tą drogą!*pow*
1 komentarz:
przebudzenie Taurusa cieszy- zwłaszcza z takimi tytułami.
Co do komiksu prtg.: dzięki za miłe słowa. Mam na oku jeszcze kilka ciekawostek.
pzdr888
Prześlij komentarz