Jak wiadomo kadry i dymki to tylko jedna z wielu możliwości do zaprezentowania się takiemu superherosowi przed szerszą publiką - dla największych powstają filmy i seriale, a dla niemalże wszystkich wszelkie inne cudowności, które przedłużają żywoty bohaterów, wciskając ich wizerunki na koszulki, zeszyty, bieliznę i czego to spece od marketingu nie wymyślą. Dlatego też startujemy z nowym cyklem, w którym Inspektor Gadżet będzie prezentował pozakomiksowe przejawy życia superbohaterów, choć nie ukrywam, że będą to głównie rezentacje ich postaci uwiecznione w plastiku, bądź innych materiałach. Figurki, statuetki, popiersia, repliki kostiumów - za odpowiednią opłatą, każdy geek może wejść w posiadanie podobnych skarbów ze swoim trykociastym namber łan i dalej. W Polsce - jak to w Polsce - ciężko o dobry gadżeciarski stuff, ale Inspektor G. dołoży wszelkich starań, żeby było co pokazywać. Na pierwszy ogień idzie...


Opakowanie

Rzeźba
Trzeba przyznać, że człowiek odpowiedzialny za sam projekt (Mike Hill) spisał się jak trzeba. Dbałość o szczegóły budzi szacunek - na kapturze Goblina widać szwy, na jego zielonej masce rozmaite wgniecenia i szramy a oczy odwzorowane są wraz z tęczówką, czerwonymi żyłkami, oraz rzęsami. Całość wykonana jest z twardej masy (w dotyku przypominające jakby metal), ale co to dokładnie jest, nie wiem. Oprócz tego metalopodobnego tworzywa, do budowy statuetki użyto przezroczystego plastiku jako osłon na oczy, które dobrze wyprofilowane, pasują do całości. Popiersie stoi na czarnej podstawce (7x8cm) i wraz z nią ma wysokość 11cm. Dodatkowo podstawka ta oznaczona jest od spodu logo Marvela, kilkoma słowami odnośnie trejdmarków oraz numerem egzemplarza.

Farba
Wraz z dbałością przy odwzorowywaniu szczegółów, przyszła też troska o kolory. Sam kaptur i widoczna część kombinezonu pokryte są jasnym fioletem (bez odcieni), a przy szwach widoczne są małe przetarcia. Zielona część kostiumu to znacznie więcej malarskiej zabawy, bo tu wchodziły w grę odcienie - od ciemno do jasnozielonego i gdzieś tam na zagięciach skóry jakby jasny brąz. Po zębach natomiast widać, że Harry umiarkowanie zaprzyjaźnił się z procesem ich czyszczenia. Trochę więcej zabawy było przy wspomnianych wyżej oczach, ale nie ma sensu pisać o tym po raz drugi. Jest dobrze.
Ogólny wygląd
Popiersie dobrze odwzorowane, dobrze pomalowane, ale trzeba też napisać parę słów o ogólnym wyglądzie. Green Goblin / Harry Osborn to szaleniec, którego obłęd udało się uchwycić. Wyszczerzone zęby, złowieszczy uśmiech i pozostała mimika twarzy nie pozwala zapomnieć, że mamy do czynienia ze stu procentowym potworem, który raczej nie będzie miał dylematów moralnych, czy kogoś zabić czy nie. Ekspresja tej postaci została doskonale uchwycona – można zacząć się bać.
Dostępność


Podsumowując
Dla fana komiksów, a już szczególnie tych ze ścianołazem, popiersie to będzie stanowiło ładny przycisk do papieru, ewentualnie do udekorowania i urozmaicenia swojej komiksowej kolekcji. Więc jak ktoś lubi tego typu komiksowe dewocjonalia - brać, jak nie zupełnie, to lepiej wydać te 9 dyszek po prostu na kolejny komiks.
Tak czy owak, Znak Jakości Gon.. eee, to znaczy Inspektor Gadżet Poleca!
3 komentarze:
heh, jakoś tak się zazębilismy tymi gadżeciarskimi wpisami ;-)
a ja teraz poluję na jakąś fajną figurkę z Gackiem. Co w tym temacie poleca Inspektor Gadżet?
Myślę, że te z serii Black & White ogólnie rzecz biorąc są kozackie. Takim megamega gadżetem byłaby Mignolowa wersja Batmana, ale z dostaniem tego jest problem. I to też taki megamega.
Komikslandia chyba swego czasu coś z tej serii miała, ale z taką ceną, że podziękowałem.
A nie, przepraszam, nadal ma wersję Paula Pope'a.
:)
a tak, wzory tych figurek były w B&W3 w dodatku- Mignolowa bardzo fajna. Podoba mi się jeszcze z tej serii Steve'a Rude'a (taka klasyczna) no i mojego ulubionego Kelleya Jonesa :-) i . Ta Pope'owa wersja to w kozackiej cenie...
Porozglądam się w sklepach w Wiedniu za jakimiś fajnymi, w jakiś fajnych cenach- jadę w listpadzie w odwiedziny do brata komiksowego zwanego mtz.
Prześlij komentarz