Papcio Chmiel walczy o oryginalne plansze swojego największego działa. W
poniedziałek 24 października w Sądzie Rejonowym w Legionowie odbyła się
już trzecia rozprawa w sprawie dotyczącej oryginalnych plansz XIV.
księgi "Tytusa, Romka i A’Tomka", które do niedawna uchodziły za
zaginione. W grudniu ubiegłego roku pojawiły się jednak na aukcji
urządzonej przez DESA Unicum. Kiedy Pawłowi K. i Mariuszowi N. nie udało
się sprzedać plansz, które wycenili na 300 tysięcy złotych, postanowili
uzyskać do nich prawa własności poprzez zasiedzenie. Według ich wersji
oryginały zostały znalezione na śmietniku i do tej pory były przez nich
przechowywane! Autor i ich prawowity właściciel niejednokrotnie apelował
o ich zwrot. Sprawa wylądowała na wokandzie. I wygląda na to, że zbliża
się do finału. Joanna Adamowicz z biura prasowego Sądu Okręgowego
Warszawa-Praga poinformowała, że sąd oddalił wniosek panów K. i N.
Uznano, że, że osoby, które wystąpiły z wnioskiem o zasiedzenie
ruchomości nie nabyły ich własności. Wyrok jednak nie jest prawomocny i
można spodziewać się apelacji, co potwierdziła Magdalena Zaleska z
wydawnictwa Prószyński Media.
Nie jest to dobra wiadomość dla Papcia Chmiela, który ma już dość ciągania po sądach. I trudno mu się dziwić, skoro wszystko wskazuje na to, że racja jest po jego stronie, a dwójka cwaniaczków szuka jedynie okazji do szybkiego zarobku. I sprawa ciągnąca się już dwa lata ciągnąć się będzie dalej, co niewątpliwie jeszcze bardziej nadszarpnie zdrowie Chmielewskiego.
Nie jest to dobra wiadomość dla Papcia Chmiela, który ma już dość ciągania po sądach. I trudno mu się dziwić, skoro wszystko wskazuje na to, że racja jest po jego stronie, a dwójka cwaniaczków szuka jedynie okazji do szybkiego zarobku. I sprawa ciągnąca się już dwa lata ciągnąć się będzie dalej, co niewątpliwie jeszcze bardziej nadszarpnie zdrowie Chmielewskiego.
Thorgal w drodze na mały ekran. Kultowa seria komiksowa stworzona przez Jeana Van Hamme`a i Grzegorza Rosińskiego ma zostać przykrojona do formatu serialu telewizyjnego. Jego realizacja ma zająć się Florian Henckel von Donnersmarck, austriacko-niemiecki reżyser, który w 2006 roku zdobył Oskara za obraz "Życie na podsłuchu". Filmowiec zapewnia, że doskonale zna komiksowy oryginał, bo w młodości był wielkim fanem sagi o gwiezdnym dziecku. Produkcja, która będzie realizowana przez Pergamon Films i Beta Film Jana Mojto ma przypominać "Grę o Tron" i "Wikingów". Jan i ja niemal od dekady staraliśmy się uzyskać prawa do Thorgala i wreszcie nam się udało - komentował von Donnersmarck dla "THR". Jesteśmy niezwykle podekscytowani, że Rosiński, Van Hamme i Le Lombard zaufali nam w sprawie jednego z ich największych skarbów.
Gwoli ścisłości należy dodać, że scenarzysta odsprzedał swoje prawa do marki w 2006 roku. Warto również dodać, że nie jest to pierwsza próba ufilmowienia "Thorgala". Najbliżej realizacji tego celu był Samuel Hadida i studio Metropolitan. Grzegorz Rosiński wspomina, że swego czasu prawa do ekranizacji przechodziło z rąk do rąk. Czasami tylko po to, aby uniemożliwić realizację projektu innym wytwórniom. Wszystko jednak wskazuje, że teraz rzecz całą uda się doprowadzić do końca. Kontrakt Von Donnersmarcka i Mojto obejmuje opcję zarówno na film, jak i serial, ale znacznie bardziej prawdopodobne jest to drugie. W tym wszystkim bardzo podoba mi się postawa samego Rosińskiego, który nie zamierza się wtrącać prace filmowców, którzy będą chcieli zrealizować swoją własną wizję. Z tego komiksu można zrobić świetny serial. Pomogę twórcom, jeśli będą mnie potrzebowali, ale jeśli nie będę potrzebny, to należy psy spuścić i przepędzić mnie z planu. Mam alergię na amatorszczyznę i nie chcę mieszać się do pracy zawodowców. Chciałbym tylko, aby twórcy zachowali specyficzny klimat moich komiksów - komentował Ros dla "Gazety Wyborczej".
Centralka zapowiada - w ramach imprintu Centrali publikującego komiksy dla najmłodszych ukaże się "Słoń na Księżycu" to bogato ilustrowana opowieść o pasji i determinacji w dążeniu do celu autorstwa Gosi Herby i Mikołaja Pasińskiego. Zapowiedz prezentuje się następująco:
W małym miasteczku mieszka słynna astronomka. Każdego wieczora obserwuje Księżyc – zna go jak własną kieszeń. Nawet przez sen potrafi wymienić wszystkie góry, kratery i oceany srebrnego globu. Pewnej nocy astronomka dokonuje zadziwiającego odkrycia. Czy to możliwe, by na Księżycu mieszkał słoń? Członkowie Towarzystwa Księżycowego nie chcą w to uwierzyć.
„Słoń na Księżycu” to bogato ilustrowana opowieść o pasji i determinacji w dążeniu do celu. Choć dedykowana jest młodszemu czytelnikowi, nawiązuje do całkiem poważnych wydarzeń: obecność słonia na Księżycu po raz pierwszy miał zaobserwować w XVII wieku sir Paul Neal – jeden z astronomów Towarzystwa Królewskiego. Już wtedy odkrycie wywołało niemałe zamieszanie i rozpaliło wyobraźnię literatów.
Dzięki satyrze Samuela Butlera plotka dotarła aż do Francji – sam la Fontaine poświęcił jej bajkę „Un animal dans la Lune”. Prawie 350 lat później Gosia Herba i Mikołaj Pasiński powracają do księżycowej historii, tworząc na jej kanwie nową, pełną przygód opowieść.
Oficjalna premiera i spotkanie z autorami odbędą się na Wrocławskich Targach Dobrych Książek (1- 4 grudnia 2016), ale na rynku pozycja będzie dostępna od 2 listopada.
"Kot w Kosmos" - tak nazywa się webkomiks pisany przez Tomasza Kontnego z rysunkami Vincenta Venoir. Projekt powstał jako zgłoszenie na konkurs krótkiej formy komiksowej 27 edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Osiem stron komiksu pod tytułem "Za Późno" zdobyło pierwsze miejsce, w międzyczasie na kartkach zaczął materializować się dalszy ciąg historii - autorzy zdecydowali się na publikacje w sieci w formie regularnie aktualizowanego webkomiksu. Premiery nowych odcinków zaplanowano na każdy wtorek, a komiks dostępny jest zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej. Czego można się po nim spodziewać? Opis prezentuje się następująco:
Gatunkowo będzie różnie, myślę o tym jak o wesołym miasteczku w duchu space opery, kina nowej przygody, ale z miejscem na oddech by między żartami poruszyć istotne tematy. Chciałbym, żeby jeden czytelnik znalazł w naszym komiksie "Firefly", inny "Star Treka", jeszcze inny "Sagę", a kolejny to co najlepsze w "Gwiezdnych Wojnach".
Pracuję razem z Tomkiem w jednej firmie, a od pewnego czasu w jednym zespole przy produkcji gry - Venoir opowiada o genezie projektu specjalnie dla Kolorowych. Wiedziałem, że jest scenarzystą komiksowym, więc poruszyłem temat wspólnego projektu. Usiłowałem stworzyć swój komiks od lat, ale zawsze po pierwszych concept artach rozbijałem się o scenariusz. Brak doświadczenia z panelami, planowaniem... Okazało się, że Tomek też myślał o czymś przygodowym, oscylującym wokół futurystycznej estetyki, więc szybko umówiliśmy się na pierwsze przymiarki, a ja przekonałem go do formatu komiksu sieciowego. Przy okazji, namówił mnie, by pierwszych osiem stron "Kota w Kosmos" zaplanować jako spójny short, mogący istnieć niezależnie od serii, ponieważ na horyzoncie zbliżał się konkurs 27. MFKiG. Tak wyglądała umowa, którą zawarliśmy między sobą: spróbujemy, zobaczymy co z tego wyjdzie, nastawiamy się na webkomiks, ale spróbujemy swoich sił w konkursie.
Czy komiks ma szansę ukazać się na papierze? Trudno na samym początku myśleć o druku, gdy komiks powstaje z prędkością jednej strony na tydzień. Z szybkich obliczeń wynika, że jeśli będziemy trzymać się tego tempa, to za kilkanaście miesięcy uda nam się uzbierać materiał na album podobnego formatu jak "Portal - Krew i Mgła" Macieja Andrysiaka i Kajetana Wykurza, albo "Nie przebaczaj" Kuby Ryszkiewicza i Marianny Strychowskiej. I uśmiecham się do tej wizji, bo podoba mi się myśl o takim debiucie w księgarniach, a "Kot w Kosmos" nieprzypadkowo rysowany jest od początku w proporcjach amerykańskiego komiksu i w dużych rozdzielczościach. Kusi mnie, by spróbować też wejść w głębszy romans z możliwościami cyfrowego medium, na przykład przetestować format wertykalny, przygotowany z myślą o urządzeniach mobilnych, który cieszy się teraz popularnością w takich serwisach jak Tapastic czy Webtoons... Kto wie, może ta ciekawość wykiełkuje kiedyś w jakimś pobocznym projekcie, a na razie niech załoga Kota leci szukać drugiego końca internetu!
W małym miasteczku mieszka słynna astronomka. Każdego wieczora obserwuje Księżyc – zna go jak własną kieszeń. Nawet przez sen potrafi wymienić wszystkie góry, kratery i oceany srebrnego globu. Pewnej nocy astronomka dokonuje zadziwiającego odkrycia. Czy to możliwe, by na Księżycu mieszkał słoń? Członkowie Towarzystwa Księżycowego nie chcą w to uwierzyć.
„Słoń na Księżycu” to bogato ilustrowana opowieść o pasji i determinacji w dążeniu do celu. Choć dedykowana jest młodszemu czytelnikowi, nawiązuje do całkiem poważnych wydarzeń: obecność słonia na Księżycu po raz pierwszy miał zaobserwować w XVII wieku sir Paul Neal – jeden z astronomów Towarzystwa Królewskiego. Już wtedy odkrycie wywołało niemałe zamieszanie i rozpaliło wyobraźnię literatów.
Dzięki satyrze Samuela Butlera plotka dotarła aż do Francji – sam la Fontaine poświęcił jej bajkę „Un animal dans la Lune”. Prawie 350 lat później Gosia Herba i Mikołaj Pasiński powracają do księżycowej historii, tworząc na jej kanwie nową, pełną przygód opowieść.
Oficjalna premiera i spotkanie z autorami odbędą się na Wrocławskich Targach Dobrych Książek (1- 4 grudnia 2016), ale na rynku pozycja będzie dostępna od 2 listopada.
"Kot w Kosmos" - tak nazywa się webkomiks pisany przez Tomasza Kontnego z rysunkami Vincenta Venoir. Projekt powstał jako zgłoszenie na konkurs krótkiej formy komiksowej 27 edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Osiem stron komiksu pod tytułem "Za Późno" zdobyło pierwsze miejsce, w międzyczasie na kartkach zaczął materializować się dalszy ciąg historii - autorzy zdecydowali się na publikacje w sieci w formie regularnie aktualizowanego webkomiksu. Premiery nowych odcinków zaplanowano na każdy wtorek, a komiks dostępny jest zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej. Czego można się po nim spodziewać? Opis prezentuje się następująco:
Gatunkowo będzie różnie, myślę o tym jak o wesołym miasteczku w duchu space opery, kina nowej przygody, ale z miejscem na oddech by między żartami poruszyć istotne tematy. Chciałbym, żeby jeden czytelnik znalazł w naszym komiksie "Firefly", inny "Star Treka", jeszcze inny "Sagę", a kolejny to co najlepsze w "Gwiezdnych Wojnach".
Pracuję razem z Tomkiem w jednej firmie, a od pewnego czasu w jednym zespole przy produkcji gry - Venoir opowiada o genezie projektu specjalnie dla Kolorowych. Wiedziałem, że jest scenarzystą komiksowym, więc poruszyłem temat wspólnego projektu. Usiłowałem stworzyć swój komiks od lat, ale zawsze po pierwszych concept artach rozbijałem się o scenariusz. Brak doświadczenia z panelami, planowaniem... Okazało się, że Tomek też myślał o czymś przygodowym, oscylującym wokół futurystycznej estetyki, więc szybko umówiliśmy się na pierwsze przymiarki, a ja przekonałem go do formatu komiksu sieciowego. Przy okazji, namówił mnie, by pierwszych osiem stron "Kota w Kosmos" zaplanować jako spójny short, mogący istnieć niezależnie od serii, ponieważ na horyzoncie zbliżał się konkurs 27. MFKiG. Tak wyglądała umowa, którą zawarliśmy między sobą: spróbujemy, zobaczymy co z tego wyjdzie, nastawiamy się na webkomiks, ale spróbujemy swoich sił w konkursie.
Czy komiks ma szansę ukazać się na papierze? Trudno na samym początku myśleć o druku, gdy komiks powstaje z prędkością jednej strony na tydzień. Z szybkich obliczeń wynika, że jeśli będziemy trzymać się tego tempa, to za kilkanaście miesięcy uda nam się uzbierać materiał na album podobnego formatu jak "Portal - Krew i Mgła" Macieja Andrysiaka i Kajetana Wykurza, albo "Nie przebaczaj" Kuby Ryszkiewicza i Marianny Strychowskiej. I uśmiecham się do tej wizji, bo podoba mi się myśl o takim debiucie w księgarniach, a "Kot w Kosmos" nieprzypadkowo rysowany jest od początku w proporcjach amerykańskiego komiksu i w dużych rozdzielczościach. Kusi mnie, by spróbować też wejść w głębszy romans z możliwościami cyfrowego medium, na przykład przetestować format wertykalny, przygotowany z myślą o urządzeniach mobilnych, który cieszy się teraz popularnością w takich serwisach jak Tapastic czy Webtoons... Kto wie, może ta ciekawość wykiełkuje kiedyś w jakimś pobocznym projekcie, a na razie niech załoga Kota leci szukać drugiego końca internetu!
Kolejny polski artysta próbuje przebić się na amerykańskim rynku. A w zasadzie artystka - Katarzyna "PannaN" Witerscheim znana z instagramowego komiksu "Regi1995" i webkomiksu "Slavonica" zadebiutuje w IDW Publishing. W styczniu przyszłego roku będzie jedną z rysowniczek annuala "Jem and the Holograms". Oby okazało się, że jest to jej pierwszy, ale nie ostatni komiks stworzony na potrzeby rynku w USA.
United States of Komiks zaprasza na swoje spotkania. 22 listopada w American Corner Łódź (ul. Matejki 32/38, Łódź) Damian Maksymowicz opowiadać będzie o "jedynkach", czyli nowych seriach od Image Comics, trailerze "Logana" i aż 7 nowych komiksowych serii z X-men od Marvela, filmowym "Doktorze Strange`u" oraz o Archie Comics. Początek - godzina 17:00.
Natomiast kilka dni wcześniej, 18 listopada w Przechowalni (ul. 6 sierpnia 5, Łódź) o godzinie 18:30 odbędzie się spotkanie "Około literatury…" i będzie traktowało o komiksie dla początkujących. Oto jego zapowiedź:
Jak się okazuje bardzo wiele osób interesujących się filmem czy literaturą fantastyczną ma niewielkie pojęcie o tym co się dzieje w komiksie, jakich autorów i jakie tytuły warto poznać.
Wobec tego wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś na ten temat, serdecznie zapraszamy na spotkanie na którym zaprezentujemy przegląd najciekawszych i najważniejszych komiksów fantastycznych (ale nie tylko) - zarówno tych amerykańskich jak i europejskich i odpowiemy na pytania "a od czego warto zacząć czytać" i przedstawimy pokrótce jakich autorów warto poznać.
Gościem spotkania będzie Damian Maksymowicz - publicysta, redaktor serwisu DC Maniak, autor artykułów popularyzujących komiks m.in. w "Nowej Fantastyce", prowadzący cykl spotkań United States of Comics we współpracy z American Corner Biblioteki Uniwersyteckiej w Łodzi.
Kolejny erotyk w ofercie Scream Comics. "Monika" zapowiada się na pełen pikantnych scen techno-thriller sci-fi, którego tytułowa bohaterka wrażliwa artystka, w sztuce szuka ucieczki od traumy z dzieciństwa. Niespodziewanie jednak wchodzi w świat polityki, tajnych stowarzyszeń i seksu, gdzie napotka więcej pytań niż odpowiedzi na temat swojej przeszłości i zaginionej siostry. Scenariusz komiksu wyszedł spod ręki Thilde Barboni, a oprawą graficzną zajął się Guillem March, artysta doskonale znany na amerykańskim rynku, współautor "Catwoman", "Gotham City Sirens" czy "Batmana". I szkoda tylko, że wydawnictwo nie zdecydowało się wydać tej dwuczęściowej historii w formacie Double Scream, tylko wypuści ją w dwóch oddzielnych tomach.
Nakładem Agory ukazało się wspólne dzieło Adama Wajraka i Tomasza Samojlika. Komiks "Umarły Las"
swoją premierę miał 20 października. Opowieść o Puszczy
Białowieskiej zamknęła się na 128 stronach, za które zapłacić będzie
trzeba 39,99 zł. Zapowiedz dostarczona przez wydawnictwo prezentuje się
następująco:
Brońcie swojej puszczy, obywatele ptaki!
Jest gdzieś na Dzikim Wschodzie miasteczko o nazwie Umarły Las. Kiedy przybywa do niego nowy szeryf, dzięcioł trójpaczasty Triko, na pozór wszystko gra. Dzięcioł białogrzbiety Blekoto jak zwykle podaje w saloonie larwy, dzięcioł duży Kapral prowadzi bank nasion, sóweczka Mogiłczyk wyprawia pogrzeby, a korniki drążą korytarze pod korą. Jednak Triko szybko się orientuje, że spokój w Umarłym Lesie jest tylko pozorny. W dodatku na Dzikim Wschodzie pojawiają się podstępne szpaki. Czy Triko uda się przywrócić w Umarłym Lesie porządek? Czy wyjdzie na jaw jego wstydliwa tajemnica? Czy zyska szacunek ptaków i miłość Tridy? Wreszcie, co z tymi kornikami?
O tym że Adam Wajrak pisze wspaniałe książki dla dzieci o przyrodzie, a Tomasz Samojlik jest autorem komiksów i ilustracji wie chyba każde dziecko w Polsce. Ale nie każde słyszało o tym, że obaj panowie są sąsiadami z Puszczy Białowieskiej. W tym trzymającym w napięciu i pełnym humoru komiksie postanowili połączyć siły. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami!
Książkę wzbogacają opowieści Adama Wajraka o Puszczy Białowieskiej i jej mieszkańcach, czyli o bohaterach "Umarłego Lasu", a także zdjęcia jego autorstwa.
Jest gdzieś na Dzikim Wschodzie miasteczko o nazwie Umarły Las. Kiedy przybywa do niego nowy szeryf, dzięcioł trójpaczasty Triko, na pozór wszystko gra. Dzięcioł białogrzbiety Blekoto jak zwykle podaje w saloonie larwy, dzięcioł duży Kapral prowadzi bank nasion, sóweczka Mogiłczyk wyprawia pogrzeby, a korniki drążą korytarze pod korą. Jednak Triko szybko się orientuje, że spokój w Umarłym Lesie jest tylko pozorny. W dodatku na Dzikim Wschodzie pojawiają się podstępne szpaki. Czy Triko uda się przywrócić w Umarłym Lesie porządek? Czy wyjdzie na jaw jego wstydliwa tajemnica? Czy zyska szacunek ptaków i miłość Tridy? Wreszcie, co z tymi kornikami?
O tym że Adam Wajrak pisze wspaniałe książki dla dzieci o przyrodzie, a Tomasz Samojlik jest autorem komiksów i ilustracji wie chyba każde dziecko w Polsce. Ale nie każde słyszało o tym, że obaj panowie są sąsiadami z Puszczy Białowieskiej. W tym trzymającym w napięciu i pełnym humoru komiksie postanowili połączyć siły. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami!
Książkę wzbogacają opowieści Adama Wajraka o Puszczy Białowieskiej i jej mieszkańcach, czyli o bohaterach "Umarłego Lasu", a także zdjęcia jego autorstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz