poniedziałek, 31 października 2016

#2251 - Trans-Atlantyk 374

Historii rozwodu Tima Millera i Ryana Reynoldsa ciąg dalszy. W minionym tygodniu informowaliśmy o tym, że reżyserem "Deadpoola 2" nie będzie osoba, która odpowiadała za spektakularny sukces jedynki. Miller miał popaść w konflikt z Reynoldsem na tle różnic artystycznych. Według dziennikarzy The Wrap obie strony miał mieć diametralnie różne pomysły na sequel. Jeszcze przed premierą "Deadpoola" Reynolds z scenarzystami Rhettem Reese`m i Paulem Wernickiem pracował nad skryptem drugiej części. Stawiali raczej niskobudżetową produkcją utrzymaną w podobnej stylistyce co poprzednia część, której siłą miał być humor natomiast Miller chciał postawić na kosztujące majątek efekty CGI i oszałamiające wizualia. To były dwie zupełnie inne wizje tego filmu, a jedna z nich zupełnie nie przypominała Deadpoola - komentuje tajemnicze źródło, na które powołuje się Wrap. Dodatkowo kością niezgody miało być obsadzenie Kyle`a Chandlera w roli Cable`a.


Skończyło się na tym, że studio postawiło na wizję aktora, a nie reżysera, choć Jim Gianopoulos, CEO Foxa miał podjąć się mediacji w tej sprawie. A tymczasem na wieść o rezygnacji Millera fani Wade`a do reżyserskiego stołka "Deadpoola 2" zaczęli przymierzać... Quentina Tarantino! Za pośrednictwem internetowej platformy wystosowana petycję, w której domagali się, aby ojciec "Hateful 8" i "Django Unchained" stanął za kamerą tej produkcji. Z jego ręką do dialogów i miłością do kina gatunkowego miał być idealnym wyborem w tej kwestii... Cóż, pozwolę sobie tego pomysłu nie komentować, ale przypomnę wszystkim, że Tarantino swego czasu i z własnej woli przymierzał się do realizacji filmowej wersji "Luke`a Cage`a". To były okres tuż po sukcesie "Rezerwowych psów", a w roli głównej mieliśmy zobaczyć Laurence`a Fishburne`a. Do realizacji projektu nigdy nie doszło, a filmowiec miał czas, aby zająć się "Pulp Fiction".

A kto nie jak Miller i Tarantino? Chętnych do reżyserowania "Deadpoola 2" nie brakuje. W kuluarach pojawiają się nazwiska Drew Goddarda, showrunnera netfliksowego "Daredevila", przymierzanego do realizacji "Sinister Six" w Foxie studiach Sony czy Magnusa Martensa, którego nazwisko pojawiało się przy okazji "Luke`a Cage" czy "Agents of SHIELD", ale zdecydowanie najciekawiej prezentuje się kandydatura Davida Leitcha, który błysnął fantastycznym "Johnem Wickiem". Właśnie on ma być faworytem decydentów wytwórni, choć Fox wstrzymuje się z jakimikolwiek komentarzami w tej sprawie. Jeszcze dłuższa jest lista kandydatek do roli Domino. W kolejce do odegrania dysponującej mocami manipulowania rachunkiem prawdopodobieństwa mutantki stanęły Sienna Miller, Lizzy Caplan, Mary Elizabeth Winstead ("Scott Pilgrim vs. the World"), Kelly Rohrbach ("Słoneczny patrol"), Ruby Rose ("Orange is the New Black"), Mackenzie Davis, Eve Hewson ("The Knick"), Sofia Boutella ("Kingsman"), Stephanie Sigman ("Spectre") i Sylvia Hoeks ("Blade Runner 2049").

Garth Ennis wspomina Steve`a Dillona. Po śmierci rysownika w sieci zaroiło się od kondolencji i wyrazów uznania, ale niewielu znało go tak dobrze, jak Garth. Nie tylko razem stworzyli swoje największe dzieła, takie jak "Hellblazer", "Punisher" czy "Kaznodzieja", ale byli prawdziwymi przyjaciółmi. Ennis oddał hołd Dillonowi w krótkiej prywatnej notce, która później została opublikowana przez DowntheTubes. Oto jej treść:

Steve lubił się napić i prawdę powiedziawszy większość z nas poznała go przy kieliszku. Albo raczej, aby być bardziej dokładnym, Steve lubił puby, ponieważ właśnie tam spotykał się z innymi ludźmi. A on uwielbiał ludzi. Uwielbiał ich poznawać i rozmawiać.

Zmienił moje życie na kilka sposobów. Pierwszym z nich był telefon wykonany gdzieś pod koniec 1991 roku. "Stary, myślę o wyjeździe do Nowego Jorku na nowy rok, może na dłuższy weekend.". Tym drugim były ponad dwie dekady naszej artystycznej współpracy, gdy zabierał się za rysowanie wszystkich dziwactw, które spłodziłem. I za każdym razem wychodziło mu to bezbłędnie.

Poznaliśmy się w Londynie, latem 1989 roku, ale dopiero rok później w Dublinie coś między nami kliknęło. Po tym, jak wszyscy odpadli siedzieliśmy do samego świtu i mordowaliśmy butelkę Jamesona rozmawiając o komiksach, jakie chcemy robić. Pamiętam, że zastanawialiśmy się co możemy zrobić z jego materią i we wszystkim się zgadzaliśmy. "O tak. Ty jesteś tą osobą. Doskonale to rozumiesz".

Ostatni raz widziałem Steve`a ostatniej niedzieli w Nowym Jorku, gdy szedł nocą piątą aleją do swojego hotelu. Tak mógł być koniec którejkolwiek z tysiąca nocy. To całkiem niezłe ostatnie wspomnienie. Steve był drużbą na moim weselu i moim dobrym przyjacielem. Wydaje mi się, że nauczył mnie więcej o świecie, niż ktokolwiek inny.

Lobo w Lidze. "Justice League of Americe" właśnie stało się jednym z najbardziej oczekiwanych superbohaterskich on-goingów 2017 roku. Jeszcze na New York Comic Conie ogłoszono, że w skład drużyny wejdą Killer Frost, Vixen, Atom (Ryan Choi) i Ray, nieco później dokooptowano Black Canary i Batmana oraz... Lobo. I to nie tego z okresu New 52, tylko oryginalnego, którego wszyscy kochamy. Seria tworzona przez Steve`a Orlando (scenariusz) i Ivana Reisa (rysunek) ma być jednym ze spin-offów "Justice League vs Suicide Squad", a w zasadzie efektem spotkania z Killer Frost, które zainspiruje Mrocznego Rycerza do stworzenie takiej, a nie innej drużyny. Batman jest przekonany, że zawsze ma sytuację pod kontrolą, ale tym razem zdarzy się coś, co uświadomi mu, że nie do końca tak jest. Uświadomi sobie, że będzie musiał coś zmienić w swoim podejściu - zapowiada tajemniczo Orlando. A co ciekawego ma do powiedzenia o Ważniaku? Dowiemy nieco o tym, co stoi za tą postacią. Nie chce go rzecz jasna zmiękczać, ale chce pokazać jego głębię. Lobo pozostanie tym samym bohaterem, którym jest, ale chce pokazać go jako tego, który obnaża hipokryzję innych i przypomina im, żeby nie brali siebie zbyt poważnie.

Terry Moore zapowiedział powrót do "Strangers in Paradise" - informacja ta pierwotnie pojawiła się na paryskim Comic-Conie, a później została potwierdzona przez autora w mediach społecznościowych. Nie wiadomo jeszcze jak będzie wyglądała kontynuacja cyklu - wiadomo, że ukaże się w 2018 roku przy okazji swojego 25-lecia. Autorski tytuł Moore`a swój początek bierze w 1993 roku. W większości był on wydawany nakładem własnym autora, a swój finał ujrzał w 2007 zamykając się w 107 numerach i trzech tomach. Cała historia zbudowana jest wokół związku dwóch kobiet, Katchoo i Francine. Powiedzieć, że ich wspólne życie jest skomplikowane to nic nie powiedzieć - w "Strangers in Paradise" nie brakuje wątków typowo romantycznych i obyczajowych, ale Moore`owi zdarza się skręcić w stronę innych gatunków, choćby thrillera. Polska wersja komiksu pierwotnie została zapowiedziana przez Taurus Media w 2008. Później jego publikacją miała zająć się timofowy imprint Mroja Press (2011). Póki co z tych planów nic nie wyszło.

Fantastyczny debiut "Doktora Strange`a" w box-office - najnowsza produkcja Marvel Studios w miniony weekend miała swoją premierę w 33 krajach (w tym w Polsce), ale jeszcze nie zdążyła trafić do amerykańskich kin (obywatele USA poczekają do 4 listopada). Film w reżyserii Scotta Derricksona zaliczył znakomity weekend otwarcia zarabiając 86 milionów dolarów. To znacznie lepszy, wynik niż prognozowano - według analityków ze względu na relatywnie mało znanego głównego bohatera liczono na wpływy między 55, a 75 mln. Sukces? I to jaki! "Strange" w porównywalnym okresie zarobił więcej od "Ant-Man" (o prawię połowę!), "Strażników Galaktyki (37% mniej) czy obrazu "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" (23%). Najlepiej radził sobie w Korei Południowej, gdzie zarobił nieco ponad 18 milionów, a do pobicia zostały jeszcze kinowe rynku w Chinach, Brazylii, Rosji czy Japonii. W Domu Pomysłów mogą spokojnie odtrąbić sukces i podpisywać kontrakty z aktorami na kolejne filmy.

Trudno uwierzyć, że Wasp, a więc jedna założycielka Avengers (wymyślając zresztą nazwę grupy!) i jedna z marvelowskich bohaterek z najdłuższym stażem w zasadzie nie doczekała się własnego, solowego tytułu. Niestety, Janet Van Dyne będzie musiała jeszcze poczekać, ale swoją szansę dostanie Nadia Pym, bohaterka on-goinga "The Unstoppable Wasp". Córka Hanka Pyma i jego pierwszej żony Marii zadebiutowała na łamach "Free Comic Book Day Avengers 2016", jako wychowanka Red Roomu, a więc tej samej instytucji, gdzie szkoli się kolejne Czarne Wdowy. Nadii udało się zbiec i poszła w ślady swojego ojca stając się nie tylko znakomitą genetyczką, ale także bohaterką. Premierowy zeszyt z jej przygodami ma ukazać się czwartego stycznia nadchodzącego roku, a jego autorami będą Jeremy Whitley (scenariusz) i Elsa Charretier (rysunek).


Patronem dzisiejszego wydania Trans-Atlantyku był ATOM Comics najlepszy polski sklep z amerykańskimi komiksami.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

W kuluarach pojawiają się nazwiska "Drew Goddarda, showrunnera netfliksowego "Daredevila", przymierzanego do realizacji "Sinister Six" w Foxie"

Nie Fox tylko Sony. Sinister Six miało być spin-offem Niesamowitego Spider-mana z A. Garfieldem zanim nie dogadali się z Marvelem i znowu zresetowali filmowego pająka