sobota, 24 września 2016

#2232 - Largo Winch. Zobaczyć Wenecję/ ... I umrzeć

Wydawnictwo Kurc jest kolejnym edytorem, który podjął się publikacji cyklu "Largo Winch" na naszym rynku. Belgijska seria komiksowa autorstwa Jeana Van Hamme (scenariusz) i Philippe'a Francqa (rysunek) zaliczana jest do najpopularniejszych tytułów publikowanych na rynku frankofońskim. Jej nakład sięgnął pół miliona kopii, dorobiła się dwóch adaptacji kinowych, ekranizacji w formie serialu, wersji growej, przekładów na chorwacki, duński, holenderski, angielskie, niemiecki, portugalski, serbski, szwedzki, hiszpański... 




Jednym słowem - marka. Tylko jakoś nie ma szczęścia na polskim rynku. W 2001 "Largo" był publikowany przez Motopol-Twój Komiks, a że nie było to wydawnictwo mierzące zamiary na siły skończyło się tylko na czterech albumach. W 2009 licencja kupiona została przez Egmont, który w ramach kolekcji "Sensacja" eksperymentował z integralami w pomniejszonym formacie zbierającymi po cztery tomy. Może by się udało, ale akurat przyszedł kryzys. Teraz swoich sił próbuje Kurc. Do trzech razy sztuka?

W albumie zawierającym epizody "Zobaczyć Wenecję..." oraz "... I umrzeć" poznajemy dalsze losy tytułowego bohatera cyklu. W wieku dwudziestu pięciu lat Largo zostaje spadkobiercą bajecznej fortuny swojego przybranego ojca, Nerio Wincha, i staje na czele jednego z najpotężniejszych holdingów finansowych na świecie. Sierota urodzona w byłej Jugosławii przejmując władzę w Koncernie W będzie musiał stanąć do walki nie tylko ze swoimi biznesowymi rywlami - zarówno na jego życie, jak i na jego pozycje dybie wiele osób, które nie boja się ubrudzić rąk, aby tylko zrealizować swoje plany. 


"Largo Winch" to utrzymany w konwencji biznesowego thrillera z licznymi naleciałościami gatunkowymi (sensacja, przygoda, więcej niż tylko ciut erotyki) modelowy przedstawiciel terminu "frankofoński komiks środka", ale zrobiony został naprawdę porządnie. Jean Van Hamme świetnie zna się na swoim pisarskim fachu, a świat wielkiej finansjery, rozgrywek między międzynarodowymi przedsiębiorstwami i walki o biznesowe wpływy zna z pierwszej ręki. Nie tylko może pochwalić się licznymi dyplomami (scenarzysta oprócz dziennikarstwa kończył studia związanie z ekonomią polityczną i międzynarodowym handlem), ale ma za sobą karierę błyskotliwą karierę w koncernie Phillipsa. Mając takie zaplecze nie ma się co dziwić, że udało mu się stworzyć niezwykle przekonującą fabułę rozgrywającą się w świecie szklanych wieżowców, wielomilionowych transakcji i skorumpowanych biznesmenów.

Każda z historii, które do tej pory zostały wydane w Polsce zamyka się w dwóch tomach. Nie inaczej się z "Zobaczyć Wenecję..." oraz "... I umrzeć", które stanowię początek i koniec opowieści, której schemat fabularny podobny jest do pozostałych epizodów "Largo". Mamy więc złego, który próbuje uderzyć w Koncern W lub jego szefa. W tym celu knuje spisek, intrygę lub inny złowieszczy plan, a główny bohater musi nie tylko go powstrzymać, ale i rozwiązać zagadkę dotyczącą jego tożsamości. Brzmi banalnie, ale Van Hamme każdą kolejną przygodę Largo, który stanowi połączenie Tony`ego Starka i Jamesa Bonda, potrafi odmalować w sposób bardzo wciągający. Zręcznie manewruje kliszami, doskonale dobiera proporcje między scenami akcji, a momentami nieco wolniejszymi, a zagadka która leży u podstaw fabuły naprawdę intryguje. Jej siłą jest nie tylko to, że trzyma w napięciu do ostatniej strony, ale też jest mocno osadzenie w realiach - belgijskie scenarzysta bardzo sugestywnie odmalował świat wielkiego biznesu. Dzięki temu jego seria ma swój oryginalny smak i trudno jest mi znaleźć komiks podobny do "Largo". I to stanowi o jego największej sile.


Sprawności scenarzysty wtóruje kunszt rysownika. Pod względem wizualnym "Largo" może robić wrażenie, bo Philippe Francq niebywale dba o najmniejsze detale swoich ilustracji, które prezentują się naprawdę fantastycznie. Aż żal, że tak wycyzelowane rysunki możemy oglądać w pomniejszonym formacie. Wenecja kreślona jego ręką prezentuje się jeszcze piękniej, niż rzeczywistości.

Powrót Largo bardzo mnie cieszy, choć jego wenecka przygoda zdaje się być najmniej ciekawą wśród tych, które mieliśmy już okazje poznać. Pomimo tego to wciąż najwyższej próby europejski komiks mainstreamowy. Oby za sprawą Kurca tytuł ten na dłużej zagościł na naszym rynku.

Brak komentarzy: