środa, 28 sierpnia 2013

#1360 - S/N

Nie zaryzykuje twierdzenia, że związani ze środowiskiem Maszina twórcy kroczący w awangardzie polskiego komiksu są najciekawszych zjawiskiem od czasów pojawiania się „Produktu” na rynku, bo w komentarzach pod tą recenzją zaraz rozpęta się trolliada z udziałem anonimów zakochanych w amerykańskich trykotach, zapatrzonych w plecy konia czy pałających miłością wyłącznie do rodzimej klasyki. Nie napiszę, ale taka jest prawda.

To właśnie ze stajni Mikołaja Tkacza wyszedł jeden z najlepszych komiksów tego roku, czyli „Maczużnik” albo frapujące „Przygody nikogo” wpisujące się w klasycznie awangardowe (jakkolwiek absurdalnie brzmi takie sformułowanie) tradycje. Nastawieni na eksperyment, dojrzali warsztatowo, szukający nowych form wyrazu, dekonstruujący komiksowe formy, ale również nastawieni na wygłup, sztubacki żart, dadaistyczne psoty czy bardziej tradycyjne rzeczy – a to tylko początek. Poszczególni twórcy związani w jakiś sposób z Maszinem mają wiele oblicz, angażują się w coraz to nowe przedsięwzięcia i coraz śmielej poczynają sobie w naszym komiksowie. Centrala w ramach serii „Kolekcja Maszina” prezentuje kolejne prace twórców związanych z tą grupą. „S/N” jest następną pozycją, która ukazała się pod tym szyldem.

Autorem scenariusza i rysunków jest Michał Rzecznik, ale część skryptów i grafik wyszła spod ręki innych związanych mniej lub bardziej z Maszinem twórców. W tym niewielkich rozmiarów albumie pojawia się plejada maszinowych gwiazd, a także szereg satelitów luźno związanych z grupą. Żeby wymienić tylko kilka nazwisk – Marcin Podolec, Daniel Gutowski, Jacek Świdzińki, Przemysław Surma – dziś to przecież nie żadni młodzi, zdolni i obiecujący, ale czołowi, wiodący i wyrobieni artyści.

Taki układ twórczych sił w pewien sposób koresponduje z formą komiksu. Zasadniczo „S/N” to zbiór jednoplanszowych pasków, ale trudno powiedzieć, aby była to antologia w zwyczajnej formie. To raczej zbiór różnorodnych, krótkich historii, które łączy nie tyle temat, nie tyle treść, ile koncept (oraz forma, co jest rzeczą oczywistą). Mazol wraz ze swoimi kompanami ucieka przed konwencjami, które wpisane są w paskową formułę. I chęć nie brakuje standardowych szortów, to w oczu rzuca się nie tylko unikanie „pędu ku puencie”, ale również klasycznej, czterokadrowej kompozycji. Poszczególne historie zlewają się ze sobą. Na jednej stronie mogą znajdować się trzy kadry pierwszej historii, która swój finał będzie miała za kilka stron, w towarzystwie zupełnie innej. Przenikają się również motywy (esenowcy szczególnie upodobali sobie np. telefon), które powracają w najbardziej nieoczekiwanych momentach, burząc często dramaturgię innego paska albo każąc czytelnikowi szukać zakończenia po całym zbiorku. Taka dekonstrukcja jakby spina cały album jedną, wielką meta-narracją powodując, że zamiast przyglądać się poszczególnym fragmentom pojedynczo, zaczyna śledzić całość, próbując nadać jej jakiś, przynajmniej ogólny, sens. To bardzo interesujący zabieg, który otwiera „S/N” na kolejne interpretacje. Ale nie bójcie się, komiks Rzecznika to nie tylko seria formalnych igraszek – w zbiorku jest sporo dobrego humoru, fajnego konceptualnego dowcipu i inteligentnego żartu w artystowsko-undergroundowym guście.

Dominik Szcześniak w swojej recenzji „S/N” z wielkim entuzjazmem podkreślił, że jest to jeden z najlepszych komiksów tego roku. Nie mam wątpliwości, że projekt Michała Rzecznika i kolegów to rzecz z pewnością interesująca i zdecydowanie godna uwagi – przynajmniej dla tych, którzy od komiksu oczekują czegoś więcej, niż tylko rozrywki i „ładnych”, czyli wykonanych zgodnie z zasadami anatomii i perspektywy, rysunków. Ale, żeby rozpatrywać „S/N” w kontekście komiksu roku? Nie jestem przekonany.



Brak komentarzy: