Nathan
Edmondson naprawdę wie jak dobrze otwierać swoje historie. Dobrym
przykładem niech będzie „Who is Jake Ellis?”. Jest tam krótka
scena w staroświeckim stylu „zabili go i uciekł”, gdzie Jon
Moore umyka przed kulami, zaraz po tym jak ku zaskoczeniu przeciwnika
znajduje efektowny sposób na opróżnienie butelki whisky. Kiedy
jednak na kolejnych stronach dostałem nietypowy replay z tytułowym
Jake'm – przyznaję, z miejsca kupiłem tą historię. Rzadko
kiedy komiks trafia czytelnika między oczy już na początku –
jednym z takich tytułów jest „Who is Jake Ellis?”. Po zaledwie
kilku planszach już wiesz, że chcesz to przeczytać do końca.
Kiedy
jedni scenarzyści chcą uciec od tradycji gatunkowej i motywów na
których ona bazuje, Edmondson robi coś zupełnie odwrotnego. „Who
is Jake Ellis?” jest komiksem głęboko zakorzenionym w tradycji
historii sensacyjnych i szpiegowskich. To scenariusz który
ewidentnie spisany jest w oparach twórczości Roberta Ludluma, czy
Toma Clancy'ego. Odczuwalne są zwłaszcza wpływy twórcy
„Tożsamości Bourne'a” – śmiało można powiedzieć, że Jon
Moore, jest pod pewnymi względami wręcz kalką Jasona, co
absolutnie nie przeszkadza w odbiorze fabuły. Jest wręcz odwrotnie
– odnajdywanie klisz i to jak autorzy zabawili się z tradycją
Ludluma jest dodatkowym punktem dla komiksu. Na koniec pozostaje
jeszcze Jake – postać scenariuszowo ryzykowna, wręcz ocierająca
się o absurd trudny do zaakceptowania w tego typu historiach. Kim
więc jest Jake Ellis?
To
świadomość umieszczona w umyśle głównego bohatera, którą
słyszy (i widzi również) tylko on. Jest dodatkowym zmysłem Jona –
dzięki niej, z siedzącego za biurkiem szeregowego pracownika CIA
staje się wykwalifikowanym agentem, który w akcji znacznie lepiej
potrafi ocenić swoje położenie i odnaleźć wyjście z tych
sytuacji, które go nie mają – mówiąc inaczej, dzięki Jake'owi
Jon potrafi wyrwać się z najgorszych tarapatów. Po ucieczce z
tajnego ośrodka badawczego, gdzie doszło do ich „mentalnej”
fuzji, ścigani są po całej Europie, co pewnie trwałoby bez końca,
gdyby nie Jake – pozbawiony wspomnień chce odkryć prawdę o samym
sobie, co niestety dla Jona będzie oznaczało powrót do punktu
wyjścia.
W
komiksie mamy do czynienia z czystą akcją, ale nawet pomimo tego
scenarzysta potrafił znaleźć tu chwile pozytywnego przestoju.
Chwile krótkie, ale treściwe, wypełnione wewnętrznym dialogiem
Jake'a i Jona. Ich rozmowy o potrzebie poznania własnej przeszłości
nie są na szczęście wybujałe – „Who is Jake Ellis” nie
trąci intelektualnymi rozważaniami, za to w dość prosty i
efektowny dla fabuły sposób pokazuje myślowy konflikt głównych
bohaterów – nawet jeśli w akcji panowie uzupełniają się
idealnie, to niekoniecznie mają te same plany i oczekiwania
względem siebie. I chociaż Jake jest skazany na swojego „nosiciela”
to jednak potrafi naginać podstawowe zasady symbiozy w imię
własnych interesów. Wewnętrzny spór o to czy ukrywać się bez
końca, czy wyjść naprzeciw wrogowi i poznać prawdę jest
dodatkiem do precyzyjnie poprowadzonej akcji. Tutaj sceneria zmienia
się często: od Barcelony, przez Strasburg po Marrakesz, zahaczając
jeszcze o kilka innych miast. Sytuacja zmienia się jak w
kalejdoskopie, co nie pozwala się oderwać do komiksu i podtrzymuje
czytelnika w ciągłym napięciu. Pomiędzy nieustanną ucieczką
dostajemy też strzępy wspomnień Moore'a, które powoli pozwalają
zrozumieć sens całej tej historii. Reasumując „Who is Jake
Ellis?” prezentuje bardzo zwarty i kompletny scenariusz komiksu
sensacyjnego.
Rysownikiem
jest Tonci Zonjic: lista jego prac nie jest może oszałamiająco
długa, ale udział w „Who is Jake Ellis?” powinien to wkrótce
zmienić. Kreska, którą posługuje się Chorwat jest bardzo
nieszablonowa – to bardzo oszczędny, miejscami minimalistyczny
styl. Zawiera w sobie silne pierwiastki europejskie i klasyczne,
przywołujące również na myśl komiksy starszej daty. Z pewnością
nie jest to rysunek porażający realizmem – Zonjic oszczędza
sobie mało istotnych detali, skupia za to się na stworzeniu
przejrzystej narracji i oddaniu dynamiki sytuacji. Dzięki temu
komiks jest jednocześnie porywający i subtelny artystycznie.
Jak
pewnie wielu wiadomo „Who is Jake Ellis?” całkiem nieoczekiwanie
nominowany został w ubiegłym roku do prestiżowego Eisnera. Pomimo,
że ostatecznie komiks pochwalić się może jedynie nominacją,
trzeba mówić o małym zwycięstwie. Edmondson i Zonjic udowodnili,
że klasyczny komiks sensacyjny wciąż jest atrakcyjny –
oczywiście potrzebna jest do tego odrobina wyobraźni i umiejętne
czerpanie z tradycji. „Who is Jake Ellis” dobitnie o tym
przypomina, a jeśli czyjś apetyt na sensację został pobudzony,
powinien sięgnąć po kontynuację – „Where is Jake Ellis”
zapowiada się równie obiecująco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz