czwartek, 29 sierpnia 2013

#1361 - Za oknem świeci słońce

"Wystawa Anji Wicki była jednym (z wielu) mocniejszych punktów Ligatury. W jej pracach widać prawdziwą miłość do rysowania. Na szczęście – odwzajemnioną. Logiczną konsekwencją zachwytu wystawą jest lektura wydanego przez Centralę albumu".


Mniej więcej w takim tonie Maciej Pałka pisał o twórczości szwajcarskiej artystki, której debiutancki album na polskim rynku wpadł mi w ręce. W nie mniej entuzjastycznym tonie wypowiada się Sebastian Frąckiewicz, a Maciej Gierszewski podpowiada, że to pozycja naprawdę godna uwaga. Tylko mnie jakoś „Za oknem świecie słońce” nie przekonuje. „Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca”, że tak zacytuje pewnego klasyka. Nie zrozumcie mnie źle – to rzecz bardzo zgrabna. Formalnie dopięta na ostatni guzik, pokazująca, że Wicki na opowiadaniu obrazem się zna, a treściowo interesująca i ciekawa. Ale w żaden sposób mnie do siebie nie urzekł…

Mówiąc najprościej „Za oknem świecie słońce” jest historią o seksualnej inicjacji i przezwyciężaniu własnego wstydu. Wicki ze swoim bohaterem wraca do pewnego krępującego wspomnienia z przeszłości, kiedy do dziecięcego świata zaczyna wkradać się erotyka i cielesność. Pewnie każdy z nas te pełne zażenowania momenty różnych "pierwszych razów" zakopał głęboko w pamięci. Nierzadko (z różnych przyczyn) wypieramy je, nie chcemy o nich rozmawiać, nawet z najbliższymi. Niekiedy mamy ku temu dobre powody, a czasem nie. Zwyczajnie jest nam głupio i się wstydzimy. Z punktu widzenia osoby dojrzałej zabawy w doktora, pokątne macanki i zaglądanie pod spódnicę jawią się jak coś obscenicznego. Wulgarnego. Ale gdy dopuszczają się ich dzieci są one niewinne. To kolejny element rzeczywistości, który w swojej ciekawości chcą poznać, co czyni je naturalnymi i niemającymi żadnych znamion społecznego tabu. 

Fabuła komiksu rozwija się dwutorowo. Za sprawą jednego planu czasowego możemy śledzić dzieciństwo głównego bohatera, w drugim natomiast ujęto jego całkiem dojrzałe perypetie. Oba wątki przeplatają się w najmniej spodziewanych miejscach, tworząc bardzo interesującą, a precyzyjną kompozycję. Z tym zabiegiem koresponduje również balansowanie pomiędzy niemą narracją, a całkiem tradycyjnym łączeniem słów z obrazem. Podoba mi się sposób, w jaki Wicki zwraca uwagę na detal, w jaki sposób podkreśla rolę jakichś nieznaczących szczegółów rzeczywistości, które w wyniku jakichś wydarzeń nabierają różnych znaczeń.


Zresztą, umiejętne budowanie napięcie i odpowiednia doza dramatyzmu to nie jedyne zalety „Za oknem świeci słońce”. Autorka, jak już wspomniałem, świetnie posługuje się językiem komiksu. Opowiada w sposób przekonujący świadomie korzystając z komiksowych środków wyrazu. Jej narracja jest więcej, niż płynna, a minimalistyczna oprawa graficzna sprawia, że stylistyka albumu przypomina dziecięcej rysunku, co szczególnie podkreślone zostało przez dobór kolorów.



Brak komentarzy: