Premierę drugiego "Wiedźmina" w historii polskiej kultury (masowej) uważam za wydarzenie niezwykłe. Czy przełomowe – to się dopiero okaże. Przez chwilę, w pewnym zapyziałym kraiku nad Wisłą dało się poczuć rasowy hype, tę wielką marketingowo-promocyjną machinę, przynajmniej tak samo ważną, jak sam produkt. O "Wiedźminie 2" rozmawiano i spekulowano, na premierę "Wiedźmina 2" się czekało w Empikach, jak na, nie przymierzając, "Harry`ego Pottera", wreszcie z "Wiedźmina 2" było się dumnym, że na wskroś polska produkcja odniosła duży sukces na międzynarodowym rynku.
Był to jeden z niewielu momentów, kiedy popkultura wyznawana przez geeków i nerdów, fanów komiksów, fantastyki i gier video wypełzła ze swojej niszy i udało jej się przebić do tak zwanego mainstreamu. Głównego nurtu rozrywki w Polsce sformatowanego pod "przeciętnego odbiorcę", kojarzonego raczej z "Na wspólnej" i "M jak Miłość", Feelem i Beatą Kozidrak, "Telekamerami" i "Teletygodniem", Grocholą i "Miłością nad rozlewiskiem". "Zabójcy Królów" swoją uwagę i kilka akapitów poświęcił nawet Wojciech Wencel, a zatem Geraltowi zawitał nawet na kulturalno-literacki Parnas (a przynajmniej na jego prawicowe zbocze). I gdzieś na boczku, jako wsparcie wielkiego eventu pojawił komiks. Nawiasem mówiąc ta sytuacja wiele mówi o statusie i miejscu, w którym znajduje się obecnie sztuka obrazkowa w Polsce…
Dwuczęściowa "Racja Stanu" opublikowana na łamach kioskowego magazynu "Komiksowe Hity" była typowym projektem robionym na zamówienie. Pojawiło się zapotrzebowanie na komiks, znaleziono pieniądze i zaangażowano artystów. Scenariuszem zajął się Michał Gałek, rysunkami Arkadiusz Klimek, a kolorami - Łukasz Poller. Cała trójka związana jest z krakowskim Studiem pArt. Najlepiej ze swojego zadania wywiązał się Klimek, który wykonując kawał dobrej roboty przy "Wiedźminie" wygodnie usadowił się w czubie najlepszych polskich rysowników potocznie określanych, jako "mainstreamowi". Aż szkoda takiego rysownika na rodzimy rynek. Perfekcyjny technicznie, z komiksową wyobraźnią, w niczym nie odbiegający od kolegów po fachu pracujących dla Dargaud czy Lombardu. Dla mnie Klimek jest nieco zbyt sztywny i pozbawiony błysku, ale za to niemiłe wrażenie może być odpowiedzialny Poller. Widać, że nakładając barwy na szkice rysownika wykonał mnóstwo pracy, ale efekt nie jest najlepszy. Jest ciemno, ale nie mrocznie, a tak, patrząc na design gry, miało być. Nasycenie kolorów jest zbyt silnie, przez co trzeba mocno wysilić oczy, aby w pełnie delektować się kreską Klimka.
Jeśli idzie o Gałka to czytając "Rację stanu" miałem wrażenie, że to jakaś praca zaliczeniowa z "kreatywnego pisania". Napisana bardzo solidnie, ale od sztancy, w całej swojej nieprzewidywalności (nic nie jest takie, jaki się wydaje, a każdy z bohaterów ukrywa swoje prawdziwe zamiary), dość przewidywalna i przez co finał pozbawiony został kluczowego elementu zaskoczenia. Również zaskakująco mało jest Wiedźmina w "Wiedźminie". Polowanie Geralta na ukrywającego się w lesie leszego to tylko punkt wyjścia do pewnego rodzinnego dramatu. Na szczęście wiedźmiński miecz nie tylko uwalania od potworów, ale rozwiązuje również melodramatyczne dylematów, o telenowelowym posmaku. Pomimo tych wszystkich uwag nowy komiksowy "Wiedźmin" to zdecydowanie najlepszy komiks w dorobku Gałka. Znacznie lepszy od wersji Parowskiego i Polcha. Na słowa uznania zasługuje sposób, w jaki scenarzyści udałp się pogodzić komiksową narracją z historią obfitującą w chmurki dialogowe.
Za sztuką komiksu od wielu lat ciągnie się jego ideowość, zaangażowanie, polityczność. W Polsce ludowej "kolorowe zeszyty" uwiązane na reżimowej smyczy miały do zrealizowania liczne cele propagandowe. W III (i IV) Rzeczpospolitej "powieści graficzne" są jednym z elementów polityki historycznej. Spełniają szereg dydaktycznych postulatów, przypominając najmłodszym o chwalebnych kartach z polskiej historii przy okazji obchodów rocznicowych. Wbrew tej tradycji "Wiedźmin" jest niczym innym jak reklamową broszurką. Wstrętnym narzędziem kapitalistów do ogłupiania tłuszczy i manipulowania umysłami maluczkich. A przy tym całkiem niezłym komiksem.
13 komentarzy:
Jezu chryste Kuba :/
Żeby nie było, że nie wiadomo ococho - pierwszy, drugi i ostatni akapit zupełnie zbyteczne. Te "zapyziałe kraiki nad Wisłą", wyliczanki gustów przeciętnego odbiorcy i "ogłupianie tłuszczy" śmierdzą źle skrywaną żółcią i wysokim koniem.
Wydaje mi się że dla Kuby ten cały "Wieśmin" to takie coś jak dla mnie Kejwowskie "Ballady Morderców" ... tekst może jest osobisty... no ale nic dziwnego - w końcu to jego tekst.
Rob. Wysoki koń jest lepszy od konia małego.
Największą bolączką komiksu jest forma jego wydania. Po pierwsze format jest za mały - szczegółów trzeba wypatrywać z lupą. Po drugie technika druku (sitodruk?). Nie znam się na tym za bardzo ale chodzi o te kropeczki, które psują efekt wizualny. Po trzecie - cały komiks jest za ciemny. Nie wiem czy to kwestia kolorysty czy druku czy jednego i drugiego.
Z drugiej jednak strony rysunki Klimka są najwyższej próby. Mam wrażenie, że nawet lepiej prezentują się bez koloru. Scenariuszowo to wiadomo - nowa odmiana pierwszego opowiadania o strzydze.
Weryfikacja słowna: tactic :)
Rob
Lol
Jaką żółcią?
Jakim koniem?
Taka prawda, że o "Wiedźminie" było cholernie głośno. Pięknie przebijał się do "Co za tydzień" etc etc, straszył wszędzie w internecie. Co więcej, nie był to tylko sztucznie pompowany hype, bez żadnego odzewu - o gierce się mówiło.
I tak naprawdę z całego tego komiksowego Wiedźmina warto właśnie zobaczyć, jak się powinno promować popkulturę.
Oj Kuba. Totalnie nie załapałeś o co kamon.
Bynajmniej nie chodzi o Twój odbiór Wiedźmina jako komiksu czy gry. Ta część tekstu była akurat spoko.
Bardziej o te elitarne off-topikowe wstawki które nie wiem czemu miały służyć. Wynurzenia na temat Telexpressu i Wencla.
Mnie osobiście ubódł "zapyziały kraik nad Wisłą", bo to bucówa taka jak "Bolanda".
Ale co ja tam wiem.
Ale popkulturowo jest zapyziały. Byłeś przecież na drugiej FKW, prawda?
A że Ciebie zabolało - to może Ty masz problem z tym, o czym piszesz, a nie ja?
Tak, oczywiście.
Ej, Rob, bo nie czuje do czego pijesz. Wiedźmina zajebiście wszedł na salony. Nagle wszyscy w towarzystwie zainteresowali się tym pryszczatym bracholem, co gra z kolegami w Klingon Boogle.
To, że nie odpowiada Ci moja retoryka, w której myślałem, że jest sporo ironii(szczególnie z tą tłuszczą) - nic na to nie poradzę :/
Ja osobiście widziałem twórców komiksu na TVP Info, gdzie prawie 20 minut reklamowali swoje dzieło. Uwierzcie mi, że wypadli... oj, słabawo :)
Co do samego komiksu, to zgodzę się w 100% z Pharasem - format zdecydowanie za mały.
Nie podobało mi się za bardzo rozbicie historii na dwie części i uzupełnienie zeszytów (w większości) niezbyt ciekawymi tekstami. Rozumiem jednak, że miało to trafić do nieco młodszego odbiorcy niż ja i gdybym znów miał te 15 lat, to byłbym przeszczęśliwy.
I tak na koniec: mam nadzieję że to nie koniec ani magazynu Komiksowe Hity, ani obrazkowego Wiedźmina.
No, nie tylko Ty... Tylko chętnie obok Klimka zobaczyłbym (też) innych scenarzystów.
Prześlij komentarz