W ostatnim tygodniu, jedną z najciekawszych informacji była wiadomość, o rzekomej kontynuacji losów legendarnych do szpiku kości "Strażników" Allana Moore'a i Dave'a Gibbonsa - zarówno tych komiksowych, jak i filmowych. News obiegł wiele zagranicznych serwisów filmowych oraz komiksowych, i w szybkim czasie dotarł również do polskiego zakątka www, pojawiając się między innymi na FilmWebie czy Komiksomanii. A kto dał początek tej (z pozoru) niewiarygodnej informacji?
Oczywiście, że Rich Johnston z komiksowo-plotkarskiego serwisu Bleeding Cool. W minioną środę, trzeciego lutego, twórca "Watchmensch" i "Civil Wardobe" (komiksowych parodii "Strażników" i "Wojny Domowej" Marvela) opublikował informację o Wielkiej Tajemnicy szefów DC, którzy za wszelką cenę, chcą wyciągnąć możliwie jak największą ilość pieniędzy z uniwersum "Watchmen". Czyli komiksu, który dzięki ubiegłorocznej ekranizacji dorobił się statusu najlepiej sprzedającej się historii spod szyldu DC. A czy może być na to lepszy sposób, niż ewentualny firmowy prequel/sequel, oraz komiksowe serie, mini-serie czy one-shoty? Przez długi czas pomysły tego typu torpedował Paul Levitz, który całą swoją komiksową karierę spędził w DC Comics, i który od roku 2002 był najważniejszą osobą w tym wydawnictwie. Levitz uważał, że każda próba wskrzeszenia "Strażników" będzie niezgodna z wolą twórców tego komiksu, i między innymi przez szacunek do nich, jak również widząc w tym dosyć ryzykowny krok, który mógłby zostać różnie odebrany przez nie tylko czytelników, ale i samą społeczność twórców komiksowych, wszelkie takie idee były od razu wyrzucane do kosza. Jednak w 2009 roku, po wcieleniu DC Comics do nowo powstałego DC Entertainment, Levitz stracił posadę prezesa DC i bardzo możliwe, że od tego właśnie momentu, redaktor naczelny wydawnictwa Dan DiDio potajemnie zaczął kombinować nad wprowadzeniem w życie planu kontynuacji "Strażników". Szczególnie, że we wstępnej umowie dotyczącej pierwszej ekranizacji, zawarta została klauzula o możliwości nakręcenia kolejnych filmów z tego uniwersum.
Johnston powołuje się na źródła, które naturalnie chciałyby pozostać anonimowe. Podobnie jak i rozmówcy innych dziennikarzy, którzy po artykule na Bleeding Cool na własną rękę postanowili doszukać się choćby ziarna prawdy w tych rewelacjach. Nikki Finke z Deadline Hollywood dotarła ponoć do osoby, która absolutnie zaprzeczyła, jakoby miał powstać sequel "Watchmen", jednak jeśli chodzi o komiksy: "(...) wszystko jest możliwe". Potwierdzałyby to słowa twórcy komiksowego Richarda Pace'a ("Starman", "Batman: The Doom that Came to Gotham"), który podpytał nieco swoich kumpli komiksiarzy i dowiedział się, że rzeczywiście coś jest na rzeczy i prace nad sequelem, oraz prequelami ruszyły jakiś czas temu. Jednak nie udało mu się wyciągnąć od nikogo jakichkolwiek szczegółów. Nie podał on też żadnych nazwisk osób, które rzekomo mogły by być zaangażowane w ten sekretny projekt.
Wracając do tekstu, który rozpoczął cały temat - Johnston pisząc o możliwej komiksowej kontynuacji przygód Silk Spectre i spółki wspomniał, o grafice, która znalazła się w jednym z numerów komiksowego magazynu "Wizard" i na której znajduje się m.in. Rorschach walczący z samym Mrocznym Rycerzem Franka Millera. Jego zdaniem miał to być znak, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. W tym wypadku śmiało można powiedzieć, że nie miał racji - przedstawiony obrazek, na którym oprócz wspomnianego duetu znaleźli się inni superbohaterowie DC z różnych rzeczywistości, nie dość, że nie znalazł się w żadnym komiksie, ale również nigdy nie miał się znaleźć. Rzeczona grafika autorstwa Arthura Adamsa stworzona została w 2007 roku na potrzeby artykułu, traktującego o nadchodzącej mini-serii "Countdown: Arena" w której pojedynki różnych wersji bohaterów z Multiversum DC, zostały zaaranżowane przez niejakiego Monarcha. Jednak Rorschach, ani żadna inna postać z serii Moore'a i Gibbonsa się w niej nie pojawiła. Jak podkreśla Sean T. Collins z bloga Robot6, który pracował w tamtym czasie w redakcji magazynu, grafika ta nie miała żadnego związku z treścią mini-serii, a jej ostateczny kształt nie był nawet uzgadniany z włodarzami DC Comics i był tylko fantazją Adamsa i twórcy artykułu - Matta Powella. Jednak umieszczenie na niej Rorschacha sprawiło, że już wtedy czytelnicy zaczęli spekulować na temat powstających możliwych spin-off'ów głównej maxi-serii z 1986 roku, jak również uznali świat znany z "Watchmen" jako jeden z 52 alternatywnych uniwersów DC. Co nie było jednak prawdą, jednak umieszczona na stronie magazynu adnotacja na ten temat, nie jest już dostępna.
Czy cokolwiek wynika z powyższych plotek, anonimowych przecieków i domysłów? Szczerze powiedziawszy niezbyt wiele. Wydaje się, że coś może być na rzeczy, ale za wcześnie na jakiekolwiek obwieszczanie światu, że "Watchmen 2", "Watchmen: The Year One" czy "Rorschach Strikes Back" kiedykolwiek powstaną. Biorąc jednak pod uwagę odwieczną wojnę między DC Comics i Marvelem na jak najlepsze, jak najciekawsze i wzbudzające jak największy nerdgasm wśród czytelników projekty, wydawnictwo Dana DiDio musi się starać, aby Quesada i spółka nie uciekli im jeszcze bardziej (biorąc pod uwagę chociażby comiesięczne listy sprzedaży). Marvel w tym roku robi dużo hałasu przy okazji nowych/starych "Avengers", a w zanadrzu ma jeszcze chociażby "Nemesis" Millara i McNivena, zrestartowany niedawno świat Ultimate (All Starowe DC od jakiegoś czasu praktycznie nie istnieje) oraz kilka innych ciekawie zapowiadających się projektów takich scenarzystów jak Bendis czy Millar. DiDio i spółka mają natomiast to szczęście, że w ich szeregach są tacy scenarzyści jak Johns czy Morrison, których serie zawsze okupują najwyższe miejsca list sprzedaży. Można więc uznać, że pod względem komiksowym oba te wydawnictwa dysponują mniej więcej takim samym orężem. Jeśli zaś chodzi o kwestie filmowe, to ekranizacje komiksów Marvela pozostawiają w tyle konkurencję - planowany na ten rok "Iron Man 2", czyli kolejna część filmowego uniwersum Marvela, czy "Kick Ass" są skazani na sukces. Niestety DC Entertainment może się co najwyżej pochwalić animowanymi wersjami przygód swoich największych bohaterów, kierowanymi prosto na DVD, czy też ekranizacją "Jonaha Hexa" i "Losers".
Czy jest więc jakiś inny projekt komiksowy niż "Strażnicy", który mógłby odwrócić nieco ten rozkład sił?
Oczywiście, że Rich Johnston z komiksowo-plotkarskiego serwisu Bleeding Cool. W minioną środę, trzeciego lutego, twórca "Watchmensch" i "Civil Wardobe" (komiksowych parodii "Strażników" i "Wojny Domowej" Marvela) opublikował informację o Wielkiej Tajemnicy szefów DC, którzy za wszelką cenę, chcą wyciągnąć możliwie jak największą ilość pieniędzy z uniwersum "Watchmen". Czyli komiksu, który dzięki ubiegłorocznej ekranizacji dorobił się statusu najlepiej sprzedającej się historii spod szyldu DC. A czy może być na to lepszy sposób, niż ewentualny firmowy prequel/sequel, oraz komiksowe serie, mini-serie czy one-shoty? Przez długi czas pomysły tego typu torpedował Paul Levitz, który całą swoją komiksową karierę spędził w DC Comics, i który od roku 2002 był najważniejszą osobą w tym wydawnictwie. Levitz uważał, że każda próba wskrzeszenia "Strażników" będzie niezgodna z wolą twórców tego komiksu, i między innymi przez szacunek do nich, jak również widząc w tym dosyć ryzykowny krok, który mógłby zostać różnie odebrany przez nie tylko czytelników, ale i samą społeczność twórców komiksowych, wszelkie takie idee były od razu wyrzucane do kosza. Jednak w 2009 roku, po wcieleniu DC Comics do nowo powstałego DC Entertainment, Levitz stracił posadę prezesa DC i bardzo możliwe, że od tego właśnie momentu, redaktor naczelny wydawnictwa Dan DiDio potajemnie zaczął kombinować nad wprowadzeniem w życie planu kontynuacji "Strażników". Szczególnie, że we wstępnej umowie dotyczącej pierwszej ekranizacji, zawarta została klauzula o możliwości nakręcenia kolejnych filmów z tego uniwersum.
Johnston powołuje się na źródła, które naturalnie chciałyby pozostać anonimowe. Podobnie jak i rozmówcy innych dziennikarzy, którzy po artykule na Bleeding Cool na własną rękę postanowili doszukać się choćby ziarna prawdy w tych rewelacjach. Nikki Finke z Deadline Hollywood dotarła ponoć do osoby, która absolutnie zaprzeczyła, jakoby miał powstać sequel "Watchmen", jednak jeśli chodzi o komiksy: "(...) wszystko jest możliwe". Potwierdzałyby to słowa twórcy komiksowego Richarda Pace'a ("Starman", "Batman: The Doom that Came to Gotham"), który podpytał nieco swoich kumpli komiksiarzy i dowiedział się, że rzeczywiście coś jest na rzeczy i prace nad sequelem, oraz prequelami ruszyły jakiś czas temu. Jednak nie udało mu się wyciągnąć od nikogo jakichkolwiek szczegółów. Nie podał on też żadnych nazwisk osób, które rzekomo mogły by być zaangażowane w ten sekretny projekt.
Wracając do tekstu, który rozpoczął cały temat - Johnston pisząc o możliwej komiksowej kontynuacji przygód Silk Spectre i spółki wspomniał, o grafice, która znalazła się w jednym z numerów komiksowego magazynu "Wizard" i na której znajduje się m.in. Rorschach walczący z samym Mrocznym Rycerzem Franka Millera. Jego zdaniem miał to być znak, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. W tym wypadku śmiało można powiedzieć, że nie miał racji - przedstawiony obrazek, na którym oprócz wspomnianego duetu znaleźli się inni superbohaterowie DC z różnych rzeczywistości, nie dość, że nie znalazł się w żadnym komiksie, ale również nigdy nie miał się znaleźć. Rzeczona grafika autorstwa Arthura Adamsa stworzona została w 2007 roku na potrzeby artykułu, traktującego o nadchodzącej mini-serii "Countdown: Arena" w której pojedynki różnych wersji bohaterów z Multiversum DC, zostały zaaranżowane przez niejakiego Monarcha. Jednak Rorschach, ani żadna inna postać z serii Moore'a i Gibbonsa się w niej nie pojawiła. Jak podkreśla Sean T. Collins z bloga Robot6, który pracował w tamtym czasie w redakcji magazynu, grafika ta nie miała żadnego związku z treścią mini-serii, a jej ostateczny kształt nie był nawet uzgadniany z włodarzami DC Comics i był tylko fantazją Adamsa i twórcy artykułu - Matta Powella. Jednak umieszczenie na niej Rorschacha sprawiło, że już wtedy czytelnicy zaczęli spekulować na temat powstających możliwych spin-off'ów głównej maxi-serii z 1986 roku, jak również uznali świat znany z "Watchmen" jako jeden z 52 alternatywnych uniwersów DC. Co nie było jednak prawdą, jednak umieszczona na stronie magazynu adnotacja na ten temat, nie jest już dostępna.
Czy cokolwiek wynika z powyższych plotek, anonimowych przecieków i domysłów? Szczerze powiedziawszy niezbyt wiele. Wydaje się, że coś może być na rzeczy, ale za wcześnie na jakiekolwiek obwieszczanie światu, że "Watchmen 2", "Watchmen: The Year One" czy "Rorschach Strikes Back" kiedykolwiek powstaną. Biorąc jednak pod uwagę odwieczną wojnę między DC Comics i Marvelem na jak najlepsze, jak najciekawsze i wzbudzające jak największy nerdgasm wśród czytelników projekty, wydawnictwo Dana DiDio musi się starać, aby Quesada i spółka nie uciekli im jeszcze bardziej (biorąc pod uwagę chociażby comiesięczne listy sprzedaży). Marvel w tym roku robi dużo hałasu przy okazji nowych/starych "Avengers", a w zanadrzu ma jeszcze chociażby "Nemesis" Millara i McNivena, zrestartowany niedawno świat Ultimate (All Starowe DC od jakiegoś czasu praktycznie nie istnieje) oraz kilka innych ciekawie zapowiadających się projektów takich scenarzystów jak Bendis czy Millar. DiDio i spółka mają natomiast to szczęście, że w ich szeregach są tacy scenarzyści jak Johns czy Morrison, których serie zawsze okupują najwyższe miejsca list sprzedaży. Można więc uznać, że pod względem komiksowym oba te wydawnictwa dysponują mniej więcej takim samym orężem. Jeśli zaś chodzi o kwestie filmowe, to ekranizacje komiksów Marvela pozostawiają w tyle konkurencję - planowany na ten rok "Iron Man 2", czyli kolejna część filmowego uniwersum Marvela, czy "Kick Ass" są skazani na sukces. Niestety DC Entertainment może się co najwyżej pochwalić animowanymi wersjami przygód swoich największych bohaterów, kierowanymi prosto na DVD, czy też ekranizacją "Jonaha Hexa" i "Losers".
Czy jest więc jakiś inny projekt komiksowy niż "Strażnicy", który mógłby odwrócić nieco ten rozkład sił?
4 komentarze:
DC robi dosłownie wszystko, żeby wyglądać jak wielka, zła korporacja wyzyskujące znękanego, wybitnego twórcę.
Lame :/
Teoretycznie można sobie wyobrazić, że Moore wespół z Gibbonsem tworzą prequel Strażników traktujący np o tej pierwszej grupie Strażników (nie pamiętam nazwy). Dopiero potem niech to sobie ewentualnie adaptują na film.
Co można sobie wyobrazić, a co się faktycznie stanie to mogą być dwie zupełnie różne bajki...
Łukaszu - bardzo porządny research.
No i bardzo mi się spodobało słowo "nerdgasm", pierwszy raz się spotkałem. ;)
Swoją drogą, w idealny świecie Plaotna byłoby to nie do pomyślenia.
Moore i Gibbons skończyli. To, co mieli napisać i narysować, zostało napisane i narysowane. Dlaczego niby pod wpływem komercyjnego sukces zmuszać twórców do dopisana ciągu dalszego?
Prześlij komentarz