Zbliżający się koniec roku to świetny przyczynek do powstawania wszelkiego rodzaju rankingów, przeglądów i podsumowań mijających dwunastu miesięcy. Na Kolorowych Zeszytach takiego bilansu za rok 2008 oczywiście nie braknie i w swoim czasie, jak tylko z arczem przebijemy się przez te kilogramy zalegających komiksów, pojawi się na naszym blogu. Pewnikiem na początku stycznia.
Tymczasem postanowiłem urządzić sobie małą wycieczkę w przeszłość i przypomnieć, jak to ongiś bywało. Przebijając się przez sterty zeszytów i albumów, przeglądając zasoby naszych internetowych serwisów, cofnąłem się aż (tylko?) do 2002 i wpadłem na pomysł sklasyfikowania dziesięciu najlepszych komiksów z każdego roku.
Skąd pomysł na taki globalny, retrospektywny przegląd tego, co ukazało się na naszym rynku w przeciągu tych sześciu lat? Właściwie sam nie wiem. Chyba zwyczajnie lubię układać takie komiksowe listy przebojów. Na początku chciałem ograniczyć się tylko do wskazania dziesięciu tytułów, ale całe przedsięwzięcie trochę się rozrosło i rozrasta się ciągle. Sam do końca nie wiem, jaką przyjmie ostateczną postać.
Układanie tego typu zestawień zawsze nastręcza pewne problemy natury formalnej, że tak powiem. Pojawia się przede wszystkim kłopot, jak traktować polskie połówkowe wydania oryginalnych tpb. Czy traktować je jako jeden tom, stanowiący całość, czy jako dwa, odrębne woluminy? Co, jeśli kawałki tak przepołowionego komiksu wyszły na przestrzenie dwóch lat? Czy takich „Strażników” potraktować jako jedną pozycję, czy rozbić na trzy? Stosunkowo łatwo odnieść się do komiksów publikowanych seryjnie, takich jak „Eden”, który stanowi jednolitą całość, czy „Thorgal”, którego każdy poszczególny tomy traktowałem osobne. Ale jak potraktować się do takiego „Usagiego” czy „Wilq`a”? W przypadku takich wątpliwości kierowałem się zdrowym rozsądkiem i arbitralnym rozstrzygnięciem. I tak, te trzy znakomite zeszyty „Wilq`a” umieszczę na jednej pozycji, a poszczególne tomiki „Usagiego” ocenię osobno. Generalnie tak kombinowałem przy układaniu pozycji, aby w danym zestawieniu zmieścić wszystkie komiksy, które uważałem za wartościowe. I pewnie w kilku miejscach nagiąłem swoje wewnętrzne zasady, umieszczając na przykład na jednej z list reedycję pewnego tytułu, ustaliwszy przedtem, że będę brał pod uwagę jedynie pierwsze wydania.
Tak po prawdzie to ten wstęp został dorobiony trochę na siłę, żeby jakoś ruszyć z kopyta z poszczególnymi podsumowaniami. Nie lubię pisać takich inwokacji, bo nie wiem, co mam w niej zawrzeć. Cieszę się, że mam to już za sobą.
Tymczasem postanowiłem urządzić sobie małą wycieczkę w przeszłość i przypomnieć, jak to ongiś bywało. Przebijając się przez sterty zeszytów i albumów, przeglądając zasoby naszych internetowych serwisów, cofnąłem się aż (tylko?) do 2002 i wpadłem na pomysł sklasyfikowania dziesięciu najlepszych komiksów z każdego roku.
Skąd pomysł na taki globalny, retrospektywny przegląd tego, co ukazało się na naszym rynku w przeciągu tych sześciu lat? Właściwie sam nie wiem. Chyba zwyczajnie lubię układać takie komiksowe listy przebojów. Na początku chciałem ograniczyć się tylko do wskazania dziesięciu tytułów, ale całe przedsięwzięcie trochę się rozrosło i rozrasta się ciągle. Sam do końca nie wiem, jaką przyjmie ostateczną postać.
Układanie tego typu zestawień zawsze nastręcza pewne problemy natury formalnej, że tak powiem. Pojawia się przede wszystkim kłopot, jak traktować polskie połówkowe wydania oryginalnych tpb. Czy traktować je jako jeden tom, stanowiący całość, czy jako dwa, odrębne woluminy? Co, jeśli kawałki tak przepołowionego komiksu wyszły na przestrzenie dwóch lat? Czy takich „Strażników” potraktować jako jedną pozycję, czy rozbić na trzy? Stosunkowo łatwo odnieść się do komiksów publikowanych seryjnie, takich jak „Eden”, który stanowi jednolitą całość, czy „Thorgal”, którego każdy poszczególny tomy traktowałem osobne. Ale jak potraktować się do takiego „Usagiego” czy „Wilq`a”? W przypadku takich wątpliwości kierowałem się zdrowym rozsądkiem i arbitralnym rozstrzygnięciem. I tak, te trzy znakomite zeszyty „Wilq`a” umieszczę na jednej pozycji, a poszczególne tomiki „Usagiego” ocenię osobno. Generalnie tak kombinowałem przy układaniu pozycji, aby w danym zestawieniu zmieścić wszystkie komiksy, które uważałem za wartościowe. I pewnie w kilku miejscach nagiąłem swoje wewnętrzne zasady, umieszczając na przykład na jednej z list reedycję pewnego tytułu, ustaliwszy przedtem, że będę brał pod uwagę jedynie pierwsze wydania.
Tak po prawdzie to ten wstęp został dorobiony trochę na siłę, żeby jakoś ruszyć z kopyta z poszczególnymi podsumowaniami. Nie lubię pisać takich inwokacji, bo nie wiem, co mam w niej zawrzeć. Cieszę się, że mam to już za sobą.
(retrospektywne logo, które bardzo mi się podoba, wykonał arcz)
4 komentarze:
Ładny ten baner, ale przeczytałem go jako Rwetarmospelkatmywa. Kilka cięć tu i tam i logo będziecie mieli piękne.
Nigdy dość takich zestawień, zwłaszcza jeśli przed świętami jedną czy dwie instalacje pokażesz, by móc dopisać zapomniane i brakujące komiksy na listę do Mikołaja.
Racja Danielu, racja.
Nożyce idą w ruch :)
czytelnosc logaska lezy... a moze by tak np. troszke te literki hm.. "uwypuklic" np. tak http://img372.imageshack.us/my.php?image=poprawazl6.jpg
Dzięki za propozycję! Trochę już pokombinowałem nad czytelnością, co będzie można zobaczyć przy okazji pierwszego Julkowego podsumowania. Jak nadal będzie nie za ciekawie, to będę próbował dalej.
Prześlij komentarz