czwartek, 12 maja 2022

#2455 - Zapowiedź nowego komiksu Daniela Chmielewskiego - "Antygona"

Zaczynam! "Antygona" Sofoklesa w tłumaczeniu Kazimierza Morawskiego, adaptacja: ja. Zawieram cały tekst bez cięć, już ustaliłem wszystkie parametry techniczne i zaczynam storyboardować. Całość ponad 100 stronicowego komiksu muszę wykonać do września 2021. Chyba nie muszę mówić, że zamierzam zrobić najlepszy album w swojej karierze? - prawie dokładnie dwa lata temu na swoim FB Daniel Chmielewski tymi słowy zapowiedział swój ostatni projekt. Dziś prace nad nim mają się ku końcowi i sam autor opowie nieco więcej o tym komiksie.



"Antygona" jest realizowana w ramach pilotażowego programu nowej edukacji kulturalnej dla uczniów liceów opartego na powieściach graficznych, który jest koordynowany przez Słoweński Instytut Teatralny wraz z partnerami z Polski i Słowacji (Instytut Teatralny w Bratysławie oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie, który zastąpił Instytut Adama Mickiewicza). Więcej na temat tej inicjatywy przeczytacie na łamach oficjalnej strony: https://www.instytut-teatralny.pl/dzialalnosc/projekty-i-programy/klasyka-w-powiesci-graficznej/

Trzy europejskie partnerskie instytucje wybrały trzy kanoniczne europejskie dramaty – trzy klasyki europejskiego dramatu. Trzech artystów wizualnych – autorów powieści graficznych – we współpracy z uczniami trzech liceów zrealizuje wybrane dramaty kanoniczne w postaci powieści graficznych. Każda powieść dramatyczno-graficzna będzie dostępna w języku słoweńskim, polskim i słowackim. Ze strony polskiej w projekt jest zaangażowany właśnie Chmielewski, który na warsztat wziął antyczny dramat "Antygona" autorstwa Sofoklesa. I właśnie w związku z nim przeprowadziłem z nim tę krótką rozmowę.


Kolorowe Zeszyty: Jak rozumiem realizujesz projekt w ramach Classics in the Graphic Novel. Mógłbyś napisać jak doszło do zawiązania tej współpracy? Czemu padło na "Antygonę"?

Daniel Chmielewski: W 2019 roku odezwał się do mnie Instytut Adama Mickiewicza z pomysłem wyprodukowania adaptacji jednego z dramatów Eurypidesa. Jako, że to mój ulubiony antyczny dramaturg, bardzo zależało mi na tym projekcie. Niestety, sprawa ucichła. Nagle, rok później, odezwała się Jadwiga Majewska z Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Poinformowała, że przejęli projekt i na tapecie jest jednak Sofokles i jego "Antygona". Wreszcie dowiedziałem się o kontekście. 

Pomysłodawcą projektu i głównym organizatorem jest Słoweński Instytut Teatralny. Założono, że skoro młodzież coraz rzadziej chodzi do teatru, można zachęcić ją do niego poprzez komiks. Twórcy z trzech krajów (Słowenii, Polski i Słowacji, którą reprezentuje Instytut Teatralny w Bratysławie) przygotują graficzne adaptacje sztuk z różnych okresów, którym będzie towarzyszył program edukacyjny. Ciril Horjak ze Słowenii rysuje "Króla Ubu", Juraj Martiška ze Słowacji "Romea i Julię", a ja "Antygonę". 

Co ciekawe, byłem drugim typem Jadwigi. Najpierw skontaktowała się z Anną Krztoń. Odezwałem się do Ani, żeby uniknąć jakichś nieprzyjemnych nieporozumień. Miała jednak przed sobą inny duży projekt, więc z tego zrezygnowała i tak, po długiej wędrówce, znów trafił do mnie.  

Kiedy zacząłeś rysować, jak idą prace i kiedy skończysz? Termin 2022 zostanie zachowany?

Na początku 2021 roku miałem przygotowany cały storyboard, potem zaczęły się prace rysunkowe. Miałem skończyć do końca roku, ale różne sprawy osobiste spowodowały kilkumiesięczne obsuwy. Mam ostateczny deadline do końca sierpnia obecnego roku i tym razem muszę go dotrzymać. Trzeba rozliczyć się z europejskich funduszy, więc nie ma żartów. 

Na pewno pierwszy nakład wszystkich trzech komiksów wyjdzie w poszczególnych krajach w 2022 roku, pewnie w dość ograniczonym nakładzie (problemy z papierem i wzrastającymi cenami druku nie pomagają), ale mam wstępnie informacje, że kolejne nakłady będą mogły dojść do skutku, już przy udziale wydawców komiksowych, a nie instytutów prowadzących projekt. W tej materii też już wstępne rozmowy się toczą, bo moim zdaniem, jeśli popularyzatorski charakter tego przedsięwzięcia ma mieć jakikolwiek sens, to te komiksy muszą być szeroko dostępne i tak wypromowane, by znalazły się w bibliotekach i instytucjach. Ale to tylko moje wishful thinking, zobaczymy jak wyjdzie konfrontacja z rzeczywistością.

Jak ten projekt ma się do Twoich poprzednich komiksów estetycznie? W jaką, w którą "stronę" chcesz iść w "Antygonie" i czy w ogóle da się na takie pytanie odpowiedzieć? 

Daniel Chmielewski: Po okresie ołówkowym (w kontekście komiksów literackich: "Ja, Nina Szubur" na podstawie "Anny In w grobowcach świata" Olgi Tokarczuk, "Ostatnia powieść Jamesa Joyce’a" do scenariusza Petera Milligana, opublikowany w przedostatnim "Ziniolu", "Bramy raju" na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego, opublikowany w trzydziestym drugim numerze magazynu "Książki"), zmęczyłem się tym stylem i szukałem czegoś świeżego. 

Próbowałem różnych narzędzi, aż dosłownie dzień czy dwa przed narysowaniem pierwszej, już naszkicowanej ołówkowo planszy, pojechałem do sklepu Muji, żeby poszperać w przyborach. Kupiłem brush-pen i przy okazji długopis. I o ile brush-penowe próby też mi się nie podobały, to jak tylko luźno naszkicowałem coś długopisem, to wiedziałem, że to jest to. Linia wyglądała jak akwaforta, a nie jak standardowy tani długopis - piękna i elegancka. Dużo myślałem o "Ziemi swoich synów" Gipiego, szykując się do "Antygony" i choć nie widać bezpośredniego wpływu, jak np. Bilala w okresie ołówkowym, to dużo zawdzięczam przy tym projekcie wydanej przez Timofa w Polsce powieści graficznej Włocha. 

Oczywiście, okazało się, że przy mojej skrupulatności, długopis jest okropnie pracochłonnym narzędziem i nad jedną planszą potrafię pracować od trzech dni do dwóch tygodni (i mówię tu tylko o samym finalnym rysowaniu, a nie pre-produkcji), więc przed następnym albumem muszę chyba tylko czytać autorskie dzieła Janka Mazura (choć to zdradziecki trop, bo Janek wielokrotnie podkreślał, jak czaso- i pracochłonna jest jego pedantyczna metoda). 

Jesteś w stanie jakoś określić swoje podejście do tekstu "Sofoklesa" i do tematyki poruszanej w "Antygonie". Czy będziesz chciał "uaktualnić" tragedię (Kreon jako Trump!) czy raczej stawiasz na wierność?

Daniel Chmielewski: Skoro "Antygona" ma być adresowana do licealistów i służyć jako pomoc, to musiałem poczynić pewne założenia. Po pierwsze - daję pełny tekst dramatu (w tłumaczeniu Kazimierza Morawskiego i z jego przypisami), bez cięć. Bo bez sensu byłoby zmuszanie młodzieży do czytania praaaawie tej samej rzeczy dwukrotnie. Nie uszło mojej uwadze, że większość recenzji "Niny" zaczynała się od słów "Nie czytałem książki Olgi Tokarczuk, ale…" i wywód o tym, jak to wspaniale, albo beznadziejnie oddałem treść jej książki. A wtedy założyłem sobie, że właściwie biorę tylko 1/3 treści "Anny In" i potem wszystko zmieniam, by czytelniczki i czytelnicy pierwowzoru byli zaskoczeni innym podejściem (postacie w innych rolach, inne rozwiązania fabularne, zupełnie inne zakończenie). 

To pierwsze założenie wpłynęło na kolejne - nie mogłem uaktualnić scenariusza, tak jak to zrobiła Sophie Deraspe w filmie z 2019 roku (jest na HBO, polecam koniecznie, zwłaszcza młodzieży), ale mogłem położyć nacisk na pewne akcenty. Do tego rozbudować postacie psychologicznie w kilku niemych sekwencjach. Jest to anachroniczne i może zniekształcić odbiór pierwowzoru, ale mimo wszystko to mój autorski projekt, a ja nie potrafię grać według zasad. Na szczęście opisałem te zabiegi w posłowiu, by uczniowie i nauczyciele mogli się rozeznać w tym, co jest Sofoklesa, a co Chmielewskiego.

Problematyczne dla mnie, ateisty, jest, gdy w tekście pojawiają się motywy opatrzności i boskiej woli. Z "Niny" wykarczowałem to wszystko. Tutaj musiałem ostrożniej do tego podejść, bo nie mogę zniekształcić istoty konfliktu Kreona i Antygony. Postarałem się osadzić ich starcie w relacjach międzyludzkich. O wiele większą rolę odgrywa Ismena, siostra Antygony. W dramacie znika w pewnym momencie ze sceny, u mnie doznaje przemiany i pozostaje na scenie do samego końca.

Wpływ na rolę Ismeny miał Ogólnopolski Strajk Kobiet. Postawa siostry Antygony oparta na nakazach - nie wychylaj się, nie obnoś, daj mężczyznom decydować - od razu mi się skojarzyła z milczącą wobec protestów większością. Z kobietami, które właściwie nie chciałyby patriarchatu, ale nie chcą się mu aktywnie przeciwstawiać, uważają, że brzydkie słowa wykrzykiwane na ulicach to trochę za wiele, a kompromis aborcyjny właściwie jest w porządku. Według mnie zgadzanie się na szkodzące innym działania jednostki lub grupy, po to by ich prawdopodobnie bardziej nie rozsierdzić, jest przyzwoleniem, a co za tym idzie, do pewnego stopnia współudziałem w czynieniu zła. 

Gdy sami jesteśmy bezpośrednio celem ataku agresora, często nie jesteśmy w stanie właściwie ocenić sytuacji, ale już co innego, gdy przymykamy oko na ewidentne znaki przemocy domowej u koleżanki z pracy, albo na dziecko próbujące nam zakomunikować, że nie lubi, gdy ten jeden wujek przychodzi do domu. Widzimy też obecnie na makroskalę dekady appeasmentu politycznego Zachodu, który dopiero w obliczu wojny w Ukrainie, zaczyna nakładać na Rosję sankcje. Chciałem poprzez Ismenę pokazać, że warto dokonać autorefleksji, i nawet jeśli późno, zacząć działać.

Czym różni się praca nad "Antygoną" nad pracą choćby nad "Niną". W `21 pisałeś, że na potrzeby komiksu... nakręciliście scenę musicalową.

Daniel Chmielewski: Technicznie, "Antygona" to już hollywoodzka produkcja. Korzystam, jak od lat, z modelek i modeli, ale tak jak wcześniej fotografowałem ludzi w pozach, tak tu - kręcę filmy. Po pierwsze - pasuje to bardziej to samego aspektu scenicznego - moja "Antygona" jest dosłownie grana. Po drugie - gdy proszę kogoś "rzuć się na ziemię, łapiąc się za twarz i łkając", to jeśli ktoś wygodnie zapozuje do zdjęcia, nie odda tych samych emocji, co naprawdę rzucając się na ziemię. Potem oglądam nagranie klatka po klatce i jest taki proces: Spoko klatka, spoko klatka, GENIALNA KLATKA, spoko klatka, spoko klatka. Więc ta genialna zostaje podstawą do kalkowania, a potem rysunku. 

Scena musicalowa jest najambitniejszym zabiegiem reżyserskim, jakiego się kiedykolwiek podjąłem. Kilkanaście osób w jednej przestrzeni, konkretna choreografia i tak przygotowany storyboard, by czytelnicy czuli, że to jedno ciągłe ujęcie (z przebitkami) trwające ponad 10 stron. Wydaje mi się, że jeszcze czegoś takiego w komiksie nie było. 

A sama scena jest kolejnym zabiegiem, który ma inspirować młodzież. Dramat antyczny to nie jest coś, przez co masz się przemęczyć i zapomnieć. To żywy twór, który możecie zinterpretować w najróżniejszej formie - w komiksie, ale i w tańcu. Oglądanie obrazu jest spoko, ale dopiero, gdy się samemu spróbuje go namalować, rozumie się go naprawdę. Tak samo z czymś takim, jak teatr, opierającym się na ruchu, na geście, na interakcji i modulacji głosu. Czytanie "Antygony" w formie książkowej, gdy się przysypia pod kołdrą, to wykastrowany odbiór. Widzenie jej w formie komiksu, albo na deskach teatru - już czymś całkiem całkiem. Ale dopiero odgrywanie chociażby jakiegoś fragmentu, jest prawdziwym doświadczaniem.

Dzięki za rozmowę!

A poniżej przedstawiamy ekskluzywną zapowiedź "Antygony" - trzy plansze z komiksu, które zobaczycie tylko na Kolorowych:

Daniel Chmielewski
[1983], scenarzysta i rysownik komiksów (głównie dla dorosłych) i książek dla dzieci. Tworzy autobiograficzne eseje („Zapętlenie”, „Zostawiając powidok wibrującej czerni”), komiksy naukowe („Topografia uwagi” wraz z Zuzanną Kłyszejko) i dydaktyczne („Czarne fale. Jak radzić sobie z depresją. Poradnik dla młodzieży” wraz z Katarzyną Szaulińską), adaptuje literaturę (krótkie komiksy „Bramy raju” na podstawie powieści Jerzego Andrzejewskiego i „Aptekara” na podstawie rozdziału z „Lubiewa” Michała Witkowskiego). W 2018 roku wyszła jego pełnometrażowa adaptacja powieści Olgi Tokarczuk „Anna In w grobowcach świata” pt. „Ja, Nina Szubur”. „Podgląd” z jego scenariuszem i rysunkami Marcina Podolca jako „Voyeurs” zostało wydane we Francji.

Brak komentarzy: