niedziela, 14 lutego 2016

#2079 - Zombie Cop

Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, który o komiksach pisze na łamach bloga poświęconego Image Comics.

Jest rok 2009. Wciąż jeszcze nieznany szerzej na komiksowym rynku w USA Szymon Kudrański debiutuje w Image komiksem, którym zwraca uwagę samego Todda McFarlane’a. Mija raptem kilka miesięcy i nasz rodak ogłoszony zostaje stałym rysownikiem "Spawna". Można więc pomyśleć, że "Zombie Cop" otworzył mu te drzwi do wielkiej kariery za oceanem.



Gdy zobaczyłem ten album w całkiem niezłej cenie na ostatniej edycji MFKiG z miejsca postanowiłem go kupić. Niestety, zarówno moja pierwsza, jak i druga konfrontacja z nim nie należała do najprzyjemniejszych i o tym właśnie chciałbym napisać w rzeczonej recenzji.

"Zombie Cop" wydane zostało przez studio Shadowline w formacie OGN. Historia skupia się na policjancie o imieniu Joe Mundy. W trakcie prowadzenia śledztwa zostaje on ugryziony przez zombie, które atakują jego miasteczko. Dni gliniarza są policzone, lecz gdy dowiaduje się on, że nagły atak nieumarłych łączy się ze sprawą nad którą pracował, postanawia doprowadzić ją do końca

Omawiany dziś komiks to dzieło Jeffa Mariotte, który odpowiadał za scenariusz oraz wspomnianego już Kudrańskiego. Pierwszy z nich to weteran Image, z którym związany jest od samego początku istnienia (z pewnymi przerwami). Mam na półkach kilka komiksów z jego scenariuszem i one właśnie było powodem moich największych obaw dotyczących "Zombie Cop". Teoretycznie, wszystko wydawało być całkiem w porządku: punkt wyjścia fabuły był całkiem oryginalny, a dotychczasowe prace Kudrańskiego napawały optymizmem.


Tymczasem bardzo dużo rzeczy tu nie zagrało. Owszem, fabuła jest podana, jak na tacy, ale brakuje w niej wielu punktów zaczepienia. Mariotte tak mocno skupił się na przedstawieniu "tu i teraz", że w komiksie zabrakło nakreślenia kontekstu. Co prawda pojawiają się flashbacki wyjaśniające w jakich okolicznościach Mundy został zombie, ale w połączeniu z trwającym śledztwem, nie układa się to w jakiś całkowity i przekonywujący obraz tego, jak nastała epidemia zombie. Ok, jasne, Robert Kirkman też tego nie wytłumaczył na łamach "Żywych Trupów", lecz tam zabieg ten był zamierzony, zaś "Zombie Cop" skupia się na tym temacie i nie dostarcza czytelnikowi satysfakcjonujących odpowiedzi.

Największą bolączką omawianego dziś komiksu jest całkowity brak wykorzystania tkwiącego w nim potencjału. Jeff Mariotte niestety nie pokusił się o wyjście z ogranego schematu, w którym tkwi stworzony przez niego komiks. Lektura obfituje niestety w przewidywalne rozwiązania, brakuje zaś zaskoczenia czy niespodziewanych zwrotów akcji. Główna oś fabularna jest prosta i od samego początku dąży do bardzo przewidywalnej końcówki. Czytając "Zombie Cop" można odnieść wrażenie, że komiks ten składa się z posklejanych fragmentów innych historii, tak bardzo tkwi w oklepanych i nudnych kliszach.

Nie pomaga przy tym fakt, że Jeff Mariotte postanowił uczynić z "Zombie Cop" komiks niezwykle brutalny, co ze względu na tematykę trudno uznać za coś dziwnego, ale jednocześnie przerysowany i miejscami niezdrowo przesadzony. Historia pełna jest krwawych scen, lecz część z nich nie przeraża, a zwyczajnie zniesmacza lub daje poczucie tego, iż dana sekwencja wrzucona została na siłę. Tutaj niestety muszę także obwinić za taki stan rzeczy także i Szymona Kudrańskiego. Dlaczego? Już wyjaśniam.


Jeśli znacie dorobek naszego rodaka ze "Spawna" czy dość licznych komiksów dla DC Comics i przy okazji podoba się Wam jego styl, tutaj możecie doznać szoku. Polak narysował "Zombie Copa" w zupełnie odmiennym stylu, który zupełnie nie przypadł mi do gustu. Przyzwyczaiłem się do fotorealistycznych prac Kudrańskiego, które bardzo mi się podobają, zaś tu tego zabrakło. Pod względem graficznym komiks wypada tylko miejscami przyzwoicie, gdy Szymon bawi się nieco konwencją. W innych scenach, bywa już niemal wyłącznie źle. Na wielu kadrach totalnie leżą proporcje, a Kudrański jakby nie potrafił się ustabilizować. Widać to wyraźnie na przykładzie głównego bohatera, którego kształt twarzy i ogólna postura to rzeczy wyraźnie umowne i potrafiące zmienić się praktycznie z kadru na kadr. Nie pomagają przy tym nakładane przez naszego rodaka kolory i cienie. Jedno i drugie razi niedoskonałością przez praktycznie całą lekturę. Brakuje tu wyczucia, za to na małą ilość przesady i fantazji narzekać nie możemy. Szkoda tylko, że w efekcie daje to efekt daleki od godnego pochwał.

Pomówmy o dodatkach, chociaż liczba mnoga jest tu raczej niepotrzebna, ponieważ komiks zawiera jedynie liczącą kilkanaście stron nowelkę osadzoną w świecie z kart komiksu, której autorem jest oczywiście Mariotte, zaś okazjonalne rysunki popełnił Kudrański. Krótko pisząc, poziom historyjki jest praktycznie ten sam co komiksu, więc raczej mizerny. Fajny smaczek znajduje się na początku "Zombie Cop", ponieważ dedykacja rysownika podana jest po polsku. I to z błędem...

Kupiłem ten komiks zaintrygowany nazwiskiem naszego rodaka i stosunkowo niską ceną na ubiegłorocznym MFKiG. Dziś jednak uważam, że te 45 złotych, które wówczas zapłaciłem i tak jest ceną za dużą, jak za produkt o tak niskiej jakości. Historia jest kiepska, rysunki niestety również i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym zachęcać Was do kupienia tej pozycji. Ocena także za wysoka nie będzie i wyniesie 2/6

Brak komentarzy: