"Gorące głowy" to już trzeci zbiór przygód Człowieka Paroovki narysowany przez Marka Lachowicza. Kolory zostały nałożone przez Tomasza Kuczmę. Dodatkowym smaczkiem jest także gościnny występ Mateusza Skutnika, który pokazuje się z bardzo małym panem Blakim na billbordzie. W przeciwieństwie do poprzednich edycji „Paroovek” w tym albumie/zeszycie, jako danie główne, dostajemy jedną, spójną, opowiedzianą płynnie historię. Danie to podlane jest sosem buffo, co jedynie zwiększa czytelniczy apetyt.
W komiksie aż roi się od statystów, bohaterów, superbohaterów i antybohaterów. Nie wiem jak, ale autorowi udało się tak zbudować akcję, że czytający wcale nie czuje się zagubiony w gąszczu tych wszystkich postaci. Oczywiście, skutecznie pomaga narrator – w tej roli występuje Czopek Piotrek – pełniący rolę przewodnika, a właściwie konferansjera. Zwracając się bezpośrednio do czytelnika na pierwszej planszy zapowiada to, co nastąpi na kolejnych stronach, anonsując "Gorące głowy" w taki sposób: "Przygotuj się ma historię pełną niesamowitości, napięcia, łez, potu i reakcji chemicznych". Uważam, że zabieg wprowadzenia takiego "konferansjera" za bardzo odważy.
Osobiście bardzo nie lubię, gdy postaci zwracają się do mnie w taki sposób. Zwykle irytuje mnie takie gadanie bohaterów. A to dlatego, że przeważnie jest to jedynie tani chwyt. Jednakże w tym wypadku jest to zabieg bardzo udany, ponieważ wyróżnia się konsekwencją. To, co mi osobiście najbardziej podoba produkcie Lachowicza i Kuczmy, to właśnie jego interaktywność. Komiks naszpikowany jest tego typu manewrami. Człowiek Paroovka oraz Pan Ołówek na środku albumu nagle wskakują w wymiar 3D (co prawda nie mają pleców, ale i tak pomysł jest przedni), a pod koniec albumu czytelnika zachęca się do zniszczenia (zgięcia) jednej kartki, to destrukcyjne działanie ma swoje uzasadnienie – dzięki niemu czytelnik może pomóc wyjść bohaterowi z opresji, może ocalić mu życie. A co za tym idzie, staje się współtwórcą "Gorących głów".
Dodatkowo główny bohater zyskuje przedmiotową samoświadomość, bo zdaje sobie sprawę, że jest tylko postacią fikcyjną, że występuje w komiksie, że gdzieś "po drugiej stronie" jest czytelnik. I od tego momentu może przełamywać konwencje opowieści obrazkowej, gdyż zna ramy tejże. Motyw autoreferencyjności uważam za ważny i niezwykle ciekawy.
Trzeci tom przygód Człowieka Paroovki to dobra, inteligentna rozrywka. Marek Lachowicz z Tomaszem Kuczmą wykonali naprawdę kawał solidnej roboty. Nie ma prymitywnych żartów, nie ma obrzucania się błotem, grubych nici. Jest szydera ze współczesności, są podśmiechujki z LPR (Ligi Pogromców Robotów) czy z talk showów, jednak z dystansem i celnie. Dobrze się bawiłem i polecam tę zabawę innym. Smacznych parówek
W komiksie aż roi się od statystów, bohaterów, superbohaterów i antybohaterów. Nie wiem jak, ale autorowi udało się tak zbudować akcję, że czytający wcale nie czuje się zagubiony w gąszczu tych wszystkich postaci. Oczywiście, skutecznie pomaga narrator – w tej roli występuje Czopek Piotrek – pełniący rolę przewodnika, a właściwie konferansjera. Zwracając się bezpośrednio do czytelnika na pierwszej planszy zapowiada to, co nastąpi na kolejnych stronach, anonsując "Gorące głowy" w taki sposób: "Przygotuj się ma historię pełną niesamowitości, napięcia, łez, potu i reakcji chemicznych". Uważam, że zabieg wprowadzenia takiego "konferansjera" za bardzo odważy.
Osobiście bardzo nie lubię, gdy postaci zwracają się do mnie w taki sposób. Zwykle irytuje mnie takie gadanie bohaterów. A to dlatego, że przeważnie jest to jedynie tani chwyt. Jednakże w tym wypadku jest to zabieg bardzo udany, ponieważ wyróżnia się konsekwencją. To, co mi osobiście najbardziej podoba produkcie Lachowicza i Kuczmy, to właśnie jego interaktywność. Komiks naszpikowany jest tego typu manewrami. Człowiek Paroovka oraz Pan Ołówek na środku albumu nagle wskakują w wymiar 3D (co prawda nie mają pleców, ale i tak pomysł jest przedni), a pod koniec albumu czytelnika zachęca się do zniszczenia (zgięcia) jednej kartki, to destrukcyjne działanie ma swoje uzasadnienie – dzięki niemu czytelnik może pomóc wyjść bohaterowi z opresji, może ocalić mu życie. A co za tym idzie, staje się współtwórcą "Gorących głów".
Dodatkowo główny bohater zyskuje przedmiotową samoświadomość, bo zdaje sobie sprawę, że jest tylko postacią fikcyjną, że występuje w komiksie, że gdzieś "po drugiej stronie" jest czytelnik. I od tego momentu może przełamywać konwencje opowieści obrazkowej, gdyż zna ramy tejże. Motyw autoreferencyjności uważam za ważny i niezwykle ciekawy.
Trzeci tom przygód Człowieka Paroovki to dobra, inteligentna rozrywka. Marek Lachowicz z Tomaszem Kuczmą wykonali naprawdę kawał solidnej roboty. Nie ma prymitywnych żartów, nie ma obrzucania się błotem, grubych nici. Jest szydera ze współczesności, są podśmiechujki z LPR (Ligi Pogromców Robotów) czy z talk showów, jednak z dystansem i celnie. Dobrze się bawiłem i polecam tę zabawę innym. Smacznych parówek
5 komentarzy:
Pewnie, że Parówa to super rozrywka, ale do cholery, czemu trzeba tyle czekać na kolejne komiksy Marka?
Poprzedni wpis bardziej mi się podobał.
Bardzo dobry wpis. Dzięki.
Wszystko ok, tylko zmieńcie proszę tytuł na GORĄCE Głowy ;)
Świetny wpis, autor sie przyłożył :)
Prześlij komentarz