Dominacja DC Comics na wrześniowych listach sprzedaży nie ulega najmniejszym wątpliwościom - Marvel został wręcz zmiażdżony przez oddział zeszytów z numerem #1 na okładce, ale chyba nikt nie ma złudzeń, że taki trend utrzyma się w dłuższym okresie czasu. Marvel już teraz przygotowuje się do wielkiego uderzenia, które ma nastąpić w 2012, roku w którym do kin wejdą "Avengers", a na kartach komiksu rozegra się największy komiksowy event ostatnich lat. Jego filary dało się dostrzec (podobno) w trzech wielkich crossoverach tego sezonu - "Schism", "Fear Itself" i "Children`s Crusade". Oprócz tego Dom Pomysłów zaprezentował serię one-shotów wprowadzających do nowych historii. Piątka zeszytów pod wspólnym szyldem "Point One" zapowiadana jako fundamenty najważniejszych wydarzeń Domu Pomysłów pojawi się na początku przyszłego roku. Czy będą to nowe projekty czy też części większej całości - jak zwykle Tom Brevoort wypowiada się na tyle enigmatycznie, że trudno w tej chwili stwierdzić. Na pierwszej z zaprezentowanych grafik można oglądać prawdopodobnie Novę podpisanego nazwiskami Jepha Loeba i Eda McGuinnesa. Na drugim widzimy oddział Ultronów atakujących posiadłość Mścicieli, co ma łączyć się z historią pokazaną na kartach "Avengers" #12.1 - za skrypt odpowiada oczywiście Brian M. Bendis, a rysunkami zajmie się Bryan Hitch. Redakcja BleedingCool przypuszcza, że może chodzić o "Ultron War", które znalazło się na "mapie przyszłości" w piątym numerze "Avengers". Na trzeciej ilustracji pojawili się Defenders Matta Fractiona i Terry`ego Dodsona w towarzystwie Ant-Mana i Nicka Fury`ego. Z kolejnego one-shota można dowiedzieć się o powrocie postaci, której domagali się czytelnicy - czyżby miał to być Scarlet Spider? Christopher Yost pisze, Ryan Steagman rysuje. I wreszcie ostatni teaser nawiązujący do wydarzeń z historii "Dark Angel Saga" z nazwiskami Lapham i De La Torre na okładce. Więcej informacji odnośnie "Point One" ma pojawić się na Comic-Conie w Nowym Jorku (KO)
To będzie jedno z najwiekszych wyzwań Geoffa Johnsa. Nie najważniejszy crossover w najnowszej historii DC Comics, nie przywrócenie Barry`ego Allena do continuity czy gruntowne zmiany w mitologii Zielonej Latarnii, ale sprawienie, że z Aquamana nie będę się wyśmiewać w "Big Bang Theory". Choć Arthur Curry należy do klasycznej generacji herosów, którego korzenie sięgają do lat czterdziestych ubiegłego wieku, bez wątpienia jest komiksową ikoną, to nigdy nie cieszył się statusem nie tyle Batmana czy Supermana, ale choćby Flasha albo Green Lanterna. Johns odgraża się, że po pierwszym numerze nikt nie śmie się nabijać z króla Atlantydy, a władanie siedmioma morzami to poważna sprawa. Ważną rolę w serii będzie miała do odegrania Mera, która jest porównywana do królowej Gorgo z "300" - ma to być mocna, kobieca postać, które wciąż dość rzadko pojawiają się na kartach komiksów superhero. No i wreszcie Aquaman ma doczekać się porządnej galerii superłotrów. (KO)
John Romita Jr. opuszcza pokład "Avengers" po siedemnastu numerach, a jego miejsce obok Briana M. Bendisa zajmie Daniel Acuna. W numerze #18 Mściciele muszą poradzić sobie z reperkusjami "Fear Itself", a na horyzoncie majaczy już cień Normana Osborna i jego nowi Dark Avengers. Spore zmiany czeka również skład zespołu. Obaj panowie bardzo chwalą sobie wszystkie projekty, przy których mieli okazję ze sobą współpracować. "Jako artysta jestem niesamowicie zadowolony z tego, że będę miał przyjemność pracować znowu z Brianem" - zdradza Acuna, a Bendis nie pozostaje mi dłużny - "za każdym razem, kiedy Daniel i ja wspólnie coś robiliśmy, sprawiało nam to wielką frajdę". Abstrahując od komplementów, jaki prawią sobie obaj panowie, rysunki w nowych "Avengers" rzeczywiście prezentują się znakomicie. (KO)
Jak niewiele trzeba, aby doprowadzić fanów DC Comics do zgrzytania zębami. Wystarczyło krótkie "żaden z Kryzysów się nie wydarzył" na facebookowym profilu Dana DiDio, aby rozpętać regularny shitstorm w amerykańskim komiksowie. Dalsze wyjaśnienia zamiast coś wyjaśnić, jeszcze bardziej skomplikowały sprawę. "Kryzysy" miały miejsce. W pewnym sensie - wydarzyły się, bo wpłynęły znacząco na continuity, ale nie były tymi samymi historiami, które pokazano na kartach komiksu - tłumaczenie DiDio jest bardzo pokręcone. Na pewno jakaś ich część pewnością w mocy i kształcie nadanym ich przez twórców - przykładami "Final Crisis" i "Flashpoint". Z tygodnia na tydzień bałagan w Nowym DCU robi się jeszcze większy... (KO)
"Przygody Hucka Finna" należą do kanonu amerykańskiej literatury, ale niektórzy z wielką chęcią usunęliby dzieło Marka Twaina z listy lektur obowiązkowych. Ze względu na mało cenzuralny język, obecność elementów jawnie rasistowskich i sianie zgorszenia w umysłach nieletnich. Gdzieś na boku tych kontrowersji wydawnictwo IDW Publishing pracuje nad nową edycję powieści z ilustracjami przygotowanymi przez Erica Powella, ojca Zbira, autora "Chimichangi" i znakomitego komiksiarza. Nie będzie to komiksowa adaptacja, lecz wersja z ilustracjami. W sumie Powell przygotował 20 grafik do scen i fragmentów, które dotknęły go najmocniej. Książka ma ukazać się jeszcze w tym roku, w grudniu. (KO)
3 komentarze:
Szkoda, że to nie komiksowa adaptacja, nie wątpię, że Powell poradziłby sobie znakomicie. Ale i taką wersja chętnie bym sobie sprawił.
PS: Jaki Chris?;)
Huck Finn to była jedna z moich najulubieńszych książek za łebka. Co oni się tak czepiają?
Pawle, mogę się tylko domyślać. Może chodzi o to, że niektórych "patriotów amerykańskich" razi to, że na kartach powieści pokazano tą wstydliwą część amerykańskiej historii?
Prześlij komentarz