wtorek, 6 lipca 2010

#495 - Fantasy Komiks nr. 02 i 03

Jeszcze chyba za wcześnie by wyrokować czy projekt pod kryptonimem "Fantasy Komiks" okazał się sukcesem. Zresztą pytań o pozycję, która ma poprawić sytuację komiksowego rynku jest znacznie więcej. Czy dzięki serii komiks ma szansę trafić pod strzechy? Czy "FK" sprzedaje się na tyle dobrze, aby spokojnie utrzymać się na rynku, bez konieczności dokładania do interesu? Czy popularność komiksów spod znaku magii i miecza będzie się przekładała na popularność innych pozycji, obecnych na księgarskich półkach? Skoro te pytania pozostają bez odpowiedzi, warto przyjrzeć się zawartości kolejnych dwóch numerów…

W drugiej antologii "Fantasy Komiks" zadebiutowała seria "Samuraj" autorstwa scenarzysty Jean-Francois Di Giorgio i rysownika Frederica Geneta. Jak sam tytuł wskazuje, jest to opowieść rodem z feudalnej Japonii, zamieszkałej przez dzielnych roninów, okrutnych, rządnych władzy daimyo i demonów ze wschodniej mitologii. Przyrządzona po europejsku, ale doprawiona pikantnymi, mangowymi przyprawami. O ile fabularnie "Samuraj" wygląda dość średnio, o tyle pod względem graficznym wygląda naprawdę dobrze. Genet ma bardzo lekką, delikatnie nasyconą tuszem kreskę, która może się podobać. Drugą nowością jest "Heroic Pizza" Augustina, traktująca o dostawcach pizzy w świecie zamieszkałym przez smoki, rycerzy i trolle. Swego czasu była to pozycja zapowiadana przez wegetującego obecnie wydawnictwo Manozoku. Średnio zabawna, "Brzdące z Troy" wypadają o wiele lepiej.

Wciąż bardzo dobrze prezentuje się mój faworyt "FK", czyli "Rozbitkowie z Ythaq" Scotch Arlestona i Adriana Flocha. Historia rozwija się w dość interesującym kierunku, akcja pędzi na złamanie karku, co i rusz zmieniają się dekoracje, pojawiają się nowi bohaterowie, a starzy pokazują się z nieznanej dotąd strony. Sceny humorystyczne, szczególnie w obrębie uczuciowego trójkąta Granit-Narvar-Kalista, przeplatają się z dynamiczną akcją, pościgami i efektownymi walkami, a na horyzoncie zaczęła majaczyć tajemnica tytułowych rozbitków i korporacji Silver Star. Po komiksie widać rękę sprawnego scenarzysty, który ma na swoim koncie niejeden, dobry mainstreamowy komiks.

Może "Lasy Opalu" nie porywają tak opowiadaną historią, ale z pewnością wrażenie robi kreacja świata przedstawionego. Jako żywo przynosi na myśl motywy z "Gwiezdnych Wojen" osadzone w dekoracjach fantasy – jest rycerski zakon stojący na straży porządku w królestwie, złowrogi imperator pod butem, którego cierpią jego podwładni. W komiksie pojawia się żeński odpowiednik Obi-Wana, jest wreszcie wybraniec, który położy kres rządom tyrana. Philippe Pellet rysuje tylko poprawnie, a Arleston tym razem niespecjalnie się wysila.

Wciąż najmniej ciekawie prezentuje się "Legenda" Swolfsa. Przyznaje, że w jej przypadku miałem największe problemy z przypomnieniem sobie, co wydarzyło się w poprzednim tomie, bo fabuła skręciła w dość niespodziewanym kierunku. Seria coraz mocniej kojarzy się ze "Skargą Utraconych Ziemi", co samo w sobie nie jest niczym złym. Wszystko w rękach Swolfsa, bo wciąż może zrobić z "Legendą" coś ciekawego i oryginalnego. Niech to będzie jakiś twist, wydarzenie, postać – cokolwiek, byle historia ruszyła z kopyta, bo na razie strasznie się z nią męczę. Co o samej historii źle świadczyć nie musi i można zwalić na mój gust. Bo na dobrą sprawę wszystkie serie publikowane na łamach "Fantasy Komiks" trzymają dość równy, mainstreamowy poziom i dla wielu młodszych czytelników, zaczynających dopiero swoją przygodę z komiksem, będzie to wspaniała rozrywka. Obawiam się jednak, że bardziej wymagający odbiorcy mogą trochę kręcić nosem.

Moich ulubionych "Rozbitków" braknie jednak w czwartym tomie antologii. Zostaną zastąpieni przez powracające "Lasy Opalu", którym będą towarzyszyły trzecie tomy "Legendy" i "Samuraja" oraz humorystyczne szorciaki. "Fantasy Komiks" numer 04 w kioskach pojawi się 2 lipca.

1 komentarz:

Misiael pisze...

A ja już czytałem 4 tom/numer :) Generalnie seria FK to strzał w dziesiątkę i trzymam kciuki za to, by ukazywała się jak najdłużej, bo w cenie jednego albumu komiksowego dostajemy trzy (+ garść stripów). Co prawda europejskie komiksy wydają się strasznie rozwleczone, przynajmniej mnie, czytelnikowi przyzwyczajonemu do pulpowych Marveli, gdzie wszystko (a nawet więcej) dzieje się naraz (a nawet szybciej), ale to kwestia konwencji.

ROZBITKOWIE Z YTHAQ - Bomba. Aż dziw, że nie wychodzi w oddzielnych albumach w twardej okładce po 60 PLN za tom. Szybka, dynamiczna fabuła, humor (nawet jeśli nie najwyższych lotów, to jednak przyjemny), no i oprawa graficzna - lekka, ciesząca oko, staranna... Świetna rzecz.

LEGENDA - tu zaskoczenie, bo już po pierwszym tomie chciałem skreślić ten komiks, tymczasem oparta na retrospekcjach i "szkatułkowej" formie opowieści fabuła poprowadzona jest nad wyraz sprawnie. Do tego świetne rysunki.

LASY OPALU - kolejne zaskoczenie, bo miałem tę serię za zwykły dopychacz, a jednak da się czytać z uśmiechem na ustach. Niestety, żeby być zaskoczonym zwrotami akcji trzeba być kulturowym analfabetą, bo fabuła jest sztampowa, że chwilami aż boli. Grafika ładna - nie przeszkadza w czytaniu.

SAMURAJ - Nudy. Po trzech tomach NIC się nie dzieje - przynajmniej nic, co spowodowałoby choćby delikatny powiew zainteresowania i sytuacji nie ratuje nawet zapierająca dech w piersiach warstwa graficzna.

BRZDĄCE Z TROY - O ile grafika ładna, to humor praktycznie nieistniejący.

GOBLINY - Ładnie narysowane, zabawne, świetnie piętnujące i wyśmiewające stereotypy fantasy spod znaku miecza i magii. Najlepsza stripowa seria w FK.

HEROIC PIZZA - Brzydkie i nieśmieszne.