piątek, 6 grudnia 2013

#1448 - Malcolm

Jakub Grochola to młody i zdolny rysownik z Krakowa. Rok temu własnym sumptem wydał mini-komiks dla dzieci, który nosił tytuł O charciku, co niewiele wiedział. Nakład był bardzo skromny, wynosił ledwie 50 sztuk ręcznie przygotowanych i numerowanych egzemplarzy. Fabularnie była to raczej smutna, ale przejmująca historia o dwóch psach mieszkających w schronisku dla zwierząt, które próbują się ze sobą zaprzyjaźnić.



Pamiętam, że graficznie książeczka przypadła mi do gustu: proste przedstawienia zwierzaków, wręcz symboliczne, ale z ludzką mimiką, dzięki której bez problemu rozpoznać można emocje takie jak smutek, radość czy nostalgia. Urzekająca kreska Grocholi, która charakteryzuje się brakiem ostrych kątów, idealnie nadaje się do przedstawiania opowieści dla dzieci. Dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja, że podczas MFKiG w Łodzi będzie można kupić kolejny komiks dla dzieci przygotowany przez tego twórcę.

Malcolm, bo o tej książce mowa, jest opowieścią o nastoletnim delfinie, który mieszka razem z mamą w pewnej jaskini w oceanie. Bohater, mimo że jest morskim ssakiem, ma typowe dla wszystkich nastolatków problemy: chciałby mieć czas dla siebie, który mógłby poświęcać na swoją ulubioną czynność – granie w gry komputerowe. Jednakże matka co chwilę mu przeszkadza, ponieważ wciąż coś od niego chce. A to ma pomóc upiec ciasteczka, a to posprzątać, odkurzyć. Jej słowa są symptomatyczne: „Obiecałeś, że mi pomożesz”. Malcolm ma już dość władzy dorosłych. Tego ciągłego naprzykrzania się i rozkazywania zrób to, zrób tamto. Uznaje, że czas najwyższy dać matce nauczkę i uciec z domu.

W dalszej części komiksu dostajemy odpowiedź na pytania: Co może robić mały delfin w ogromnym oceanie? W co się bawić? Z kim się bawić? Jak się nie nudzić? Opowieść Jakuba Grocholi nie jest pozbawiona delikatnego dydaktyzmu. Autor bezpośrednio nie ocenia, czy zachowanie Malcolma jest naganne, bohater nie zostaje wprost potępiony. Scenariusz subtelnie nakierowuje młodego czytelnika na ścieżkę, na której sam może o tym zdecydować.


Publikacja nie jest długa, łącznie liczy sobie 28 stron. Format książki jest niewielki, kieszonkowy. Przykładowe plansze prezentowane przez rysownika wykonane są w kolorze, jednakże publikacja została przygotowana w czerni i bieli, a kolory zastąpione zostały różnymi odcieniami szarości. Szkoda, ponieważ podwodny świat narysowany przez Grocholę pełen jest szczegółów, które w kolorze wyglądałyby bardziej atrakcyjnie. Dodatkowo zastosowano, znany z poprzedniego komiksu zabieg, polegający na obdarowaniu postaci wyrazistą, ludzką mimiką twarzy, przez co są one bardzo sympatyczne. Kadry umieszczono dość luźno na planszach, ramki obrysowane są ręcznie, czasem trochę krzywo, co powoduje, że światło między nimi nie zawsze jest takie samo. Atrakcyjny jest także odręczny font, bardzo staranny, okrągły, trochę dziecięcy.

Swoją publikacją Jakub Grochola potwierdza, że jest „młodym i zdolnym”. Potrafi atrakcyjnie opowiadać, ciekawie buduje plansze, a jego okrągła kreska jest miła dla oka. Już teraz uważam go, obok Tomasza Samojlika czy Piotra Nowackiego, za artystę świetnych komiksów dla dzieci. Polecam zapamiętać sobie jego nazwisko, jestem pewien, że następną książką rozgości się między wspomnianymi powyżej panami.

1 komentarz:

tO mY: pisze...

Bach, bardzo sympatyczny ten Malcolm. Nawet o kolorach istniejących do tej wersji nie wiedziałem. Fajnie to wygląda ;)