Dwaj młodzi francuscy Żydzi przyjeżdżają do Polski. Nie jadą jednak do Auschwitz, na kolejną wycieczkę śladami Zagłady. Zamiast tego odwiedzają Kraków czy Żelachów. Poszukują polskich Żydów, rozmawiają z przedstawicielami tej społeczności. Polska jest dla nich jednocześnie fascynująca i straszna. Doceniają prędkość, z jaką zmienia się nasz kraj, ale doświadczają też „poczucia pustki i upokorzenia”.
Po śmierci ukochanej babci Thérèse (Téma Dres, z domu Barab) Jérémie Dres (scenarzysta, rysownik, ale i narrator powieści graficznej Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz) decyduje się wraz ze swoim bratem Martinem przyjechać na kilka dni do Polski. Wyruszają, aby poznać kraj z którego pochodziła ich babcia, z którego wywodzą się ich żydowskie korzenie. I aby poprzez swoją podróż oddać hołd zmarłej rok wcześniej nestorce rodu. Niezwykłej osobie, która jak w posłowiu napisał Martin: „Łączyła nas wszystkich. Wnuków, ciotki, wujków. Po wszystkim, co przeżyła, uwierzyliśmy, że zostanie z nami na zawsze”.
Na jednej z ostatnich plansz komiksu widzimy braci siedzących w restauracji Ariel, która mieści się na krakowskim Kazimierzu, Jérémie mówi do brata: „Babcia najbardziej przejęłaby się naszymi wrażeniami z podróży. Spóźniliśmy się o rok”.
Bracia przyjeżdżają do Polski przygotowani, Jérémie jest przewodnikiem, który szczegółowo zaplanował cały wyjazd. Nie są wolni od uprzedzeń i stereotypowych opinii (rada ojca: „Jeśli jedziesz do Polski, to przede wszystkim uważaj na Polaczków”). Na miejscu zależy im na tym, aby nie tylko zobaczyć, gdzie mieszkała ich babcia, odwiedzić groby pradziadków, ale także dowiedzieć się, czy aktualnie w Polsce żyją Żydzi, jak wygląda oraz czym się zajmuje społeczność żydowska. Dlatego odwiedzają rabinów, synagogi, ośrodki kulturalne, urzędy, rozmawiają ze społecznikami i przypadkowymi osobami.
Podczas rozmowy z Janem Śpiewakiem (przewodniczącym Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej, w skrócie ZOOM, który napisał przedmowę po polskiego wydania Nie pojedziemy…) Jérémie przyznaje, że boi się antysemityzmu i pewnie dlatego w kontaktach z Polakami. Woli podawać, że jest turystą a nie Żydem poszukującym swoich korzeni. Pierwszym przystankiem była Warszawa, gdzie ich babcia spędziła dzieciństwo. Jérémie chciał odnaleźć dom na ulicy Freta 27, w którym się wychowała, gdy w końcu staje przed budynkiem i „nic się nie dzieje”. Dalej chodzą ulicami, rozmawiają z ludźmi. Próbują „coś” zrozumieć.
Wydawać by się mogło, że wszyscy Żydzi, którzy odwiedzają Polskę poszukują przede wszystkim śladów Shoah na „przeklętej”, polskiej ziemi. Ale bracia Dres nie jadą do Auschwitz, za to odwiedzają Żelechów. Małe miasteczko na południe od Warszawy, położone między Garwolinem a Puławami, ponieważ w nim urodził się ich dziadek Simon. Tam trafiają na zarośnięty kirkut, gdzie wśród potrzaskanych, poprzewracanych i zarośniętych macew odnajdują groby swoich przodów. Komentarz autora jest następujący: „Nagle znikają miłe wrażenia tolerancji i odnowy, których dotychczas doświadczyliśmy. Zastępuje je poczucie pustki i upokorzenia”.
Zwieńczeniem ich podróży jest wyjazd do Krakowa – 50 km od Auschwitz, blisko, jednak na tyle daleko, że bezpiecznie. Właśnie trwa 20. Festiwal Kultury Żydowskiej. Idą na koncert, ale przedtem na dyskusję panelową: „20 lat później: upadek muru i odrodzenie życia żydowskiego w Polsce”. Udział w tym spotkaniu zdaje się być dobrym podsumowaniem całego komiksu. Dzięki Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz czytelnicy, nie będący pochodzenia żydowskiego, mają okazję poznać sytuację i środowisko Żydów w Polsce. Rzeczywisty stan tej społeczności na rok 2010.
W nocie od autora Jérémie Dres napisał: „Wszystkie wypowiedzi przytoczone w tej książce są prawdziwe. Rozmowy zostały nagrane, osoby i miejsca sfotografowane”. Odrysowanie postaci ze zdjęć i wpisanie ich wypowiedzi do dymków powoduje, że bardzo często mamy do czynienia z zabiegiem „gadających głów”. Autor nie stosuje klasycznego kadrowania, kadry „wiszą” w planszy jeden obok drugiego. Zgrupowane zostały w paski, najczęściej mamy do czynienia z zestawem trzech pasków na stronie. Tło ograniczono do minimum. Rysunki postaci i budynków zostały uproszczone, ograniczają się do kilku kresek. Mimo to czytelnik nie problemów z rozpoznawaniem bohaterów.
Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz to interesujący komiksowy reportaż, z którego można się wiele dowiedzieć o polskiej społeczności żydowskiej. Dodatkowo warto się z nim zapoznać, by sprawdzić, jak widzą Polskę i Polaków inni, w tym wypadku młodzi Żydzi z Francji. Polecam zestawić lekturę tej książki z Zaduszkami Rutu Modan. Album izraelskiej autorki opowiada o podobnym temacie, ale z innego punktu widzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz