sobota, 21 czerwca 2025

#2498 - 4000 znaków... O dziedzictwie Grzegorza Rosińskiego

Miałem pecha (lub szczęścia), że nie zostałem skażony sentymentem do "Thorgala". Opus magnum Grzegorza Rosińskiego i inne jego komiksy odkrywałem już po moim szczenięcym zachłyśnięciu się komiksem amerykańskim. Już po tym, jak uznałem, że w wieku nastoletnim jestem już stanowczo zbyt dorosły na te niepoważne historyjki z superbohaterami. Po tym, jak do komiksu przywrócił mnie "Produkt".  

Miałem więc szczęście (lub pecha), że "Thorgala" odkrywałem w tym samym czasie, co bieżącą twórczość Śledzia, Myszkowskiego, KRL`a, braci Minkiewiczów czy Weatherspoona, co wielkich klasyków, jak "Mausa" Arta Spiegelmana i "DKR" Franka Millera, co "Slaine`a" i "Cygana", którzy byli bohaterami o wiele bardziej interesującymi niż dość, umówmy się, miałki w swojej szlachetnej prostolinijności Thorgal Aegirsson. Szczególnie dla młodego edgelorda, którym zapewne w tamtym czasie byłem. 


Czy dzięki temu moje nieskażone nostalgią spojrzenie na Rosa było obiektywnie? Nie wiem. Obiektywnie, publikowane wówczas nowe albumy "Thorgala" były coraz słabsze. Zobaczyliśmy wtedy Rosińskiego, który przestał zachwycać swoim geniuszem i rzucać na kolana warsztatem. Szczególnie pamiętam, jak rozczarowałem się "Barbarzyńcą". Z pewnością nie był to ostatni tom serii, jaki kupiłem. Siłą przyzwyczajenia czytałem ją dalej, ale właśnie w tamtym momencie poczułem, że to już nie to. Że to już koniec TEGO "Thorgala".     

Wydaje mi się, że w pierwszej dekadzie XXI wieku spór o Grzegorza Rosińskiego był wyjątkowo silny. Łatwo było nie lubić Rosińskiego po lekturze ostatnich "Thorgali", a znacznie trudniej było nie odnieść się do tego, co mówił. Jego twórczość, jego - nie bójmy się tego słowa - geniusz, jego - niekiedy po prostu głupie i ignoranckie - wypowiedzi na konwentach w Łodzi o mandze, o komiksie amerykańskim, o polskim rynku wręcz domagały się odzewu. To była tak potężna osobowość, tak wielki talent z tak znaczącym autorytetem i dorobkiem, że nie sposób było go ignorować. 

I ze strony twórców skupionych choćby wokół "Produktu" reakcja była. Ostra. Nowe, buńczuczne pokolenie komiksiarzy w niemal naturalnym odruchu buntowało się wobec siwiejącego mistrza. 

Do lektury całości tekstu 4000 znaków... O dziedzictwie Grzegorza Rosińskiego odsyłam na łamy Komiksopedii. Kliknij w link: 

https://komiksopedia.pl/artykul/4000-znakow-odziedzictwie-grzegorza-rosinskiego/


Brak komentarzy: