Kolorowe wróciły zza grobu.
Po raz kolejny.
Poprzedni powrót się nie udał. Podszedłem do niego zbyt ambitnie. Chciałem, żeby Kolorowe Zeszyty szły szeroko. Zbyt szeroko. W założeniach miały dawać absolutnie najpełniejszy obraz rynku komiksowego w Polsce. I jeszcze rozglądać się po świecie, śledzić najważniejsze wydarzenia w USA.
Chciałem, żeby i zastępowały upadające portale komiksowe, i oferowały wartościową publicystykę, i jeszcze szczególną uwagę poświęcały polskim twórcom. W takim kształcie ten powrót nie mógł się udać. To była robota dla pełnowymiarowej redakcji, a nie dla kogoś piszącego w pojedynkę, po godzinach.