Komiks „Du plomb dans la tête” (w polskim przekładzie - „Kula w głowie”) zaczyna się mocnym uderzeniem, jak na produkcje sensacyjną przystało. Dwaj płatni zabójcy wykonują zlecenie na zabicie senatora USA w samym centrum Nowego Jorku. Wszystko idzie zgodnie z planem - są w końcu profesjonalistami. I kiedy wydawało się, że wszystko poszło gładko jeden z nich, w przypływie frustracji, zabija psa przypadkowego przechodnia. To wydarzenie, które być może pozornie nie ma żadnego znacznie, później okaże się brzemienne w skutkach.
To zabójstwo wprawia w ruch całą kryminalną intrygę, poprowadzoną dość sprawnie przez scenarzystę Matza (znanego z publikowanego w Polsce nakładem Taurus Media „Zabójcy”) i zilustrowaną kompetentnie, aczkolwiek bez fajerwerków przez Colina Wilsona, starego wyjadacza mającego na koncie pracę dla wydawców angielskich, francuskich (rysunki do „La Jeunesse de Blueberry”) czy włoskich, a w Polsce znanego z albumu „Wilczyce Deszczu” czy niedawno opublikowanej „Teczki”. Grafika zdecydowanie nie jest atutem tego komiksu, aczkolwiek nie można jej wiele zarzucić.
W komiksie bohaterowie działają w parach. Jest zatem para zabójców, która zlikwidowała senatora. Jest para policjantów, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, a obsadę uzupełnia para dziennikarzy, którzy na własną rękę próbują rozwiązać tę zagadkę. Sparowanie bohaterów jest zapewne podyktowane stylem opowieści, jaki preferuje scenarzysta, w której dialog odgrywa ważną rolę. Już w „Zabójcy” Matz pokazał, że właśnie w taki sposób lubi budować historię. W związku z tym bohaterowie właściwie nie pokazuje się samotnie. Niemal zawsze prowadzą dialogi w stylu znanym już z poprzedniego komiksu Alexisa Nolenta, a niektóre z nich są wręcz ich kopiami! Przykładem niech będzie ten poświęcony przedstawieniu policjantów i zabójców w kinie. To niemal dosłowna kopia podobnej rozmowy Zabójcy i Mariano z komiksu ilustrowanego przez Jacamona. Są też inne, powtarzające się elementy fabuły, takie jak wątek przyjaźni policjanta z zawodowym zabójcą, który w „Du plomb dans la tête” został dużo bardziej rozbudowany, niż w „Zabójcy”.
Co ciekawe komiks okazał się na tyle interesujący, że zwrócono na niego uwagę w Hollywood. W 2012 roku powstała filmowa adaptacja w reżyserii Waltera Hilla zatytułowana „Bullet to the Head”. W roli głównej wystąpił sam Sylvester Stallone, a towarzyszyli mu Christian Slater, Sung Kang, Jason Momoa, Adewale Akinnuoye-Agbaje i Sarah Shahi. Produkcja przeszła bez większego echa, zapewne słusznie. Polacy mogą znaleźć w nim dwa smaczki – jedną z pomniejszych ról gra Weronika Rosatti, a biedne psisko zastrzelone na początku albumu nazywało się… Jan Paweł II.
Podsumowując składająca się z trzech albumów seria (kolejno „Les Petits Poissons” wydany w 2004, „Les Gros Poissons” z 2005 oraz „Du bordel dans l'aquarium” z 2006) nie jest rzeczą wybitną. Ma o wiele więcej wad niż „Zabójca” i niewiele jego zalet. Jedną z nich jest jednak wartka akcja. Komiks czyta się szybko, nie ma problemu ze zrozumieniem intrygi. Pojawiają się też nieliczne smaczki, jak wystylizowanie jednego z kadrów na słynny obraz Edward Hoppera „Nighthawks”. Zakończenie historii pozostaje otwarte - zawodowy zabójca i pozbawiony złudzeń policjant zaprzyjaźniają się i tworzą spółkę, której przyszłe przygody być może wypełnią kolejne albumy. Kto wie, może trylogia „Du plomb dans la tête” będzie jeszcze wstępem do czegoś większego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz