Autorka „Pasterza” to interesująca twórczyni. Anna Sailamaa błysnęła na konwencie Arctic Comics Festival w fińskim Kemi, zdobywając pierwszą nagrodę w kategorii krótkiej formy komiksowej. Już rok później, nakładem wydawnictwa Huuda Huuda ukazał się jej debiutancki album „Ollaan natisti”, na który składa się pięć krótkich historii. W 2009 roku artystka przedstawiła się publiczności międzynarodowej wygrywają z kolei konkurs na festiwalu Fumetto w Luzern (Szwajcaria).
„Pasterz”, czyli „Paimen”, pierwotnie ukazał się w 2011 roku w Finlandii. Prawdopodobnie to właśnie ten komiks zwrócił na uwagę najpierw belgijskiej oficyny La Cinquieme Couche, a potem samego L`Association. Właśnie nakładem wydawnictwa, które publikuje takie tuzy, jak Sfar, Satrapi, David B. czy Killoffer, w maju ukazał się „Le Berger”. Niedługo później „Pasterz” zawędrował do Polski…
Komiks opowiada historię młodego piekarza pracującego w małym miasteczku na północy Finlandii. Choć widoki mają tam piękne, to typowa zabita dechami dziura, w którym dni zamieniają się w tygodnie. To świat w którym nic się nie zmienia, nic się nie dzieje. Pełen nudy, wyprany z emocji, nierzadko odpychający. Prawdopodobnie pogrążony w społecznym kryzysie. Pewnego razu główny bohater idąc (najprawdopodobniej) do pracy znajduje na swojej drodze martwego łabędzia. Ptak ze złamanym karkiem leży na dziecięcym wózku (skąd on się tam wziął?). Nie wiemy jak zginął, być może zaplątał się w linie wysokiego napięcia. W każdym razie motyw martwego ptaka w dyskretny, acz widoczny sposób będzie spajał fabułę opowieści zamkniętej w prowincjonalnej przestrzeni i trwającej około 24 godzin.
Sailamaa ze swoją pokrzywioną, trochę zdeformowaną i mocno klaustrofobiczną kreską wyczarowała świat przygnębiający swoją ciężką i intensywną atmosferą. Widać, że artystka świetnie rozumie komiksową narrację, ma swój ascetyczny styl, a co więcej – nie boi się eksperymentować. Jej montaż kadrów, zabawy perspektywą czy umiejętność zaplanowania przestrzeni na stronie pokazują niemały kunszt. Świetnie potrafiła odwzorować chłód i surowość swoich rodzimych stron, ale… nic ponadto.
Ten estetycznie interesujący, a momentami – wręcz ocierający się o prawdziwe piękno – album sprawia wrażenie to niemiłe wrażenie, że jest zwyczajnie o niczym. Sailamma nie potrafiła mnie do niczego przekonać. Zestawienie dostojności i piękna natury (symbolizowanej przez łabędzia) z brzydkim i pustym życiem człowieka, pokazanie niszczejących struktur społecznych, metafora ludzkiej samotności i kruchości w obliczu tego, co nie przemija – wszystkie te interpretacyjne tropy nie doprowadziły mnie do ciekawych wniosków, przez co „Pasterz” wydaje się być jedynie pięknie opakowaną wydmuszką.
„Pasterz”, czyli „Paimen”, pierwotnie ukazał się w 2011 roku w Finlandii. Prawdopodobnie to właśnie ten komiks zwrócił na uwagę najpierw belgijskiej oficyny La Cinquieme Couche, a potem samego L`Association. Właśnie nakładem wydawnictwa, które publikuje takie tuzy, jak Sfar, Satrapi, David B. czy Killoffer, w maju ukazał się „Le Berger”. Niedługo później „Pasterz” zawędrował do Polski…
Komiks opowiada historię młodego piekarza pracującego w małym miasteczku na północy Finlandii. Choć widoki mają tam piękne, to typowa zabita dechami dziura, w którym dni zamieniają się w tygodnie. To świat w którym nic się nie zmienia, nic się nie dzieje. Pełen nudy, wyprany z emocji, nierzadko odpychający. Prawdopodobnie pogrążony w społecznym kryzysie. Pewnego razu główny bohater idąc (najprawdopodobniej) do pracy znajduje na swojej drodze martwego łabędzia. Ptak ze złamanym karkiem leży na dziecięcym wózku (skąd on się tam wziął?). Nie wiemy jak zginął, być może zaplątał się w linie wysokiego napięcia. W każdym razie motyw martwego ptaka w dyskretny, acz widoczny sposób będzie spajał fabułę opowieści zamkniętej w prowincjonalnej przestrzeni i trwającej około 24 godzin.
Sailamaa ze swoją pokrzywioną, trochę zdeformowaną i mocno klaustrofobiczną kreską wyczarowała świat przygnębiający swoją ciężką i intensywną atmosferą. Widać, że artystka świetnie rozumie komiksową narrację, ma swój ascetyczny styl, a co więcej – nie boi się eksperymentować. Jej montaż kadrów, zabawy perspektywą czy umiejętność zaplanowania przestrzeni na stronie pokazują niemały kunszt. Świetnie potrafiła odwzorować chłód i surowość swoich rodzimych stron, ale… nic ponadto.
Ten estetycznie interesujący, a momentami – wręcz ocierający się o prawdziwe piękno – album sprawia wrażenie to niemiłe wrażenie, że jest zwyczajnie o niczym. Sailamma nie potrafiła mnie do niczego przekonać. Zestawienie dostojności i piękna natury (symbolizowanej przez łabędzia) z brzydkim i pustym życiem człowieka, pokazanie niszczejących struktur społecznych, metafora ludzkiej samotności i kruchości w obliczu tego, co nie przemija – wszystkie te interpretacyjne tropy nie doprowadziły mnie do ciekawych wniosków, przez co „Pasterz” wydaje się być jedynie pięknie opakowaną wydmuszką.
6 komentarzy:
" Choć widoki mają tam piękne, to typowa zabita dechami dziura, w którym dni zamieniają się w tygodnie. To świat w którym nic się nie zmienia, nic się nie dzieje. Pełen nudy, wyprany z emocji, nierzadko odpychający." Chyba tylko dla dzieci fejsbuka, nadpobudliwych nastolatków i ludzi wiecznie niewyżytych, ja tam tęsknię za takim światem, i założę się że nie tyko ja. Ale to taka poboczna dygresja ;]
Ten estetycznie interesujący, a momentami – wręcz ocierający się o prawdziwe piękno...
...a dalej słychać "splasz" podczas czynności wyjmowania czegoś z tyłka.
Jeden z tzw. Mądrych Komiksów który na wiek wieków zalegnie w magazynach bo czytelnicy i tak wybiorą "trywialnych" autorów takich jak Hermann, Marini, Millar i Snyder. Powtórzę się za jednym z komentatorów: nic dziwnego, że Centrala nie jest w stanie sprzedać swoich produktów i ogranicza działalność. I to wcale nie z powodu, że czytelnicy są za głupi na mądre komiksy tylko dlatego, że większość oferty Centrali to tytuły niestrawne i hermetyczne, które tak naprawdę niewiele wnoszą. Ślepa uliczka z której być może wydawnictwo wydobędzie się weryfikując dobór swoich tytułów podbijając rynek brytyjski.
Piękny zgrzyt. Po prostu co kraj to percepcja. Fińskie wydanie Pasterza jak większość publikacji HH opatrzone w ang. napisy miało się świetnie na zachodzie. Właśnie ze względu na wnoszenie nowości i niehermetyczny odbiór.
Nie przesadzajcie, nie jest tak źle. Centrala wydała niezłe tytuły jak Pozdrowienia z Serbii, We Włoszech wszyscy są mężczyznami, Podejdź bliżej, czy album Janka Kozy. Wydała też tytuły znakomite jak Stuck Rubber Baby, czy Za imperium. Liczę że kolejnymi znakomitymi tytułami będą Paying for it i kontynuacje Za imperium. No ale wydali też kilka tytułów które mocno mnie rozczarowały jak chociażby Ciemna strona księżyca, czy tytuły które niczym mnie nie przekonały, żeby po nie sięgnąć. Oby tych komiksów nietrafionych było jak najmniej w przyszłości.
CSK miało wyjątkowo dobry feedback więc słowo "nietrafiony" w przypadku tego albumu jest... nietrafione.
Prześlij komentarz