Książka „Chrupek i Miętus - dzikie zwierzęta” zawiera trzy opowiadania, w których mamy okazję poznać tytułowych bohaterów i przekonać się, że Miętus i Chrupek nie są miłymi, małymi zwierzątkami-przytulankami, a wręcz przeciwnie, co sugeruje sam podtytuł. Zresztą ilustracja na okładce zapowiada (ostrzega?), że nie będziemy mieli do czynienia z cukierkowymi postaciami: zielona żaba trzyma w prawej ręce nóż, a żółty zając zaciska pętlę. Dodatkowo oboje złowrogo i cwaniacko „suszą zęby”.
W pierwszym opowiadaniu Miętus próbuje odnaleźć las, w którym mieszka razem z Chrupkiem i przyjaciółmi na mapie świata: „Już trzy dni nas szukam. Przeczytałem wszystkie napisy małymi literkami – i nic”. Skoro nie można znaleźć na mapie ich lasu, to rezolutny Chrupek proponuje, aby go wyniuchać. Nagle zjawia się nieproszony gość, Dzik, który przyłącza się do poszukiwań. Niucha, niucha i niespodziewanie zasypia. Zbudzony coś przeżuwa, okazuje się, że kawałek mapy. Miętus nie wytrzymuje nerwowo, chwyta za nóż, aby wypatroszyć Dzika i odszukać zaginiony kawałek mapy. Chcę wyraźnie podkreślić, że Zielona Żabka ma wyraźne problemy z panowaniem nad emocjami. Na szczęście dla Dzika Chrupek ma w zanadrzu masę logicznych argumentów, które pomagają przyjacielowi odzyskać panowanie nad sobą. Dodatkowo niedoszła ofiara wpada na genialny pomysł ocalenia swojej skóry.
W następnym opowiadaniu przy okazji „spisu powszechnego” w Lesie poznajemy dalsze cechy charakteru Miętusa, który okazuje się być despotą, chcącym mieć wszystko pod kontrolą.
W ostatnim, tytułowym, opowiadaniu autorka także skupia uwagę czytelnika na Miętusie, który ma ochotę przygotować na obiad kurczaka w pysznym sosie. Jednakże biorąc pod uwagę, że w lesie nie ma kurczaków decyduje się wymienić główny składnik na innego ptaka – na srokę. Ta historia jest najbardziej przerażająca i mrożąca krew w żyłach w całym zbiorze. Niby „Chrupek i Miętus” to książka przeznaczona dla dzieci, ale w pierwszym odruchu można mieć duże wątpliwości, w końcu ma dojść do morderstwa, a nawet aktu kanibalizmu. Ostatecznie wszystko się dobrze, a nawet bardzo dobrze, kończy. Jak? Oj, tego nie będę zdradzał.
Miętus to szelma. Chrupek ma dobre serce i tylko czasami bywa naiwny. Obaj się, mimo tak różnych charakterów, świetnie dogadują. Są prawdziwymi przyjaciółmi.
Koncepcja graficzna książki jest w wielu miejscach zbieżna z medium komiksowym. Autorka nie stosuje ani ramek, ani dymków, ale gdyby ktoś chciał, to mógłby je sobie dorysować. Przeważnie na stronie mamy trzy segmenty, które są wyraźnie od siebie oddzielone, niczym kadry. Co prawda nie ma dymków „przypiętych” do postaci, ale każdy z bohaterów ma swój kolor czcionki. Ten prosty chwyt powoduje, że czytając nie mamy wątpliwości kto teraz mówi. A jeśli są kwestie wypowiadane przez więcej niż jednego bohatera, to wówczas każda litera jest napisana innym kolorem. Nie ma narratora, choć jeszcze w pierwszej książce serii (czyli w „Chrupek i Miętus - wrażliwcy”) był. Akcja toczy się wartko, gdyż zbudowana jest z samych dialogów i innych wypowiadanych przez bohaterów kwestii.
Dla mnie książka Dlephine Bournay jest fenomenalną publikacją. Bardzo dobrze się bawiłem, czytając opowiadania pomieszczone w tym zbiorze. Mnie one śmieszą i uważam, że obie postaci kryją w sobie głębokie pokłady prawdy o ludzkim charakterze i jego ciemnej stronie. Chociaż spotkałem się z opinią całkowicie odmienną: „Po pierwszym opowiadaniu zapadła znacząca cisza. Po drugim niektórzy zdecydowali się na niezbyt pochlebne oceny, po trzecim ja byłam już całkiem zażenowana i czym prędzej chciałam zakończyć spotkanie z apodyktyczną żabą i głupiutkim królikiem. (...)Kluczowym błędem tej książki nie jest bowiem dosadny charakter niektórych wątków, ale całkowity brak humoru”. Tak, nie wszystkich śmieszą komiksy Janka Kozy czy Latający Cyrk Monty Pythona.
W pierwszym opowiadaniu Miętus próbuje odnaleźć las, w którym mieszka razem z Chrupkiem i przyjaciółmi na mapie świata: „Już trzy dni nas szukam. Przeczytałem wszystkie napisy małymi literkami – i nic”. Skoro nie można znaleźć na mapie ich lasu, to rezolutny Chrupek proponuje, aby go wyniuchać. Nagle zjawia się nieproszony gość, Dzik, który przyłącza się do poszukiwań. Niucha, niucha i niespodziewanie zasypia. Zbudzony coś przeżuwa, okazuje się, że kawałek mapy. Miętus nie wytrzymuje nerwowo, chwyta za nóż, aby wypatroszyć Dzika i odszukać zaginiony kawałek mapy. Chcę wyraźnie podkreślić, że Zielona Żabka ma wyraźne problemy z panowaniem nad emocjami. Na szczęście dla Dzika Chrupek ma w zanadrzu masę logicznych argumentów, które pomagają przyjacielowi odzyskać panowanie nad sobą. Dodatkowo niedoszła ofiara wpada na genialny pomysł ocalenia swojej skóry.
W następnym opowiadaniu przy okazji „spisu powszechnego” w Lesie poznajemy dalsze cechy charakteru Miętusa, który okazuje się być despotą, chcącym mieć wszystko pod kontrolą.
W ostatnim, tytułowym, opowiadaniu autorka także skupia uwagę czytelnika na Miętusie, który ma ochotę przygotować na obiad kurczaka w pysznym sosie. Jednakże biorąc pod uwagę, że w lesie nie ma kurczaków decyduje się wymienić główny składnik na innego ptaka – na srokę. Ta historia jest najbardziej przerażająca i mrożąca krew w żyłach w całym zbiorze. Niby „Chrupek i Miętus” to książka przeznaczona dla dzieci, ale w pierwszym odruchu można mieć duże wątpliwości, w końcu ma dojść do morderstwa, a nawet aktu kanibalizmu. Ostatecznie wszystko się dobrze, a nawet bardzo dobrze, kończy. Jak? Oj, tego nie będę zdradzał.
Miętus to szelma. Chrupek ma dobre serce i tylko czasami bywa naiwny. Obaj się, mimo tak różnych charakterów, świetnie dogadują. Są prawdziwymi przyjaciółmi.
Koncepcja graficzna książki jest w wielu miejscach zbieżna z medium komiksowym. Autorka nie stosuje ani ramek, ani dymków, ale gdyby ktoś chciał, to mógłby je sobie dorysować. Przeważnie na stronie mamy trzy segmenty, które są wyraźnie od siebie oddzielone, niczym kadry. Co prawda nie ma dymków „przypiętych” do postaci, ale każdy z bohaterów ma swój kolor czcionki. Ten prosty chwyt powoduje, że czytając nie mamy wątpliwości kto teraz mówi. A jeśli są kwestie wypowiadane przez więcej niż jednego bohatera, to wówczas każda litera jest napisana innym kolorem. Nie ma narratora, choć jeszcze w pierwszej książce serii (czyli w „Chrupek i Miętus - wrażliwcy”) był. Akcja toczy się wartko, gdyż zbudowana jest z samych dialogów i innych wypowiadanych przez bohaterów kwestii.
Dla mnie książka Dlephine Bournay jest fenomenalną publikacją. Bardzo dobrze się bawiłem, czytając opowiadania pomieszczone w tym zbiorze. Mnie one śmieszą i uważam, że obie postaci kryją w sobie głębokie pokłady prawdy o ludzkim charakterze i jego ciemnej stronie. Chociaż spotkałem się z opinią całkowicie odmienną: „Po pierwszym opowiadaniu zapadła znacząca cisza. Po drugim niektórzy zdecydowali się na niezbyt pochlebne oceny, po trzecim ja byłam już całkiem zażenowana i czym prędzej chciałam zakończyć spotkanie z apodyktyczną żabą i głupiutkim królikiem. (...)Kluczowym błędem tej książki nie jest bowiem dosadny charakter niektórych wątków, ale całkowity brak humoru”. Tak, nie wszystkich śmieszą komiksy Janka Kozy czy Latający Cyrk Monty Pythona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz