W drugiej części rozmowy z Tobiaszem Piątkowskim będzie można dowiedzieć się nieco więcej o jego rozgrzebanych projektach, w tym o niecierpliwie oczekiwanym "Hardkorze 44", o specyfice pracy nad komiksem dla dzieci i historii stojącej za niesławną i kontrowersyjną "Najczwartszą RP". Zapraszamy do lektury!
Tomek Kontny: Możesz opowiedzieć coś więcej o specyfice pracy nad komiksami dla dzieci?
Tobiasz Piątkowski: Jak widać ze storyboardów do komiksów "Hugo" nie ma różnicy w nakładzie pracy. Od pewnego czasu przyzwyczaiłem się do układu planszy "na 3 paski". Wydaje mi się, że takie zagęszczenie akcji jest strawne również dla młodszego odbiorcy. Najistotniejsze jest jasne powiązanie zdarzeń, choć nie wyklucza to inwersji czasowej, czy innych tego typu zabiegów. Ważne, by korzystając z didaskaliów "naprowadzić" czytelnika i nie pozwolić mu się zgubić. Pamiętam, że przy "Hugo" (łącznie powstało chyba ponad 240 stron komiksu drukowanego w miesięczniku "Świat przygód Hugo") szczególną radość sprawiały mi gry słowne i popkulturowe wkręty. Teraz "kiedy sam jestem dziadkiem" i czytam córce na dobranoc bardzo doceniam tych autorów, którzy pamiętają o zapewnieniu rozrywki również "czytaczowi".
Czy religijna tematyka stanowiła jakąś trudność w kontekście "Opowieści biblijnych" z Mandragory? Wcześniej stroiłeś sobie żarty z Obcego i Predatora, a tu nagle Jezus…
Trudność stanowiły terminy, nie tematyka. W samym rdzeniu pracy "Opowieści" nie różniły się od innych komiksów, a nawet były łatwiejsze. Po pierwsze wymyślić żart to nie lada problem, po drugie pracując z gotowym tekstem można włożyć więcej inwencji w warstwę narracyjną, w opracowanie ciekawego sposobu podawania zdarzeń. "Opowieści" miały wielką zaletę w postaci znanego każdemu tekstu-matki. Mogłem spróbować pokazywać to, co wszyscy znają na wylot w sposób nieszablonowy. Odcinek z Szatanem na okładce (Szatan na okładce nigdy nie zawodzi - wie o tym każdy zespół metalowy) stanowi tego dobry przykład - jak ciekawie pokazać kuszenie na pustyni? Jak to zrobić nawiązując do współczesnych symboli i sposobów komunikacji? W sumie żałuję, że projekt nie został ukończony.
Czy są szanse na kontynuacje serii "48 stron" lub "Status 7"?
Kontynuacja "48-śmiu" robi się już ze dwa lata. W praktyce oznacza to, że mamy narysowane kilka stron, kilka napisane, kilka obgadane, a końca tego wszystkiego nie widać. Obawiam się, że musielibyśmy z Robertem wziąć po 3 miesiące urlopu żeby ruszyć te kwestie na poważnie. A do tego w tle jeszcze drugi tom "Pierwszej Brygady"...
Kreowanie komiksowych odpowiedników celebrytów Wojewódzkiego i Figurskiego w "Najczwartszej RP" było wyzwaniem? Czy któryś z nich sprawdzał, czy aby jego riposty stoją na odpowiednim poziomie?
Znów odwołam się do storyboardu - mam nadzieję, że widać, że całość była solidnie przygotowana. Szczegóły były dopracowane, harmonogramy ścisłe. Co do gwiazd to mogę jedynie powiedzieć, że nie przeszkadzały. Niestety PiS zrobił nam paskudny numer i przegrał wybory, przez co zamiast undergroundowego pamfletu wyszło nam nostalgiczne wzdychanie do trupa. Szkoda - miałem nadzieję w drugim tomie przejechać się po Platformie, tym bardziej, że mamy okazję na własnej skórze spróbować jak to jest żyć w raju.
Na początku dekady powstało dużo komiksów do Twoich scenariuszy, od kilku lat publikujesz coraz rzadziej. Praca wygrała z hobby?
Niestety tak. Kiedy publikowaliśmy pierwsze dwa albumy mieliśmy z Robertem pomysł, by założyć małe studio komiksowe, regularnie publikować serie komiksowe i z tego się utrzymywać. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te porywy ułańskie. Ilość pracy, jaką trzeba włożyć w powstanie albumu wymaga opieki znającego się na rzeczy, konsekwentnego wydawcy. Wydaje się, zwłaszcza patrząc na półki księgarni, że obecnie nie ma na rynku możliwości budowania tego typu projektu. Pozostają więc pojedyncze strzały, inne media, albo emerytura :)
Z Twojego biogramu na Gildii Komiksu można dowiedzieć się, że pracujesz jako conceptual designer. Czyli w gruncie rzeczy co robisz - wymyślasz?
Zapraszam na stronę www.elksushi.blogspot.com oraz www.rosenbot.pl. Tam można zobaczyć, co robiłem/robię zawodowo. Mam na koncie 2 książki z labiryntami, grę komputerową o żądnych władzy pingwinach, czołówki do Szymona Majewskiego, teledysk Maryli Rodowicz, a i piankę do cappuchino zdarzyło mi sie doklejać. Projektowałem świat marzeń sennych wielkiej Owcy i znerwicowane lampki biurkowe oraz miasta pełne zabieganych cyferek czy wnętrza do potańcówki przy bezalkoholowym szampanie. Postacie, tła, pojazdy, budynki, scenariusze do czołówek programów...
Rysujesz. Myślałeś nad komiksem z własnym scenariuszem i rysunkami?
Tak, to wspomniany projekt dziecięcy. Pomimo znaczącej poprawy widzę dużą lukę na rynku historyjek obrazkowych dla dzieci. Pojawiło się kilka ambitnych wydawnictw, ale to kropla w morzu potrzeb. Wystarczy popatrzeć na przepaść między "Where the Wild Thigs are", a stertami przepaskudnych, Andersenopodobnych koszmarków czy Disneyoklonów zalegających na półkach księgarń. Nie musimy być graficznym śmietnikiem, o ile dzieci wcześnie dostaną wartościowe wzory.
Na jakim etapie znajdują się prace nad filmem "Hardkor 44"? Scenariusz jest już pewnie gotowy.
Scenariusz, owszem, przybrał kształt zbliżony do ostatecznego. W związku z tym nasza (czyli Łukasza Orbitowskiego i moja) rola skończona i możemy zająć sie innymi projektami. A że dobrze nam sie pracowało, to i w tle powstała całkiem śmiała koncepcja pożenienia rosyjskiego romansu ze sztuką filmową spod znaku George'a A. Romero. Więcej szczegółów oczywiście nie zdradzę...
1 komentarz:
Też żałuję, że projekt "I.N.R.I." nie doczekał się dokończenia. Narracyjnie rzecz mistrzowsko poprowadzona.
Prześlij komentarz