W drugiej części rozmowy z Tomaszem Kontnym Michał Gałek opowiada głównie o pracy nad skryptem do nowej inkarnacji komiksowego "Wiedźmina", która już niebawem, pod szyldem "Komiksowych Hitów" trafi do sprzedaży.
Tomasz Kontny: Jaka będzie fabuła nowego komiksowego "Wiedźmina"?
Michał Gałek: Założeniem wydawcy było stworzenie zupełnie nowej historii o Geralcie. Nie adaptacji sagi, nie beletryzacji fabuły gry, ale czegoś zupełnie nowego. Przygotowałem kilka szkiców fabularnych (o różnej docelowej objętości), z których wybrano jeden. Fabuła komiksu "Racja stanu" chronologicznie umiejscowiona jest w trakcie opowiadań. Jeszcze przed wydarzeniami z sagi i gry. A o czym jest? Wiedźmin zapuszcza się w okolice Gór Smoczych, na dalekiej północy i otrzymuje zlecenie na leszego. Stwór ten grasuje w lasach Creigiau, w księstwie Malleore i skutecznie blokuje pracę miejscowego tartaku. Taki jest punkt wyjścia i oczywiście reszty nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy.
W jakim stopniu komiks będzie się odwoływał do gry "Wiedźmin II Zabójcy królów"? To dwa projekty połączone osobą głównego bohatera czy jedna opowieść przekazana na dwa sposoby?
Z tego, co się orientuje, CD Projekt jest obecnie kimś w rodzaju dystrybutora praw autorskich na wszelkie okołowiedźmińskie produkcje. Sukces gry i jej wpływ na postrzeganie świata wiedźmińskiego można zauważyć m.in. w nowym wydaniu sagi, której okładki zdobią dizajny z "Wiedźmina 2". Siłą rzeczy, my robiąc komiks, stanowimy kolejny trybik w machinie promocyjnej tej produkcji. W związku z tym, nasz Geralt to wizualnie ich Geralt, pewna część innych dizajnów też jest oparta na projektach z gry. Natomiast fabuła została tak skonstruowana, żeby za bardzo nie wchodzić grze w paradę. Nie pojawiają się w niej ani miejsca, ani postacie z gry. Po prostu rozszerzamy świat wiedźmiński, w podobny sposób, jak się to robi w uniwersum Star Wars, na przykład.
Na ile części przewidywany jest nowy "Wiedźmin"? Każdy album będzie zawierał zamkniętą historię, czy kroi się jakaś szerzej zakrojona opowieść?
Historia zamyka się w dwóch 23-stronicowych częściach, które mają się ukazać jako część magazynu "Komiksowe Hity". Na tyle mamy podpisane kontrakty i tyle na razie wiadomo na 100%. Co będzie dalej, to już zależy od wyników sprzedaży. Ja mam jeszcze kilka wiedźmińskich pomysłów.
Jak będą wyglądały wiedźmińskie "Komiksowe hity"?
Nieco inaczej, niż dotychczasowe numery. W tych wiedzmińskich komiks to tyko część contentu - 23 strony. Reszta to rzeczy okołokomiksowe (nasze szkice, mikrowywiady, itp.), oraz spora ilość rzeczy związanych z gra (nie znam szczegółów). Drugi numer ma identyczny plan. Ukaże sie w czerwcu.
Jarałeś się cyklem Sapkowskiego już wcześniej? Jakie to uczucie wejść w jego buty i zacząć pisać przygody wiedźmina samemu?
Jasne, że się jarałem. Może nie na etapie NF, ale pierwsze wydania z Supernovej do dziś zajmują poczytne miejsce w moim księgozbiorze. Z wiekiem trochę mi ta fascynacja (i w ogóle fantastyką) przeszła, ale odżyła na nowo, gdy poznałem grę. Gra, moim zdaniem, utrzymuje poziom książek, jest bardzo sensowną i tributową kontynuacją. Dziś mogę powiedzieć, że znam ją chyba nawet lepiej niż sagę! Tak, jestem fanem, przyłapałeś mnie.
Jeśli chodzi o wchodzenie w buty, to początkowo była spinka, bo przecież to buty mistrza. To nie jest adaptacja Mastertona, który, owszem, ma fanów, ale mało kto się rozwodzi nad poszczególnymi opowiadaniami. To jest kultowy bohater z kultowymi, rozłożonymi na pierwiastki przez fanów, przygodami. Świadomość, że mam z jednej strony utrzymać się w świecie i w pewnym schemacie, a drugiej zaskoczyć wytrawnych znawców, była początkowo lekko stresująca. Ale potem stwierdziłem, że tak się nie da. Mam po prostu opowiedzieć dobrą historię. Tomek Kołodziejczak zdecydował, która to jest ta właściwa, a ja mam do niego duże zaufanie. Nie tylko, jako do redaktora (z którym pracowałem już kilkukrotnie), ale także jako do pisarza, którego bardzo cenię.
W założeniu ten scenariusz miał być bardzo bliski klasycznym opowiadaniom, w strukturze, w składowych. Nie oszukuję się, "Wiedźmin" komiksowy, to w sumie ledwie imitacja oryginału. Coś tam dodaję od siebie, żeby czytelnik nie dostawał odgrzanego kotleta, ale przede wszystkim nie staram się szokować czytelnika podejściem typu "to ja wam pokażę jak się robi prawdziwego wiedźmina". Bez jaj, AS jest jeden. Znam swoje miejsce w szeregu.
Sapkowski błogosławi kolejnym projektom z udziałem jego bohatera i pilnuje fabuł, czy w tym momencie macie już wolną rękę, a Sapek nie zagląda nikomu do garnków? A jeśli nie on, to kto?
Tak jak wspominałem, CD Projekt. A konkretnie Adam Badowski i Sebastian Stępień (główny scenarzysta). To oni muszą klepnąć fabułę, wygląd postaci, itp. Tomek jako wydawca też ma tutaj ważny glos, bo on ma to sprzedać. Słuchamy się ich, bo mają w tym wszystkim znacznie większe doświadczenie od nas. Natomiast, co miłe, obie strony nie bardzo wcinają się nam w sprawy czysto komiksowe, zakładając, że my to wiemy lepiej. Mogę powiedzieć w imieniu swoim, Arka i Łukasza, że jesteśmy zadowoleni z tej współpracy.
Nie boisz się odpowiedzialności ciążącej na każdym delikwencie, który maczał w "Wiedźminie" palce po Sapkowskim? Chłopakom z CD Projekt RED się udało, za to komiksy Parowskiego i Polcha były obiektem kpin. Nie mówiąc już o "słynnym"serialu…
No, trochę się boję :) Tym bardziej, że zawsze się znajdą tru-fani, którym nic się nie podoba, bo to nie oryginał. Grze przecież też dowalili. Arek, Łukasz i ja, dajemy z siebie naprawdę wszystko i pracujemy w dość nieciekawych terminowo warunkach, żeby dostarczyć komiks najwyższej jakości. To jest przecież dream project każdego twórcy w tym kraju. Nieważne, czy się Sapkowskim jara, czy nie. Jaki zawodowy rysownik w Stanach oparłby się pokusie robienia Spider-Mana czy Batmana? Tak czy inaczej graficznie komiks rzuca na kolana, co do scenara, to nie mi się wypowiadać.
W jaki sposób trafia się tak solidne fuchy, jak komiksowa kontynuacja najpopularniejszego polskiego cyklu fantasy? Pomogło doświadczenie z pracy nad "Epizodami z Auschwitz"?
Bo jesteśmy solidni wyrobnicy! Ale tak serio: myślę, że to wynika z faktu, że pracujemy jako zespół. Mamy duże doświadczenie w pracy na termin i staramy się zawsze, by finalny produkt był najwyższej jakości. Uczyliśmy się tego robiąc "Olimpijczyków" a potem znacznie bardziej wymagające "Epizody". Nie wiem czy jest w Polsce jakaś grupa, która mogłaby się podjąć tego typu zleceń. Jednostki owszem, ale grupa nie. A to nie jest praca dla solisty.
Cykl "Epizodów" okazał się wydawniczym sukcesem? Na ile odcinków zakrojony jest cały projekt i czy możemy się w związku z nim spodziewać jeszcze jakiś niespodzianek?
Śmiało mogę powiedzieć, że okazał się sukcesem. Oczywiście sukcesem poza branżą, bo jeśli chodzi o sprzedaż na rynku stricte komisowym, to poza normy chyba nie wyszliśmy. Natomiast seria jest przebojem w muzeum Auschwitz. Sprzedają się tam cały czas wszystkie albumy, głównie w obcych wersjach językowych, ale jednak. "Epizody" nie skończą się czwartym odcinkiem, są plany na więcej. Po skończeniu "Wiedźmina", na pewno wrócimy do tematyki obozowej.
W tym momencie komiks – wraz z kursami rysunku - stanowi dla ciebie źródło utrzymania? Kluczem do osiągnięcia tego celu okazała się komiksowa managerka czy napinanie komercyjnych projektów?
Nie chciałbym wchodzić w jakieś szczegóły, ale każda z tych rzeczy zajmuje czas i przynosi dochód. Ilość jednego i drugiego dość płynnie się zmienia. Z komiksów nadal nie ma w Polsce jakiejś super-kasy. Mamy pewne stawki, poniżej których nie schodzimy. Jeśli klienta na nie nie stać, robimy storyboardy. Tak jak każdy rysownik komisowy w Polsce chyba. Ale my nadal pozostajemy idealistami i jak jest fajny projekt komiksowy, to rzucamy w kąt reklamy masła i dajemy z siebie wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz