Komiks Roku jest inicjatywą, która od połowy grudnia budzi większe i mniejsze emocje wśród komiksowej braci. Przeważnie te bardziej negatywne, dodajmy - nie zanotowaliśmy jeszcze osoby, która byłaby jednoznacznie entuzjastyczna nastawiona od początku do końca do tego plebiscytu. Jako Kolorowe jesteśmy w pewien sposób z nim powiązani - Kuba został zaproszony do jury (przez co nasza nazwa wzmiankowana jest w serwisie), wspólny album Roba i Marcina Podolca doczekał się nominacji. To mogłoby sugerować, że nie bylibyśmy w stanie wybić się na obiektywizm w tym temacie. Nic bardziej mylnego! Mamy swoje zdanie na ten temat i pozwoliliśmy sobie na wewnątrzredakcyjną dyskusję.
Łukasz Mazur: W pierwszej połowie grudnia gruchnęła wiadomość, że przeprowadzone zostaną wybory na Komiks Roku. Nie przez redakcję branżowego serwisu, nie przez ekspertów (no, poniekąd...), ale przez samych internautów, którzy bazując na pięćdziesięciu propozycjach mieli wskazywać wśród nich swoich faworytów! Oto komiksiki - w towarzystwie filmów, albumów muzycznych i gier - wkroczyły na salony!
Robert Wyrzykowski: Organizatorem wszystkich czterech plebiscytów jest bliżej nieznana mi firma y communications - jej strona internetowa nie bardzo rozjaśniła mi, czym się to przedsiębiorstwo właściwie zajmuje. Ale spoko, niewiele się nad tym zastanawiałem, w niecierpliwości oczekując uroczystego ogłoszenia nominowanych... które opóźniło się o kilka dni z powodu problemów technicznych i był to pierwszy poważny fuck-up.
ŁM: No właśnie. Chciałbym bardzo w tym miejscu napisać, że były to "złe dobrego początki", ale i później nie obyło się bez wpadek i pewnych niejasności. Dwa dni po planowanym starcie (pamiętam, że na twitterze owego 15-go grudnia co chwilę ktoś dopytywał co z tym plebiscytem - środowisko było ciekawe owego tworu) akcja ostatecznie ruszyła. I tutaj kolejne zdziwienie - w pięćdziesięciu typowanych komiksach znalazło się sporo pozycji obcojęzycznych, z którymi przeciętny czytelnik raczej nie miał za wiele wspólnego - prym wiódł tutaj nasz kolorowy Kuba, który w swoich dziesięciu typach wskazał prawie same pozycje, które nie ukazały się w naszym kraju. Przyjmuję do wiadomości, że taka była jego rola (jak tłumaczy w wywiadzie), rozumiem intencję organizatorów chcących podpowiedzieć takim miksem tytułów co godnego uwagi pojawiło się w 2010 roku, ale mimo wszystko uważam, że jeśli jest to plebiscyt tego typu, to wypadałoby się ograniczyć do pozycji wydanych tylko na naszym poletku. Jeśli rzeczywiście wybierać Komiks Roku, to z rzeczy dostępnych dla przeciętnego rodzimego śmiertelnika (mam tu na myśli Empiki, sklepy specjalistyczne, rodzime internetowe)...
RW: To prawda. Przeciętny czytelnik nie miał szans na zapoznanie się z jakimiś 20% komiksów nominowanych do zacnego tytułu Komiksu Roku. Swoją drogą, uważam liczbę 50 nominowanych tytułów w każdym z plebiscytów za zdecydowanie za dużą. W naszych warunkach, gdyby nominować tylko komiksy wydane w Polsce, załapałby się prawie każdy album - ograniczenie do 15-20 tytułów i wskazanie tylko jednego z nich byłoby wystarczające. Pomimo 50 komiksów do wyboru i tak nie dało się nie zauważyć że paru rzeczy brakuje. Przez dopuszczenie komiksów zagranicznych, siłą rzeczy sporo polskich tytułów nie załapało się na listę nominowanych. I to jest dla mnie lekki zawód i główny problem, jaki mam z tym konkursem. Zabrakło m.in.: takich albumów jak "Sceny z życia murarza", "Boska tragedia", "Tainted", "Sprane dżinsy i sztama" - rzeczy uznanych przez niektórych krytyków za tytuły wybitne. Znalazłoby się jeszcze kilka polskich rzeczy prezentujących przyzwoity poziom. Nominowano przy okazji kilka zagranicznych komiksów internetowych - jak można zestawiać komiksy papierowe z internetowymi w jednym wyścigu? Teoretycznie można, ale przykłady zagranicznych nagród pokazują, że jednak stosuje się tutaj różne kategorie. Podobnie też ma się kwestia z rodzimymi tytułami, które swoją premierę miały w Polsce kontra komiksy zagraniczne - często wielokrotnie nagradzane za granicą, starannie wyselekcjonowane przez wydawców. Pisał o tym np. Daniel Gizicki. Plebiscyt Gildii wprowadził to rozgraniczenie i uważam je za całkiem sensowne.
ŁM: No właśnie - wprowadzając do zabawy pozycje zagraniczne zapomniano o kilku rodzimych publikacjach, które powinny się raczej wśród tej pięćdziesiątki znaleźć. Do tytułów o których wspomniałeś dodałbym jeszcze bardzo chwalone (zasłużenie!) "Laleczki" Macieja Pałki (którego można chyba uznać za wielkiego przegranego tego plebiscytu), "Gang Wąsaczy" Marka Lachowicza czy "Duże ilości naraz psów" Dema. Te dwie ostatnie co prawda zupełnie mi nie podchodzą, ale mają grono wielbicieli, którzy z pewnością by na nie głosowali i choćby z tego względu warto by je umieścić. Zabrakło mi też czegoś od wydawnictwa Ongrys (wydawca roku na MFK!), a z rzeczy zagranicznych autorów, a wydanych u nas, dziwił chociażby brak "Arq 2". Inną sprawą jest to, że w przypadku kilku pozycji obcojęzycznych nie wiedziałem za bardzo "z czym to się je". I tutaj taka uwaga/propozycja (nawet i do pozostałych plebiscytów): może warto by w przyszłości zadbać o choćby kilka zdań wyjaśniających dlaczego dany komiks/film/gra/album został wytypowany? Bo, nawet zostając przy tym mieszaniu rzeczy polskich z wydanymi za granicą oraz chęci organizatorów do wskazania rzeczy godnych uwagi, te parę słów mogłoby bardziej zmobilizować do zapoznania się z daną pozycją niż zaledwie tytuł, okładka i nazwiska autorów... Kolejną wpadką było dopuszczenie do obecności na liście dwóch pozycji wydanych przed 2010 rokiem (po jakimś czasie wymienionych na inne tytuły), jak również błędy w tytułach komiksów czy imionach i nazwiskach autorów...RW: To takie drobiazgi, które świadczą o niechlujstwie, ale w sumie są mało zauważalne. Większym problemem był dla mnie brak regulaminu na stronie. Pojawił się on dopiero w zeszłym tygodniu. Tłumaczenia na facebooku były dość mętne (nie było, bo improwizujemy i dostosowujemy go do wspaniałości, jakie będą na stronie), a ujmowało to tylko profesjonalizmu całemu przedsięwzięciu. Zresztą, sama strona na facebooku miejscami wiała bucówą i odpornością na krytykę, tak szczerze mówiąc ("Ostatnio źli ludzie mówili o nas złe rzeczy w realu i w sieci..." i tym podobne pijarowskie strzały w stopę). Widać, że część rzeczy nie została dopięta na ostatni guzik - nagrody dla czytelników były organizowane w trakcie, głosowanie zaś ulegało przesunięciu, co by zgrać się z wczorajszą imprezą. Da się to zrozumieć, ale ciągłe zmiany terminów nie budzą raczej zaufania. Szkoda, bo do firmowania tego przedsięwzięcia swoim nazwiskiem zostało zaproszonych kilku zasłużonych komiksowych publicystów, których bardzo cenię i smutno było patrzeć, jak czasami musieli świecić oczami.
ŁM: Brak profesjonalizmu to chyba główny zarzut dla całego tego podsumowania - akcja bardzo interesująca, ale zabrakło jej dogłębnego przemyślenia i była to robota "na już, na teraz" (a przynajmniej odnoszę takie wrażenie). Zostawiając jednak feralny wątek doboru komiksów - nie tylko do fajesbukowej odsłony Komiksu Roku można się przyczepić, bo i oficjalna była niedopieszczona. Jednym z większych zgrzytów było dla mnie niezbyt eleganckie pożegnanie Łukasza Babiela w wiadomości na fb i późniejsze przywrócenie go do roli blogera całego przedsięwzięcia. Nie wnikając w przyczyny podjęcia takich kroków, to brudy tego typu wypadałoby zachować dla siebie, a nie puszczać na oficjalnym kanale - budzi to jednak niesmak. A co do oficjalnego www to na ostatnią chwilę wrzucane były wywiady z pięcioma ekspertami, które przeprowadzać musiał zaprzęgnięty z "Wywiadówki" Tomasz Kontny... No i jeszcze cała ta sprawa z publikowanymi na fb opiniami głosujących...
RW: Przypomnijmy - poza oddaniem głosu można było również napisać dłuższą refleksję na temat roku 2010 w komiksie. Co mogło przynieść piszącym spore profity, ponieważ pięć najczęściej "lajkowanych" opinii na facebookowej stronie plebiscytu ma szansę na nagrody, zestawy komiksów po 800 złotych. Gra była warta świeczki, nie dziwne zatem, że niektórzy opiniodawcy naganiali znajomych do lubienia. Organizatorzy wzbraniali się przed losowaniem, raz z powodu "ustawy antyhazardowej", po drugie przekonując, że ten sposób wyboru zwycięzców premiuje osoby znające się na rynku komiksowym, a nie jakichś przypadkowych głosujących. To trochę pokrętna logika. Inna sprawa, że szczególnie wybitnych analiz tam nie zauważyłem. Dodatkową kontrowersją było publikowanie opinii w różnych odstępach czasu, przez co część miała lepszą ekspozycję czasową, a inne nie.
ŁM: To publikowanie opinii uczestników na raty najbardziej mi wadziło - bo jak tu mówić o równych szansach, kiedy pierwsza opinia została pokazana światu już 17 grudnia, a ostatnia (#45) z samego rana w dniu wczorajszym. Przy okazji dyskusji nt. sposobu nagradzania, prowadzący profil Komiksu Roku argumentował słuszność takiej metody m.in. tym, że większość kliknięć w "lubię to" ma miejsce w przeciągu 48 godzin - szkoda, że zapomniał o tym przy publikacji tej ostatniej opinii... To są niby drobiazgi i można by się tego nie czepiać, gdyby nie to, że za największą ilość kliknięć były nagrody o pokaźnej wartości. Inna sprawa - nie były publikowane wszystkie opinie, a tylko te "wartościowe". Rozumiem, że nie puszczano takich tekstów w których były bluzgi, ale kto decydował o tym co jest słuszne a co nie? Na jakich zasadach? Decydowała ilość znaków czy coś innego? Moja nieopublikowana opinia (coś w stylu "Rok 2010 był. I tyle.") nie była zachwycająca, ale kto wie, może znalazła by się taka ilość podobnych mi malkontentów, że teraz szukałbym miejsca na półkach na nowe komiksiki? Losowanie byłoby chyba najwłaściwsze. No ale wspomniana przez Ciebie "ustawa antyhazardowa" i inne takie widocznie temu nie służą...
RW: Czas przejść do wielkiego rautu, jaki miał miejsce wczoraj. Poważna ceremonia, to pójść mógł tylko poważny człowiek. Łukaszu, jak było? Organizatorzy zarzekali się, że "spotkacie na miejscu wielu polskich twórców i wydawców komiksów" i że "na przyjęciu pojawi się z pewnością część typujących dziennikarzy, wydawców, a także autorów komiksowych (także tych, których albumy nominowane są w naszym plebiscycie)". Jak było z tymi wieloma wydawcami i twórcami i tym całym przyjęciem?
ŁM: Jeśli chodzi o gości, to muszę przyznać, że byli ci z samego szczytu podsumowania. Był Szymon Holcman z Kultury Gniewu oraz Magdalena i Radosław Bolałek z Hanami, czyli dwóch wydawnictw, których komiksy zajęły miejsca na podium. Imprezę zaszczycił swoją obecnością również Michał Śledziński, autor Komiksu Roku ("Osiedle Swoboda"), Olga Wróbel i Daniel Chmielewski, Kajetan Wykurz oraz Mariusz Ciechoński - to tyle jeśli chodzi o twórców. Oprócz tego jeszcze parę osób ze środowiska, w tym Łukasz Babiel, który powiedział ze sceny kilka słów na temat komiksowej części plebiscytów. Jeśli dobrze kojarzę, to nie pojawił się żaden z zaproszonych do zabawy ekspertów typujących swoje dziesiątki. Sama impreza całkiem udana - była okazja spotkać się po raz pierwszy w tym roku w większym gronie, pogadać o komiksach, rynku i innych rzeczach, napić się darmowych drinków i zjeść coś dziwnego co stało na ladzie baru. Dodatkowo przygrywał Afrokolektyw i Furia Futrzaków, które były chyba największym wabikiem dla przybyłych - bez udziału tych kapel mam wrażenie, że bawilibyśmy się jedynie w tym skromnym komiksowym gronie. Bo tak naprawdę mało kogo obchodziło to, co prowadzący imprezę Maciej Chmiel i jego goście mieli do powiedzenia - szczególnie, że w ostatnich godzinach wyniki (przynajmniej w przypadku KR) się nie zmieniły, a od samego początku można było je śledzić na stronie akcji (co też moim zdaniem odebrało całemu przedsięwzięciu nieco z atrakcyjności). Tyle o samej imprezie. Korzystając z okazji - gratulacje dla Ciebie i Marcina Podolca za zajęcie drugiego miejsca w plebiscycie. Spodziewałeś się takiego wyniku? Co czujesz w tej pięknej chwili? Czy jest to pewne ukoronowanie Twojej dotychczasowej komiksowej kariery?RW: Czy ja wiem... Wynik jest na pewno dla nas niespodzianką (bardzo miłą oczywiście!) i cieszy, chociaż przypomina trochę zajęcie miejsca na podium w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich rozgrywanym w Japonii. Wiesz, chodzi mi o te konkretne turnieje, które czołówka zazwyczaj sobie odpuszcza, bo igrzyska olimpijskie/mistrzostwa świata za parę tygodni, a tutaj trzeba by się tłuc na drugi koniec świata, bo jetlag, wyczerpanie i rozstrojenie organizmu, dramat. Dlatego też przeważnie wysokie miejsca zajmują w nich underdogs - zawodnicy, którzy nie mieliby większych szans w konkursach PŚ organizowanych w Europie. Wspominam tę analogię, ponieważ pominięto w nominacjach wiele, wiele tytułów, które pewnie przegoniłyby nas w tej klasyfikacji.
Wracając do samego plebiscytu - ponarzekaliśmy, ponarzekaliśmy, może teraz przejdźmy do pozytywnego feedbacku. Komiks Roku cieszył się sporym zainteresowaniem, przynajmniej na samym początku. Była uwaga środowiska, była rekordowa duża liczba głosów w porównaniu z siostrzanymi plebiscytami. Osobiście uważam okres półtora miesiąca na oddawanie głosów za zdecydowanie za długi, zaś nowy system oddawania głosów za pomocą facebookowych lubień przez cały rok nie wydaje mi się do końca trafiony. Raz, że premiuje komiksy wydane wcześniej w ciągu roku kalendarzowego niż później, dwa że rok na głosowanie to zdecydowanie za długo, zainteresowanie dość szybko sflaczeje; no i rozumiem, że każdy dysponuje nieograniczoną liczbą głosów, więc jedna osoba zagłosuje na 2 komiksy a druga na 52. Jedyną zaletą tego systemu byłaby jawność głosowań... Zaletą, która może okazać się wadą dla części użytkowników. Poza głosowaniem ciągłym rocznym czeka nas za rok kolejny plebiscyt, który ponownie ma trwać około miesiąca. Moim zdaniem dwa tygodnie zdecydowanie by wystarczyły.
ŁM: Ja bym jednak wrócił jeszcze do narzekania, ale to za chwilę. Podoba mi się to, że to właśnie w głosowaniu na Komiks Roku wzięło udział najwięcej ludzi. Jak chcemy, to potrafimy się zmobilizować - co cieszy. Co do przyszłorocznej edycji, to na miejscu organizatorów zostałbym przy takiej formie jak teraz, tyle tylko, że ze zmianami - może nieco mniejsza ilość tytułów, wybór tylko z pozycji wydanych u nas i jakieś inne rozwiązanie w przypadku tych opinii głosujących. I przy całorocznym ruchu na stronie i fb - informacjach o premierach i tym podobnych wydarzeniach. Bo tak szczerze mówiąc to sama idea jest bardzo sympatyczna i brakowało mi czegoś takiego po tym, jak z organizowania podobnych wyborów wycofała się Aleja Komiksu. Z początku wszystko zapowiadało się bardzo profesjonalnie, a w międzyczasie powychodziło mnóstwo drobnych usterek i wygląda to tak jakby organizatorzy obudzili się na tydzień przez startem i sporo rzeczy robili na kolanie czy też już w trakcie głosowania. Chociażby regulamin o którego fragmencie jeszcze chciałbym wspomnieć - zobacz na to: "(...) w ciągu 7 dni od zakończenia na adres podany przez zwycięzców wysyłane są zestawy nagród. Koszt wysyłki, zależny od ciężaru paczki, pokrywa w całości zwycięzca. Stosowane są stawki Poczty Polskiej. Zestaw nagród można też odebrać osobiście w siedzibie y communications". Nieźle co?
RW: O. Srogo. Cięcie kosztów po całości, wynegocjowano nagrody od wydawców, zaś na zwycięzców przerzuca się płatność za przesyłkę. Racjonalne posunięcie ze strony organizatorów, ale w tym momencie ci z uczestników, którzy tak zabiegali o swoje lajki, mogą się poczuć mocno wychu... znaczy, mocno wychudzeni w portfelu. Zwłaszcza, że regulamin wrzucono do sieci w ostatniej chwili, nie wiem czy w takim przypadku do końca spełnia to postanowienia Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, na którą powołują się organizatorzy. Regulamin wydaje się zresztą dość mocno niedopracowany - dużo energii poświęca się na tłumaczenie idei plików "cookies", których funkcje zna chyba każdy średniozaawansowany użytkownik internetu, natomiast miejscami pozwala sobie na dużą ogólność. Ot, na przykład tutaj: Podstawowym przeznaczeniem serwisu jest prowadzenie rankingu komiksów (albumów i zeszytów) oraz tzw. powieści graficznych, do których istnieje legalny dostęp na terenie Polski (w tym także drogą tzw. mail-orderingu) - w formie głosowania ciągłego oraz przeprowadzanego raz do roku plebiscytu. Nie dość, że sugeruje się oddzielny podział na komiksy i powieści graficzne, to jeszcze ten legalny dostęp na terenie Polski za pomocą mail-orderingu jest dość niejasny - znaczy, "Asterios Polyp" zamówiony z Amazonu albo "American Born Chinese" wylicytowany na Allegro też się będą liczyć, bo można je sobie zamówić z kraju? Czy chodzi tutaj tylko o polskich twórców, którzy pokazali środkowy palec dystrybutorom i sprzedają swoje komiksy na własnych stronach? I jak się mają do tego nominowane już w tym roku komiksy dostępne głównie w sieci? I po co i głosowanie ciągłe i doroczny plebiscyt? Nie mówiąc już o tym, że z powyższego punktu regulaminu nie wynika żadne ograniczenie czasowe co do momentu wydania komiksu, o ile istnieje legalny dostęp na terenie kraju - więc, logicznie, kwalifikowałby się do tego rankingu każdy tytuł wydany w latach ubiegłych! Jak na miesiąc dłubania w regulaminie, to trochę nędza.
A skoro mowa o nagrodach i ich ciężarze - czy Śledziu dostał chociaż jakiś dyplom za zwycięstwo, czy tutaj organizatorzy też przyoszczędzili?
ŁM: To trzeba by spytać Michała, ale jedyną "nagrodą" była chyba w tym wypadku możliwość zaprezentowania się przybyłej publice na scenie i powiedzenie kilku słów od siebie. Niestety był to jedyny zwycięzca, który zebrał oklaski od przybyłych - Christopher Nolan czy Flying Lotus niestety mieli tego wieczora inne plany.
Wypadałoby powoli kończyć, co mieliśmy do powiedzenia to powiedzieliśmy. W ostatnich zdaniach szkolna ocena i możliwość wyrzucenia z siebie ostatnich żali? Czy jak robimy?
RW: Sądzę, żeśmy wystarczająco już dużo żali wylali. Co do szkolnej oceny, stawiam 3+. Pozytyw to ciekawa inicjatywa, którą umiejętnie zainteresowano środowisko. Minusy to duża, duża liczba niedopracowanych szczegółów. Jak się organizatorzy od Komiksu Roku nie będą stroszyć, tylko wygładzą co trzeba - to myślę, że za rok będzie tylko lepiej.
ŁM: Nie pozostało mi raczej nic do dodania - szczególnie, że i taką samą ocenę bym wystawił. Do następnego roku więc!
Łukasz Mazur: W pierwszej połowie grudnia gruchnęła wiadomość, że przeprowadzone zostaną wybory na Komiks Roku. Nie przez redakcję branżowego serwisu, nie przez ekspertów (no, poniekąd...), ale przez samych internautów, którzy bazując na pięćdziesięciu propozycjach mieli wskazywać wśród nich swoich faworytów! Oto komiksiki - w towarzystwie filmów, albumów muzycznych i gier - wkroczyły na salony!
Robert Wyrzykowski: Organizatorem wszystkich czterech plebiscytów jest bliżej nieznana mi firma y communications - jej strona internetowa nie bardzo rozjaśniła mi, czym się to przedsiębiorstwo właściwie zajmuje. Ale spoko, niewiele się nad tym zastanawiałem, w niecierpliwości oczekując uroczystego ogłoszenia nominowanych... które opóźniło się o kilka dni z powodu problemów technicznych i był to pierwszy poważny fuck-up.
ŁM: No właśnie. Chciałbym bardzo w tym miejscu napisać, że były to "złe dobrego początki", ale i później nie obyło się bez wpadek i pewnych niejasności. Dwa dni po planowanym starcie (pamiętam, że na twitterze owego 15-go grudnia co chwilę ktoś dopytywał co z tym plebiscytem - środowisko było ciekawe owego tworu) akcja ostatecznie ruszyła. I tutaj kolejne zdziwienie - w pięćdziesięciu typowanych komiksach znalazło się sporo pozycji obcojęzycznych, z którymi przeciętny czytelnik raczej nie miał za wiele wspólnego - prym wiódł tutaj nasz kolorowy Kuba, który w swoich dziesięciu typach wskazał prawie same pozycje, które nie ukazały się w naszym kraju. Przyjmuję do wiadomości, że taka była jego rola (jak tłumaczy w wywiadzie), rozumiem intencję organizatorów chcących podpowiedzieć takim miksem tytułów co godnego uwagi pojawiło się w 2010 roku, ale mimo wszystko uważam, że jeśli jest to plebiscyt tego typu, to wypadałoby się ograniczyć do pozycji wydanych tylko na naszym poletku. Jeśli rzeczywiście wybierać Komiks Roku, to z rzeczy dostępnych dla przeciętnego rodzimego śmiertelnika (mam tu na myśli Empiki, sklepy specjalistyczne, rodzime internetowe)...
RW: To prawda. Przeciętny czytelnik nie miał szans na zapoznanie się z jakimiś 20% komiksów nominowanych do zacnego tytułu Komiksu Roku. Swoją drogą, uważam liczbę 50 nominowanych tytułów w każdym z plebiscytów za zdecydowanie za dużą. W naszych warunkach, gdyby nominować tylko komiksy wydane w Polsce, załapałby się prawie każdy album - ograniczenie do 15-20 tytułów i wskazanie tylko jednego z nich byłoby wystarczające. Pomimo 50 komiksów do wyboru i tak nie dało się nie zauważyć że paru rzeczy brakuje. Przez dopuszczenie komiksów zagranicznych, siłą rzeczy sporo polskich tytułów nie załapało się na listę nominowanych. I to jest dla mnie lekki zawód i główny problem, jaki mam z tym konkursem. Zabrakło m.in.: takich albumów jak "Sceny z życia murarza", "Boska tragedia", "Tainted", "Sprane dżinsy i sztama" - rzeczy uznanych przez niektórych krytyków za tytuły wybitne. Znalazłoby się jeszcze kilka polskich rzeczy prezentujących przyzwoity poziom. Nominowano przy okazji kilka zagranicznych komiksów internetowych - jak można zestawiać komiksy papierowe z internetowymi w jednym wyścigu? Teoretycznie można, ale przykłady zagranicznych nagród pokazują, że jednak stosuje się tutaj różne kategorie. Podobnie też ma się kwestia z rodzimymi tytułami, które swoją premierę miały w Polsce kontra komiksy zagraniczne - często wielokrotnie nagradzane za granicą, starannie wyselekcjonowane przez wydawców. Pisał o tym np. Daniel Gizicki. Plebiscyt Gildii wprowadził to rozgraniczenie i uważam je za całkiem sensowne.
ŁM: No właśnie - wprowadzając do zabawy pozycje zagraniczne zapomniano o kilku rodzimych publikacjach, które powinny się raczej wśród tej pięćdziesiątki znaleźć. Do tytułów o których wspomniałeś dodałbym jeszcze bardzo chwalone (zasłużenie!) "Laleczki" Macieja Pałki (którego można chyba uznać za wielkiego przegranego tego plebiscytu), "Gang Wąsaczy" Marka Lachowicza czy "Duże ilości naraz psów" Dema. Te dwie ostatnie co prawda zupełnie mi nie podchodzą, ale mają grono wielbicieli, którzy z pewnością by na nie głosowali i choćby z tego względu warto by je umieścić. Zabrakło mi też czegoś od wydawnictwa Ongrys (wydawca roku na MFK!), a z rzeczy zagranicznych autorów, a wydanych u nas, dziwił chociażby brak "Arq 2". Inną sprawą jest to, że w przypadku kilku pozycji obcojęzycznych nie wiedziałem za bardzo "z czym to się je". I tutaj taka uwaga/propozycja (nawet i do pozostałych plebiscytów): może warto by w przyszłości zadbać o choćby kilka zdań wyjaśniających dlaczego dany komiks/film/gra/album został wytypowany? Bo, nawet zostając przy tym mieszaniu rzeczy polskich z wydanymi za granicą oraz chęci organizatorów do wskazania rzeczy godnych uwagi, te parę słów mogłoby bardziej zmobilizować do zapoznania się z daną pozycją niż zaledwie tytuł, okładka i nazwiska autorów... Kolejną wpadką było dopuszczenie do obecności na liście dwóch pozycji wydanych przed 2010 rokiem (po jakimś czasie wymienionych na inne tytuły), jak również błędy w tytułach komiksów czy imionach i nazwiskach autorów...RW: To takie drobiazgi, które świadczą o niechlujstwie, ale w sumie są mało zauważalne. Większym problemem był dla mnie brak regulaminu na stronie. Pojawił się on dopiero w zeszłym tygodniu. Tłumaczenia na facebooku były dość mętne (nie było, bo improwizujemy i dostosowujemy go do wspaniałości, jakie będą na stronie), a ujmowało to tylko profesjonalizmu całemu przedsięwzięciu. Zresztą, sama strona na facebooku miejscami wiała bucówą i odpornością na krytykę, tak szczerze mówiąc ("Ostatnio źli ludzie mówili o nas złe rzeczy w realu i w sieci..." i tym podobne pijarowskie strzały w stopę). Widać, że część rzeczy nie została dopięta na ostatni guzik - nagrody dla czytelników były organizowane w trakcie, głosowanie zaś ulegało przesunięciu, co by zgrać się z wczorajszą imprezą. Da się to zrozumieć, ale ciągłe zmiany terminów nie budzą raczej zaufania. Szkoda, bo do firmowania tego przedsięwzięcia swoim nazwiskiem zostało zaproszonych kilku zasłużonych komiksowych publicystów, których bardzo cenię i smutno było patrzeć, jak czasami musieli świecić oczami.
ŁM: Brak profesjonalizmu to chyba główny zarzut dla całego tego podsumowania - akcja bardzo interesująca, ale zabrakło jej dogłębnego przemyślenia i była to robota "na już, na teraz" (a przynajmniej odnoszę takie wrażenie). Zostawiając jednak feralny wątek doboru komiksów - nie tylko do fajesbukowej odsłony Komiksu Roku można się przyczepić, bo i oficjalna była niedopieszczona. Jednym z większych zgrzytów było dla mnie niezbyt eleganckie pożegnanie Łukasza Babiela w wiadomości na fb i późniejsze przywrócenie go do roli blogera całego przedsięwzięcia. Nie wnikając w przyczyny podjęcia takich kroków, to brudy tego typu wypadałoby zachować dla siebie, a nie puszczać na oficjalnym kanale - budzi to jednak niesmak. A co do oficjalnego www to na ostatnią chwilę wrzucane były wywiady z pięcioma ekspertami, które przeprowadzać musiał zaprzęgnięty z "Wywiadówki" Tomasz Kontny... No i jeszcze cała ta sprawa z publikowanymi na fb opiniami głosujących...
RW: Przypomnijmy - poza oddaniem głosu można było również napisać dłuższą refleksję na temat roku 2010 w komiksie. Co mogło przynieść piszącym spore profity, ponieważ pięć najczęściej "lajkowanych" opinii na facebookowej stronie plebiscytu ma szansę na nagrody, zestawy komiksów po 800 złotych. Gra była warta świeczki, nie dziwne zatem, że niektórzy opiniodawcy naganiali znajomych do lubienia. Organizatorzy wzbraniali się przed losowaniem, raz z powodu "ustawy antyhazardowej", po drugie przekonując, że ten sposób wyboru zwycięzców premiuje osoby znające się na rynku komiksowym, a nie jakichś przypadkowych głosujących. To trochę pokrętna logika. Inna sprawa, że szczególnie wybitnych analiz tam nie zauważyłem. Dodatkową kontrowersją było publikowanie opinii w różnych odstępach czasu, przez co część miała lepszą ekspozycję czasową, a inne nie.
ŁM: To publikowanie opinii uczestników na raty najbardziej mi wadziło - bo jak tu mówić o równych szansach, kiedy pierwsza opinia została pokazana światu już 17 grudnia, a ostatnia (#45) z samego rana w dniu wczorajszym. Przy okazji dyskusji nt. sposobu nagradzania, prowadzący profil Komiksu Roku argumentował słuszność takiej metody m.in. tym, że większość kliknięć w "lubię to" ma miejsce w przeciągu 48 godzin - szkoda, że zapomniał o tym przy publikacji tej ostatniej opinii... To są niby drobiazgi i można by się tego nie czepiać, gdyby nie to, że za największą ilość kliknięć były nagrody o pokaźnej wartości. Inna sprawa - nie były publikowane wszystkie opinie, a tylko te "wartościowe". Rozumiem, że nie puszczano takich tekstów w których były bluzgi, ale kto decydował o tym co jest słuszne a co nie? Na jakich zasadach? Decydowała ilość znaków czy coś innego? Moja nieopublikowana opinia (coś w stylu "Rok 2010 był. I tyle.") nie była zachwycająca, ale kto wie, może znalazła by się taka ilość podobnych mi malkontentów, że teraz szukałbym miejsca na półkach na nowe komiksiki? Losowanie byłoby chyba najwłaściwsze. No ale wspomniana przez Ciebie "ustawa antyhazardowa" i inne takie widocznie temu nie służą...
RW: Czas przejść do wielkiego rautu, jaki miał miejsce wczoraj. Poważna ceremonia, to pójść mógł tylko poważny człowiek. Łukaszu, jak było? Organizatorzy zarzekali się, że "spotkacie na miejscu wielu polskich twórców i wydawców komiksów" i że "na przyjęciu pojawi się z pewnością część typujących dziennikarzy, wydawców, a także autorów komiksowych (także tych, których albumy nominowane są w naszym plebiscycie)". Jak było z tymi wieloma wydawcami i twórcami i tym całym przyjęciem?
ŁM: Jeśli chodzi o gości, to muszę przyznać, że byli ci z samego szczytu podsumowania. Był Szymon Holcman z Kultury Gniewu oraz Magdalena i Radosław Bolałek z Hanami, czyli dwóch wydawnictw, których komiksy zajęły miejsca na podium. Imprezę zaszczycił swoją obecnością również Michał Śledziński, autor Komiksu Roku ("Osiedle Swoboda"), Olga Wróbel i Daniel Chmielewski, Kajetan Wykurz oraz Mariusz Ciechoński - to tyle jeśli chodzi o twórców. Oprócz tego jeszcze parę osób ze środowiska, w tym Łukasz Babiel, który powiedział ze sceny kilka słów na temat komiksowej części plebiscytów. Jeśli dobrze kojarzę, to nie pojawił się żaden z zaproszonych do zabawy ekspertów typujących swoje dziesiątki. Sama impreza całkiem udana - była okazja spotkać się po raz pierwszy w tym roku w większym gronie, pogadać o komiksach, rynku i innych rzeczach, napić się darmowych drinków i zjeść coś dziwnego co stało na ladzie baru. Dodatkowo przygrywał Afrokolektyw i Furia Futrzaków, które były chyba największym wabikiem dla przybyłych - bez udziału tych kapel mam wrażenie, że bawilibyśmy się jedynie w tym skromnym komiksowym gronie. Bo tak naprawdę mało kogo obchodziło to, co prowadzący imprezę Maciej Chmiel i jego goście mieli do powiedzenia - szczególnie, że w ostatnich godzinach wyniki (przynajmniej w przypadku KR) się nie zmieniły, a od samego początku można było je śledzić na stronie akcji (co też moim zdaniem odebrało całemu przedsięwzięciu nieco z atrakcyjności). Tyle o samej imprezie. Korzystając z okazji - gratulacje dla Ciebie i Marcina Podolca za zajęcie drugiego miejsca w plebiscycie. Spodziewałeś się takiego wyniku? Co czujesz w tej pięknej chwili? Czy jest to pewne ukoronowanie Twojej dotychczasowej komiksowej kariery?RW: Czy ja wiem... Wynik jest na pewno dla nas niespodzianką (bardzo miłą oczywiście!) i cieszy, chociaż przypomina trochę zajęcie miejsca na podium w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich rozgrywanym w Japonii. Wiesz, chodzi mi o te konkretne turnieje, które czołówka zazwyczaj sobie odpuszcza, bo igrzyska olimpijskie/mistrzostwa świata za parę tygodni, a tutaj trzeba by się tłuc na drugi koniec świata, bo jetlag, wyczerpanie i rozstrojenie organizmu, dramat. Dlatego też przeważnie wysokie miejsca zajmują w nich underdogs - zawodnicy, którzy nie mieliby większych szans w konkursach PŚ organizowanych w Europie. Wspominam tę analogię, ponieważ pominięto w nominacjach wiele, wiele tytułów, które pewnie przegoniłyby nas w tej klasyfikacji.
Wracając do samego plebiscytu - ponarzekaliśmy, ponarzekaliśmy, może teraz przejdźmy do pozytywnego feedbacku. Komiks Roku cieszył się sporym zainteresowaniem, przynajmniej na samym początku. Była uwaga środowiska, była rekordowa duża liczba głosów w porównaniu z siostrzanymi plebiscytami. Osobiście uważam okres półtora miesiąca na oddawanie głosów za zdecydowanie za długi, zaś nowy system oddawania głosów za pomocą facebookowych lubień przez cały rok nie wydaje mi się do końca trafiony. Raz, że premiuje komiksy wydane wcześniej w ciągu roku kalendarzowego niż później, dwa że rok na głosowanie to zdecydowanie za długo, zainteresowanie dość szybko sflaczeje; no i rozumiem, że każdy dysponuje nieograniczoną liczbą głosów, więc jedna osoba zagłosuje na 2 komiksy a druga na 52. Jedyną zaletą tego systemu byłaby jawność głosowań... Zaletą, która może okazać się wadą dla części użytkowników. Poza głosowaniem ciągłym rocznym czeka nas za rok kolejny plebiscyt, który ponownie ma trwać około miesiąca. Moim zdaniem dwa tygodnie zdecydowanie by wystarczyły.
ŁM: Ja bym jednak wrócił jeszcze do narzekania, ale to za chwilę. Podoba mi się to, że to właśnie w głosowaniu na Komiks Roku wzięło udział najwięcej ludzi. Jak chcemy, to potrafimy się zmobilizować - co cieszy. Co do przyszłorocznej edycji, to na miejscu organizatorów zostałbym przy takiej formie jak teraz, tyle tylko, że ze zmianami - może nieco mniejsza ilość tytułów, wybór tylko z pozycji wydanych u nas i jakieś inne rozwiązanie w przypadku tych opinii głosujących. I przy całorocznym ruchu na stronie i fb - informacjach o premierach i tym podobnych wydarzeniach. Bo tak szczerze mówiąc to sama idea jest bardzo sympatyczna i brakowało mi czegoś takiego po tym, jak z organizowania podobnych wyborów wycofała się Aleja Komiksu. Z początku wszystko zapowiadało się bardzo profesjonalnie, a w międzyczasie powychodziło mnóstwo drobnych usterek i wygląda to tak jakby organizatorzy obudzili się na tydzień przez startem i sporo rzeczy robili na kolanie czy też już w trakcie głosowania. Chociażby regulamin o którego fragmencie jeszcze chciałbym wspomnieć - zobacz na to: "(...) w ciągu 7 dni od zakończenia na adres podany przez zwycięzców wysyłane są zestawy nagród. Koszt wysyłki, zależny od ciężaru paczki, pokrywa w całości zwycięzca. Stosowane są stawki Poczty Polskiej. Zestaw nagród można też odebrać osobiście w siedzibie y communications". Nieźle co?
RW: O. Srogo. Cięcie kosztów po całości, wynegocjowano nagrody od wydawców, zaś na zwycięzców przerzuca się płatność za przesyłkę. Racjonalne posunięcie ze strony organizatorów, ale w tym momencie ci z uczestników, którzy tak zabiegali o swoje lajki, mogą się poczuć mocno wychu... znaczy, mocno wychudzeni w portfelu. Zwłaszcza, że regulamin wrzucono do sieci w ostatniej chwili, nie wiem czy w takim przypadku do końca spełnia to postanowienia Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, na którą powołują się organizatorzy. Regulamin wydaje się zresztą dość mocno niedopracowany - dużo energii poświęca się na tłumaczenie idei plików "cookies", których funkcje zna chyba każdy średniozaawansowany użytkownik internetu, natomiast miejscami pozwala sobie na dużą ogólność. Ot, na przykład tutaj: Podstawowym przeznaczeniem serwisu jest prowadzenie rankingu komiksów (albumów i zeszytów) oraz tzw. powieści graficznych, do których istnieje legalny dostęp na terenie Polski (w tym także drogą tzw. mail-orderingu) - w formie głosowania ciągłego oraz przeprowadzanego raz do roku plebiscytu. Nie dość, że sugeruje się oddzielny podział na komiksy i powieści graficzne, to jeszcze ten legalny dostęp na terenie Polski za pomocą mail-orderingu jest dość niejasny - znaczy, "Asterios Polyp" zamówiony z Amazonu albo "American Born Chinese" wylicytowany na Allegro też się będą liczyć, bo można je sobie zamówić z kraju? Czy chodzi tutaj tylko o polskich twórców, którzy pokazali środkowy palec dystrybutorom i sprzedają swoje komiksy na własnych stronach? I jak się mają do tego nominowane już w tym roku komiksy dostępne głównie w sieci? I po co i głosowanie ciągłe i doroczny plebiscyt? Nie mówiąc już o tym, że z powyższego punktu regulaminu nie wynika żadne ograniczenie czasowe co do momentu wydania komiksu, o ile istnieje legalny dostęp na terenie kraju - więc, logicznie, kwalifikowałby się do tego rankingu każdy tytuł wydany w latach ubiegłych! Jak na miesiąc dłubania w regulaminie, to trochę nędza.
A skoro mowa o nagrodach i ich ciężarze - czy Śledziu dostał chociaż jakiś dyplom za zwycięstwo, czy tutaj organizatorzy też przyoszczędzili?
ŁM: To trzeba by spytać Michała, ale jedyną "nagrodą" była chyba w tym wypadku możliwość zaprezentowania się przybyłej publice na scenie i powiedzenie kilku słów od siebie. Niestety był to jedyny zwycięzca, który zebrał oklaski od przybyłych - Christopher Nolan czy Flying Lotus niestety mieli tego wieczora inne plany.
Wypadałoby powoli kończyć, co mieliśmy do powiedzenia to powiedzieliśmy. W ostatnich zdaniach szkolna ocena i możliwość wyrzucenia z siebie ostatnich żali? Czy jak robimy?
RW: Sądzę, żeśmy wystarczająco już dużo żali wylali. Co do szkolnej oceny, stawiam 3+. Pozytyw to ciekawa inicjatywa, którą umiejętnie zainteresowano środowisko. Minusy to duża, duża liczba niedopracowanych szczegółów. Jak się organizatorzy od Komiksu Roku nie będą stroszyć, tylko wygładzą co trzeba - to myślę, że za rok będzie tylko lepiej.
ŁM: Nie pozostało mi raczej nic do dodania - szczególnie, że i taką samą ocenę bym wystawił. Do następnego roku więc!
8 komentarzy:
Ciekawe, do przemyślenia. :)
Tekst za długi. Dobiłem do końca, ale miałem poważny kryzys z motywacją, aby czytać dalej.
Zgadzam się co do komiksów zagranicznych. Głosowało się na te 10 komiksów które się znało.
Dużo słusznych uwag.
Na marginesie, nie wydaje mi się, żeby ustawa o grach hazardowych miała tutaj w ogóle zastosowanie. Plebiscyt z samej swojej natury nie jest grą. Nie jest nawet loterią. Jest po prostu plebiscytem, konkursem. Losowanie nagród wśród głosujących też nie jest grą ani loterią (głosujący nie nabywają żadnych losów ani towarów czy usług). Z chęcią zapoznałbym się z argumentacją przemawiającą za stosowaniem tej ustawy w tym konkretnym przypadku.
Pełna zgoda. Ja tylko jedną rzecz dodam, którą chciałem powiedzieć wczoraj, ale nie było mi dane.
To, że w Komiksie Roku wzięło udział najwięcej ludzi z 4 plebiscytów (najwięcej głosów, fanów na FB), więcej niż np. w Albumie Roku (który miał być tym flagowym, jak mi się zdaje), udowadnia, że taki plebiscyt jest potrzebny. Że ludzie zainteresowani komiksami "lubią to", że jest to też okazja dotarcia do ludzi, którzy z komiksami mają do czynienia od święta. Bo w miesiąc zebrało się tych ponad 500 fanów profilu - więcej niż np. Mroji, Bicepsa, Kazetu, Kolorowych Zeszytów, Motywu Drogi czy Komiks4WOŚP, które mnie teraz zajmuje. Czyli gdzieś ci ludzie są, trzeba tylko do nich jakoś dotrzeć.
Lepszą formą najlepiej.
Argumentacja niby jakaś jest na Facebooku, lecz dużo w niej emocji.
@bele - długi tekst, bo to poważny temat a nie jakieś fiku-miku.
Przemyślenia w większości słuszne, ale...
"W naszych warunkach, gdyby nominować tylko komiksy wydane w Polsce, załapałby się prawie każdy album".
Chyba koledzy nie wiedzą ile w Polsce albumów wychodzi rocznie...
Ponad 50 to sam Egmont (bez komiksów kioskowych), który w tym roku i tak wydał mało. Ponad 50 to sam październik...
Ten plebiscyt, ze względu na zainteresowanie jakie wzbudza, ma potencjał, żeby stać się takim hmm.. jedynym znaczącym rankingiem the beściaków z każdego roku. Bo, nie oszukujmy się, coroczne podsumowania, które ukazują się tu i tam to takie pitu-pitu bez wymowy. Wg mnie najlepiej wypada pod tym względem - uwaga! - głosowanie na gildiowym forku, a to mówi samo przez się.
Ej, a czemu nie Roboarcz?
Prześlij komentarz