piątek, 31 października 2008

#74 - Hellboy: The Crooked Man

Przez długi czas słysząc Hellboy myślałem Mignola i było to dla mnie absolutnie nierozerwalne zjawisko, coś jak Savage Dragon i Erik Larsen czy Bolek i Lolek. Bez jednego nie ma drugiego, koniec kropka. Tak więc z pewnym bólem serca przyjąłem do wiadomości, że 'Darkness Calls' rysuje jakiś tam Duncan Fegredo, a Corben i jego magiczny ołówek był niewielkim pocieszeniem w przypadku 'Makomy'. Ale kiedy fanboyowskie emocje opadły, obie historie zostały wchłonięte a do głosu doszedł rozum, okazało się, że Hellboy rysowany nie przez swego ojca też może bawić oko i to nawet nie gorzej niż w pierwszych kilku Mignolowych tomach.
Ba! Po lekturze najnowszej historii zgrzeszę zapewne, ale nie miałbym nic przeciwko aby rolę rysownika na stałe przejął 68 letni Ryszard C! Ale po kolei..

W kraju Obamy niedawno zakończyła się kolejna mini-seria z Piekielnym Chłopcem - 'The Crooked Man'. Za scenariusz tradycyjnie odpowiada twórca Czerwonego, a do funkcji rysownika ponownie zatrudniono legendarnego Richarda Corbena. Trzyczęściowa historia dzieje się 1958 roku, gdzie Hellboy po świeżo zakończonej akcji dla Biura Badań Paranormalnych i Obrony szukając odpoczynku szwenda się po Appalachach i tradycyjnie wplątuje się w tajemniczo wyglądającą sprawę, tym razem z wiedźmami w tle. Co odróżnia tę historię od większości przygód Hellboya, to fakt, że nie jest on tutaj najważniejszą, pierwszoplanową postacią, a jedynie uczestnikiem wydarzeń, obserwatorem, który wspiera główną osobę dramatu jaką jest Tom Ferrell. Chłopak ten lata temu zadarł z tytułowym Wygiętym Człowiekiem, po czym uciekł z rodzinnego domu i teraz właśnie, po 20 latach, do niego wrócił. Jak można się domyśleć, demony przed którymi przed laty się chował, nadal krążą po okolicy, a jego powrót to idealna pora, żeby się z nimi rozprawić. W takiej sytuacji nikt by chyba nie pogardził pomocną Prawą Ręką Zniszczenia.

'The Crooked Man' dzieje się jakby z dala od całej mitologii Hellboya - nie ma tu Rasputina, Baby Jagi, Nazistów i wszystkich tych potworów, które w głównym wątku uprzykrzają mu życie. Nie ma też specjalnie odwołań do jego przeszłości czy też wielkich podpowiedzi kim tak naprawdę jest i co robi na tej planecie. Z drugiej strony ciężko się dziwić, bo akcja komiksu dzieje się zaledwie kilkanaście lat po przybyciu Piekielnego Chłopca na Ziemię, więc jeszcze wszystko przed nim. To duży plus tej opowieści, przynajmniej dla mnie. Po ostatnich dwóch wydanych u nas tomach ('Wyspa i inne opowieści', 'Zew Ciemności') byłem nieco zmęczony klimatem zbliżającego się wielkiego końca i taka mniej gmatwająca losy Hellboya historia przyszła w najlepszym momencie.

Klimat 'The Crooked Man' porównałbym do tego jaki panuje w legendarnym 'Martwym Źle', gdzie w każdym rogu drewnianej chatki i za każdym drzewem czai się zagrożenie przeróżnej maści. A żeby to przeżyć, należy przetrwać całą noc, gdyż dopiero wschód słońca przyniesie ukojenie. Tak samo jest i w przypadku nowego Hellboya - podobne lokacje, podobne uczucie niepokoju, jednym słowem horror. Oczywiście na tyle na ile medium komiksowe pozwala, bo nie ma co się łudzić, że coś nas wystraszy. Od tego są książki, filmy czy ewentualnie gry. Zresztą wydaje mi się, że gdyby przenieść tę historię na ekran, wyglądałby podobnie do wspomnianego 'Martwego Zła' z całym jego szaleństwem i niekomputerowymi efektami. Natomiast Richard Corben ze swoim charakterystycznym stylem idealnie wpasował się w historię. Można nie lubić jego warsztatu, ale do tej opowieści ciężko by znaleźć kogoś lepszego, kto potrafiłby równie dobrze przedstawić szalony klimat jaki panuje w każdym z trzech zeszytów mini-serii. Przy 'Makomie' było poprawnie, ale to nie był ten typ opowieści, w którym jego kreska najbardziej mi odpowiada. Tutaj natomiast wszystko jest na miejscu. Oby więcej takich historii!

U nas 'The Crooked Man' wyjdzie zapewne w 2009 roku, wraz z innymi historiami, bo nie sądzę, żeby Egmont wydał kolejny tom Czerwonego w objętości zaledwie 70 stron. Dobrym dopełnieniem albumu byłby na pewno one-shot sprzed dwóch dni 'In The Chapel of Moloch', w którym to Mignola po dłuższej nieobecności powraca do roli zarówno scenarzysty i rysownika. Nie miałem jeszcze okazji się z tym zapoznać, ale kiedy będę miał ten zeszycik w łapach to nie omieszkam wspomnieć jak ten comeback wyszedł.

W każdym razie 'The Crooked Man' pasuje w sam raz na Halloween - pamiętajcie o tym za rok.

*pow*

3 komentarze:

Maciej Pałka pisze...

Nie ma Boga nad Corbena.

Kuba Oleksak pisze...

Uprzedziłeś Arcz newsa! W nastepnym TA miałem napisać o powrocie Mignoli do rysowania "Hellboya".

Gonzo pisze...

Macieju - o ile komuś nie przeszkadza gęba bohatera mutująca z kadru na kadr. ja nie mogę.