sobota, 15 marca 2008

#16 - WSK 2008

I po wszystkim.
Na samej imprezie wytrzymałem około 2,5 godziny. Wymiękłem gdzieś około dwudziestego okrążenia całej giełdy. Kusiło, żeby zostać na spotkaniu z Taurusem i Fernandesem, ale nie wyszło.

Od początku. Zmieniło się miejsce całej imprezy - z kina Grunwald, na Centrum Łowicka - i jest to zmiana zdecydowanie na plus. Lepszy dojazd - bo można się dotelepać metrem, lepszy obiekt i nie trzeba ganiać do innego budynku, żeby kupić coś na giełdzie. Cena pozostała ta sama - symboliczne 10ziko.

Spotkania.
Zdążyłem na ostatnie kilka minut z P.Kowalskim i całkiem miło się rozczarowałem. Na żywo koleś jest zdecydowanie sympatyczniejszy, niż w e-świecie. I jak będzie wymagała tego sytuacja to odejdzie z Lombarda!
Późniejsze spotkanie, to tradycyjny panel z wydawcami. Był Szymon Holcman z Kultury Gniewu (a propo KG, to zasłyszałem jak jakiś reporter gadał przez komórkę, że zaraz będzie gadał z "jakimiś Komiksami Gniewu"), był Tomasz Kołodziejczak z Egmontu (dla prowadzącego Tomasz Kołodziej, he he..), Paweł Nurzyński i Christine Jensen z Mucha Comics i Timof. Tak w połowie dołączył Pan z Postu. Samo spotkanie nie było specjalnie ciekawe, o planach wydawniczych na ten rok wiadomo już od jakiś czas i wielkich niespodzianek pod tym względem nie było. Może poza Muchą, która i na spotkaniu i na czterostronicowej gazetce wydanej z okazji imprezy (fajna sprawa, szacunek!) podaje sporo tytułów na rok 2008, o których wcześniej nie słyszeliśmy (ale o tym później). Jak już pisałem - porywająco nie było, ale prowadzący spotkanie dawał z siebie wszystko, żeby jakoś to spotkanie zapamiętać. Więc zadawał pytania o to czy komiks elektroniczny zastąpi ten zwykły papierowy i jak edukować młodzież, żeby sięgała po komiksy. Oczywiście ku uciesze uczestników tego wydarzenia, którzy z radością odpowiadali na tak ważne pytania. Czekałem jeszcze na pytanie "Czy komiks jest sztuką?" ale niestety się nie doczekałem. Może następnym razem.
Parę chwil spędziłem też na spotkaniu z wyd. Ladida, ale że kompletnie jestem nie w temacie to pominę.

Giełda.
Zarówno stoiska wydawców jak i archiwaliów znajdowały się w jednej sali, co oczywiście jest plusem, bo nie trzeba ganiać od jednej sali do drugiej. W porównaniu z ostatnimi latami, czy też tego typu wydarzeniami, miałem wrażenie, że premier jakby mniej. A może nie mniej, ale bez jakichś wielkich tytułów (ok, był Eisner, była 'Sala Prób' czy nowy Gaiman, ale czegoś mi tam brakowało). Były też stoiska z komiksami zagranicznymi, ale w porównaniu z latami poprzednimi, wyglądało to skromniej. Przede wszystkim nie było stoiska Multiversum, a to jakby nie patrzeć spora strata.
Co by nie mówić - trochę kasy tam zostawiłem i w najbliższym czasie mam co czytać. I o czym pisać.

Zapowiedzi.
Egmont zaprezentował listę komiksów, które ma zamiar wydać od kwietnie do sierpnia. Z ciekawostek - w kwietniu będzie można nabyć kolejny tom Sin City, a w czerwcu debiutuje Hellblazer ('Dangerous Habits', 49.00 zł / 160str). Lipiec natomiast to nowy Hellboy i 'Hard Boiled' Millera i Darrowa. Tyle o Egmoncie.
Musze plany natomiast wyglądają tak, że wydawnictwo postara się wypełnić superbohaterską lukę na naszym rynku. Głównie Marvelem. W 2008 powinniśmy dostać w swoje łapy takie tytuły jak: Marvels, Silver Surfer: Requiem, Avengers Disassembled i New Avengers. Z nie-marvela to np. Loveless. Mnie to odpowiada :)
O planach Kultury wiadomo już od jakiegoś czasu ('Na Szybko Spisane 2', '5 to liczba doskonała', 'Klezmerzy', 'Exit Wounds', 'Arrival'..), Post będzie się starał kontynuować to co już zaczął ('Kot Rabina', czy też 'Lupus' nareszcie), Timof dalej stawia na naszych, ale Komardina też coś wyda. I tyle. O Mandragorze cicho.

Kończąc powoli to cieszy duża ilość zinów i wydawnictw zinopodobnych, których poziom wydania jest bardzo zadowalający (takie Jeju, czy Pirat to już profka pełną gębą). Są nowe 'Żywe Trupy', interesująco wyglądająca 'Sala Prób' czy też rozpoczynający drugą serię cyklu Plansze Europy 'Dziadek Leon'. Ale takim moim małym faworytem Warszawskich Spotkań Komiksowych są 'Paproszki' Jacka Świdzińskiego (którego zresztą pełno się zrobiło - bo i w 'Paproszkach' i w 'Przygodach Powstania Warszawskiego' i w 'Jeju#6' i w 'Maszin#3'). Parę stron przeczytałem i zaraz zabieram się za całość.

Impreza sama w sobie raczej udana, a na pewno potrzebna. Tyle tylko, że organizatorzy - takie mam wrażenie - podchodzą do niej na zasadzie 'musi być, to będzie, mówi się trudno'. Walnie się panel z wydawcą, z autorami, zrobi się giełdę i tyle. Jeden dzień to damy radę.

I tak co roku.
Trochę może się znudzić..

Brak komentarzy: