piątek, 29 sierpnia 2008

#50 - Morskie Powietrze

Z komiksami od Timofa mam tak, że ich w zasadzie nie kupuję. Co prawda na półce stoją 'Syberyjskie Sny', ale ich nie doczytałem. Stoi antologia Likwidatora, ale jest słaba. Chlubny wyjątek to 'Paproszki' do których wracam co czas jakiś. I tyle. Może to po prostu nie ten target, a może brak promocji tak działa - nie wiem. Mimo wszystko do wyżej wymienionej trójki dołączyło 'Morskie Powietrze' Tima Sieverta.

O samym komiksie wiedziałem niewiele, żeby nie powiedzieć nic. Pierwszy impuls do zainteresowania się tą pozycją to okładka, przypominająca mi swoim klimatem okładkę do pierwszego tomu Lupusa. Czyli plus. Idziemy dalej i szukamy 'przykładowych plansz'. I tutaj zonk - nie ma. Ani na stronie wydawnictwa, ani na serwisach komiksowych. Komiks wyszedł i tyle, bez jakiejkolwiek promocji. Czyli minus.

Przykładowe plansze są na szczęście na stronie wydawnictwa Top Shelf, które jako pierwsze miało przyjemność wydać ten album (dla zainteresowanych - klik). Kolejny postój w poszukiwaniu informacji o komiksie to blog autora, na którym oprócz grafik z albumu, również inne śmiesznostki - inspirujący Kanary Kid czy też megakozacka, własnoręcznie wykonana maska M.O.D.O.K.'a! A na deser jeszcze trailer na jutubie. Ta wycieczka po www wystarczyła do tego aby przekonać się zarówno do samego komiksu jak i jego twórcy. Tym samym stałem się szczęśliwym posiadaczem 'Morskiego Powietrza'.
Historia skupia się na losach Maryanne i Hugh - małżeństwa mieszkającego nad brzegiem morza, które na codzień żyje z połowu ryb. Przyniesione przez listonosza dwa listy sprawiają, że - używając terminologii Marvela - 'nic już nie będzie takie samo', a znając wcześniej ich treść można by spytać bohaterów 'Co pierwsze - dobra czy zła wiadomość?'. Jak nie trudno się domyślić, ta druga mocno wpływa na dalsze losy małżeństwa i jest początkiem większych problemów. Żyjący wcześniej w swoistej symbiozie z morzem Hugh, diametralnie zmienia swe uczucia względem żywiołu - obwinia go za tragedię i wypowiada mu swoją małą wojnę. Mimo prób, Maryanne nie udaje się zmienić zamiarów męża i dochodzi do konfrontacji..

Szczerze powiedziawszy to nie mam za bardzo do czego się przyczepić. Tom Sievert sprawnie rozpisał całą historię, okrasił ją świetną grafiką (podmorskie kadry mają w sobie coś z Burnsa). Udało mu się również wiarygodnie przedstawić relację między małżonkami, ich odmienne charaktery i uczucia które nimi targają od momentu zapoznania się z treścią listów. No i znalazło się miejsce dla ośmiornicy, swoistego strażnika morskich głębin! Ośmiornice są ważne!
Tak więc 'Morskie Powietrze' to przyjemny, sprawnie opowiedziany komiks zarówno pod względem grafiki jak i scenariusza. Dla Tima Sieverta jest to debiut - i to udany, więc warto jego nazwisko zapamiętać i zwracać co jakiś czas uwagę, czy aby to czegoś nowego nie popełnił. Dobry komiks na końcówkę wakacji, mimo że bez juchy i dużych cycków.

Szkoda jedynie, że niezbyt promowany przez wydawcę ma dużą szansę zostać niezauważonym i przejść bez echa..

3 komentarze:

Gonzo pisze...

"Syberyjskie..." nadrób, Komardin dobrze ciska, nawet jeśli nie ma o czym.

Anonimowy pisze...

Morskie powietrze bardzo mnie urzekło, ale nie bardziej niż Karuzela Głupców (też Timofa).

Jak dla mnie to w/w wydawnictwo bardzo dobre pozycje z zagranicy wydaje.

Kuba Oleksak pisze...

Poczekaj, poczekaj Arcz, ja już Ci zrobię listę co od Timofa koniecznie trzeba znać i dlaczego jest dobre!