środa, 11 lutego 2015

#1807 - Wieże Bois-Maury. Oliwier

Polska edycja serialu "Wieże Bois-Maury" nie miała szczęścia do okładek – większość z nich nie jest specjalnie atrakcyjna. Chlubnym wyjątkiem jest okładka dziesiątego tomu, który zamyka pierwszy sezon serii. Tak, bo to już koniec. Aż się wierzyć nie chce, w ciągu 16 miesięcy poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się z bohaterami wykreowanymi przez Hermanna.




Na ilustracji widzimy Aymara na szarżującym koniu, prawa stopa w strzemieniu, która jest środkiem ciężkości całego obrazu, wycelowana w patrzącego, rycerz ma otwarte usta – pewnie coś krzyczy, w dłoni ściska włócznię, szykuje się do rzutu, wzrok utkwiony w ofiarę (człowieka? zwierze? – odpowiedź znają ci, co przeczytali). Za jego plecami skrzy się różnokolorowymi plamami jesienny las, koń wybiega na polanę. Cała scena jakby prześwietlona promieniami zachodzącego słońca. Dynamiczne ujęcie postaci pretendenta do zamku Bois-Maury kontrastuje z statycznym przedstawieniem bujnych kniei, które jawią się niczym żywcem wyjęte z obrazu Claude’a Moneta lub innego impresjonisty.

Takich malarskich – szerokim gestem – scen jest w omawianym albumie sporo. Wiąże się to z faktem, że rycerz Aymar jest gotów zakończyć swoją tułaczkę. Akcja dzieje się na ziemiach Bois-Maury i z nimi sąsiadującymi. Nasz bohater, któremu wiernie towarzyszyliśmy we wszystkich przygodach, ma wiele powodów do radości: wiernych przyjaciół, młodą żonę, spodziewa się potomka, a za pieniądze przywiezione z Lewantu, będzie mógł opłacić armię rycerzy, która pomoże odzyskać jego dziedzictwo.


W tym albumie, zresztą zgodnie z tytułem, główne skrzypce gra Oliwier. Wierny giermek nie może pogodzić się z odstawieniem na boczny tor, dlatego pije, włóczy się po lasach, na poczynania swego pryncypała patrzy spod byka. A na dokładkę ma pod górkę z żoną Aymara, jakoś nie potrafią się porozumieć. Scenarzysta skupia się na emocjach Oliwiera. Patrzymy z jego perspektywy na rozwój wydarzeń, które mają doprowadzić do odbicia zamku Bois-Maury. A dzieje się w recenzowanym albumie sporo, niektóre ze zdarzeń czytelnik może przewidzieć, ale są i takie, które zaskakują i to mocno.

Fabularnego fortelu użytego przez Hermanna nie powstydziłby się George R. R. Martin. Proszę mi wierzyć na słowo, a może lepiej nie, proszę samemu sięgnąć i przekonać się, co scenarzysta przygotował dla wiernych czytelników. Wydawnictwo Komiksowe zapowiedziało, że pierwsza odsłona drugiego sezonu w czerwcu. Nie mogę się już doczekać!

Brak komentarzy: