W rozmowie z Agatą Napiórską ojcowie Jeża Jerzego, Tomasz Lew Leśniak i Rafał Skarżycki rozmawiają o swoim najnowszym "dziecku". "Hej, Jędrek!" nie będzie jednak komiksem, ale książką, w której na równych prawach funkcjonuje narracja literacka i komiksowa. Pierwszy album z serii będzie miał tytuł "Przepraszam czy tu borują?" i ukaże się już w marcu nakładem Naszej Księgarni. Jej zapowiedz znajdziecie na Kopcu Kreta, a tymczasem oddaję głos Agacie, Rafałowi i Tomkowi.
To nie pierwsza seria, nad którą wspólnie pracujecie. Jak przebiega ten proces? Najpierw tekst, potem ilustracje?
Rafał Skarżycki: Znamy się z Tomkiem już ponad 20 lat i od mniej więcej takiego czasu wspólnie tworzymy komiksy: ja piszę scenariusze, Tomek rysuje. "Hej, Jędrek!" jest dla nas wyjątkowy, bo łączy powieść z komiksem – część narracji wykorzystuje środki prozatorskie, a część prowadzona jest komiksem. W praktyce wygląda to tak, że według własnego pomysłu piszę cały tekst książki z zaznaczonymi fragmentami, które mają być narysowane – w tych miejscach zapis prozatorski zastępuję zapisem typowym dla scenariusza komiksowego. Tak przygotowany manuskrypt trafia do wydawnictwa, gdzie przechodzi redakcję i wstępną korektę. Tomek dostaje więc do zilustrowania tekst, w którym dokładnie wie, w jakim momencie pojawia się jego rysunek, czemu służy i z grubsza co ma narysować.
Tomek Leśniak: Moja rola w przypadku książek o Jędrku polega na zilustrowaniu tego, co wymyślił Rafał. Rysując, staram się podkreślić emocje bohaterów, żeby czytelnik mógł łatwiej wejść w historię i ją przeżyć. Po mojej stronie jest też zaplanowanie wyglądu bohaterów i lokacji.
Jak dług trwały prace nad "Hej, Jędrek!"?
R.S.: Nad koncepcją całej serii i pierwszego tomu pracowałem około czterech miesięcy. Pomysł konsultowałem z Tomkiem, rodziną i, oczywiście, z wydawnictwem. Kiedy ta koncepcja się wyklarowała, kolejne trzy miesiące zajęło mi napisanie pierwszej części. Gotowy tekst trafił do Tomka, który rozpoczął prace nad ilustracjami, okładką i składem.
T.L.: Moja działka, czyli część plastyczna, zajęła pół roku. Biorąc pod uwagę to, że w tym czasie pracowałem nad jeszcze kilkoma projektami, poszło mi bardzo szybko. Wszystko dlatego, że dostałem do zilustrowania materiał, który autentycznie mnie bawił. Można powiedzieć, że odpoczywałem, rysując Jędrka.
Skąd pomysł z dentystką szkolną, czyżbyście mieli nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa?
R.S.: Faktycznie, wspomnienia z wizyt u szkolnej dentystki mam nie najlepsze. Zarówno z podstawówki, jak i z liceum. Z kolei ciężkie przejścia Jędrka zaczerpnąłem z doświadczeń mojej młodszej córki, która jako kilkulatka miała intensywnie leczone mleczaki – chociaż jej dentystka jest fantastyczna, to wizyty w gabinecie były naprawdę ciężkie i, jak się okazało, stały się dla mnie inspirującym doświadczeniem.
"Hej, Jędrek!" to raczej chłopacka seria, ale dla balansu jest i dziewczęca bohaterka, Karolina, zwana również Karolą. Czy jej wątek będzie rozwijany?
R.S.: Chociaż to Jędrek jest główną postacią, Karola jest pełnoprawną bohaterką tej serii i na pewno będzie ważna w kolejnych tomach. Myślę, że to seria, którą z powodzeniem mogą czytać i chłopcy, i dziewczynki. Założyłem sobie, że to będzie seria przygodowo-humorystyczna – oczywiście fakt, że główny bohater jest jednocześnie narratorem, wpływa na to, że może być odbierana bardziej "chłopacko". Mam jednak nadzieję, że dziewczynki też będą się dobrze bawić, czytając o przygodach Jędrka i Karoli.
T.L.: Roboczą wersję książki dałem do przeczytania mojej córce i bardzo jej się podobała.
Ile planujecie tomów?
R.S.: W tej chwili piszę trzecią część. Chciałbym, żeby to była długa seria, bo bardzo polubiłem bohaterów i ich świat. Wiele zależy od tego, na ile "Hej, Jędrek!" przypadnie do gustu czytelnikom. Chciałbym, żeby powstało przynajmniej sześć tomów, więc z perspektywy czytelnika i mojej to znajomość na lata.
T.L.: Ja wkrótce skończę ilustracje do drugiego tomu i niecierpliwie czekam na tekst tomu trzeciego. Mam duży zapał do rysowania tej serii, więc myślę, że starczy mi sił i chęci na te wiele lat, o których mówi Rafał.
Na rynku nie ma jeszcze tego typu polskiej serii. Jest natomiast kilka tłumaczonych w nieco podobnym stylu, inspirowaliście się którąś z nich?
R.S.: Znałem "Dziennik cwaniaczka" i "Zapiski luzaka" – bardzo mocno rzuciły mi się w oczy niezwykłe możliwości, które daje połączenie narracji powieściowej z komiksową. Obie te serie bazują jednak głównie na żarcie, ciągu grepsów, mniej na opowieści, która rozwija się w ramach tomu. Kiedy rozpoczęliśmy rozmowy z wydawnictwem, pomyślałem, że chciałbym wykorzystać tę formę po to, żeby dać czytelnikom ciekawą i dynamiczną fabułę. Mam wrażenie, że takim podejściem przekonałem też Tomka, żeby ilustrował "Jędrka".
T.L.: Nie jestem fanem "Dziennika cwaniaczka", więc z rezerwą podszedłem do pomysłu zrobienia hybrydy literacko-komiksowej. Ale po kilku rozmowach z Rafałem, w czasie których wykrystalizował się pomysł na Jędrka, poczułem, że to będzie świetny materiał. Jako dziecko bardzo lubiłem powieści przygodowe Niziurskiego i mam wrażenie, że naszemu Jędrkowi bliżej do Marka Piegusa niż do Grega Heffleya.
Czy macie jakieś rytuały podczas pracy? Coś, co Was motywuje, kiedy wam się nie chce, co robicie regularnie?
R.S.: Moim rytuałem jest praca – piszę codziennie. William Somerset Maugham zapytany kiedyś, czy pisze według przyjętego harmonogramu, czy wtedy kiedy czuje przypływ inspiracji, odpowiedział: „Piszę tylko wtedy, kiedy pojawia się inspiracja. Na szczęście pojawia się codziennie, dokładnie o dziewiątej”. Identyfikuję się z tym podejściem. Musi wydarzyć się coś szczególnego, żebym nie pisał – tak samo jak większość ludzi nie mogę pracować tylko wtedy, kiedy mam na to ochotę. Jedyna różnica jest taka, że sam muszę pilnować dyscypliny. Ale widzę pewne różnice w sposobie pracy nad różnymi tekstami: Jędrka piszę przy biurku, scenariusze do naszej serii pasków komiksów dla dorosłych "Polska Mistrzem Polski" zazwyczaj w fotelu z kawą. Lubię też czasem słuchać przy pisaniu muzyki, za to radio mnie rozprasza.
T.L.: Ja nie mam jakichś wyszukanych sposobów motywowania się do pracy. Robię to, co lubię, więc po prostu siadam i rysuję. A rysując "Jędrka", staram się uruchomić w sobie spontaniczność, która towarzyszy dzieciom przy rysowaniu. Staram się jak najmniej kalkulować. I przypominam sobie, co mnie bawiło podczas rysowania, kiedy sam byłem w wieku Jędrka.
1 komentarz:
Dziecku czytałam, myślałam, że tak po jednym rozdziale na dzień mi wyjdzie. Gdzie tam, musiałam całość. Nieco ochrypłam.
Prześlij komentarz