The Spirit dostanie kolejną szansę, tym razem od Dynamite Entertainment. W sierpniu na konwencie w San Diego zadebiutuje pierwszy numer serii pisanej i rysowanej przez Matta Wagnera („The Mage”, „Grendel”), wielokrotnego laureata nagród Eisnera. Będzie to pierwszy projekt realizowany w ramach współpracy Dynamite z Will Eisner Estate. Ostatni raz próbę odświeżenie klasycznego herosa wymyślonego przez Willa Eisnera podjęto w DC Comics. W 2007 roku Denny Colt powrócił w one-shocie „Batman/The Spirit” autorstwa Jepha Loeba i Darwyna Cooke`a, a potem występował na łamach serii „First Wave”. Odkryłem Spirita w połowie lat siedemdziesiątych - mówi Wagner. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę dostrzegłem, że komiks jest prawdziwą odmianą sztuki, stworzoną w dodatku przez artystę, który znajdował się u szczytu swoich twórczych możliwości. Mogę szczerze powiedzieć, że Spirit miał decydujący wpływ na moją decyzję o zostaniu artystą komiksowym. Premierowa historia będzie zatytułowana „Who Killed The Spirit?” Żaden szczegóły odnośnie tej historii, oprócz tego, że alternatywne okładki do pierwszego numeru przygotują Alex Ross i Eric Powell, nie są jeszcze znane.
Kolejnym pulpowym herosem, które Dynamite odświeży będzie The Avenger. Bohater stworzony przez Paula Ernsta zadebiutował na rynku jeszcze przed wojną i nigdy nie zdobył wielkiej popularności. The Avenger to tak naprawdę Richard Benson, milioner i obieżyświat. Po śmierci jego żony i córki przechodzi niezwykłą transformację – jego twarz staje się szara (!) zastyga w bezruchu (!!!). Benson utratę możliwości wyrażania emocji rekompensuje sobie umiejętnością dowolnego kształtowania swojego wizerunku, co wykorzystuje w swojej krucjacie w imię sprawiedliwości. Pulpa pełną gębą. Trudno się dziwić Markowi Waidowi, że dał się namówić do pracy nad tą serią. Nie The Shadow, nie Doc Savage, ale właśnie Avenger był moim ulubionym pulpowym herosem i marzyłem o pisaniu jego przygód, jak tylko skończyłem jedenaście lat – mówi uznany scenarzysta. Premierę „Justice, Inc.: The Avenger” zaplanowano na czerwiec, a obok Waida nad serią pracował będzie także Ronilson Freire. Pierwszy numer ukaże się z licznymi alternatywnymi okładkami, którymi autorami będą między innymi Alex Ross, Walter Simonson, Francesco Francavilla, Marc Laming i Barry Kitson.
Trzecią dużą informację od Dynamite, które pojawiła się w zeszłym tygodniu podczas konferencji ComicsPRO w Portland jest zapowiedz "Sword of Sorrow". Pozycja została pierwotnie zapowiedziana latem pod roboczym tytułem "Women of Dynamite". Rzecz zapowiada się na crossover najprzeróżniejszych pulpowych marek komiksowych płci żeńskiej ze scenariuszem napisanym wyłącznie przez... kobiety. Scenarzystą głównej mini-serii będzie Gail Simone, rysowniczką - Sergio Fernandez Davila. Pierwszy zeszyt ukaże się w maju, a głównej role grać będą Vampirella, Czerwona Sonia i Dejah Thoris. Jak na crossover przystało nie zabraknie mrowia tie-inów. Nancy Collins i Dacve Acosta przygotują mini-serię "Swords of Sorrow: Vampirella/Jennifer Blood", za "Swords of Sorrow: Chaos" stać będą Mairghread Scott i Mirka Andolfo, a one-shot "Swords of Sorrow: Masquerade/Kato" wyjdzie spod rąk G. Willow Wilson, Eriki Schultz i Noah Salonga. Oprócz tego nazwiska kolejnych scenarzystek - Leah Moore, Marguerite Bennett, Emma Beeby, Mikki Kendall - łączone są z kolejnymi tytułami pod szyldem "Swords of Sorrow". CEO Dynamite Nick Berrucci zapowiada ze wszech miar historyczne wydarzenie komiksowe i pod pewnymi względami ma rację, ale wystarczy spojrzeć na alternatywne okładki (rysowane między innymi przez J. Scotta Campbella), żeby zorientować się, że chodzi o jedno...
W lipcu zadebiutuje pierwszy numer "Strange Fruit", serii pisanej przez Marka Waida z rysunkami J.G. Jonesa. W zeszłym roku w San Diego wydawnictwo Boom! Studios po raz pierwszy wspomniało o tym tytule, a później Jones zapowiedział go w ramach akcji "We are Boom!", kiedy wraz z George`m Perezem, Justinem Jordanem i właśnie Waidem dołączyli do wydawnictwa zarządzanego obecnie przez Paula Levitza. Akcja "Strange Fruit" rozgrywać się będzie w 1927 w Chatterlee, w stanie Missisipi. Z powodu ulewnych deszczów poziom wód najdłuższej rzeki Ameryki Północnej niebezpiecznie się podniósł i grozi zalaniem niewielkiego miasteczka. Jakby tego było mało wzmagają się konflikty na tle rasowym, gdy niespodziewanie pojawia się "płonący posłaniec niebios". Zbawca czy zagrożenie? Tego dowiemy się po lekturze komiksu, który zapowiadany jest jako skonfrontowanie superbohaterskiego mitu z problematyką amerykańskiego rasizmu w dekoracjach amerykańskiego zadupia. Całość zamknie się w czterech zeszytach namalowanych, a dodatkowym smaczkiem jest to, że całość zostanie namalowana.
David Petersen pisaniem przygód dzielnych myszy zajmuje się już od dekady, ale nic nie wskazuje na to, aby historią „Mysiej Straży” miała dobiec końca. 11 marca ukaże się pierwszy numer nowego cyklu „Mouse Guard: Legends of the Guard”. Będzie to już trzecia odsłona antologii, w której różni twórcy opowiadają historie rozgrywające się w uniwersum wykreowanym przez Petersena. Tym razem w tym przedsięwzięciu wezmą udział między innymi Skottie Young, Becky Cloonan, Mark Buckingham, Dustin Nguyen, Humberto Ramos, który przygotuje okładki oraz kilku innych artystów. Punktem wyjścia zgromadzonych w zbiorze nowelek znowu będą zawody w opowiadaniu historii w pewnej tawernie. Czego można się po nich spodziewać? Opowieści o mysim zbrojmistrz, o ojcu i synu i pewnym trudnym pytaniu, o tancerzu i jego wkładzie w dbanie o bezpieczeństwo swojego rodzinnego miasta. Będzie dużo humoru, sporo mroku, trochę przygody i kilka morałów - zapowiada Petersen. Ale „Legends of the Guard” to jeszcze nie wszystko! Całkiem niedawno za pośrednictwem Kickstartera udało się zebrać fundusze na stworzenia gry planszowej rozgrywającej się w realiach „Mysiej Straży” pod tytułem „Swords and Strongholds”, wkrótce ukaże się druga edycja gry RPG, a jeszcze w tym roku wyjdzie kolejny artbook z dziesiątkami szkiców, ilustracji, i zdjęć podsumowujących dziesięciolecie „Mouse Guard”. Fani „Mysiej Straży” naprawdę mają w czym wybierać!
Hugh Jackman chce grać Wolverine`a dopóki nie umrze. Aktor w rozmowie z "Cigar Aficianado" przyznał, że doszedł do takiego wniosku po zobaczeniu Micheala Keatona w nagrodzonym Oscarami "Birdmanie". Morał jest taki, że nigdy nie powinienem przestać grać Wolverine`a. Muszę znaleźć sposób, aby robić to tak długo, dopóki nie umrę. Wiem, że pewnego dnia ktoś inny zostanie obsadzony w tej roli i kiedy tak się stanie będą zadowolony. Bo będzie to znaczyło, że moja kreacja stała się kinową ikoną. Całkiem niedawno Jackman mówił coś zupełnie odwrotnego, zapewniając, że pojawienie się w "Days of the Future Past" będzie jego ostatnim występem ze szkieletem z adamantium pod skóra i pazurami w nadgarstkach. Czy tylko z powodu "Birdmana" zmienił swoją decyzję czy też stoi za tym coś innego, na przykład transfer do kinowego uniwersum Marvela?
Hugh Jackman chce grać Wolverine`a dopóki nie umrze. Aktor w rozmowie z "Cigar Aficianado" przyznał, że doszedł do takiego wniosku po zobaczeniu Micheala Keatona w nagrodzonym Oscarami "Birdmanie". Morał jest taki, że nigdy nie powinienem przestać grać Wolverine`a. Muszę znaleźć sposób, aby robić to tak długo, dopóki nie umrę. Wiem, że pewnego dnia ktoś inny zostanie obsadzony w tej roli i kiedy tak się stanie będą zadowolony. Bo będzie to znaczyło, że moja kreacja stała się kinową ikoną. Całkiem niedawno Jackman mówił coś zupełnie odwrotnego, zapewniając, że pojawienie się w "Days of the Future Past" będzie jego ostatnim występem ze szkieletem z adamantium pod skóra i pazurami w nadgarstkach. Czy tylko z powodu "Birdmana" zmienił swoją decyzję czy też stoi za tym coś innego, na przykład transfer do kinowego uniwersum Marvela?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz