Dwa pierwsze tomy serii kryminalnej "Halloween Blues" - "Przepowiednia" i "Piszę do Ciebie z Gettysburga" ukazały się na dwóch kolejnych łódzkich festiwalach, w roku 2003 i 2004. Aby podtrzymać tę "tradycję", Egmont z okazji tegorocznej eMeFKi przygotował edycję integralną, zbierającą w liczącym sobie ponad 330 stron tomie wszystkie siedem albumów.
Głównym bohaterem serii komiksowej autorstwa scenarzysty Mythica (a właściwie Jean-Claude'a Smit-le-Benedicte'a) i polskiego rysownika Zbigniewa Kasprzaka (ukrywającego się na rynku frankofońskim pod pseudonimem Kas) jest inspektor Forester Hill. Weteran wojenny, pracujący na posterunku policji New Salem, w Nowej Anglii. Akcja komiksu rozpoczyna się od wyroku sądowego w sprawie zabójstwa jego żony, Dany Anderson, wschodzącej gwiazdy filmowej. Hill zostanie uniewinniony, jednak tajemnica śmierci blond piękności z Hollywood będzie przewijała się przez kolejne sześć tomów. Podobnie, jak ona sama – tuż po swojej śmierci, Dana nawiedza swojego męża w postaci bezcielesnej zjawy. A raz do roku, dokładnie pierwszego listopada, na amerykańskie Święto Duchów, widmo żony wciela się w ludzkie ciało, najczęściej młodej i ponętnej (jakże by inaczej!) kobiety. Obecność ducha wyróżnia "Halloween Blues" na tle innych komiksów kryminalnych. Zwykle pomocy inspektora Hilla potrzebują młode i piękne (jakże by inaczej!) kobiety, a przystojny stróż prawa nie odmawia im swojego wsparcia, narażając się tym samym na niewybredne docinki swojej zmarłej żony, które należą do najlepszych fragmentów komiksu. Sprawy, których rozwiązania się podejmuje, osadzone są bardzo "amerykańsko". Forester zajmie się między innymi aferą gruntową teksańskich hodowców pomarańczy, zamieszaniem wokół listów generała wojsk konfederackich Roberta E. Lee z okresu wojny secesyjnej czy machlojkom wokół spadku nowojorskich finansistów z Wall Street.
Jak napisałem powyżej "Halloween Blues" jest kryminałem, ale nie należy spodziewać się po nim efektownych strzelanin i spektakularnych pościgów. Inspektor Hill jest detektywem bardziej w stylu europejskim, niż jankeskim, rozwiązującym sprawy za pomocą głowy, a nie pięści. Mythic koncentruje się na żmudnym, policyjnym dochodzeniu, kto zabił/porwał/ukradł. W komiksie przeważają sceny przesłuchań świadków i podejrzanych, zbierania dowodów i mozolnego dochodzenia do prawdy. Sprawy, które musi rozwiązać inspektor Hill to misternie splątane zagadki kryminalne, godne najtęższych detektywistycznych umysłów. Scenariusze Mythica, znanego ze świetnej serii political-fiction "Alpha", przypominają olbrzymie puzzle, z których nierzadko kilku fragmentów brakuje, a inne bywają zamazane.
Zbigniew Kasprzak zawsze stał nieco w cieniu innego polskiego emigranta, Grzegorza Rosińskiego. Jak udowadnia lektura "Halloween Blues" chyba nieco niesłusznie. Mimo, że to typ rzemieślnika w poetyce europejskiego realizmu, w pracach Kasa da się dostrzec znamiona własnego, unikalnego stylu. Jego rysunki są nieco bardziej plastyczne, utrzymane w malarskiej manierze, niż dokonania autora "Thorgala" (przynajmniej z okresu przed "Zemstą hrabiego Skarbka", gdzie całkowicie zmienił swój styl). Kasprzak w zobrazowanie w komiksie Ameryki lat pięćdziesiątych włożył mnóstwo pracy, pieczołowicie odwzorowując charakterystyczną modę tamtego okresu, architekturę, samochody i mnóstwo innych szczegółów. Zapewne znajdą się puryści, którzy będą się burzyć, że wino pito wtedy z innych szklanek, a opony buicka miały inny wzór bieżnika, ale dla przeciętnego czytelnika, takiego jak ja, obraz Ameryki prezydenta (prawdopodobnie) Eisenhowera jest niezwykle atrakcyjny i sugestywny. W komiksie detektywistycznym wielką rolę odgrywają szczegóły i przejrzystość tego, co dzieje się na kadrach – również w tym elemencie Kasprzak stanął na wysokości zadania.
Na tle francuskiej pulpy, serwowanej swego czasu przez taki wydawnictwa, jak Motopol-Twój Komiks czy Podsiedlik-Raniowski i S-ka, "Halloween Blues" prezentuje się bardzo udanie. Komiks Mythica i Kasa, dawkowany w odpowiednich porcjach zapewni świetną rozrywkę na długie, jesienne wieczory miłośnikom kryminalnych zagadek.
3 komentarze:
Ponownie trafna recenzja. Przynajmniej ja mam bardzo podobne odczucia. I faktycznie najlepsze momenty w komiksie to te z konwersacjami Dany z Foresterem. Zabawne, że Dana punktuje często słabsze i schematyczne momenty w scenariuszu. Pewnie Mythic doskonale sobie z tego zdawał sprawę ale nie chciał wychodzić poza schemat, który sam obie narzucił. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie.
Dzięki za słowa uznania, chociaż jaki Halloween Blues jest, każdy widzi. A ten zabieg Mythica, o którym wspominasz, wg. mnie bardzo udanie pokazuje nieco ironiczny dystans do utworu własnego autorstwa.
No właśnie, jaki jest? Chodzę koło tego jak pies koło jeża i się waham... Wasza recenzja to drugi - po Ziniolowym - opiniotwórczy głos. Ale scenariuszowo i klymatowo "achów" wielkich nie ma, jak mniemam?
Prześlij komentarz