piątek, 17 kwietnia 2009

#163 - B.P.R.D.: The Universal Machine

Jest ich sześcioro: znani wszystkim Liz i Abe, ektoplazma z duszą - Johann Kraus, dr Kate Corrigan, tajemniczy kapitan Benjamin Daimio oraz homunkulus Roger. A w zasadzie jedynie korpus homunkulsa Rogera, który przez większość drużyny uważany jest za zmarłego. Inaczej sądzi jedynie Johann, spędzający mnóstwo czasu na przeglądaniu starożytnych ksiąg i szukaniu jakiejkolwiek wskazówki odnośnie tego jak zrekonstruować ciało kolegi i przywrócić go do życia. W międzyczasie do dr Kate zgłasza się niejaki Andrew Devon, który zabiera ją w podróż do Ableben we Francji, gdzie (podobno) znajduje się jeden z pięciu egzemplarzy księgi "Sekretnego Ognia" zawierający (podobno) formułę pozwalającą obudować ciało homunkulusa.
Tak mniej więcej prezentuje się fabuła pięcioczęściowej mini-serii "B.P.R.D.: Universal Machine", będącej spin-off'em do przygód Hellboy'a. Muszę przyznać, że do tej pory z dużym dystansem podchodziłem do komiksów z członkami Biura Badań Paranormalnych i Obrony i jakoś nie ciągnęło mnie w ich rejony. Tzn. może inaczej - byłem ciekaw ich przygód, ale bałem się, że obcowanie z nimi może mi zepsuć ogólny pozytywny obraz Hellboy'owego uniwersum. Powodów tych obaw było kilka:

- po pierwsze: ciężko było mi uwierzyć, że bez postaci Czerwonego ta seria może mieć coś do zaoferowania co przyciągnie mnie na dłużej. No i jak nie trudno zgadnąć myliłem się. Trochę z ciekawości, a trochę z braku lepszych rzeczy do roboty wziąłem się za pierwszy zeszyt historii i skończyło się na tym, że za jednym razem łyknąłem całość. Najzwyczajniej w świecie "Universal Machine" - napisane przez Mignolę i Johna Arcudiego - niesamowicie wciąga i coś czuję, że czytanie tego z prędkością jeden zeszyt na miesiąc byłoby dużym bólem. Oprócz głównego wątku, duet scenarzystów okrywa nieco tajemnic z życia członków Biura, którzy nie podążyli za Kate do Francji tylko zostali w swojej bazie i mają czas na zwykłe pogaduchy. Tym samym czytelnik ma szansę dowiedzieć się nieco więcej o miłosnym zawodzie Johanna, wrócić do czasów dzieciństwa z Liz, poznać tajemnicę kapitana Dajmo i jego oszpeconej twarzy oraz wyruszyć w podróż z Abem i Czerwonym (to jedyny moment kiedy Hellboy pojawia się w tej historii) do Ontario w celu wyjaśnienia jak zawsze tajemniczej sprawy. Bardzo fajny zabieg swoją drogą.
- po drugie (niejako wiąże się z poprzednim): świat samego Hellboy'a wydawał mi się na tyle spójny i atrakcyjny, że seria o podobnej tematyce, tylko z większą ilością bohaterów zawsze jawiła mi się jako rzecz zbędna, do której ewentualnie można wrzucić wszelkie pomyje i popłuczyny, nie nadające się na przygody Chłopca z Piekła. I tutaj kolejna pomyłka - o ile ostatnio w kolejnych seriach z Hellboy'em jest dosyć nudnawo (chociażby "In the Chapel of Moloch" czy mimo wszystko "Darkness Calls") to przy tej sprawie B.P.R.D. nie ma mowy o jakiejkolwiek nudzie. Niby historia w podobnym stylu co u Czerwonego, ale podana w jakiś inny sposób, gdzieś na uboczu od wszystkiego. Większość grupy siedzi spokojnie w siedzibie Biura i rozmawia ze sobą, a pozostawiona sama sobie Kate Corrigan musi stawić czoła wszelkim monstrom, bez pomocy dziwacznych kompanów i ich dziwacznych umiejętności. No i po raz pierwszy od dawien dawna przy lekturze komiksu czułem niepokój. Duży plus.

- po trzecie: rysownik, a raczej kwestia tego, że nie jest nim Mignola. Chociaż przyznam, że od dłuższego czasu pogląd, że jak Hellboy (i spółka) to tylko Pan Mike stracił na aktualności - Duncan Fegredo doskonale się spisał przy okazji "Darkness Calls", a jeszcze lepiej pocisnął Richard Corben przy okazji "Makomy" czy "The Crooked Man" i chętnie jeszcze raz albo i dwa zobaczyłbym przygody Czerwonego w jego wykonaniu. No ale to nie przygody Hellboy'a, a pozostałych członków B.B.P.O. Etatowym rysownikiem przy serii jest Guy Davis, 43-letni amerykański artysta, dwukrotny zdobywca Eisnera, który oprócz pracy nad omawianą serią znany jest chociażby z "Sandman Mystery Theatre" czy autorskiego "The Marquis". Oprócz internetowej galerii czy przykładowych plansz jego autorstwa, bliższej styczności z twórczością Davisa nie miałem. Nie powiem też, żeby to co widziałem powaliło mnie na kolana, jednak co innego ekran a co innego papier. Charakterystyczny styl artysty idealnie komponuje się z mrocznym klimatem historii, chociaż przyznam, że w największy zachwyt wpadłem widząc zielono-żółte kadry z dżunglą, która jest miejscem wspomnień jednego z bohaterów. Kosmiczną robotę z kolorami wykonał jak zawsze Dave Stewart, który oprócz pracy przy Hellboyu i B.P.R.D. udziela się również przy "Goonie", a za swoje "kolorowanki" dostał już cztery Eisnery. Dodam jeszcze, że epilog do tej opowieści maznął dosyć niespodziewanie i bez zapowiedzi Mike Mignola.
Lektura "Universal Machine" i dobra, ba! wyśmienita przy niej zabawa sprawiły, że "B.P.R.D" ląduje na mojej liście do nadrobienia. W USA ukazało się do tej pory 10 TP (a kolejne w drodze), więc trochę tego jest. W Polsce lata temu na sklepowe półki trafiły dwa tomiki ("Nawiedzona Ziemia" i "Dusza Wenecji i inne opowieści") i po długiej przerwie, w czerwcu, Egmont ponownie spróbuje zaciekawić czytelnika historią "1946" w której pierwsze skrzypce gra założyciel Biura i ziemski ojciec Hellboya - Trevor Bruttenholm. Mam nadzieję, że będzie to równie udana historia co UM, a jej ewentualna dobra sprzedaż sprawi, że i kolejne części przygód B.B.P.O ujrzą światło dzienne w magicznym kraju nad Wisłą.

Na koniec jeszcze kajam się za swą głupotę i ignorancję i na klęczkach, po stokroć, pomniejszoną czcionką piszę: zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam, zanim będę się mądrzył - przeczytam. Uff.

10 komentarzy:

Jan Sławiński pisze...

Chyba "Dusza WENECJI i inne opowieści" :)

Łukasz Mazur pisze...

Dzięki, naprawione :]

A tak swoją drogą co u Was tak cicho ostatnio?

holcman pisze...

Dwie rzeczy:

- dlaczego nie używasz w tekście polskiego tytułu komiksu skoro takowy jest?

- Guy Davis i jego "The Marquis" = świetna rzecz!

Kiamil pisze...

A teraz znajdź jakieś moje zdjęcie w sieci, spójrz mi w oczy i przyznaj się: nie pisałeś tego wszystkiego na końcu tylko ctrl+C, ctrl+V. Prawda?

Człowiek Potas pisze...

Arcz na pewno by nas nie oszukał. pewne standardy jednak obowiązują.

Łukasz Mazur pisze...

@holcman - racja, przy następnej tego typu okazji będę się posługiwał polskim nazewnictwem :)

@krl/kiamil - Karolu.. przepraszam.. Przyznaję, Kamil ma rację.. nie wiem skąd to wie, nie wiem jak poznał, może to jakaś supermoc.. Głupio mi teraz i jakoś smutno. Przepiszę to ręcznie na kartce i walnę drugą setkę z "Nie będę oszukiwał".

Przepraszam.

Anonimowy pisze...

no to już.
postarasz się, to na niedzielę, będzie w sam raz zamiast laski.

pjp pisze...

Niech zgadnę, co to za anonim...
.
.
.
.

.
.
.
.
Hmmmmm, czyżby timof? :D

Jan Sławiński pisze...

Arcz - nie wiem w sumie, dlaczego tak cicho... Jakoś tak... Grim ma na głowie maturę, ja chce podciągnąć ocenki trochę na koniec, a DeBe... Dlaczego DeBe nie pisze to nie wiem. xD Chyba chce nas zmotywować, byśmy coś napisali, a my się nie dajemy... Podsumowując: "Gdyby nam się tak chciało, jak nam się nie chce..." ;)

tO mY: pisze...

też pomyślałem o technice kopi wklej.

BPRD egmontowe było jakies takie niewyraźne. Przeczytałem raz i nie wracałem juz potem nawet, żeby przekartkować.