sobota, 19 kwietnia 2008

# 26 - zeszyty USA (3)

Zanim napiszę parę słów o nowościach zeszytowych to jedna informacja.

Na trwającym właśnie New York Comic Con, Marvel przedstawił młodych zdolnych z całego świata, którzy dostaną szansę i zaprezentują swoje umiejętności pod skrzydłami wydawnictwa (sporo w tym towarzystwie przedstawicieli Italii). Będą oni na razie pracować nad 2 ligowymi komiksami, jak chociażby serie spod szyldu Marvel Adventures, czy też nad specialami (X-Force, Ms Marvel). Oprócz tego, powstanie antologia prac młodych artystów 'House of Ideas’, która ujrzy światło dzienne pod koniec tego roku. I tutaj najciekawsza informacja - jedną z okładek wykona rodak - Piotr Cieśliński! Tutaj małe bio, a pod tym adresem galeria prac. Gratulacje!
Nowości:
New Avengers # 39 - wydarzenia z tego numeru nawiązują do rozpoczętego crossa Secret Invasion. Za scenariusz niezmiennie odpowiada Bendis, natomiast za grafikę wziął się David Mack. I o ile do scenara nie ma co się czepiać (chociaż w porównaniu z poprzednimi numerami nie dzieje się tu nic wartego odnotowania), o tyle rysunki są koszmarne. Nie mówię już o tym, o czym było wszędzie, czyli że Mack zerżnął z pół numeru jak nie więcej od Adama Hugeus'a, ale o tym jak pocisnął niejaką Echo. A konkretnie jej twarz i nochala z profilu. Co kadr to gorszy. Pomyśleć, że ta sama osoba była odpowiedzialna za taki graficzny fajerwerk jak Daredevil: Wake Up.

Kick-Ass # 2 – czyli Dave Lizewski wraca na ulicę. Co z tego, że ostatnio nieźle dostał, spędził szmat czasu w szpitalu i na rehabilitacji. Co z tego, że sobie obiecywał, że już tego nigdy nie zrobi. Hej, on chce być superbohaterem, a to dopiero drugi numer jego komiksu! Pół numeru zajmuje gadanie o tym, że z kostiumem koniec, a drugie pół kolejna bijatyka (całkiem brutalna zresztą). Tym razem Dave wychodzi z niej zwycięsko (chociaż nadal mocno poobijany - ciekawe jak tym razem wytłumaczy się ojcu..), ktoś go nagrywa na komórkę i zapowiada umieszczenie tego na youtube. Konsekwencje są jasne – miliony odsłon i armia młodych superbohaterów. Romita Jr troszkę obniżył loty, ale nadal ok.

Savage Dragon # 135 - Dragon podróżując po uniwersum szuka swojej zaginionej żony, ewentualnie próbuje się dowiedzieć czegoś o jej życiu. Spokojny to numer, wielkich rewelacji nie przynosi. Na jedną stronę wraca Mr Glum - znaczy się, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nadal będzie próbował skrócić o głowę Zielonego z Płetwą. Gościnny występ zalicza też niejaki Prism i jego banda. Co ciekawe został on wymyślony przez Ala Harrisa i debiutował razem z Dragonem w Graphic Fantasy #1 (1982), którego reprint znajduje się w tym numerze. Bez retuszów, w czerni i bieli, tak jak to było wydane 26 lat temu. Klawo.

Na koniec mój faworyt - The Goon # 22. Dzieje się, oj dzieje. Mocno humorystyczny klimat z początku serii zszedł na drugi plan. Teraz jest bardziej.. hmmm.. nieprzyjemnie i ‘gęsto’. Ktoś morduje matkę Nortona i tym kimś wydaje się być.. Labrazzio. Tak to się przynajmniej wydaje Zbirowi, mimo że w trumnie w której sam pochował Labrazzia lata temu nadal znajduje się jego ciało. O co chodzi wyjaśni się zapewne w następnym numerze, w każdym razie jest mocno intrygująco. Trzeba jeszcze o czymś powiedzieć - robota którą wykonuje Eric Powell to światowa klasa. Facet z każdym numerem podnosi poprzeczkę coraz wyżej. Nie! Sa! Mo! Wi! Te!

I tyle. Zeszytów było więcej, ale nie ma nad czym się rozpisywać.
Przeczytane - zapomniane.

*pow*

Brak komentarzy: