poniedziałek, 25 kwietnia 2011

#746 - 4000 znaków... O pewnym Bękarcie Kultury

Krytyk komiksowy Sebastian Frąckiewicz na początku roku zwrócił uwagę na nieobecność zagadnień związanych ze sztuką komiksu i grami komputerowymi na Europejskim Kongresie Kultury, który odbędzie się we wrześniu tego roku we Wrocławiu. Jego niezadowolenie zaowocowało chęcią skreślenia kilku słów w liście otwartym do Pana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Pana Dyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Dość szybko znalazł poparcie dla swojej akcji, którą dość malowniczo zatytułował Komiks Bękartem Kultury. Pod listem podpisali się Michał Słomka z Centrali, Jakub Woynarowski z Orbis Pictus oraz ja. Teraz, możesz podpisać się również i Ty.

O samej akcji, która z przytupem ruszyła w zeszłym tygodniu, napisano już tyle, że nie warto marnować miejsca i powtarzać, o co chodzi w samym liście. Przypomnę tylko, że listy z podpisami będzie można znaleźć w kilku miejscach w Polsce. Swoją pomoc w ogarnięciu okazji zgłosili między innymi Maciej Pałka (w Lublinie), Michał Chudoliński (w Warszawie), Bogdan Ruksztełło-Kowalewski (z Gdańskiej Biblioteki Komiksowej) oraz Karol Kalinowski. Jeśli kogoś pominąłem, przepraszam. Kraków jest obstawiany przeze mnie i Jakuba Woynarowskiego z Orbis Pictus. Tych, którzy będą chcieli wesprzeć nas swoimi podpisami, zapraszam do FanKomiksu (ul. Grodzka 14). Bieżące informacje co, jak i gdzie będzie można znaleźć na facebookowym profilu akcji, która już zdążyła się spotkać z dość chłodnym odzewem...

Najbardziej konkretne zarzuty przedstawił Konrad Hildebrand na Motywie Drogi, ale moim zdaniem są one nieco nietrafione. Rednacz MD zżyma się, że ziemniak nie jest jabłkiem. Że pisząc do Panów Ministrów kultury komiksowej w Polsce się nie zbuduje. No nie zbuduje się, ale przecież nie to jest celem "bękarciej" inicjatywy. Nie idzie przecież "krzewienie kultury", walkę o lepsze jutro Polskiego Komiksu, popularyzacja medium wśród mitycznych Przeciętnych Czytelników tylko zwrócenie uwagi, że w refleksji nad kształtem kultury współczesnej nie można pomijać tych infantylnych opowiastek obrazkowych. Wiele z tematów, wokół których ogniskować się będą dyskusje na Kongresie Kultury, dotyka sfer trwale i nierozerwalnie z komiksem związanych. Interdyscyplinarność i intertekstualność, nowe technologie XXI wieku, kultura niezależna i kultura masowa, czy ostatnio tak mocno eksponowane napięcia pomiędzy kulturą, a władzą - jak poruszając te zagadnienia nie można chociaż nie napomknąć o nieco starszym bracie kina? Nie chcę w tym miejscu wyjść na jakiegoś idealistę grzmiącego z katedry moralnej słuszności, że mówiąc o współczesnej zjawiskach w szeroko pojętej kulturze o komiksie zapomnieć się nie godzi, że taka postawa urąga intelektualnej uczciwości i buduje nieprawdziwy obraz obecnej kultury. Coś jednak w tym jest. Napiszę wyraźnie – nie widzę sprzeczności w popularyzowaniu komiksu sposobami, które ku temu najlepiej się nadają, a wyrażaniu swojego niezadowolenia z patologicznej sytuacją (z mojego punktu widzenia) na EKK. Głupich tłumaczeń, że "komiks sztuką nie jest" (a czym?) czy "komiks nie jest popularny, rynek nie istnieje" (co to ma do rzeczy?) przez grzeczność w ogóle nie biorę pod uwagę.

Mam świadomość, że list otwarty może nie jest najlepszym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy i docinki o "brzydszej siostrze literatury", która chce wbić się na bal, na który nie dostała zaproszenia, będą się pojawiać. Czekam zatem na jakieś sensowne propozycję. Ze swojej strony uważam, że tylko tyle mogłem zrobić na tą chwilę. Nagłośnić sprawę, zrobić nieco zamieszania, obnosić się ze swoim słusznym niezadowoleniem po FB i komiksowych zakątkach cyberprzestrzeni. Nie widzę nic głupiego czy nagannego w dbaniu o własne koryto (skądinąd, choć nie pod względem finansowym) i upominaniu się przy każdej możliwej okazji o swoje. Parafrazując Macieja Pałkę – nikt tego za nas nie zrobi, nikt do nas nie przyjdzie po prośbie. Na wszystko trzeba zapracować, a liczy się pragmatyka, idzie o efekt, a nie wrażenie estetyczne, że "list od Ministra to obciach". Sceptyków nie wierzących w powodzenie tego typu epistolografii uspokoję – dostaliśmy już odpowiedz o przedstawicieli Kongresu. Trzymamy rękę na pulsie, jesteśmy w kontakcie.

I na zakończenie miało się jeszcze dostać PSK które, o ile dobrze pamiętam, w takich właśnie sytuacjach miało działać. Szkoda, że mimo moich i Sebastiana wysiłków nikt ze Stowarzyszenia nie dołączył się do sygnatariuszy, a całą inicjatywa nie jest prowadzona pod wspólnym patronatem. Z tego co jednak wiem, Paweł Timofiejuk jest również w stałym kontakcie z organizatorami EKK i próbuje coś ugrać na drodze negocjacji.

11 komentarzy:

Szalony Kapelusznik pisze...

Akurat cały tekst na MD o "KBK" jest sredni, zeby nie powiedziec ze niski. Ludzie tworza komiksy na komixxxach? A na EKK zapraszaja tworcow fanfikow o analnej penetracji Harrego i Rona? Coelho moze? Tak jakby komiksy były tylko na poziomie przebojow Kupichy i programow TVP wiec i do "wysokiej kultury" im daleko. NO chyba że KMH uważa że komiks "włatcy much" powinni czytac z wypiekami na twarzy Bartosiewicz z Michnikiem a zwykły zmianowy robotnik "Mausa".

turucorp pisze...

@Kapelusznik, ale np. ja jestem zwyklym zmianowym robotnikiem i czytam "Mausa", wiec moze rzeczywiscie KMH moze miec odrobine racji?

Kuba Oleksak pisze...

E tam, chuja tam, Turu. Jaki zmianowy robotnik miał okazje ostatnio świętować jubileusz swojej pracy twórczej,hę?

turucorp pisze...

hm...taki, ktory w tym roku ma okazje "swietowac" dwudziestolecie swojej pracy jako robotnik zmianowy? :P

dupa pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

Cały poprzedni sezon przepracowałem na budowie(nie muszę dodawać że nie w charakterze architekta...). Cytując innego robola Hideo Azume : "po pół roku wywaliło mi muły" :). Obecnie jestem bezrobotny. Ostatnio czytałem Cafe Budapeszt...

Karol z MD naprawdę racje co do zarażania ludzi komiksem. Warto to robić! Nie każdy się da ale jak nasienie padnie na odpowiedni grunt... Widzę to w koło siebie i jestem dumny z każdej jednej osoby która dzięki mnie zaczęła sięgać po komiksy. Acz odrobinę martwi mnie to że moja dziewczyna już przez to niemal nie czyta książek i ostatnio truje dupę o uzupełnienie brakujących zeszytów Wolverine: Origin(lol).

Nie dajcie się nabrać na dzisiejszy pseudoelitaryzm rynku komiksowego. Komiks to sztuka. Jasne. Ale również medium dla mas.

Szalony Kapelusznik pisze...

Słowo klucz "zwykły". Ja w mojej wielokrotnej karierze nie spotkalem (poza paroma studentami) osoby ktora byla by zainteresowana kultura wyzsza niz festyn z kielbaskami.

tO mY: pisze...

@ stig helmer: i jak Cafe Budapeszt? Mam nadzieję, że się podobało i będziesz polecał znajomym ;-)

Ta droga "po sąsiedzku" krzewienia komiksu jest fajna, jest dobra i słuszna, ale to za mało.

No i przepraszam, ja jestem, z PSK i dołączyłem się do zbierania podpisów. ankieta leży u mnie na wydziale (IBer UW) i czeka na podpisy, teraz 2 tyg mnie tam nie będzie, wracam 10 maja i zerknę ile podpisów się udało zebrać. Znając rozlazłość iberystów niewiele ;-)

Z ramienia PSK mam też wziąć się za kontakt z EKK. Szczegółów chyba dzisiaj się dowiem.

Bartek "godai" Biedrzycki pisze...

@turu: z całym szacunkiem, ale ty nie jesteś statystycznym zmianowym robotnikiem. To już ja bardziej jestem korpotrutniem.

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

@tO mY: Podobało się. Nawet bardzo -->http://rekopisznalezionywarkham.blogspot.com/2011/04/cafe-budapeszt-alfonso-zapico.html