środa, 31 marca 2010

#409 - Bydgoska Sobota z Komiksem 2010

Bydgoszcz to wyjątkowe miejsce na komiksowej mapie Polski - z tym miastem przez większość życia związany był legendarny Jerzy Wróblewski, tam urodził się oraz tworzy nadal Andrzej Janicki i w końcu tam przyszedł na świat Michał Śledziński, jak również wielu innych uznanych komiksowych twórców. Tam też w ostatnią sobotę marca miała miejsce Bydgoska Sobota z Komiksem, w której wraz z innymi fanami "kolorowych zeszytów" z całej Polski miałem przyjemność uczestniczyć.

Przygoda z Bydgoszczą dla Warszawy i okolic (Jacek "Ystad" Jastrzębski, Mateusz "TeO" Trąbiński, Robert "Bele" Sienicki, Tomasz "Asu" Pastuszka wraz z siostrą Anią, oraz moja skromna osoba) rozpoczęła się o 6.40 rano, kiedy z Dworca Centralnego ruszył pociąg, który równo po trzech godzinach i czterdziestu siedmiu minutach wyhamował w punkcie docelowym wycieczki. W międzyczasie dołączył do naszej grupy uzbrojony w harmonijkę Binio Bill przebrany za Karola Kalinowskiego i w tak doborowym towarzystwie spotkaliśmy się na bydgoskim peronie z trójmiejską grupą reprezentowaną przez Igora "iquorka" Wolskiego, Tomasza "Spellcastera" Grządzielę i Jacka "Brzozo" Kuziemskiego. Dzięki spotkanemu przewodnikowi (pozdrawiam!) bez żadnego kłopotu dotarliśmy do Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej. Do pierwszego spotkania w APK zostało jeszcze trochę czasu (niestety nie udało nam się dotrzeć na pierwszy punkt programu jakim była pogadanka ze Sławomirem Kiełbusem w Ratuszu), który spożytkowano na zapoznanie z miejscem oraz wystawami prac twórców pochodzących z Bydgoszczy i okolic. W tym miejscu muszę powiedzieć, że APK jako główne miejsce imprezy było bardzo dobrym wyborem - budynek ładny, zadbany, z dużą salą idealną na zaplanowane spotkania, miejscem na mniej oficjalne pogaduszki i pobliskim studenckim barem "Flinston Grill" z całkiem niezłą strawą.

Pierwszym z sześciu punktów imprezy zaplanowanych w APK, było spotkanie z Magdaleną Bochniak (córką Jerzego Wróblewskiego) oraz Andrzejem Janickim reprezentującym BB Team. Podczas spotkania prowadzonego przez Macieja Jasińskiego, goście mówili między innymi o możliwości nazwania jednej z bydgoskich ulic imieniem twórcy Binio Billa, jak również o przyszłych publikacjach prac Wróblewskiego, które prawdopodobnie pojawią się na październikowej emefce. Oprócz kolejnego tomu przygód popularnego kowboja, istnieje możliwość wydania niedokończonego "My nigdy nie śpimy", jak również komiksów z "Dziennika Wieczornego" w którym ten legendarny twórca debiutował. Oprócz tego, podczas spotkania rozdawany był tekst Macieja Jasińskiego "Od Roda do Sasa" będący jednym z rozdziałów przygotowywanej przez niego książki "Jerzy Wróblewski - Mistrz z Bydgoszczy". A jako, że tematyka naszego bloga to głównie "kalesony", to z radością i zaciekawieniem przeczytałem te kilka stron traktujących o przygodzie Wróblewskiego z Marvelem. Kolejny punkt to warsztaty z KRLem, które cieszyły się największą frekwencją - nad kartkami zasiadło kilkunastu uczestników, którzy pod czujnym okiem prowadzącego rysowali kolejne kadry swoich komiksów. Warsztaty te zgromadziły również sporo publiczności, która obserwowała poczynania młodych twórców, podziwiała wystawowe prace (w antyramie znalazł się również Muzyczny Batman Andrzeja Janickiego!), czy polowała na autografy artystów obecnych na sali. Przybyła również bydgoska telewizja, która przeprowadziła krótkie wywiady ze Śledziem, wspomnianym już niejednokrotnie Andrzejem Janickim czy Adamem Radoniem, który przyjechał z Łodzi wraz z Piotrem Kasińskim, Ewą Stępień i Katarzyną Tośta. Po konkursie wiedzy o komiksie (prowadzenie - Maciej Jasiński, wręczanie nagród - Krzysztof Mirowski), w którym pytania były często iście eksperckie (podobnie jak wiedza większości zgromadzonych), odbyło się poprowadzone przez Łukasza Chmielewskiego spotkanie z Maciejem "Simsonem" Simińskim, na które jednak - ze względu na domagający się zapełnienia żołądek - nie trafiłem. Przedostatnim punktem programu była pogadanka Krzysztofa Mirowskiego z profesorem Jerzym Szyłakiem na temat najważniejszych polskich rysowników ostatniego dziesięciolecia. Scenarzysta m.in. "Szminki" czy "Strange Places" zaliczył do tego grona czterech twórców - Michała Śledzińskiego, Krzysztofa Gawronkiewicza, Mateusza Skutnika oraz Marka Turka. Kilka słów poświęcił również na innych komiksiarzy, których wybrali prowadzący spotkanie jako potencjalnych kandydatów do tego grona - zdaniem Szyłaka na jak najlepszej drodze do tego aby do owej czwórki w przyszłości dołączyć, znajduje się Karol Kalinowski, natomiast takich twórców jak Przemysław Truściński, Robert Adler czy Rafał Gosieniecki gość spotkania z różnych względów uznał za straconych dla polskiego komiksu. Kilka ciepłych słów poleciało w stronę "Przygód Powstania Warszawskiego" Jacka Świdzińskiego i Michała Rzecznika, które Jerzy Szyłak uznał za dobrą alternatywę do wszelkich antologii powstańczych. Spotkanie z profesorem Uniwersytetu Gdańskiego było jak dla mnie najciekawszym momentem Bydgoskiej Soboty - Szyłak dysponuje ogromną wiedzą na temat kadrów i dymków, którą z chęcią dzielił się z publicznością. Co ważne jest również cały czas na bieżąco ze "stanem polskiego komiksu". Oby więcej takich spotkań! Pokaz filmu "Szogun Zabójca" ("Shogun Assassin") przybyłą z Warszawy i z Poznania grupą kolektywnie odpuściliśmy i skierowaliśmy swe kroki w stronę hostelu, który okazał się nie tak blisko jak się wydawało.

(fragment zdjęcia autorstwa Macieja Jasińskiego, przedstawiający warsztaty z KRLem - cała fotorelacja dostępna jest w dwóch częściach na blogu Binio Billa)
Oprócz twórców biorących udział w spotkaniach, na terenie Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej można się było natknąć między innymi na Krzysztofa "Krisa" Różańskiego, Andrzeja Nowakowskiego, Bartłomieja "Graphicusa" Kuczyńskiego, Krzysztofa Wyrzykowskiego, Jacka Michalskiego, Łukasza Ciaciucha, Jacka Przybylskiego czy Jakuba Mathia.

Po chwili odpoczynku w odległym hostelu, ruszyliśmy grupą do "Węgliszka". Knajpa ta okazała się nader sympatyczną miejscówką w której przez długie godziny lało się głównie piwo (jak to mówi Bele: "tęsknię za tobą, Kujawiaku"), rozmowom na tematy komiksowe, około komiksowe i zupełnie nie związane z kadrami i dymkami nie było końca, a nocny finał imprezy upłynął pod znakiem tańca z komiksowymi gwiazdami (którego do dziś niektórzy się nieco wstydzą, a dowody są). Obowiązkowym elementem każdego afterparty jest również tworzony przez wszystkich komiks (tym razem twórców było ponad dwudziestu), który pewnie za jakiś czas zawiśnie gdzieś w sieci.

Tak upłynęło te kilkadziesiąt bardzo sympatycznych godzin w Bydgoszczy, do której za rok pewnie także się wybierzemy. Może nawet jeszcze większą ekipą. Bydgoską Sobotę z Komiksem należy zaliczyć do imprez bardzo udanych, zarówno towarzysko, jak i programowo. W tym miejscu chciałbym też pogratulować i podziękować wszystkim osobom, które zaangażowane były w projekt BSzK 2010, który moim zdaniem zakończył się sukcesem totalnym!

Pierwszy tak udany wiosenny konwent komiksowy dobrze wróży na czekające już w kolejce imprezy, z których kolejną będzie debiutująca Komiksowa Warszawa. Do zobaczenia więc za niecałe trzy tygodnie!

PS. Jackowi Jastrzębskiemu dziękuję za pomoc przy rekonstrukcji niektórych zdarzeń i fachową wiedzę z zakresu komiksu i nie tylko, którą tak szczodrze się dzielił podczas pisania tej relacji!
PS2. Jeśli nic poważnego nie stanie na drodze, to w jutrzejszym dniu pojawi się fotorelacja z Bydgoskiej Soboty.

4 komentarze:

Haku pisze...

Pewno, że dobrze wróży :) Szykuje się udany (zlotowo) roczek.
A relacja, w połączeniu z fotkami z bloga BB - me like.

Andrzej Janicki pisze...

Ociągałem się z pisaniem podsumowania BSzK i chyba słusznie, bo odwaliłeś za mnie całą robotę:)
Opisałeś wszystko, co jest godne zapamiętania i w dodatku tak pozytywnie, że się rumienię. Nasze podsumowanie imprezy będzie, zatem dosyć skromne. Bardzo dziękuję w imieniu całej ekipy Tobie i wszystkim, którym chciało się wybrać w sobotę do Bydgoszczy.

Awesome Andy pisze...

Czy ten tekst o Wróblewskim i Marvelu jest gdzieś dostępny w sieci??

Łukasz Mazur pisze...

Z tego co mi wiadomo to nie. A przynajmniej jeszcze nie.