niedziela, 30 marca 2008

# 22 - Who Wants To Be A Superhero?

Przeczesując internet w poszukiwaniu informacji nt. najbardziej zasłużonego człowieka dla Marvela - Stana Lee, natknąłem się na taki link. Wyguglałem sobie 'co i jak', zaciekawiło jeszcze bardziej, więc na kolejne dwa wieczory rozrywkę miałem zapewnioną.

'Who Wants To Be A Superhero' to reality show, które ma wyłonić superbohatera naszych czasów. Z 11 uczestników, których poznajemy w pierwszym odcinku zostanie ten jeden jedyny, który będzie bohaterem kolejnego komiksu Stana Lee (dla Dark Horse'a). Oprócz tego, jego przygody zostaną zekranizowane i pokazane przez Sci-Fi Channel. Jednym słowem sława, pieniądze i koks. Na pięć minut zapewne, ale zawsze to coś.


'Wielkim Bratem' jest tu sam Stan Lee, który o wszystkim informuje pocieszną jedenastkę (drużyna piłkarska z samych superbohaterów - to by było coś!) z ekranu telewizora. A żeby wszyscy poczuli klimat znany z komiksu, to siedziba w której mieszkają jest oczywiście supertajna i z zewnątrz niepozorna. Wołają do siebie używając ksyw które sami sobie nadali (Cell Phone Girl jest na przykład) i cały czas chodzą w swoich kostiumach. Ogólnie rzecz biorąc wygląda to zabawnie.

Odcinków pierwszej serii jest sześć, w każdym mamy po dwa zadania, które eliminują kolejnych uczestników. Ale, ale, wiadomo że supermocy nie posiadają, więc nie są to zadania w stylu "kto ma mocniejszy laser w dupie", lecz sprawdzające ogólne predyspozycje do bycia herosem nad herosy. Czyli tak: odwaga, prawdomówność, zdolność do poświęcenia własnego dobra dla dobra ogółu, spostrzegawczość itp. Aha! Co najważniejsze! Zawsze, ale to zawsze, należy przestrzegać pierwszej zasady superbohatera:

! NIGDY NIE ZDADZAJ SWOJEJ PRAWDZIWEJ TOŻSAMOŚCI !

Uczestnicy są, hmmm, ciekawi. Fat Momma - puszysta murzynka, która moc czerpie ze zjadanych 'donatsów', czy też Major Victory - były striptizer, którego dewizą jest "Be a winner, not a wiener". Śmieszne to towarzystwo, ale brakowało mi wśród nich mojego faworyta z kastingów, czyliii.. hmm.. Człowieka Balona? Człowieka Kulki? Człowieka Skoczka? Nie przedstawił się, lecz wyglądał uroczo:

Jest jedna rzecz, która mnie zdziwiła / zaskoczyła - to z jakim szacunkiem kandydaci na herosów odnoszą się do nieomylnego Stana Lee. Każdą decyzję, nawet tą eliminującą ich z programu, przyjmują bez słowa sprzeciwu. Mr Lee tak zdecydował, Mr Lee wie co robi. I ciężko się dziwić, skoro to ekspert od superbohaterów właśnie. Decyzje które podejmuje są sprawiedliwe i mają na celu wyłonić tego najlepszego, a nie tego najsympatyczniejszego, więc wszystko gra. A komiksowy guru jest tu jak najbardziej na miejscu. Szacunek dla niego również.

Krwi w tym reality brak, potu trochę by się znalazło. Ale za to łez jest sporo - kiedy Wielki Stan gani za złe zachowanie, kiedy chwali za właściwe, kiedy dodaje otuchy. Ale nie tylko w oczach uczestników one się pojawiają, Mr Lee również miał chwilę słabości.

Ogólnie rzecz biorąc polecam. Sześć odcinków, po około 45 minut każdy to daje lekko ponad 4h oglądania. Więc nie ma tragedii. Zabawy przy tym trochę jest, no i herosi w obcisłych kostiumach. Ale gwiazdą jest tutaj Stan i dla niego i jego mądrości warto poświęcić jeden / dwa wieczory. Tak więc..

Excelsior!

PS1. Dla tych, co chcieli by zobaczyć program na własne oczy mam dobrą wiadomość. Nie trzeba łamać prawa - będzie i u nas. Co prawda na Sci Fi Channel PL, ale zawsze coś.
PS2. Powstała też seria druga. Były plotki o trzeciej, ale na razie "jest na to za wcześnie", jak powiedział jeden z producentów.

Brak komentarzy: