'Who Wants To Be A Superhero' to reality show, które ma wyłonić superbohatera naszych czasów. Z 11 uczestników, których poznajemy w pierwszym odcinku zostanie ten jeden jedyny, który będzie bohaterem kolejnego komiksu Stana Lee (dla Dark Horse'a). Oprócz tego, jego przygody zostaną zekranizowane i pokazane przez Sci-Fi Channel. Jednym słowem sława, pieniądze i koks. Na pięć minut zapewne, ale zawsze to coś.
'Wielkim Bratem' jest tu sam Stan Lee, który o wszystkim informuje pocieszną jedenastkę (drużyna piłkarska z samych superbohaterów - to by było coś!) z ekranu telewizora. A żeby wszyscy poczuli klimat znany z komiksu, to siedziba w której mieszkają jest oczywiście supertajna i z zewnątrz niepozorna. Wołają do siebie używając ksyw które sami sobie nadali (Cell Phone Girl jest na przykład) i cały czas chodzą w swoich kostiumach. Ogólnie rzecz biorąc wygląda to zabawnie.
Odcinków pierwszej serii jest sześć, w każdym mamy po dwa zadania, które eliminują kolejnych uczestników. Ale, ale, wiadomo że supermocy nie posiadają, więc nie są to zadania w stylu "kto ma mocniejszy laser w dupie", lecz sprawdzające ogólne predyspozycje do bycia herosem nad herosy. Czyli tak: odwaga, prawdomówność, zdolność do poświęcenia własnego dobra dla dobra ogółu, spostrzegawczość itp. Aha! Co najważniejsze! Zawsze, ale to zawsze, należy przestrzegać pierwszej zasady superbohatera:
Uczestnicy są, hmmm, ciekawi. Fat Momma - puszysta murzynka, która moc czerpie ze zjadanych 'donatsów', czy też Major Victory - były striptizer, którego dewizą jest "Be a winner, not a wiener". Śmieszne to towarzystwo, ale brakowało mi wśród nich mojego faworyta z kastingów, czyliii.. hmm.. Człowieka Balona? Człowieka Kulki? Człowieka Skoczka? Nie przedstawił się, lecz wyglądał uroczo:
Jest jedna rzecz, która mnie zdziwiła / zaskoczyła - to z jakim szacunkiem kandydaci na herosów odnoszą się do nieomylnego Stana Lee. Każdą decyzję, nawet tą eliminującą ich z programu, przyjmują bez słowa sprzeciwu. Mr Lee tak zdecydował, Mr Lee wie co robi. I ciężko się dziwić, skoro to ekspert od superbohaterów właśnie. Decyzje które podejmuje są sprawiedliwe i mają na celu wyłonić tego najlepszego, a nie tego najsympatyczniejszego, więc wszystko gra. A komiksowy guru jest tu jak najbardziej na miejscu. Szacunek dla niego również.
Krwi w tym reality brak, potu trochę by się znalazło. Ale za to łez jest sporo - kiedy Wielki Stan gani za złe zachowanie, kiedy chwali za właściwe, kiedy dodaje otuchy. Ale nie tylko w oczach uczestników one się pojawiają, Mr Lee również miał chwilę słabości.
Excelsior!
PS1. Dla tych, co chcieli by zobaczyć program na własne oczy mam dobrą wiadomość. Nie trzeba łamać prawa - będzie i u nas. Co prawda na Sci Fi Channel PL, ale zawsze coś.
PS2. Powstała też seria druga. Były plotki o trzeciej, ale na razie "jest na to za wcześnie", jak powiedział jeden z producentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz