sobota, 26 stycznia 2019

#2475 - Komix-Express 415

24 stycznia rozpoczęło się największe komiksowe święto na starym kontynencie - rozpoczął się 46. Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Angoulême. Pośród czwartkowych atrakcji w planie imprezy znalazło się miejsce dla polskiego akcentu - jak donosi portal IGN Polska odbył się panel dyskusyjny na temat polskiego komiksu. Służył on jednocześnie za formę hołdu dla Bartka Niedzielskiego, fana komiksu, który współpracował zarówno przy Festiwalu Strasbulles w Strasburgu, jak i przy Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi. Bartek zginął tragicznie podczas zamachu, który miał miejsce w Strasburgu. Spotkanie "100 lat polskiego komiksu" prowadził Paul Gravett, a wzięli w nim udział z Szymon Holcman (Kultura Gniewu), Adam Radoń (MFKiG), Paweł Timofiejuk (Timof Comics) oraz Tomasz Kołodziejczak (Egmont). Także dziś ogłoszono, że Rumiko Takahashi otrzymała nagrodę Grand Prix. Pochodząca z Japonii artystka w finale pokonała Chrisa Ware`a i Emmanuela Guiberta.


Takahashi uchodzi za jedną z najbardziej wpływowych współczesnych mangowych autorek. Jej debiut w 1978 roku - cykl "Ursei Yatsura" - z miejsca okazał się wielkim sukcesem. Szybko została pokochana przez czytelników, jej komiksy tłumaczono na wiele języków, a ich nakład przekroczył 200 milionów. Wśród jej najbardziej znaczących prac znajdziemy także takie tytuły, jak "Ranma ½", "Inuyasha" i "Rin-ne". Została dwukrotnie nagrodzona Shogakukan Manga Award, w 1980 i 2001 roku. W zeszłym roku została wprowadzona do Eisner Hall of Fame. Jest dopiero drugim mangaką, po Katsuhiro Otomo, który został nagrodzony Grand Prix w Angouleme.

Grzegorz Rosiński musiał obejść się ze smakiem, ale może za rok się uda?

Księgarnia internetowa Gildia.pl opublikowała listę 50 najlepiej sprzedających się komiksów w minionym roku - pod tym linkiem znajdziecie pełne zestawienie. Portfelami polskich czytelników rządzą "kultowi" polscy herosi, Thorgal i Kapitan Żbik. Dopiero za nimi znalazła się miejsce dla amerykańskich superbohaterów (przed Deadpoolem i Batmanem uplasowali się... Jesse Custer i Moon Knight). W 2018 roku do sprzedaży trafiło prawie 800 tytułów komiksowych, niewiele mniej niż w poprzednim roku - czytamy w komentarzu. A jak wygląda rozkład sił wśród wydawnictw? Egmont w tym roku zajął 33 miejsca spośród 50, a w zestawieniu znalazły się też komiksy Ongrysa (5), Demlandu (4), Non Stop Comics (2) i po jednym - BM Vision, Kultury Gniewy, Kurca, Muchy, Sideki i Studia Lain. Całkiem dobrze poradziły sobie polskie komiksy, ale duża w tym zasługa wznowień i... Dema. Poza nimi wciąż nowy polski komiks jest niszą w niszy.


A jak wygląda takie zestawienie w przypadku rodzimych produkcji? Czternaście tytułów w top 20 to reprinty komiksowej klasyki, pięć to komiksy humorystyczne Dema i braci Minkiewicz. W top 20 tylko jeden nowy komiks polski na poważnie - "Pan Żarówka" od Kultury Gniewu. Najwięcej tytułów do top 20 wprowadził tradycyjnie Ongrys (7), na drugim miejscu znalazł się Egmont z 6 tytułami, Demland z czterema, Kultura Gniewu z dwoma i jeden wydało BM Vision. Link do zestawienia znajduje się pod tym adresem. Polak lubi to co zna, a zna peerelowską klasykę. Cóż można? Pozwolę sobie przytoczyć pewien cytat klasyka komiksowego, Alana Moore`a - Are we doomed to endlessly recycle the pre-digested waste products of the culture preceding ours, passing it on to the culture following us until the end of time?

W 2019 roku przypada 25-ta rocznica założenia Krakowskiego Klubu Komiksu, który publikował magazyn komiksowy "KKK". Aby uczcić tę rocznicę przygotujemy jubileuszową antologię zawierającą premierowe komiksy zaproszonych specjalnie na tę okazję gości, jak i autorów związanych z "KK"” i klubem. Będą też przypomniane wybrane, najciekawsze prace z łam "KKK". Oczywiście nie zabraknie części tekstowej opisującej działalność Krakowskiego Klubu Komiksu. Album zatytułowany "KKK 25 Antologia. Krewni i znajomi KKKrólika", będzie zbiorem zawierającym ponad PÓŁ TYSIĄCA stron w kolorze oraz czerni i bieli, ponad 100 opowieści, ponad 80 autorów. Premiera jest przewidziana na najbliższym Krakowskim Festiwalu Komiksu w marcu 2019 roku.
"Czarna Pantera" z siedmioma nominacjami do nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej za rok 2018. W miniony wtorek, 22 stycznia poznaliśmy wszystkie produkcje filmowe, które będą miały szansę wygrać Oskary. Rozdanie statuetek odbędzie się 24 lutego, ale już teraz można powiedzieć, że najbardziej kasowe widowisko kinowe wyprodukowane przez Marvel Studios wyreżyserowane przez Ryana Cogglera odniosło spektakularny sukces. "Black Panther" jako pierwszy film superbohaterki w historii ma szansę na wygraną w kategorii "Najlepszy Film". Oprócz tego. Pozostałe kategorie to: "Best Costume Design", "Best Production Design", "Best Original Score", "Best Original Song" (za "All the Stars"), "Best Sound Editing" oraz "Best Sound Mixing". Nie mnie dywagować czy te nominacje są zasłużone, czy Akademia nagradza bardziej zjawisko kulturowe, niż sam film albo zdecydowało się na ukłon w stronę popularnego gatunku, który ściąga do kina masy, ale zatrudnienie Cynthii Swartz przez Disney`a do przygotowania oskarowej kampanii  popartej dużym budżetem i znaczącym zaangażowanie Marvel Studios okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Dodam jeszcze, że "Avengers: Infinity War" ma szansę na statuetkę za "Best Visual Effects", a nie-marvelowski "Spider-Man: Into the Spider-Verse" zasłużył na nominację, jako animowany długi metraż.

"Samurai 8" - taki tytuł będzie nosił kolejny projekt Masashiego Kishimoto. Ojciec "Naruto" tym razem ograniczy się do pisania, a za oprawę graficzną nowej mangi odpowiadać będzie Akira Ōkubo. O zapowiedzianym na konwencie Jump Festa "Samurai 8" zbyt wiele nie wiadomo. Historia ma być utrzymana w stylistyce science-fiction, ale jak można zobaczyć na trailerze, który wrzuciłem poniżej, w historii nie zabraknie samurajskich mieczy. Cykl zadebiutuje na łamach magazynu "Shonen Jump" w zbliżającym się roku.


Przypuszczam, że niewiele osób ceni sobie ekranizację "G.I. Joe", ale dla mnie przygody prawdziwym amerykańskich bohaterów na dużym ekranie bronią się lepiej, niż choćby Bayformersy. Ale do rzeczy - Paramount Pictures szykuje się do kręcenia spin-offa z udziałem najbardziej kozackiego z "joesów", czyli Snake-Eyes`a. Jak zapowiedział Lorenzo di Bonaventura, który zajmuje się produkcją obrazu, w jego roli nie zobaczymy już Ray`a Parka. Weteran kina komiksowo-blockbusterowego ma być za stary do tej roli. Liczący sobie 44 wiosny aktor według Bonaventura nie widzi go w filmie opowiadającym o genezie Wężookiego.

Tintin skończył 90 lat. Od 10 stycznia 1929 roku, kiedy to słynny reporter i jego nieodłączny pies Miluś wsiedli do pociągu, by wyruszyć do kraju Sowietów, ich przygody spod ręki belgijskiego artysty Hergé’a nie straciły na aktualności. Dziś Sowieci przenieśli się wprawdzie do historii, niemniej jednak perypetie Tintina nadal pasjonują: są wznawiane częściej niż kiedykolwiek, inspirują artystów, pisarzy, producentów i reżyserów. W polskiej wersji językowej pierwsze dwa albumy wydał Egmont Polska w 1994 roku. Dzisiaj jest już w sprzedaży cała, licząca 24 tomy seria.

"Przygody Tintina" są bestsellerami na całym świecie. Sprzedano dotąd ponad 230 milionów egzemplarzy. Komiksy zostały przetłumaczone na ponad 80 języków. We Francji co druga rodzina posiada przynajmniej jeden album klasyka frankofońskiego komiksu. Tintin jest kimś więcej niż nieustraszonym bohaterem o czystym sercu: ucieleśnia wartości uniwersalne, akceptowane na całym świecie.

Wiecznie młody i niestrudzony reporter nieustannie podbija świat, zawsze z tą samą powracającą żywotnością. Takie postaci jak kapitan Baryłka, profesor Lakmus, Bianca Castafiore czy Tajniak i Jawniak przydają jego światu kolorytu, głębi i perspektywy. Tintin jest jedyną w swym rodzaju kombinacją łączącą poruszającą opowieść, "czystą linię" i kwestie uniwersalne. W 1999 roku czytelnicy "Le Monde" sklasyfikowali album zatytułowany "Błękitny lotos" na osiemnastej pozycji wśród najistotniejszych książek dwudziestego wieku. Tintin znalazł się w doborowym towarzystwie, u boku Aldousa Huxleya, Sołżenicyna i Anny Frank. Wiele słynnych plansz z albumów Tintina zachowuje klasyczne proporcje „złotej liczby”, niczym obrazy wielkich mistrzów, takich jak Rubens, Rembrandt czy Veronese. Na międzynarodowych aukcjach dzieł sztuki kolekcjonerzy płacą astronomiczne sumy za oryginalne rysunki Hergé i wszelkie tintinofilskie przedmioty. Podczas jednej z licytacji w Paryżu (1998 roku) oryginalne szkice sprzedano za 25 000 dolarów, a najstarsze wydania za 30 000 dolarów.

Brak komentarzy: