Na pokładach wielu pociągów i autobusów zmierzających obecnie w kierunku stolicy znajdziemy fanów komiksu i powieści graficznej. Można się domyślać, iż w torbach mają już zakreślony neonowym mazakiem, program Festiwalu Komiksowej Warszawy, a w telefonie wbitą mapkę ze Stadionem Narodowym, jako punktem docelowym. W czwartek o 12.00 oficjalnie otwierają się Warszawskie Targi Książki, a wraz z nimi możliwości spotkań z komiksowymi autorami, obejrzenia wystaw, uczestnictwa w wykładach i panelach dyskusyjnych. I tak, jak okolice Alei Poniatowskiego z pewnością będą przyjazne komiksiarzom, tak w innych rejonach łatwo o zgubę. Ratunkiem niech będzie podręczny i subiektywny przewodnik po stołecznych miejscach przyjaznych komiksowi, autorstwa Bartosza Sztybora i Piotra Nowackiego.
Po pierwsze, nie bójcie się podróżować warszawskim metrem. -Od poniedziałku do piątku spędzam w wagonach metra około 50 minut dziennie. Słucham muzyki, czytam książki, komiksy, obserwuję ludzi. Metro jest w porządku, chociaż działa też lekko depresyjnie z powodu braku normalnych widoków za oknami.- mówi Piotr Nowacki.
Po drugie, nie zapomnijcie o rozrywce. W tej kwestii radzimy polegać na zdaniu Bartosza Sztybora, który podpowiada: Plac Zbawiciela. Nie taki smutny, jak w filmie Krzysztofa Krauzego. Raczej pełen pozytywnej energii i twórczych rozmów, które często zapomina się - z wiadomych przyczyn - na drugi dzień. Cała masa różnych ludzi sprawia, że Plac Zbawiciela (a dokładniej knajpy Plan B i Warszawska) jest ogromną kopalnią pomysłów. Podsłuchane tu rozmowy i zaobserwowane sytuacje często trafiają później do moich scenariuszy. Tutaj też zazwyczaj z kolegami komiksiarzami odpoczywamy i witamy wiosnę. A witamy ją wielokrotnie...
To jednak nie koniec. W ciągu weekendu powinniście również zahaczyć o Beirut i Kraken. Dwie knajpy na ulicy Poznańskiej 12. Świetne jedzenie, bardzo dobre piwa i przede wszystkim sami przyjaciele za barem. To tutaj spotykamy się w większym gronie z innymi twórcami komiksów, by porozmawiać tak o kolejnych projektach, jak i wszystkim innym, czyli po prostu o życiu. Czasami spotykamy się tutaj o 12 w południe i siedzimy (czasami prawie leżymy) do samego końca, by na drugi dzień znowu tu wpaść kilka minut po otwarciu. Kilka takich wypadów było przyczyną, że niektóre komiksowe premiery w tym kraju uległy opóźnieniu, ale o wiele więcej tego typu spotkań sprawiło, że narodziły się kolejne projekty i współprace. – kontynuuje Bartosz Sztybor.
Gdzie jeszcze komiksiarze czują się jak ryby w wodzie? Odpowiedź brzmi: u siebie. Moje mieszkanie na Bielanach. A dokładnie sypialnia, przez domowników nazywana pokojem taty, czyli moim. Tu powstają rysunki plansze, bazgroły. Tu na półkach zalegają sterty komiksów. Tu też oglądam często kreskówki z moim synkiem, z których często czerpię inspirację. No i śpię, wiadomo.- mówi Piotr Nowacki.
Wiadomo również, iż autora można często zastać w mieszkaniu Bartosza Sztybora w Śródmieściu. Oficjalna nazwa - Studio Studnia. W tym klimatycznym miejscu najczęściej spotykamy się i omawiamy skończone i planowane projekty. Do klimatycznej kawalerki w starej kamienicy co chwilę wpadają jacyś mniej lub bardziej komiksowi przyjaciele, znajomi, a czasem nawet psy. Stąd też jest blisko na ulicę Poznańską, gdzie w fajnych knajpach lubimy napić się piwa albo wódki. Albo piwa i wódki.
Wersję tę potwierdza sam Bartosz Sztybor: Moje mieszkanie na Alejach Jerozolimskich. Bardzo ciemne - bo nie dochodzi tu światło słoneczne - ale i bardzo klimatyczne. Wcześniej mieszkał tu Jakub Rebelka, później jego miejsce zająłem ja, a w międzyczasie dołączył do mnie na pół roku Michał Śledziński. Nie ma tygodnia, a zdarzało się, że nie było i dnia, żeby nie przyszedł tutaj jakiś komiksiarz (często w obstawie kilku innych twórców). By porozmawiać, pośmiać się, napić, a i często - pod wpływem tego picia - zanocować. To tutaj piszę swoje scenariusze, tutaj też wpadłem na pomysł i napisałem "It's Not About That", które - także tutaj - omawiałem z Piotrem Nowackim. I w końcu to tutaj miało miejsce pierwsze (a później drugie i trzecie) oblewanie wyżej wymienionego komiksu. – wspomina właściciel.
Po pierwsze, nie bójcie się podróżować warszawskim metrem. -Od poniedziałku do piątku spędzam w wagonach metra około 50 minut dziennie. Słucham muzyki, czytam książki, komiksy, obserwuję ludzi. Metro jest w porządku, chociaż działa też lekko depresyjnie z powodu braku normalnych widoków za oknami.- mówi Piotr Nowacki.
Po drugie, nie zapomnijcie o rozrywce. W tej kwestii radzimy polegać na zdaniu Bartosza Sztybora, który podpowiada: Plac Zbawiciela. Nie taki smutny, jak w filmie Krzysztofa Krauzego. Raczej pełen pozytywnej energii i twórczych rozmów, które często zapomina się - z wiadomych przyczyn - na drugi dzień. Cała masa różnych ludzi sprawia, że Plac Zbawiciela (a dokładniej knajpy Plan B i Warszawska) jest ogromną kopalnią pomysłów. Podsłuchane tu rozmowy i zaobserwowane sytuacje często trafiają później do moich scenariuszy. Tutaj też zazwyczaj z kolegami komiksiarzami odpoczywamy i witamy wiosnę. A witamy ją wielokrotnie...
To jednak nie koniec. W ciągu weekendu powinniście również zahaczyć o Beirut i Kraken. Dwie knajpy na ulicy Poznańskiej 12. Świetne jedzenie, bardzo dobre piwa i przede wszystkim sami przyjaciele za barem. To tutaj spotykamy się w większym gronie z innymi twórcami komiksów, by porozmawiać tak o kolejnych projektach, jak i wszystkim innym, czyli po prostu o życiu. Czasami spotykamy się tutaj o 12 w południe i siedzimy (czasami prawie leżymy) do samego końca, by na drugi dzień znowu tu wpaść kilka minut po otwarciu. Kilka takich wypadów było przyczyną, że niektóre komiksowe premiery w tym kraju uległy opóźnieniu, ale o wiele więcej tego typu spotkań sprawiło, że narodziły się kolejne projekty i współprace. – kontynuuje Bartosz Sztybor.
Gdzie jeszcze komiksiarze czują się jak ryby w wodzie? Odpowiedź brzmi: u siebie. Moje mieszkanie na Bielanach. A dokładnie sypialnia, przez domowników nazywana pokojem taty, czyli moim. Tu powstają rysunki plansze, bazgroły. Tu na półkach zalegają sterty komiksów. Tu też oglądam często kreskówki z moim synkiem, z których często czerpię inspirację. No i śpię, wiadomo.- mówi Piotr Nowacki.
Wiadomo również, iż autora można często zastać w mieszkaniu Bartosza Sztybora w Śródmieściu. Oficjalna nazwa - Studio Studnia. W tym klimatycznym miejscu najczęściej spotykamy się i omawiamy skończone i planowane projekty. Do klimatycznej kawalerki w starej kamienicy co chwilę wpadają jacyś mniej lub bardziej komiksowi przyjaciele, znajomi, a czasem nawet psy. Stąd też jest blisko na ulicę Poznańską, gdzie w fajnych knajpach lubimy napić się piwa albo wódki. Albo piwa i wódki.
Wersję tę potwierdza sam Bartosz Sztybor: Moje mieszkanie na Alejach Jerozolimskich. Bardzo ciemne - bo nie dochodzi tu światło słoneczne - ale i bardzo klimatyczne. Wcześniej mieszkał tu Jakub Rebelka, później jego miejsce zająłem ja, a w międzyczasie dołączył do mnie na pół roku Michał Śledziński. Nie ma tygodnia, a zdarzało się, że nie było i dnia, żeby nie przyszedł tutaj jakiś komiksiarz (często w obstawie kilku innych twórców). By porozmawiać, pośmiać się, napić, a i często - pod wpływem tego picia - zanocować. To tutaj piszę swoje scenariusze, tutaj też wpadłem na pomysł i napisałem "It's Not About That", które - także tutaj - omawiałem z Piotrem Nowackim. I w końcu to tutaj miało miejsce pierwsze (a później drugie i trzecie) oblewanie wyżej wymienionego komiksu. – wspomina właściciel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz