Co można dostać kiedy zmiesza się razem trzecioligowych, na poły zapomnianych bohaterów, psychopatyczną wersję Nicka Fury`ego, bandę najbardziej żenujących superłotrów, jakich możecie sobie wyobrazić i klony znalezione w kapuście? Nie, prawidłowa odpowiedz to "Nextwave: Agents of H.A.T.E.". Komiks, w którym Warren Ellis robi z bohaterami wszystko to, co chcieliby z nim zrobić stereotypowi fanboje komiksu w pelerynie i kalesonach po kilku piwkach, a co przy którejś z flagowych serii Marvela w typie Avengers spowodowałoby palpitację serca redaktora serii.
Seria do najświeższych nie należy, w zeszytach ukazywała się między 2006, a 2007 rokiem i zamknęła się w sumie 12 zeszytów zebranych w dwa trejdy ("This Is What They Want" i "I Kick Your Face"). Całkiem niedawno, w marcu 2010 roku ukazało się edycja Ultimate Collection zbierająca całość materiału w jednym tomie.
"Nextwave" nie jest kolejną "zwyczajną" grupa superherosów, którą możemy spotkać zaraz za rogiem, w komiksowym Nowym Jorku. To raczej przypadkowa zbieranina nieudaczników, których superbohaterskie kariery nie potoczyły się tak, jak to sobie wymarzyli. Jej liderem jest Monika Rambeu, znana lepiej jako Kapitan Marvel, która w swoim CV może wpisać sobie członkostwo w Avengers i udział w Secret Wars. W składzie znajduje się również Tabitha Smith, znana polskiemu czytelnikowi, jako Boom-Boom z X-Force, obecnie to "z-list celebrity", jak zgrabnie określa ją Kapitan **** (wykropkowane przekleństwo, prawdopodobnie "fuck"). Kolejny członek zespołu, którego "małe zielone ludziki" obdarowały kosmiczną mocą. Niestety, nie był to zbyt trafny wybór, bo nie przez przypadek jego koledzy z zespołu określają go mianem debila. Elsa Bloodstone`a to angielska łowczyni potworów, z typową dla mieszkańców Wysp pogardą dla wszystkiego, co amerykańskie i wielkimi spluwami, a Machine Man to android z problemami emocjonalnymi. Prawdziwą perełką w tym gronie jest Dirk Anger, przywódca organizacji H.A.T.E (Highest Anti-Terrorism Effort) walczącej z "niezwykłym" terroryzmem ze swoją genialną wejściowa gadką, którą częstuje nowoprzybyłych agentów.
Warren Ellis od kierownictwa Marvela otrzymał całkowitą swobodę w pracy nad "Nextwave" i postanowił pobawić się z konwencją i etosem superbohatera, jak dziesiątki scenarzystów przed nim. Właściwie cały komiks to jeden wielki, bardzo niewybredny dowcip. Agentom H.A.T.E przytrafiają się gafy, które "zwyczajnym" herosom zdarzyć się nie mają prawa. Komiks pełen jest ocenzurowanej golizny i wypikanych przekleństw, alkoholu, o który ciągle domaga się Machine Man i rubasznej niepoprawności politycznej. W każdym właściwie numerze nasi bohaterowie potykają się z jakimś wielkim, złym superłotrem, zagrażającym ludzkości. Może to być gigantyczna jaszczurka we fioletowych portkach, pozbawiona genitaliów, banda debili przebranych za żółte pterodaktyle uzbrojonych w lasery przecinające rzeczywistość (jeden z nich mówi po niemiecku) lub zwyczajne klony. Z kapusty.
No, ale nie samą walką przecież prawdziwy superbohater żyje! Chwilę odpoczynku członkowie zespołu poświęcają na refleksję nad orientacją seksualną Kapitana Ameryki, wspominają tragiczne wydarzenia, przez które weszli w posiadanie swoich nadludzkich zdolności, wreszcie dzielą się swoimi problemami moralnymi z kolegami z zespołu (w tym celuje Machine Man). Banał, klisza, wtórność? Jak najbardziej, ale Ellis jest scenarzystą takiej klasy, że nawet z marnych składników jest w stanie przyrządzić przepyszne danie.
Stuart Immonen rysuje pewną i czystą cartoonową kreską, na początku dokładniejszą, przy końcowych numerach – swobodniejszą, mniej szczegółową. Taka oprawa graficzna świetnie sprawdza się w komiksie, jest charakterystyczna i przykuwa uwagę. W scenach dialogowych Immonem mimiką i grą ciałem uzupełnia kwestie bohaterów, przez co nie pozwala się nudzić się czytelnikowi, zajętemu pochłanianiem dymków. Bo komiks jest dynamicznie napisany, doprawiony świetnymi dialogami i licznymi, fabularnymi smaczkami, które przedstawiają marvelowe mity z trochę innej strony. Dla miłośników kalesoniarzy mus!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz