1 listopada zmarł Mick Anglo, jeden z najznakomitszych komiksiarzy, ojciec Marvelmana, znanego później lepiej jako Miracleman. Brytyjski scenarzysta i rysownik dożył sędziwego wieku 95 lat. Urodził się w 1916 roku w Londynie, jako Maurice Anglowitz i studiował na tamtejszych Central Foundation School i John Cass Art School. Wkrótce potem parał się ilustracją i rysunkiem, tworzył gazetowe stripy i pisał groszowe powieści pod pseudonimem Johnny Dekker. W 1954 roku wymyślił postać Marvelmana, w czasie kiedy DC Comics i Marvel toczyli jeden z najbardziej znanych bojów o prawa do tej komiksowej postaci, co zasługuje na osobny tekst. Właściwie dzięki tej kreacji Anglo przeszedł do komiksowej historii, choć później pracował także przy innych tytułach i angażował się w liczne przedsięwzięcia. W ramach "Classics Illustrated" przygotował komiksowe wersje powieści Edgara Allana Poego, Oscara Wilde`a i Wilkie Collinsa, dla wydawnictwa Paget Publications w 1948 stworzył postać jednego z pierwszych angielskich supereherosów, Wondermana. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych był jednym z najaktywniejszyc twórców na brytyjskiej scenie komiksowej, współpracował między innymi z Donem Lawrance`m. W latach sześćdziesiątych próbował przebić się na rynku ze swoich własnym wydawnictwem Anglo Comics i współpracował z John Spencer & Co. I szkoda tylko, że Anglo nie doczekał się ani nowej wersji Miraclemana, którą Dom Pomysłów zapowiedział po przejęciu praw do tej kultowej postaci jeszcze za rządów Joego Quesady, ani wznowienia swoich klasycznych prac, jako "Marvelman Classic Primer". Spoczywaj w pokoju, Mick.
Matt Fraction przyznaje, że nigdy nie był wielkim fanem żadnego z wcieleń The Defenders, ale bardzo sobie cenił pracę Steve`a Gerbera, który "Obronców" pisywał (i nota bene jest jednym z najbardziej niedocenianych artystów pracującyc w Marvelu, któremu zawdzięczamy Kaczora Howarda, reinterpretację "Guardians of the Galaxy", ciekawy run w "Daredevilu", "Namorze" czy "Omega the Unknown"). W serii, której pierwszy numer trafił do sprzedaży 7 listopada, będzie miał okazję pisać o grupie swoich ulubionych bohaterów - Iron-Fiście, Doktorze Strange`u, Namorze czy Red She-Hulk, do której ostatnio zapałał miłością. "The Defenders" mają być dla uniwersum Marvel komiksem bardzo ważny, mają stanowić Teoria Wielkiej Unifikacji, jak ujmuje to autor "Fear Itself". Historia o pojawieniu się Nula, nowego, tajemniczego i niezwykle potężnego zagrożenia, ma wyjaśniać wszystko co się zdarzyło i wszystko co jeszcze się zdarzy. Co więcej, Fraction pisząc o fundamentach Domu Pomysłów sięga do klasycznej metody twórczej Stana Lee i Jacka Kirby`eo, owego pisarskiego Marvel Style, pozostawiającemu Terry`emu Dodsonowi o wiele więcej miejsca na własną interpretacje skryptu scenarzysty.
Już w lutym Top Cow i Dynamite Entertainement zaaranżują spotkanie dwóch superheroin - Red Sonja i Witchblade wystąpią wspólnie w jednym komiksie. Scenarzysta serii Doug Wagner zapowiada jednak, że w komiksie nie pojawią się najbardziej ograne i tandetne chwyty charakterystyczne dla tego typu historii. Historia nie zostanie otwarta scenę pojedynku głównych bohaterek, które nie będą sobie zdawały sprawy kto jest prawdziwym villainem. Nie będzie żadnych podróży w czasie, żadnego przenoszenia się do innego świata i innych tego typu komiksowych bzdurek. Przyznam, że trudno jest mi wyobraźić sobie takiego crossa. Rysunkami zajmie się Cezar Razek, a okładki przygotuje Ale Garza, znanego z wydawanego także na polskim rynku "Ninja Boy`a".
DC Comics może chwalić się znakomitymi wynikami sprzedaży swoich komiksów, ale w rzeczywistości Nowa 52 może sprzedawać się znacznie gorzej, niż wynikałoby to z danych przedstawionych przez sieć Diamonda. Trzeba bowiem pamiętać, że te dane dotyczą nie tyle sprzedanych egzemplarzy, ale ilości zamówień dokonanych przez sklepy komiksowe. Właściciel jednego z takich przybytków w Nowym Jorku, Andy Battaglia, studzi rozgrzane głowy wierchuszki DC, mówiąc, że fantastyczny wynik 50% udziałów w sieci Diamonda nijak nie przekłada się na rzeczywistą sprzedaż. Nie licząc kilku pewniaków, większość zeszytów z numerem #2 na okładce sprzedało się o wiele gorzej, od "jedynek" i wydawca powinien spodziewać się monstrualnych zwrotów. Co więcej - nawet we wrześniu przewaga DC nad Domem Pomysłów nie była tak wyraźna, a już w październiku Marvel sprzedawał się wręcz lepiej. "Rzeczywistość uderzy w DC tak szybko, jak szybko uderzyła w sprzedawców w zeszłym miesiącu" - podsumowuje Battaglia. Czyżby niektóre serie już po pierwszym numerze zniechęciły do siebie nowych czytelników?
Zanim Chip Kidd stał się znakomitym projektantem graficznym, był już wielkim fanem Mrocznego Rycerza. Przynajmniej od czasu, kiedy przeczytał, czy raczej obejrzał, pierwszy komiks z Batmanem, kiedy miał zaledwie trzy lata. Na nowojorskim Comic-Conie DC zapowiedziało powieść graficzną, którą Kidd przygotowuje wraz z Dave`m Taylorem. "Batman: Death by Design" stanie się prawdziwym spełnieniem marzeń designera. Jego komiks ma wyglądać, jak film z Batmanem który mógłby zrobić Fritz Lang w 1930 roku, gdyby tylko dysponował odpowiednim budżetem. Kidd, przekonany, że nie może użyć żadnej postaci z galerii łotrów należącej do Brusa, wymyślił własnego villaina, Exacto. Kiedy jednak Taylor upewnił go, że historia nie znajdzie się w continuity i właściwie nic go nie ogranicza - zdecydował się dołączyć do obsady Jokera, który zagra rolę łotra rodem z niemego filmu w stylu "Gabinetu doktora Cagliari". Opowieść, której punktem wyjścia ma być zburzenie pewnej stacji metra w Gotham zapowiada się na przygodę, w której Batman jeszcze nie brał udziału.
1 komentarz:
Defenders nowe startuje 7 grudnia, nie listopada. Moje poletko, więc pilnuję ;]
Prześlij komentarz