niedziela, 19 października 2008

#69 - Inspektor Gadżet prezentuje (1): Green Goblin Mini Bust

Jak wiadomo kadry i dymki to tylko jedna z wielu możliwości do zaprezentowania się takiemu superherosowi przed szerszą publiką - dla największych powstają filmy i seriale, a dla niemalże wszystkich wszelkie inne cudowności, które przedłużają żywoty bohaterów, wciskając ich wizerunki na koszulki, zeszyty, bieliznę i czego to spece od marketingu nie wymyślą. Dlatego też startujemy z nowym cyklem, w którym Inspektor Gadżet będzie prezentował pozakomiksowe przejawy życia superbohaterów, choć nie ukrywam, że będą to głównie rezentacje ich postaci uwiecznione w plastiku, bądź innych materiałach. Figurki, statuetki, popiersia, repliki kostiumów - za odpowiednią opłatą, każdy geek może wejść w posiadanie podobnych skarbów ze swoim trykociastym namber łan i dalej. W Polsce - jak to w Polsce - ciężko o dobry gadżeciarski stuff, ale Inspektor G. dołoży wszelkich starań, żeby było co pokazywać. Na pierwszy ogień idzie...

Green Goblin Mini Bust (Diamond Select Toys)

Zielony Goblin to jedna ze sztandarowych złych postaci universum Marvela, która uprzykrza życie głównie Petera Parkera i jego najbliższych. To również kawał historii wydawnictwa, począwszy od powstania postaci, poprzez uśmiercenie Gwen Stacy i samo tragiczne zejście drugiego Goblina w Spectacular Spider-Man #200. Pod zieloną maską ukrywał się najpierw Norman Osborn, następnie jego syn Harry i gdzieś w międzyczasie niejaki Phil Urich. Dzięki Quesadzie i jego cudownej wizji przedstawionej w 'One More Day / Brand New Day' (jakoby przyjaciel Parkera i jednocześnie wróg Spider-Mana nigdy nie zginął) możemy ponownie podziwiać Harrego O. na kartkach 'Amazing Spider-Mana', a dzięki firmie Diamond Select Toys mini popiersie villiana w którego wcielał się Osborn Sr i Osborn Jr możemy postawić u siebie na półce (statuetka ta wchodzi w skład serii, w której wizerunki postaci wzorowane były na rysunkach Alexa Rossa).

Opakowanie
Całość zapakowana jest w małe, prostokątne pudełko przyozdobione grafikami Pana Rossa, oraz zdjęciami samej statuetki. Oprócz tego mamy 'okienko' przez które widać, co znajduje się w środku, a dla figurkowych purystów popiersie dodatkowo zabezpieczone jest profilowanym plastikiem, tak więc nie ma szans, żeby w transporcie Zielonemu Goblinowi stało się coś złego (dygresja: może tę formę opakowania powinno się zastosować w przypadku Timofowego 'Prosto z Piekła', to przynajmniej zaoszczędziłoby kilkustronicowej licytacji na Forum Gildii co kto ma spieprzone w swoim HC'ku..). Wraz z popiersiem tradycyjnie certyfikat autentyczności, oraz mini broszurka przedstawiająca inne figury z oferty producenta.

Rzeźba
Trzeba przyznać, że człowiek odpowiedzialny za sam projekt (Mike Hill) spisał się jak trzeba. Dbałość o szczegóły budzi szacunek - na kapturze Goblina widać szwy, na jego zielonej masce rozmaite wgniecenia i szramy a oczy odwzorowane są wraz z tęczówką, czerwonymi żyłkami, oraz rzęsami. Całość wykonana jest z twardej masy (w dotyku przypominające jakby metal), ale co to dokładnie jest, nie wiem. Oprócz tego metalopodobnego tworzywa, do budowy statuetki użyto przezroczystego plastiku jako osłon na oczy, które dobrze wyprofilowane, pasują do całości. Popiersie stoi na czarnej podstawce (7x8cm) i wraz z nią ma wysokość 11cm. Dodatkowo podstawka ta oznaczona jest od spodu logo Marvela, kilkoma słowami odnośnie trejdmarków oraz numerem egzemplarza.


Farba
Wraz z dbałością przy odwzorowywaniu szczegółów, przyszła też troska o kolory. Sam kaptur i widoczna część kombinezonu pokryte są jasnym fioletem (bez odcieni), a przy szwach widoczne są małe przetarcia. Zielona część kostiumu to znacznie więcej malarskiej zabawy, bo tu wchodziły w grę odcienie - od ciemno do jasnozielonego i gdzieś tam na zagięciach skóry jakby jasny brąz. Po zębach natomiast widać, że Harry umiarkowanie zaprzyjaźnił się z procesem ich czyszczenia. Trochę więcej zabawy było przy wspomnianych wyżej oczach, ale nie ma sensu pisać o tym po raz drugi. Jest dobrze.

Ogólny wygląd
Popiersie dobrze odwzorowane, dobrze pomalowane, ale trzeba też napisać parę słów o ogólnym wyglądzie. Green Goblin / Harry Osborn to szaleniec, którego obłęd udało się uchwycić. Wyszczerzone zęby, złowieszczy uśmiech i pozostała mimika twarzy nie pozwala zapomnieć, że mamy do czynienia ze stu procentowym potworem, który raczej nie będzie miał dylematów moralnych, czy kogoś zabić czy nie. Ekspresja tej postaci została doskonale uchwycona – można zacząć się bać.

Dostępność
Tutaj może pojawić się problem i nie będzie on spowodowany tym, że całość limitowana jest (he he) do 5 tysięcy egzemplarzy. Na stronie producenta widnieje informacja 'out of stock', więc można co najwyżej liczyć na sklepy zajmujące się sprzedażą tego typu produktów. W Polsce są minimum dwa sklepy, które od czasu do czasu dodadzą do swojej oferty coś z komiksowego stuffu i właśnie dzięki jednemu z nich - Toycraft – można wejść w posiadanie Zielonego Goblina. Cena w dolarach wynosiła 45$ i tyle mniej więcej w przeliczeniu na naszą walutę przyjdzie zapłacić. Z tego co Inspektor Gadżet wie, sklep ma jeszcze u siebie przynajmniej jeden egzemplarz, więc jeśli ktoś chętny to droga wolna.



Podsumowując

Dla fana komiksów, a już szczególnie tych ze ścianołazem, popiersie to będzie stanowiło ładny przycisk do papieru, ewentualnie do udekorowania i urozmaicenia swojej komiksowej kolekcji. Więc jak ktoś lubi tego typu komiksowe dewocjonalia - brać, jak nie zupełnie, to lepiej wydać te 9 dyszek po prostu na kolejny komiks.

Tak czy owak, Znak Jakości Gon.. eee, to znaczy Inspektor Gadżet Poleca!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

heh, jakoś tak się zazębilismy tymi gadżeciarskimi wpisami ;-)

a ja teraz poluję na jakąś fajną figurkę z Gackiem. Co w tym temacie poleca Inspektor Gadżet?

Łukasz Mazur pisze...

Myślę, że te z serii Black & White ogólnie rzecz biorąc są kozackie. Takim megamega gadżetem byłaby Mignolowa wersja Batmana, ale z dostaniem tego jest problem. I to też taki megamega.

Komikslandia chyba swego czasu coś z tej serii miała, ale z taką ceną, że podziękowałem.

A nie, przepraszam, nadal ma wersję Paula Pope'a.

:)

Anonimowy pisze...

a tak, wzory tych figurek były w B&W3 w dodatku- Mignolowa bardzo fajna. Podoba mi się jeszcze z tej serii Steve'a Rude'a (taka klasyczna) no i mojego ulubionego Kelleya Jonesa :-) i . Ta Pope'owa wersja to w kozackiej cenie...

Porozglądam się w sklepach w Wiedniu za jakimiś fajnymi, w jakiś fajnych cenach- jadę w listpadzie w odwiedziny do brata komiksowego zwanego mtz.