Ponad piętnaście lat temu, w czerwcu 2010 roku na łamach Kolorowych Zeszytów przeprowadziłem wywiad z Marcinem Podolcem. Ukazał się on dosłownie na trzy dni przed jego 19. urodzinami, przypadającymi na 25 czerwca. Tuż przed zaplanowaną na 26 czerwca 2010 premierą Kapitana Sheera na Bałtyckim Festiwalu Komiksu. Był to jego albumowy debiut w Kulturze Gniewu, które Kolorowe objęły swoim patronatem.
Artysta komiksowy używający wówczas pseudonimu Kolec właśnie skończył szkołę średnią i zdał na łódzką filmówkę. Znajdował się u progu wielkiej — jak się późno okazało — kariery. Nie tylko komiksowej.
Wtedy Marcin Podolec był autorem przed dwudziestką, ale już z dwoma albumami komiksowymi i szeregiem szorciaków na koncie. Z nieźle wyrobionym nazwiskiem, ale ciągle z etykietką „młodego i zdolnego”. Był początku swojej drogi. Dziś urodzony w Jarosławiu twórca znajduje się w zupełnie innym miejscu. Kieruje studiem animacji Yellow Tapir Films, wykłada na łódzkiej Szkole Filmowej i szykuje się do premiery dwudziestego albumu w swojej niezwykle udanej karierze twórcy komiksowego.
Poniższa rozmowa narodziła się z okazji zbliżającej się premiery albumu Sezon spadających gwiazd, ale z Marcinem rozmawiamy nie tylko o jego najnowszym komiksie. Przedsprzedaż Sezonu… rusza już w tę niedzielę, 10 sierpnia. Wydawnictwo Kultura Gniewu przygotowała cztery pakiety z różną ilością limitowanych dodatków.
![]() |
Autor zdjęcia: Kacper Zamarło |
We wrześniu 2024 na łódzkim MFKiG ukazał się Sezon spadających gwiazd, który jest jednocześnie Twoim niezalowym debiutem i (niejako) zapowiedzią pełnometrażowego albumu pod tym samym tytułem. W jego kontekście piszesz, że czułeś się „niepewnie wracając do dorosłego komiksu” po okresie (wytężonej, jak rozumiem) pracy nad serią Bajka na końcu świata. Zastanawiam się skąd ta niepewność u takiego komiksowego weterana. Czułeś presję przed tym „powrotem”? Miałeś tremę?
Marcin Podolec: Miałem tremę! I choć nie wątpiłem w swoje umiejętności, to zastanawiałem się, czy ktoś na taki komiks ode mnie czeka, jaka będzie energia zwrotna.
Ostatni tom Bajki ukazał się w marcu 2023. Jak przyznałeś w rozmowie z Dominikiem Szcześniakiem, po zakończeniu serii chciałeś odpocząć od pracy nad komiksem. Skąd wziął się i w jakich okolicznościach zaczął kiełkować pomysł na Sezon…?
Marcin Podolec: Najprościej będzie odpowiedzieć, że Sezon spadających gwiazd wziął się z mojej przeszłości, kiedy przez sześć lat trenowałem kosza. Byłem młodzikiem i później kadetem Znicza Jarosław. Już nie dzieckiem, ale jeszcze nie dorosłym, co okazało się ciekawym okresem do przedstawienia w albumie.
W liceum definitywnie przestawiłem się na rysowanie komiksów, ale koszykówkę wciąż miałem z tyłu głowy. I w snach. Temat wisiał w powietrzu, a ja pierwszy raz sięgnąłem po niego chyba w okolicach 2019 roku. Nieskutecznie. Więc kiedy już zregenerowałem się po zakończeniu serii o Bajce i Wiktorii, Sezon… niejako na mnie czekał.
Mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym podejściu w 2019?
Marcin Podolec: To miał być przede wszystkim komiks o przemocy, pokazujący niemal wyłącznie ciemną stronę bycia w drużynie. Podejrzewam, że wyszedłby z tego album dużo mniej dowcipny i zniuansowany. I nie byłoby w nim babci!
W Twoim najnowszym komiksie odczuwam vibe Fistaszków Schulza. To celne skojarzenie, czy raczej niedolot? Byłbyś w stanie przywołać jakieś inspiracje komiksowe lub inne, które jakoś złożyły się na to, jak wygląda i jak „działa” Twoja najnowsza produkcja? Mając na uwadze potencjalnego czytelnika, który nie czytał zinowego Sezonu…, może mógłbyś zestawić swój komiks, aby wiedział czego się po nim spodziewać.
Marcin Podolec: Jeśli chodzi o komiksowe inspiracje, to nie byłoby tego albumu w obecnej formie bez Codziennej walki Larceneta, Wilsona Clowesa czy SuperMutant Magic Academy Tamaki. Bez Fistaszków czy Calvina i Hobbesa oczywiście też nie. Ale też bez wielu książek, zbiorów opowiadań. Myślałem o kolejnych planszach, właśnie jak o krótkich formach literackich.
Dużo czasu poświęciłem na znalezienie stylu. I nie mówię tu o rysunku. Formuła jednoplanszowych opowieści dała mi duże pole do improwizacji, co bardzo lubię. Na przykład, jednego weekendu, kiedy akurat nie miałem nowych pomysłów, włączyłem dawno niesłuchaną płytę i z kolejnych utworów brałem słowo lub zdanie, które rozwijałem w nowe odcinki. W kontrze do tej swobody stał surowy, sześciokadrowy układ strony. To była dla mnie świetna szkoła komiksu, bo proste rzeczy są najtrudniejsze.
Jak wyglądał proces powstawania Sezonu…, zarówno w jego wersji zinowej, jak i albumowej? Od samego początku planowałeś, że podzielisz tę historię w ten sposób? Czy pamiętasz kiedy postawiłeś — metaforycznie lub dosłownie — pierwszą, a kiedy ostatnią kreskę?
Marcin Podolec: Pierwsze plansze z tego projektu wysłałem Szymonowi z Kultury Gniewu już na początku 2020 roku, a gadaliśmy o tym od 2019. Tylko że wtedy miał być to tradycyjnie rozumiany komiks fabularny, w kolorze. Czarno-białe jednoplanszówki z rastrem zaczęły powstawać dopiero jesienią 2023 roku.
Marcin Podolec: Pierwsze plansze z tego projektu wysłałem Szymonowi z Kultury Gniewu już na początku 2020 roku, a gadaliśmy o tym od 2019. Tylko że wtedy miał być to tradycyjnie rozumiany komiks fabularny, w kolorze. Czarno-białe jednoplanszówki z rastrem zaczęły powstawać dopiero jesienią 2023 roku.
W tym miejscu odsyłam Wam do lektury całości wywiadu z Marcinem, który ukazał się na łamach Komiksopedii pod linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz