piątek, 14 września 2018

#2458 - Komix-Express 411

29. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi w zasadzie już trwa, ale warto przypomnieć listę pozycji nominowanych do nagrody "Najlepszy polski album 2017/2018". W plebiscycie brane są pod uwagę tytuły wydane między 1 września 2017 a 31 sierpnia 2018, a więc w sezonie od festiwalu, do festiwalu. W tym roku nad wyborem najlepszego polskiego albumu pracowali: Dominika Węcławek, Marcin Kamiński, Piotr Kasiński, Karol Konwerski, Jarek Obważanek, Maciej Pałka oraz moja skromna osoba. Stawka była naprawdę mocna. Wyszło prawie osiemdziesiąt tytułów i było z czego wybierać. Nie wiem, jak było w latach poprzednich, ale wyłonienie w 2018 tego najlepszego było naprawdę niełatwe. Dwie dogrywki, mała tabelka, skrupulatne przyznawanie punkcików, bramki strzelone na wyjeździe liczone podwójne, przeciąganie liny raz w te, raz wewte. To była naprawdę ciężka decyzja i kosztowała nas mnóstwo pracy. Ja już wiem kto wygrał, a wy wyniki poznacie 15 września podczas gali festiwalowej w EC1 Łódź - Miasto Kultury. Wpadajcie!

A oficjalna lista nominowanych prezentuje się następująco:




1."Na szybko spisane - 3 - 2000-2010" - Śledziu - Kultura Gniewu (za doskonałe zamknięcie jednej z najlepszych serii komiksowych opowiadających o pokoleniowym doświadczeniu),
2. "Obiecanki" - Agnieszka Świętek - Kultura Gniewu (za świetny debiut, w którym autorka odziała w baśniowe szaty szalenie aktualne i coraz powszechniejsze problemy),
3. "Powstanie. Film narodowy" - Jacek Świdziński - Kultura Gniewu (za wydestylowanie esencji z wizualnej prostoty połączonej z absurdalnym poczuciem humoru),
4. "Ta małpa poszła do nieba" - Gosia Kulik - Wydawnictwo Komiksowe (za mocną opowieść podaną w niebanalnej formie),
5. "Ja, Nina Szubur"- Daniel Chmielewski, Olga Tokarczuk - Wydawnictwo Komiksowe (za epicki rozmach i ciekawą adaptację prozy),
6. "Kwaśne jabłko" - Jerzy Szyłak, Joanna Karpowicz - Timof Comics (za zderzanie wyestetyzowanych obrazów godnych Hoppera z brutalną opowieścią o tym, co często jest przemilczane),
7. "Tam gdzie rosły mirabelki" - Jan Mazur – Wydawnictwo Komiksowe (za stoicki uśmiech i celne obserwacje w portretowaniu naszej rzeczywistości),
8. "Bajka na końcu świata - 2 - Opuszczony dom" - Marcin Podolec - Kultura Gniewu (za świetne pomysły i walory artystyczne),
9. "Miazma" - Mateusz Wiśniewski , Łukasz Mazur – Niezależne (za kompleksowe przepracowanie możliwości DIY i precyzję designu),
10. "Pan Żarówka" - Wojtek Wawszczyk - Kultura Gniewu (za wpuszczenie nas do świata gdzie dobre emocje są wartością potrafiącą uratować życie).


Jedną z najciekawszych premier na MFKiG będzie z pewnością "Wydział 7", czyli wyczekiwany przez wielu powrót klasycznej zeszytówki do kiosku. W związku z tym rozmówiłem się z Markiem Turkiem, który sam siebie określa jako "showrunnera" serii, który zdradził czego można spodziewać się po tym tytule:

Dlaczego zdecydowaliście się na tak szeroką dystrybucję? Nie lepiej byłoby zagrać bezpiecznie i puścić "Wydział" tradycyjnym-albumowym obiegiem? Konkurencje macie mocną, a już teraz trafiają się łebki co narzekają, że cena za wysoka i lepiej kupić coś z oferty Eaglemossa i Hachette?

Marek Turek: Z dystrybucją spokojnie, Ongrys robi to sprawdzonymi kanałami, bazując na doświadczeniach "Żbika". Nie eksperymentujemy, nie budujemy nowej sieci sprzedaży, tylko wchodzimy w istniejącą formę, którą rozprowadzane są (i to jak wiadomo z powodzeniem) inne zeszytówki. Czy mogliśmy zagrać "bezpiecznie"? Oczywiście, kilka innych wydawnictw sugerowało takie rozwiązanie i chciało to wydawać w postaci albumów, raz na jakiś czas, w sprawdzonej dystrybucji ograniczonej do księgarni. Jednak Ongrys wydaje w takiej formie, jaka nas interesowała, ma z tym chyba największe doświadczenie w kraju i wszedł w ten projekt bez większych obiekcji. Z naszego punktu widzenia, ten wydawca i taka forma jest optymalna, nie zastanawiamy się, po prostu próbujemy, lepszej okazji nie będzie. A cena? No cóż, jeśli ktoś uważa, że drogo (za drogo?), to jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje, bardzo chętnie skorzystamy z wszelkich RACJONALNYCH sugestii, które pozwolą nam obniżyć cenę detaliczną (od razu zaznaczam, nie mamy szansy na druk w Chinach, ani na obniżenie marż hurtowni i księgarni).

"Wydział" z miejsca jest porównywany do "Hellboy`a" i "BBPO". Jak się do tego odniesiesz? Dobry trop czy całkowicie nie?

Marek Turek: "Hellboy" nie, "BBPO"- bardzo dalekie echa, obstawiam, że już po pierwszym zeszycie pojawia sie kolejne porównania, do innych tytułów, a po drugim jeszcze inne itd. itp., Robimy swoje i po swojemu, grupa autorów, którzy siedzą nad tym projektem to taki miks, że sam jestem zaskoczony tym, co w ostatecznej formie udaje nam się uzyskać.

Na jaką formułę się zdecydowaliście - historie one-and-done, dłuższe fabuły przepełzające między zeszytami czy coś pomiędzy?

Marek Turek: Prawie każdy zeszyt to odrębna historia (chociaż niektóre fabuły nie dały się ścisnąć w wąskie ramy zeszytu). Mamy główną oś fabularną (losy Wydziału VII) i mnóstwo zdarzeń, wokół których budujemy akcję. Wydaje mi się, że jest to czytelne zarówno jako seria, jak i samodzielne historie.

Czy twórców pracujących nad "Wydziałem" będzie więcej, czy ekipa ograniczy się tylko do tych, którzy pracowali nad premierowym numerem? Jak się wam układa współpraca, jak to wygląda od kulis i czy nie jest trochę tak, że pracujecie w "amerykańskim stylu"?

Marek Turek: Na chwilę obecna każdy zeszyt jest rysowany przez innego twórcę, kontrolę nad całością sprawuje Tomasz Kontny (jako główny scenarzysta) i ja (hmm... bezczelnie zabiorę sobie  stanowisko show runnera). Oczywiście byłoby genialnie, gdyby udało nam się w dalszej perspektywie stworzyć formułę rotacyjności rysowników, tak żeby każdy pojawiał się w jednym z kolejnych zeszytów, jednak głównym priorytetem jest zachowanie cykliczności publikacji (o poziom, przy tych autorach, z którymi obecnie współpracujemy, się nie martwię). A od kuchni? No cóż, "burza mózgów" to chyba najlepsze określenie. Każdy rysownik pracuje po swojemu, jednak większość roboty odbywa się w grupie, np. scenarzysty jest skazany na ciągłe marudzenie z mojej strony, na każdym etapie powstawania scenariusza. Plansze, robione przez rysownika, są weryfikowane w każdej fazie powstawania itd. itp. Wtrącamy się sobie w robotę, często robimy coś wspólnie, albo "licytujemy się" jakimiś koncepcjami. Zdrowy, rozsądny układ, pozwalający wychwytywać błędy i wyciskać maksimum na każdym etapie. Szczerze mówiąc, chciałbym mieć normalną, zarobkową pracę, która odbywała by się w taki sposób.

PS. Przemek Pawełek wpadł na podobny pomysł i również przeprowadził rozmowy z autorami "Wydziału" - nie tylko z Markiem Turkiem (kliknij tu), ale i z Tomkiem Kontnym (kliknij tu).


Drugim ekskluzywnym materiałem na dziś jest Wojciech Stefaniec, który oprócz tego, że jest genialnym rysownikiem, zajmuje się rónież składaniem komiksów. Jak to wygląda od kuchni? Co dotychczasowo było dla niego największym wyzaniem? Oddaję mu głos:

Myślę, że prawdziwym wyzwaniem były dla mnie "Klatki" i "Pantera". Wyzwaniem artystycznym. Całym sercem przekładało się te komiksy na polski. Albumy wymagające skupienia, cierpliwości i zapału. W "Klatkach", jeśli chodzi o liternictwo, trzeba było dodać trochę od siebie. Nie starać się kopiować, tylko odtworzyć dynamikę pisma, które jest częścią ilustracji. Docenił to sam McKean mówiąc "trochę się napracowałeś". Podobnie było z "Panterą". Skupiliśmy się z Anią Bajer (która napisała każdy tekst własnoręcznie) na tym, żeby naśladować pismo dziecka, które jest bohaterką komiksu, a zarazem nie odbiegać od ducha oryginału. Nie da się tego typu komiksów po prostu odtworzyć, ponieważ artysta na każdym aspekcie swego dzieła odciska piętno. Liternictwo i skład to sztuka. To coś w rodzaju tłumaczenia poezji. Każdy kraj, każdy język ma zwroty, które nijak się nie da przełożyć na inny język. Podobnie jest w dziale DTP. Można naśladować, ale NIGDY się nie skopiuje.  Z kolei "Złoty wiek" był niesamowity, pod względem tempa składu i liternictwa. Było mało czasu, gdyż druk komiksu odbywał się razem z premierami w innych krajach. Tyle, że Polska chyba ostania dostała materiały do składu. To akurat mnie pozytywnie nakręciło. Uważam, że polska wersja będzie najfajniejsza, a rzadko tak uważam.

68. edycja podcastu Kadr ci w oko po wymuszonej przerwie wylądowała wreszcie w sieci. Głównym tematem dłuższej niż zwyke audycji prowadzonej przez Krzysztofa Tymczyńskiego i Andrzeja Nowaka jest nadchodząca odsłoną MFKiG, ale posłuchamy również o pierwszym sezonie "Kaczych Opowieści", odejściu Rosińskiego od "Thorgala", o starcie KBOOM i Valiancie. Poza tym omówione zostanie osiem mniej lub bardziej świeżych komiksów. Klikajcie tutaj, żeby odsłuchać materiał na YouTubie.

Znamy termin tegorocznej edycji festiwalu DwuTakt - toruńska impreza komiksowa odbędzie się w sobotę 20 października w Dworze Artusa, a jego tematem będzie CyberPunk. Jeśli ciekawią Was zaawansowane technologie, sztuczna inteligencja, ogólny postęp, fantastyka naukowa, gry i komiksy w tej tematyce, to ten konwent jest dla Was! Więcej szczegółów odnośnie jego programu pojawi się wkrótce, a już teraz otwarto nabór zgłoszeń do prestiżowej Nagrody im. Dra Tomasza Marciniaka - jedynej w Polsce nagrody za publikacje naukowe i popularnonaukowe z dziedziny komiksu. Ogłoszenie laureata nastąpi podczas Festiwalu DwuTakt, 20 października. Teksty nadsyłać można do 23 września, więcej informacji znajdziecie klikając w tenże link.

Zbiórka społecznościowa na wydanie albumu "Żelazo i Kamień" autorstwa Tomasza Kleszcza (rysunek) i Erca Watkinsa (scenariusz) okazała się sukcesem. I to jakim! Udało się zebrać 3613 złotych, a więc 164% kwoty potrzebnej do wydania komiksu. Po cichu wierzyłem w powodzenie akcji, ale nie w taki sukces. Dziś sprzedała się ostatnia plansza, jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony i bardzo wszystkim wspierającym dziękuję! - komentował rysownik. Liczące sobie niemal sto stron album będzie można kupić na MFKiG za prawie 30 złotych. Oficjalny opis prezentuje się tak:

Kiedyś krasnoludy rządziły światem i stąpały po nim jako giganci. Jednakże obrósłszy w pychę zapomnieli o swoich bogach, od których otrzymali wszystko, co posiadali. W wyniku bratobójczej wojny dwóch plemion, krasnoludów Żelaza i krasnoludów Kamienia, sprytnie podsycanej przez ludzi panująca niegdyś rasa chyli się ku całkowitemu upadkowi. Ocalała grupa wojowników postanawia zemścić się na ludzkich przywódcach, którzy przyczynili się do wybuchu wojny, a następnie dokonali mordu na miastach pozbawionych ochrony. Jednakże nienawiść pomiędzy członkami ocalałej grupy jest tak silna, że nawet wspólny wróg nie jest w stanie jej ugasić. Rozpoczyna się samobójcza misja, której rezultatów nie jest w stanie przewidzieć nikt.

No i pięknie! Trochę niespodziewanie nakładem wydawnictwa Centrala ukazał się właśnie wprowadza do dystrybucji nowy, piaty już tom przygód Hildy Folk, zatytułowany "Hilda i Kamienny Las". A od 21 września na Netflixie będzie można oglądać serial animowany oparty na motywach komiksu Luke`a Pearsona. Jego trailer wygląda tak:


Brak komentarzy: