Przygody Jonka, Jonki i Kleksa ukazywały się na łamach „Świata Młodych” niemal przez dwadzieścia lat – od 1974 do 1992 roku. Najważniejszy komiks w dorobku Szarloty Pawel stał się ikoną komiksu epoki PRL`u. Choć dziś wydaje mi się, że zarówno autorka, jak i jej prace, znajdują się nieco w cieniu innych klasyków z dzieciństwa.
Dziś, w pierwszym rzędzie wymienia się raczej Papcia Chmiela z Tytusem de Zoo albo Christę z jego dzielnymi wojami, marynarzami czy kosmonautami, a dopiero potem Kleksa i Pawel. A przecież przygody dwójki nastolatków i gustującego w atramencie stworka nie odstają niczym od „bardziej kultowych” pozycji z tamtego okresu, choć są od nich zupełnie inne. Eugenia Szarlota Pawel-Kroll wypracowała bowiem swoją własną formułę komiksu dla najmłodszych. Bardzo radosną, sympatyczną, pełną niesamowitych przygód, zahaczająca momentami o groteskę i zwieńczoną (obowiązkowym) szczęśliwym zakończeniem. Wciąż w tych nieco naiwnych historiach jest całe mnóstwo specyficznego, dziecięco-młodzieżowego uroku, podlanego nieco sentymentalnym sosem peerelowskiej nostalgii.
To nie pierwsze podejście Egmontu do Kleksa. W ramach cyklu „Klasyka polskiego komiksu” ukazały się dwa kleksowe albumy. W 2003 roku swoją premierę miały „Przygody Kleksa: Złoto Alaski”, w którym zebrane zostały tytułowa historia, która pierwotnie ukazała się w 1986 oraz „Wspomnienie z wakacji” publikowane w latach 1975-76. „Kleks w krainie zbuntowanych luster” ukazał się rok później. Od tamtego czasu warszawski edytor zmienił szatę graficzną i formę wydania – zamiast twardookładkowych albumów dostajemy nieco mniejszej objętości zeszyty. Zawartość jednak pozostała taka sama...
Album „W pogoni za Czarnym Kleksem” zabiera swojego czytelnika do Afryki. Jonka, Jonek i Kleks po przygodach w Metropolis zamiast lecieć prosto do Polski trafiają na trop tytułowego Czarnego Kleksa. Nie wiedzą jednak, że Jolsky i Quint, którzy w „Piórze contra Flamaster” odegrali rolę złowrogich antagonistów głównych bohaterów, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Szef „Uniflamastru” posunie się od wszystkiego, aby skompromitować Kleksa, a jego nowa intryga narazi trójkę przyjaciół i ich niespodziewanego towarzysza w tej przygodzie – czarnoskórego Ahmeda – na wiele niebezpieczeństw. W komiksie co i rusz pojawiają się porozumiewawcze mrugnięcia okiem, że historia powinna kojarzyć się czytelnikowi z pewnym szkolnym klasykiem dla młodszego czytelnika pióra (nomen omen) Henryka Sienkiewicza
Natomiast „Smocze jajo” skręca delikatnie stronę fantasy. Trójka głównych bohaterów zamiast nudzić się w mieście podczas wakacji wyrusza na kolejną wyprawę. Podczas jej trwania otrzymują wiadomość od księżniczki Plum. W dalekiej Pelikanii nastały ciężkie czasy – w całym królestwie zapasy tuszu są na wyczerpaniu, a sprawcą tych niedoborów jest zły smok. Jonka, Jonek i Kleks bez wahania decydują się pomóc pięknej Plum, choć z pewnością powstrzymanie trójgłowego monstrum do łatwych należeć nie będzie.
To właśnie na łamach tej historii miał miejsce słynny epizod z szynką, na który uwagę zwróciła cenzura. Otóż podczas podniebnej podróży Jonka gubi kanapkę z tą wędliną. Autorce zasugerowano, że w czasach, gdy szynka stała się towarem niemal luksusowym, nie może pojawić się w komiksie jako produkt codziennego użytku. Zresztą, nie był to pierwszy raz, gdy władza brała pod lupę komiksy Szarloty Pawel. Podobnie było w przypadku „Kubusia Piekielnego”, gdy bohaterowie mieli przeprowadzić się do jednorodzinnego domu z basen. Kto to widział, żeby w ludowej Polsce można pozwolić sobie na taki luksus!
Takich peerelowskich smaczków, czytelnych dla dzisiejszego pokolenia okołotrzydziestolatków jest więcej. Może czytając "Kleksa" ze swoimi pociechami spróbują zwrócić im na nie uwagę?
Dziś, w pierwszym rzędzie wymienia się raczej Papcia Chmiela z Tytusem de Zoo albo Christę z jego dzielnymi wojami, marynarzami czy kosmonautami, a dopiero potem Kleksa i Pawel. A przecież przygody dwójki nastolatków i gustującego w atramencie stworka nie odstają niczym od „bardziej kultowych” pozycji z tamtego okresu, choć są od nich zupełnie inne. Eugenia Szarlota Pawel-Kroll wypracowała bowiem swoją własną formułę komiksu dla najmłodszych. Bardzo radosną, sympatyczną, pełną niesamowitych przygód, zahaczająca momentami o groteskę i zwieńczoną (obowiązkowym) szczęśliwym zakończeniem. Wciąż w tych nieco naiwnych historiach jest całe mnóstwo specyficznego, dziecięco-młodzieżowego uroku, podlanego nieco sentymentalnym sosem peerelowskiej nostalgii.
To nie pierwsze podejście Egmontu do Kleksa. W ramach cyklu „Klasyka polskiego komiksu” ukazały się dwa kleksowe albumy. W 2003 roku swoją premierę miały „Przygody Kleksa: Złoto Alaski”, w którym zebrane zostały tytułowa historia, która pierwotnie ukazała się w 1986 oraz „Wspomnienie z wakacji” publikowane w latach 1975-76. „Kleks w krainie zbuntowanych luster” ukazał się rok później. Od tamtego czasu warszawski edytor zmienił szatę graficzną i formę wydania – zamiast twardookładkowych albumów dostajemy nieco mniejszej objętości zeszyty. Zawartość jednak pozostała taka sama...
Album „W pogoni za Czarnym Kleksem” zabiera swojego czytelnika do Afryki. Jonka, Jonek i Kleks po przygodach w Metropolis zamiast lecieć prosto do Polski trafiają na trop tytułowego Czarnego Kleksa. Nie wiedzą jednak, że Jolsky i Quint, którzy w „Piórze contra Flamaster” odegrali rolę złowrogich antagonistów głównych bohaterów, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Szef „Uniflamastru” posunie się od wszystkiego, aby skompromitować Kleksa, a jego nowa intryga narazi trójkę przyjaciół i ich niespodziewanego towarzysza w tej przygodzie – czarnoskórego Ahmeda – na wiele niebezpieczeństw. W komiksie co i rusz pojawiają się porozumiewawcze mrugnięcia okiem, że historia powinna kojarzyć się czytelnikowi z pewnym szkolnym klasykiem dla młodszego czytelnika pióra (nomen omen) Henryka Sienkiewicza
Natomiast „Smocze jajo” skręca delikatnie stronę fantasy. Trójka głównych bohaterów zamiast nudzić się w mieście podczas wakacji wyrusza na kolejną wyprawę. Podczas jej trwania otrzymują wiadomość od księżniczki Plum. W dalekiej Pelikanii nastały ciężkie czasy – w całym królestwie zapasy tuszu są na wyczerpaniu, a sprawcą tych niedoborów jest zły smok. Jonka, Jonek i Kleks bez wahania decydują się pomóc pięknej Plum, choć z pewnością powstrzymanie trójgłowego monstrum do łatwych należeć nie będzie.
To właśnie na łamach tej historii miał miejsce słynny epizod z szynką, na który uwagę zwróciła cenzura. Otóż podczas podniebnej podróży Jonka gubi kanapkę z tą wędliną. Autorce zasugerowano, że w czasach, gdy szynka stała się towarem niemal luksusowym, nie może pojawić się w komiksie jako produkt codziennego użytku. Zresztą, nie był to pierwszy raz, gdy władza brała pod lupę komiksy Szarloty Pawel. Podobnie było w przypadku „Kubusia Piekielnego”, gdy bohaterowie mieli przeprowadzić się do jednorodzinnego domu z basen. Kto to widział, żeby w ludowej Polsce można pozwolić sobie na taki luksus!
Takich peerelowskich smaczków, czytelnych dla dzisiejszego pokolenia okołotrzydziestolatków jest więcej. Może czytając "Kleksa" ze swoimi pociechami spróbują zwrócić im na nie uwagę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz