O Amerykanach w Angouleme, crossoverze Blera z Mięsną Kobietą i Lidii opowiada autor trylogii "Blera" Rafał Szłapa. Chciałbym, aby dzisiejsza rozmowa z Rafałem zapoczątkowała cykl niedzielnych wywiadów. Mam nadzieję, że się uda, a póki co - zapraszam do lektury! A jutro wszystkich fanów "Blera" i mających sentyment do semikowych zeszytówek czeka miła niespodzianka. Nie zapomnijcie wpaść na Kolorowe z rana.
Trzeci tom "Blera" pojawił się na sklepowych półkach. Pachnie jeszcze farbą drukarską. A jak czuje się Rafał Szłapa po wykonaniu zadania?
Dotrzymałem słowa. To najważniejsze. Nasz rynek czy może lepiej, ryneczek komiksowy, jest usłany truchłami przedsięwzięć, które urywały się po pierwszym tomie albo nigdy nie doczekały się dokończenia. Cieszę się, że do nich nie dołączyłem i że czytelnicy mają okazje poznać moją historie w całości. Pewnie na jakiś czas będę zapamiętany jako autor "Blera", tym bardziej było dla mnie istotne, żeby nikogo pod tym względem nie rozczarować.
W Łodzi momentami nie dało się dopchać do stolika, przy którym podpisywałeś albumy. Jak na Twój komiks reagowali konwentowicze?
Byli jak zawsze wspaniali! Wrysowywałem rysunki do sprzedawanych "Blerów" i muszę przyznać, że chętnych nie brakowało! Byli ludzie, którym podobały się poprzednie albumy i chcieli mieć kolejny tom, nie brakło tez osób, które kupowały całą trylogię. W sobotę wyrwałem się od stolika tylko na obiad. W niedzielę byłem prawie do końca. To jest ogromny zastrzyk energii i motywacji do tworzenia. Tym bardziej, że większość z tych ludzi zna mnie tylko z powodu "Blera". Dla nich mógłbym wydawać co rok nowy album!
Czy jak zaczynałeś pracować nad scenariuszem to całą fabułę miałeś ułożoną w głowie? Miałeś wizje, jak to wszystko się skończy, czy wręcz przeciwnie - podczas rysowania, któryś z bohaterów, jeden z wątków zawędrował w kierunku, o jakim nie myślałeś?
Największe zmiany zaszły w postaci Lidii, która w ostatnim tomie stała się równorzędna głównemu bohaterowi. W pierwotnym zamyśle była oszustką i manipulantką i prawie zawsze na drugim planie. W "B3" otrzymuje pewne dodatkowe umiejętności i usiłuje naprawiać świat tam, gdzie Bler tego zaniechał. Nowymi metodami, ale z podobnym skutkiem.
Scenariusz powstawał długo, potem był przerabiany, potem znów i znów. Pewne elementy ewoluowały, inne były stałymi punktami. Jednym z takich stałych elementów, który prawie nie zmienił się od napisania go w 2006 było zakończenie całości.
Co dalej z Supermanem z Krakowa? Jego historia została już opowiedziana, ale czy to już koniec jego przygód?
"Bler" spodobał się czytelnikom. Ma stałą grupę odbiorców i rosnącą ilość fanów. Wszystko jest możliwe, bo pomysłów na potencjalne kontynuacje nie brakuje. Tym bardziej, że wciąż jest duże zainteresowanie tym komiksem. Przyznam, że czegoś takiego się nie spodziewałem. Niestety samodzielne pisanie, rysowanie, wydawanie i - co najważniejsze - dystrybucja jest nie do udźwignięcia w pojedynkę. Zwłaszcza jak się ma jeszcze pracę, rodzinę i dzieci. Na razie jestem zmuszony nieco przystopować i zawiesić samodzielną działalność wydawniczą, ale co przyniesie przyszłość - zobaczymy...
Porównując pierwszy i ostatni tom da się dostrzec zmianę Twojego stylu. Od bardziej dokładnego, wycyzelowanego rysunku realistycznego ciągnie Cię do swobodniejszej impresyjnej, puszczonej kreski...
Człowiek się zmienia i zmienia się jego myślenie, także w plastycznych kategoriach. Ze swojej strony starałem się, żeby te albumy graficznie były w miarę spójne. Jeżeli coś wygląda inaczej to tylko jako wynik rozwijania umiejętności, ale przyznam się, że ja tych różnic tak wiele znowu nie widzę...
Jak to było z tymi francuskimi wydawcami, którzy oglądali "Blera"? Czy jest szansa na pojawienie się Twojego komiksu poza granicami naszego kraju?
Z tego co wiem, w Angouleme tematem zainteresowali się Amerykanie, ale rzecz umarła, bo nie załatwiałem tych spraw osobiście. Robiłem to przez człowieka, który, mam takie wrażenie, ostatnio zajął się czymś innym - może zaczął łowić ryby? Temat wydania Blera poza granicami, w dodatku w wersji cyfrowej, ożył ma nowo po ostatnim MFKiG. Nie ma na razie sensu zbyt wiele opowiadać, bo sprawa jest na etapie planów. Z pewnością, gdy temat wkroczy na tory realizacji, pochwalę się wszystkim!
Zawsze ciepło wyrażałeś o próbach wejścia z komiksem do kiosków, o pozycjach mainstreamowych, takich jak "Konstrukt" czy "Biały Orzeł".
Wspieram prawie każde tego typu przedsięwzięcie komiksowe, "Kamień przeznaczenia", "Konstrukt", "Biały orzeł" i inne. Uważam, że polskim rysownikom potrzeba wiele wsparcia i kibicowania. Nie robimy komiksów tylko dla siebie. Dzięki temu, że tym ludziom po prostu się chce i widzą w tym jakiś sens - choć z pewnością nie jest to gruba fortuna, polski komiks znaczy dziś więcej niż wznowienia Tytusa, Jeż Jeży i te kilka kserowanych zeszycików, dostępnych na każdej większej imprezie komiksowej.
Czy Blera można uznać za element polskiej fali komiksów super-hero? Czy doczekamy się wielkiego cross-overa z Białym Orłem, Człowiekiem bez Szyi i na przykład Mięsną Kobietą?
Ha! Był taki pomysł, żeby zrobić coś zbiorczego, mam nawet w archiwum stosowny obrazek wykonany przez Tomka Kleszcza i jeśli będę miał chwilkę spróbuję o tym szerzej napisać. Problem w tym, ze Bler nijak do superhero nie pasuje. Ba, na kartach swojej opowieści zrobiłem wszystko, żeby to superbohaterstwo zdyskredytować, żeby wskazać na jego nieużyteczność. Ciężko byłoby teraz podpiąć się pod historię o skakaniu po dachach i ratowaniu ludzkości.
Co dalej ze Szłapą? Jakie są Twoje komiksowe plany, niekonieczne związane z Blerem?
Planów jak zwykle jest wiele, czasu na ich realizację zdecydowanie mniej. Kilka z góry np. cyberpunkowa opowieść interaktywna, Drużyna Ktulu w wersjach odcinkowych i pełnometrażowej, albumowa obyczajowa graphic novel, komiks o Jerzym Wróblewskim i wiele wiele innych, wśród nich także kontynuacje Blera. Nudzić się raczej nie będę a co z tego ujrzy światło dzienne - zobaczymy. Jestem w trakcie redefiniowania swoich możliwości, tak, żeby przynajmniej część wymienionych planów dało się zrealizować. Jedno jest pewne - komiksu nie rzucę, choćby nie wiem jak jego robienie było niepraktyczne i nieżyciowe. nie potrafię po prostu.
Cieszę się z Twojej deklaracji. A czy zobaczymy jeszcze mojego ulubionego Szłapę w wersji malowanej?
Dobre pytanie! Jeśli chodzi o malowane komiksy to na chwile obecną zabieranie się za coś takiego jest skrajnie nieekonomiczne. jeszcze przy moim obecnym obciążeniu innymi sprawami robiłbym taki album chyba z 10 lat, a nie ma pewności czy gdzieś w środku drogi nie zwątpiłbym w taką zabawę. Moim zdaniem rysownik, podejmujący się w Polsce narysowania historii pełnometrażowej, za która przecież nie zobaczy ani grosza a jej przygotowanie będzie go kosztowało w każdym wypadku masę czasu, powinien wybrać taki sposób, który będzie możliwie najefektywniejszy a jednocześnie tani i nie męczący.
Dotrzymałem słowa. To najważniejsze. Nasz rynek czy może lepiej, ryneczek komiksowy, jest usłany truchłami przedsięwzięć, które urywały się po pierwszym tomie albo nigdy nie doczekały się dokończenia. Cieszę się, że do nich nie dołączyłem i że czytelnicy mają okazje poznać moją historie w całości. Pewnie na jakiś czas będę zapamiętany jako autor "Blera", tym bardziej było dla mnie istotne, żeby nikogo pod tym względem nie rozczarować.
W Łodzi momentami nie dało się dopchać do stolika, przy którym podpisywałeś albumy. Jak na Twój komiks reagowali konwentowicze?
Byli jak zawsze wspaniali! Wrysowywałem rysunki do sprzedawanych "Blerów" i muszę przyznać, że chętnych nie brakowało! Byli ludzie, którym podobały się poprzednie albumy i chcieli mieć kolejny tom, nie brakło tez osób, które kupowały całą trylogię. W sobotę wyrwałem się od stolika tylko na obiad. W niedzielę byłem prawie do końca. To jest ogromny zastrzyk energii i motywacji do tworzenia. Tym bardziej, że większość z tych ludzi zna mnie tylko z powodu "Blera". Dla nich mógłbym wydawać co rok nowy album!
Czy jak zaczynałeś pracować nad scenariuszem to całą fabułę miałeś ułożoną w głowie? Miałeś wizje, jak to wszystko się skończy, czy wręcz przeciwnie - podczas rysowania, któryś z bohaterów, jeden z wątków zawędrował w kierunku, o jakim nie myślałeś?
Największe zmiany zaszły w postaci Lidii, która w ostatnim tomie stała się równorzędna głównemu bohaterowi. W pierwotnym zamyśle była oszustką i manipulantką i prawie zawsze na drugim planie. W "B3" otrzymuje pewne dodatkowe umiejętności i usiłuje naprawiać świat tam, gdzie Bler tego zaniechał. Nowymi metodami, ale z podobnym skutkiem.
Scenariusz powstawał długo, potem był przerabiany, potem znów i znów. Pewne elementy ewoluowały, inne były stałymi punktami. Jednym z takich stałych elementów, który prawie nie zmienił się od napisania go w 2006 było zakończenie całości.
Co dalej z Supermanem z Krakowa? Jego historia została już opowiedziana, ale czy to już koniec jego przygód?
"Bler" spodobał się czytelnikom. Ma stałą grupę odbiorców i rosnącą ilość fanów. Wszystko jest możliwe, bo pomysłów na potencjalne kontynuacje nie brakuje. Tym bardziej, że wciąż jest duże zainteresowanie tym komiksem. Przyznam, że czegoś takiego się nie spodziewałem. Niestety samodzielne pisanie, rysowanie, wydawanie i - co najważniejsze - dystrybucja jest nie do udźwignięcia w pojedynkę. Zwłaszcza jak się ma jeszcze pracę, rodzinę i dzieci. Na razie jestem zmuszony nieco przystopować i zawiesić samodzielną działalność wydawniczą, ale co przyniesie przyszłość - zobaczymy...
Porównując pierwszy i ostatni tom da się dostrzec zmianę Twojego stylu. Od bardziej dokładnego, wycyzelowanego rysunku realistycznego ciągnie Cię do swobodniejszej impresyjnej, puszczonej kreski...
Człowiek się zmienia i zmienia się jego myślenie, także w plastycznych kategoriach. Ze swojej strony starałem się, żeby te albumy graficznie były w miarę spójne. Jeżeli coś wygląda inaczej to tylko jako wynik rozwijania umiejętności, ale przyznam się, że ja tych różnic tak wiele znowu nie widzę...
Jak to było z tymi francuskimi wydawcami, którzy oglądali "Blera"? Czy jest szansa na pojawienie się Twojego komiksu poza granicami naszego kraju?
Z tego co wiem, w Angouleme tematem zainteresowali się Amerykanie, ale rzecz umarła, bo nie załatwiałem tych spraw osobiście. Robiłem to przez człowieka, który, mam takie wrażenie, ostatnio zajął się czymś innym - może zaczął łowić ryby? Temat wydania Blera poza granicami, w dodatku w wersji cyfrowej, ożył ma nowo po ostatnim MFKiG. Nie ma na razie sensu zbyt wiele opowiadać, bo sprawa jest na etapie planów. Z pewnością, gdy temat wkroczy na tory realizacji, pochwalę się wszystkim!
Zawsze ciepło wyrażałeś o próbach wejścia z komiksem do kiosków, o pozycjach mainstreamowych, takich jak "Konstrukt" czy "Biały Orzeł".
Wspieram prawie każde tego typu przedsięwzięcie komiksowe, "Kamień przeznaczenia", "Konstrukt", "Biały orzeł" i inne. Uważam, że polskim rysownikom potrzeba wiele wsparcia i kibicowania. Nie robimy komiksów tylko dla siebie. Dzięki temu, że tym ludziom po prostu się chce i widzą w tym jakiś sens - choć z pewnością nie jest to gruba fortuna, polski komiks znaczy dziś więcej niż wznowienia Tytusa, Jeż Jeży i te kilka kserowanych zeszycików, dostępnych na każdej większej imprezie komiksowej.
Czy Blera można uznać za element polskiej fali komiksów super-hero? Czy doczekamy się wielkiego cross-overa z Białym Orłem, Człowiekiem bez Szyi i na przykład Mięsną Kobietą?
Ha! Był taki pomysł, żeby zrobić coś zbiorczego, mam nawet w archiwum stosowny obrazek wykonany przez Tomka Kleszcza i jeśli będę miał chwilkę spróbuję o tym szerzej napisać. Problem w tym, ze Bler nijak do superhero nie pasuje. Ba, na kartach swojej opowieści zrobiłem wszystko, żeby to superbohaterstwo zdyskredytować, żeby wskazać na jego nieużyteczność. Ciężko byłoby teraz podpiąć się pod historię o skakaniu po dachach i ratowaniu ludzkości.
Co dalej ze Szłapą? Jakie są Twoje komiksowe plany, niekonieczne związane z Blerem?
Planów jak zwykle jest wiele, czasu na ich realizację zdecydowanie mniej. Kilka z góry np. cyberpunkowa opowieść interaktywna, Drużyna Ktulu w wersjach odcinkowych i pełnometrażowej, albumowa obyczajowa graphic novel, komiks o Jerzym Wróblewskim i wiele wiele innych, wśród nich także kontynuacje Blera. Nudzić się raczej nie będę a co z tego ujrzy światło dzienne - zobaczymy. Jestem w trakcie redefiniowania swoich możliwości, tak, żeby przynajmniej część wymienionych planów dało się zrealizować. Jedno jest pewne - komiksu nie rzucę, choćby nie wiem jak jego robienie było niepraktyczne i nieżyciowe. nie potrafię po prostu.
Cieszę się z Twojej deklaracji. A czy zobaczymy jeszcze mojego ulubionego Szłapę w wersji malowanej?
Dobre pytanie! Jeśli chodzi o malowane komiksy to na chwile obecną zabieranie się za coś takiego jest skrajnie nieekonomiczne. jeszcze przy moim obecnym obciążeniu innymi sprawami robiłbym taki album chyba z 10 lat, a nie ma pewności czy gdzieś w środku drogi nie zwątpiłbym w taką zabawę. Moim zdaniem rysownik, podejmujący się w Polsce narysowania historii pełnometrażowej, za która przecież nie zobaczy ani grosza a jej przygotowanie będzie go kosztowało w każdym wypadku masę czasu, powinien wybrać taki sposób, który będzie możliwie najefektywniejszy a jednocześnie tani i nie męczący.
"Bler" narysowany jest konsekwencja takiego podejścia. W innym wypadku pewnie nigdy nie zostałby skończony. Jak to się mówi "tak krawiec kraje jak materiału staje" Z malowanych rzeczy robię okładki oraz grę w Artifex Mundi, w której przygotowaniu mam spory udział - zaplanowałem wszystkie lokacje, a pewną ich część również wykonałem finalnie. Pod tym względem spełniłem swoje marzenia, bo zawsze chciałem robić gry.
Trochę Twoich drobnych rzecz się zebrało - komiksy rysowane dla "Bluszcza" - "Fabiola" i "Pocztówki z życia Ewy" (łącznie 52 plansze), paski rysowane dla "Echa Miasta" i inne drobiazgi okolicznościowe. Nie myślałeś o wydaniu czegoś w stylu drugich "Pozdrowień z Interstrefy" (wydana w 2006 nakładem Timofa antologia różnych prac bohatera wywiadu)?
"Bluszcz" nie istnieje, więc prawdopodobnie prawa do tych komiksów wróciły do mnie. Nazbierało się różnych prac i pracek, ale czy rzeczywiście nadają się do publikacji - to zostawiam ocenie potencjalnego wydawcy. Zabawne, że teraz po latach, kiedy nakład "Pozdrowień" został wyczerpany ludzie poszukują tego komiksu. Najwyraźniej wszystko z czasem nabiera jakiegoś blasku i staje się obiektem pożądania. Zwłaszcza, gdy jest już niedostępne.
Trochę Twoich drobnych rzecz się zebrało - komiksy rysowane dla "Bluszcza" - "Fabiola" i "Pocztówki z życia Ewy" (łącznie 52 plansze), paski rysowane dla "Echa Miasta" i inne drobiazgi okolicznościowe. Nie myślałeś o wydaniu czegoś w stylu drugich "Pozdrowień z Interstrefy" (wydana w 2006 nakładem Timofa antologia różnych prac bohatera wywiadu)?
"Bluszcz" nie istnieje, więc prawdopodobnie prawa do tych komiksów wróciły do mnie. Nazbierało się różnych prac i pracek, ale czy rzeczywiście nadają się do publikacji - to zostawiam ocenie potencjalnego wydawcy. Zabawne, że teraz po latach, kiedy nakład "Pozdrowień" został wyczerpany ludzie poszukują tego komiksu. Najwyraźniej wszystko z czasem nabiera jakiegoś blasku i staje się obiektem pożądania. Zwłaszcza, gdy jest już niedostępne.
2 komentarze:
Zdarza mi się wytykać błędy i zazwyczaj tylko tak się udzielam na Kolorowych, ale jak jest dobry tekst to pochwalić trzeba Więc :)
Świetna robota, świetny rozmówca!
Cykl niedzielnych wywiadów rozpoczęty nadzwyczaj udanie.
" A jutro wszystkich fanów "Blera" i mających sentyment do semikowych zeszytówek czeka miła niespodzianka. Nie zapomnijcie wpaść na Kolorowe z rana." - jutro nie nadeszło:(
Prześlij komentarz