sobota, 2 maja 2009

#170 - Free Comic Book Day

Zwykle długi majowy weekend dla polskich miłośników tych niepoważnych historyjek obrazkowych, zwanych potocznie komiksami, upływa w cieniu zwisających biało-czerwonych flag, telewizyjnych wystąpień urzędującego prezydenta i wszelakiej maści pochodów i manifestacji. Słowem – mamy bardzo patriotyczne otwarcie wiosny. Za Oceanem jest trochę inaczej, bo najważniejsza amerykańska uroczystość narodowa przypada dopiero na czwartego lipca. W maju natomiast swoje święta obchodzą komiksowi fani.

Tradycyjnie, w pierwszą sobotę miesiąca, przypada Free Comic Book Day (w wolnym tłumaczeniu – Dzień Darmowego Komiksu). Na pomysł imprezy odbywającej się od 2002 roku wpadł Joe Field, na co dzień pracujący w sklepie z obrazkowym stuffem Flying Colors Comics w Kalifornii. W 2001 roku, w specjalistycznym magazynie „Comics & Games Retailer” wyłożył swój koncept rozdawania całkowicie komiksów za darmo. W swoich założeniach miało to być działanie marketingowo-reklamowe sklepów komiksowych, zachęcające nowych czytelników do sięgnięcia po stojące na ich półkach produkty, lecz bardzo szybko zamieniło się w komiksowe święto. Do tej pory, w ciągu 6 lat, w akcji wzięło udział około 2000 retailerów, w około 30 krajach, którzy rozdali ponad 12 milionów egzemplarzy kolorowych zeszytów. Szacuje się, że w tym roku oddane do rąk czytelników zostaną kolejne dwa miliony. Wszyscy sprzedawcy biorący udział w przedsięwzięciu potwierdzają, że FCBD jest znakomitym sposobem na poprawienie kondycji rynku, bo często zdarza się, że czytelnik, który dostał komiks w sklepie z sąsiedztwa, wróci do niego by kupić kolejny. Na ile jest to zgodne z prawda, a na ile jest to zwyczajny blef w obliczu szalejącej zapaści ekonomicznej i rosnącej konkurencji ze strony sklepów internetowych, które, przynajmniej w teorii, nie biorą udziału w zabawie – trudno powiedzieć.

Z reguły termin amerykańskiego Dnia Darmowego Komiksu przypada na wiosenną premierę kinowej adaptacji komiksu. Wiąże się to z korzyściami dla obu stron, podbija hype i przysparza więcej czasu antenowego w mediach. Ot, taki medialny tie-in. W 2002 roku majowemu rozdawnictwu towarzyszyły pierwsze seanse „Spider-Mana”, w 2003 imprezę wciśnięto między „Hulka” Anga Lee i „X2”, a rok później powrócił Człowieka Pająk w swoim sequelu. W następnych edycjach, w latach 2005 i 2006 obyło się bez premier, rok później filmową obstawę zapewniła Fantastyczna Czwórka i Silver Surfer, a w zeszłym roku, dzień po FCDB na wielkim ekranie pojawił się „Iron-Man”. W 2009 tego zaszczytu dostąpi „X-Men Origins: Wolverine”, a odtwórca tytułowej roli, Hugh Jackman stał się trochę takim ambasadorem idei darmowego komiksu. Jakkolwiek fatalnie i groteskowo to by mogło zabrzmieć.

No dobrze, idea ideą, ale jak Free Comic Book Day prezentuje się w praktyce? Otóż amerykańskie oficyny, zarówno te największe (Marvel, DC), duże (Image, Dark Horse, IDW) i jeszcze mniejsze ochoczo i zgodnie na pierwszą sobotę maja przygotowują specjalne wydania swoich komiksów. I to z reguły nie byle jakich, bo z roku na rok oferowane są coraz ciekawsze i lepsze tytuły. Wydawcy starają przedstawić się próbki swoich flagowych tytułów, wypromować nowe albo zaprezentować jakiś szorciak któregoś z topowych artystów ich stajni. Nie inaczej będzie podczas tegorocznej edycji. DC przygotuje prolog do najbardziej oczekiwanej historii tego lata, czyli „Blackest Night #0” do scenariusza Geoffa Johnsa, z rysunkami Ivana Reissa i Ethana van Scivera. Marvel zaprezentuje pierwsze spotkanie New Avengers i Dark Avengers z Thorem, przygotowane przez B.M. Bendisa i Jimmy`ego Cheunga oraz mini z Wolverinem – „Origin of an X-Man” (scenariusz Fred van Lente, rysunki Gurihiru, okładka Ed McGuinness) przygotowane specjalnie przy okazji filmowej premiery. Wśród innych darmowych edycji warto jeszcze wspomnieć o „Savage Dragon #148” Erika Larsena, próbce „Love and Rockets” braci Hernandez i 80-stronnicowym „Attack Of The Alterna-Zombies!”, w którym Jezus i Abe Lincoln muszą uratować świat przed plagą zombie. Skrypt napisał Stephen Lindsay, ten od “Jesus Hates Zombies”, o którym arcz pisał w Trans-Atlantyku.

Próby przeszczepienia na nasz rodzimy rynek idee komiksowego rozdawnictwa podjął się Timof i jego cisi wspólnicy. Przy okazji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi zorganizował Polski Dzień Darmowego Komiksu, w ramach którego, do każdego zakupionego ma jego stoisku albumu dodawał zeszyt za symbolicznego grosza. W 2007 był to „Bears of War” Śledzia, rok później - „Bez urazy” José Carlosa Fernandesa. Timof zapowiedział, że i w tym roku przygotuje jakąś miłą niespodziankę i na wp.pl narzeka, że żaden z innych wydawców nie chce się przyłączyć do jego akcji. No cóż, może na MFKiG w 2009 roku będzie inaczej...

Brak komentarzy: