Pojawienie się na naszym rynku figurek z serii Marvel Figurine Collection (na nasze Marvel Kolekcja) to historia sprzed przeszło miesiąca, o której - z braku innych tematów - sporo się dyskutowało czy to na forum gildii czy pod poświęconym figurkom wpisem na Motywie. Później jednak przyszedł słynny wywiad z artystą Kopciem, kontrowersje z cenami stoisk na wuesce czy też nie komiksowość mangi i temat kilkucentymetrowych ołowianych herosów przepadł. I w tym miejscu, tu i teraz, Inspektor Gadżet zdmuchuje świeży kurz ze Spider-Mana i Logana i stawia naprzeciwko nim sześcioramiennego Doktora Cocktopussa.
Ale zanim o trzecim numerze magazynu, kilka słów odnośnie samej idei. Z MFC spotkałem się po raz pierwszy jakieś trzy lata temu przy okazji buszowania po zagranicznych forach poświęconych zabawkom / figurkom / statuetkom z komiksowymi postaciami. Były to kiedy to na słowa "Marvel Legends" ręce mi drżały, dostawałem radosnych konwulsji i niemalże mdlałem. I gdzieś tam właśnie trafiłem na temat poświęcony miniaturom herosów, który nie specjalnie mnie poruszył, acz sama kolekcja zapadła mi w pamięć. Jakiś czas później figurki trafiły do Multiversum i tam na spróbowanie nabyłem Kapitana Amerykę i Dr. Zagładę. Wrażenia ogólnie pozytywne, ale nie mogłem się przemóc, żeby z duetu zrobiło się trio, kwartet i tak dalej. Głównym tego powodem była cena - za te niecałe 4 dyszki (teraz są jest to już ponad) można było w końcu nabyć parę zeszytów czy jakieś TP. Aż przyszedł 21 stycznia, do kiosków trafił pierwszy numer z ikoną Marvela - Człowiekiem Pająkiem, a Cap i Doom dostali nowego towarzysza.
Pierwsze dwa numery - jak to zwykle bywa w przypadku tego typu kolekcji - oferowane były w promocyjnej cenie: magazyn z Parkerem za 9.99zł, natomiast z Rosomakiem o dyszkę więcej. Przy trzeciej odsłonie kolekcji cena skacze do 24.99zł i na takim pułapie ma się już utrzymać do końca, który nastąpi bardzo szybko jak przepowiadają co poniektórzy. Czy mają rację? Ciężko powiedzieć, nie znając wyników sprzedaży pierwszych dwóch części. Śmiało jednak można stwierdzić, że zdecydowanie lepszym wyznacznikiem będzie numer, który dopiero co zagościł w kioskach - cena wyższa niż w przypadku dwóch poprzednich i, co może ważniejsze, postać Doctora Octopusa, która nie jest tak popularna jak Ścianołaz czy Logan.
Nieco dziwić może design samej postaci, który jest uwspółcześnioną wersją Octaviusa, wzorowaną na filmowym odpowiedniku czy też czerpiącą z Ramosowego złoczyńcy z "Sensational Spider-Man". Nie żeby mi to przeszkadzało, acz wersja z pulchnym kurduplem i grzywką na grzybka, czyli klasyczna, bardziej nawiązywałaby do samej nazwy kolekcji (angielskiej w sensie). Wykonanie jest podobnej klasy jak w przypadku dwóch poprzednich figurek, chociaż tutaj, przy większej ilości szczegółów jest parę wpadek (przynajmniej w moim egzemplarzu) - słaby odlew 'chwytaków' przy mechanicznych ramionach i ich łączenie przy płaszczu Doktora. Poza tym - ok. Kwestia kolorów bez zmian - poprawnie, acz bez rewelacji. Zresztą, czego można się spodziewać kupując towar typowo masowy, rzucony do kiosków, za 24.99zł? Narzekającym wielbicielom fajerwerków polecam Diamond Select Toys - jest porządnie, z klasą i za odpowiednią cenę. Oczywiście w wersjach limitowanych.
Każdej figurce towarzyszy 20 stronicowy magazyn poświęcony danej postaci, prezentujący jej historię, wrogów, najważniejsze komiksowe momenty i inne ciekawostki. Do tłumaczenia tego wszystkiego wzięto najwyraźniej osobę, która z kadrami i dymkami ma niewiele wspólnego, przez co przekłada to bez wyczucia i często popełnia błędy. Moim ulubionym jest przetłumaczenie nazwy własnej Cyclops w numerze z Loganem: "Gdy Cyklopy zdecydowały (...). Oprócz tego zdarzają się błędy typu "poznaj jednego z najgorszych wrogów Spider-Mana" (o Octopusie), który to tekst rozumiem w ten sposób, że Octavius to zwyczajnie miękka faja i tyle. Dla innych może to brzmieć jak najbardziej właściwie, więc tak tylko nadmieniam. Pomyłki w nazwiskach twórców pomijam, bo nie są już tak zabawne. I też specjalnie nie narzekam na te błędy, bo przypomina mi to czasy początków TM Semica, kiedy i tam występowały podobne błędy rzeczowe, przy nazwach własnych (Hulka przetłumaczono chyba jako Hulkstera jeśli dobrze pamiętam?) itp, czyli jeszcze przed erą Arka Wróblewskiego. Jakby nie patrzeć, nadaje to pewnego kolorytu całości, chociaż dla świeżego czytelnika może być dużą wadą. Do plusów zaliczyłbym tłumaczenia w dymkach prezentowanych kadrów, podpisy pod rysunkami czy reprinty klasycznych okładek na środkowych dwóch stronach.
Wraz z informacją o pojawieniu się figurek Marvela na rynku, pojawiły się prognozy odnośnie tego kiedy cała inicjatywa upadnie. Na stronie kolekcji prezentowanych jest 15 figurek, co wydaje się ilością dosyć rozsądną jak na początek i jako takie rozeznanie rynku i zapotrzebowania na tego typu produkt. Gdzieś było bodajże info o tym, że całość planowana jest dla 50-ciu bohaterów Marvela, ale jak sądzę tylko w wypadku sukcesu tego pierwszego rzutu będziemy mieli okazję ustawić na półce te pół setki figurek. O ile na początku są to postaci z pierwszego rzędu, to nie wiem jak będzie w przyszłości kiedy pojawiają się słabo znani u nas herosi pokroju Ultrona, Iron Fista czy Medusy (przykłady wzięte z pierwszy 50-ciu figurek MFC). W każdym razie trzymam kciuki za powodzenie całej akcji figurkowej. Z prezentowanych na stronie producenta postaci odpuszczę sobie Capa i Dooma (kupujcie, bo to świetnie wykonana masywna figura! Dobrze w łapie leży.), których już mam, czy też Blade'a, który mnie zwyczajnie nie interesuje.
Oprócz The Classic Marvel Figurine Collection, od jakiegoś czasu Eaglemoss wydaje również DC Comics Super Hero Collection i co ciekawe figurki te były również i u nas w Polsce. W drugiej połowie ubiegłego roku ukazało się podobno pięc numerów (Batman, Superman, Flash, Joker i nie wiem kto jeszcze; na allegro można wyhaczyć pierwsze trzy), które dostępne były głównie we wschodniej Polsce. Jednak było to tylko sondowanie czy cała inicjatywa ma szansę powodzenia i przeznaczenia do dystrybucji ogólnopolskiej. Co nam pozostaje to cieszyć się na razie z małych figurek Marvela.
Mimo, że to dla dzieci i niedorozwojów.
4 komentarze:
fajnie, że te figurki są. Jasne, mają niedoróbki, ale przynajmniej cena jakaś taka w miarę. Ja na ogół spoglądam na nie z daleka, no i z odległości fajnie sobie wyglądają. Wszystkich nie kupię, ale tych kilka, żeby miejsce przed komiksami na półkach zapełnić- bardzo chętnie. W sumie najsłabiej prezentuje się póki co Rosomak vel Wilk- jakiś najbardziej niedomalowany :-)
Ano właśnie - mało kto chyba ogląda te figurki tak na co dzień z odległości 5cm i wyszukuje kolejnych niedoróbek. A tak, jak stoją godnie na półce z komiksami, to prezentują się w sam raz.
Figurki fajne, polecam.
ps. Była wpadka w komiksach Semicowskich odnośnie nazwy Hulka.
Apropos, to "Niesamowity Hulken" (bo tak go tam nazwali kiedyś w TM Semic:p)
bedzie we wrześniu w wyd specjalnym serii.
Dla mnie bardzo interesujące figurki. Szczególnie Spiderman robi wrażenie :)
Prześlij komentarz