"This Ain't Funny" - głosi pierwsza strona. Ciężko uwierzyć, w końcu Goon / Zbir to czysta rozrywka, a Powell nie dość że rysować umie to i humor ma przedni.
Ale tutaj tego humoru jest malutko, ot pare motywów przy których uśmiechniecie się pod wąsem (i to młodzieńczym, bo wiadomo że komiksy są dla zakompleksionych chłopaków - dziewczyna komiksu nie weźmie nawet przez papier i po pijaku).
Więc o czym ten komiks zapytacie? A ja Wam odpowiem: o miłości i przyjaźni jest ten komiks. Ohyda co? No ale niestety, jest o czym jest i zmienić sie tego nie da. Co najwyżej można nie czytać.
Ale tutaj tego humoru jest malutko, ot pare motywów przy których uśmiechniecie się pod wąsem (i to młodzieńczym, bo wiadomo że komiksy są dla zakompleksionych chłopaków - dziewczyna komiksu nie weźmie nawet przez papier i po pijaku).
Więc o czym ten komiks zapytacie? A ja Wam odpowiem: o miłości i przyjaźni jest ten komiks. Ohyda co? No ale niestety, jest o czym jest i zmienić sie tego nie da. Co najwyżej można nie czytać.
A nie czytając straci się sporo.
Zaczyna się to dawno, dawno temu, kiedy Zbir wychowywał się u cyrkowej ciotki Kizzy i kiedy po raz pierwszy (to sobie chyba dopowiedziałem w sumie) dopuścił się kradzieży.
Dalej natomiast mamy dwie przeplatające się historie - przeszłość i teraźniejszość. Przeszłość to już ta gdzie główny heros jest prawą ręką Labrazzia, a jego twarz nie jest jeszcze oszpecona. Ta część to "Chinatown". Teraźniejszość to historia "Mystery of Mr. Wicker" i znany nam Norton's Pub i brzydszy Zbir.
Dzięki tym historiom możemy poznać Zbira od trochę innej - nie bucowej - strony, gdzie gada sporo i coś chce w swoim życiu zmienić. Bójki i szemrane interesy schodzą na dalszy plan (ale są), a na pierwszym mamy przyjaźń wystawioną na próbę i miłości trochę.
Wszystko to w świetnej oprawie graficznej z dużą ilością akwareli. Pan Powell przeszłość pokazuje nam w sepii, teraźniejszość to już trochę więcej kolorów, jednak nie tyle co chociażby w Taurusowych wydaniach Zbira.
Jest cicho, smutno i pusto, czyli chyba tak jak w środku Zbir się czuje.
Co warto jeszcze nadmienić, to to, że mamy tutaj do czynienia z nowelą graficzną, nigdy wcześniej nie publikowaną. Tzn nie w zeszytach.
Od początku do końca obcujemy z całkowicie premierowym materiałem, ładnie wydanym, na grubej kredzie, w HC'ku. Bez dodatków w postaci przedmowy, czy szkiców ale tutaj jest to zbędne - historia broni się sama.
Polecam? Polecam.
Na deser jeszcze Zombies vs Robots vs Amazons #2 - znacznie to lepsze niż numer pierwszy, który ciekawą miał jedynie ostatnią stronę. Zombie walczą z Amazonkami a Roboty mają pełne ręce roboty z Zombie Minotaurem (moooeeeat!). Dobre. Ashley Wood w formie. Za jakiś czas finał tej historii, zobaczymy czy będzie kontynuacja.
PS. A jeśli miałby powstać film fabularny o Zbirze to zgłaszam kandydata do roli Frankiego aka "Nóż w oko!" - Masuka z Dextera. A tak z imienia i nazwiska to Charlie Lee.
Co warto jeszcze nadmienić, to to, że mamy tutaj do czynienia z nowelą graficzną, nigdy wcześniej nie publikowaną. Tzn nie w zeszytach.
Od początku do końca obcujemy z całkowicie premierowym materiałem, ładnie wydanym, na grubej kredzie, w HC'ku. Bez dodatków w postaci przedmowy, czy szkiców ale tutaj jest to zbędne - historia broni się sama.
Polecam? Polecam.
Na deser jeszcze Zombies vs Robots vs Amazons #2 - znacznie to lepsze niż numer pierwszy, który ciekawą miał jedynie ostatnią stronę. Zombie walczą z Amazonkami a Roboty mają pełne ręce roboty z Zombie Minotaurem (moooeeeat!). Dobre. Ashley Wood w formie. Za jakiś czas finał tej historii, zobaczymy czy będzie kontynuacja.
PS. A jeśli miałby powstać film fabularny o Zbirze to zgłaszam kandydata do roli Frankiego aka "Nóż w oko!" - Masuka z Dextera. A tak z imienia i nazwiska to Charlie Lee.
2 komentarze:
milosc ? przyjazn ? cos kojarze
transakcja wzorowa, dobry kontakt, towar zgodny z opisem - polecam!
Prześlij komentarz